Wiedząc, że za ścianą czeka paru kolesi, których mogą swędzieć łapska do sprania komuś mordy, albo co gorsza dorobienia kilku wrednych ran, a śrut potrafił być paskudny z bliska. Tony nie wdawał się w dyskusje z gorylami. A skoro Catherine już przedstawiła się jako ktoś kto mógł być rozpoznany jako sługa Mithrasa, nie było sensu udawać kogoś innego:
-Tony Castelli. Nie mam ani telefonu, ani tym bardziej broni.
Telefon zostawił w aucie, tak jak zasugerował Spoon. Nie bardzo widział potrzebę zabierania telefonu na bal, mógł się obyć bez niego, tak jak obywał się bez telefonu w czasach przed swoim torporem. Mógł to robić i teraz, choć widział już jak bardzo może byc praktyczne.
A broń? Po co mu na Boga była broń na eleganckim przyjęciu? Zresztą miał na tyle zdrowego rozsądku, żeby zorientować się, że ktoś pokroju Lady Anne nie będzie sobie życzyć paradowania obcych z bronią. Miejsce zapewne miało status elizjum, więc można się było spodziewać, że nikt nie przychodzi tu z otwarcie wrogimi zamiarami, choć słowa potrafiły czasem ranić bardziej niż ukryte sztylety.