Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2021, 20:06   #427
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Uliczki Lucatore, południe 2 lipca 2595

Wbrew naleganiom kuzyna napastliwie stąpającego zaraz za plecami Angeliny i Bartheza, Leon nie zamierzał się spieszyć, deszcz wydawał się najmniejszym ze zmartwień. Powtarzając już czwarty raz tą samą ścieżkę czuł się na niej coraz pewniej, rozważał czy może nim zawróci do delty, zaprzyjaźni się z owa stromą górską drogą na dobre.

Słuchając słów Abdela i widząc ewidentnie poruszenie jego osoby nabrał nawet obaw, czy kiedykolwiek będzie mu dane wrócić, zaczął się bowiem o dziedzica poważnie obawiać, gdyż ten gotów był zginąć w złości w górskiej przepaści na przekór ojcu, albo mając nadzieję, że Barthez postawiony przed wyborem ratowania jednego z dzieci Ventriculle wybierze jego. Żeby zapobiec owemu scenariuszowi przymusowego wygnanie, mogącego być ceną tak niefortunnego zajścia, postanowił powściągać samobójcze zapędy kuzyna na ile będzie to możliwe, kłamać kiedy trzeba i wróżyć z fusów, co inni będą chcieli usłyszeć.

Co mówiono po drodze konfrontował z tym co zobaczył w klasztorze. Pewny już, że poważnie powinien rozmówić się z Abdelem i Angeline Lee, nie mogąc się tylko zdecydować, czy nie wciągnąć w sprawę najpierw Bartheza. Alpejczyk wydawał się rozumieć rodzinne i dynastyczno-hierarchiczne spiski, lepiej niż by chciał przyznać.

Kiedy dotarli przed dom namiestnika, wciąż powściągliwie milczał, czekając kiedy para gwizdnie w nim jak w gotującym saganie. Leon Thibaut ogarnął wzrokiem zgromadzenie ważąc kto zacz za ludzie. Na słowa szefa ochrony chwilę się zawahał nim wtrącił swoje. Sam zainteresowany był tym co się działo w miasteczku i łasy na każdy możliwy trop, nie chciał jednakowoż wyjść na szpiega przed kuzynką i kapitanem najemników. Zgromadzona tłuszcza nie wydawała się jednak najlepszym towarzystwem na schadzkę, a dodatkowe ramię i oczy mogły okazać się bezcenne.

- Prawda, ciekawe obyczaje. Takie pierwotne, ale warto by poznać lepiej tych ludzi i co nimi kieruje, sposób w jaki myślą. Nie żebym uważał to za czarujące, czy obiecujące objawienie. Chętnie przyjrzę się bliżej zgromadzeniu, a drogi kuzyn będzie mógł uwznioślić swój umysł jakimś przednim trunkiem nim skonfrontujemy spostrzeżenia.

Co to za ludzie, to znaczy z jakiego odłamu, fanatycy biczownicy, tępi zbrojni, mieszczanie awanturnicy, przekupieni zadymiarze?

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem