Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2021, 14:01   #145
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
5-8 marca 2050, zbroczona krwią reduta Hectora

Hector z trudem potrafił uwierzyć w to, co widziały jego oczy. Ranny bikers na dachu chyba łaśnie wyzionął ducha, trafiony kolejnym celnym strzałem Latynosa. Matko Boska, dzięki Ci po wsze wieki! Opadając na kolana Garcia poprzysiągł w duchu, że jeśli wyjdzie cało z pułapki w Caligine, będzie głosił chwałę Matki Bożej w każdym zakątku Stanów. Prawdziwie to właśnie ona musiała nad nim czuwać!

Starając się nie rozpraszać bólem poszarpanego ucha, monter obrzucił bacznym spojrzeniem dach, szczególnie dając baczenie na znieruchomiałe ciało motocyklisty. Znienacka obleciał go lodowaty dreszcz, kiedy Nowojorczyk uświadomił sobie jak niewiele brakowało, aby to on leżał na swojej pozycji z przestrzeloną głową.

Zapominając na chwilę o Pani z Guadelupe, Garcia zaklął wyjątkowo szpetnie, po czym przeżegnał się w geście skruchy. Wciąż pozostawał mu do rozwiązania problem dwóch ostatnich bikersów, więc nie mógł sobie pozwolić na obrażanie Najświętszej Panienki. Ten skrywający się gdzieś poniżej, najpewniej w trzewiach opustoszałego domu, nie stanowił zagrożenia tak długo jak nie zamierzał wyjść na dach. To dobrze, to dawało Hectorowi nieco cennego czasu.

Siadając po turecku w takim miejscu, by pozostawać poza zasięgiem wzroku drania ukrytego za pickupem, Nowojorczyk położył obok nogi gotowy do użycia karabinek, przyciągnął do siebie Springfielda i wyćwiczonymi ruchami zaczął ładować do niego pięć naboi wytrząśniętych z kieszeni spodni. Nie zwracając większej uwagi na wiedzone pamięcią mięśniową dłonie, przez cały ten czas obserwował swe otoczenie tylko czekając na moment, w którym kolejny z klansterów zechce wyjść na dach, żeby zadrzeć ze śmiertelnie niebezpiecznym protektorem Caligine.

Chociaż... przydałoby się wziąć jednego z tamtych żywcem Choćby i pokiereszowanego, ale wciąż zdolnego do konwersacji. Matryca powtarzalnych scen, w którą wpadł parę dni temu Hector zaczynała serwować swemu więźniowi coraz dalej idące odstępstwa od utartego scenariusza. Myśląc o znalezionym na stacji martwym gościu Hector zachodził w głowę, jakie relacje mogły go łączyć z tymi czteremu skurczybykami. Byli szukającymi go kumplami? Czy może nieprzyjaciółmi, którzy chcieli mu coś odebrać? W myślach Latynosa uparcie powracała pokryta tajemniczym ciągiem cyfr kartka, którą znalazł przy zwłokach na stacji.

A co, jeśli następnego dnia scenariusz się zresetuje, ale czterej bikersi się w nim nie pojawią? Czy Hector nie straci w ten sposób dostępu do informacji, które mogły go przybliżyć do rozwiązania makabrycznej zagadki uwięzienia w Caligine?

Tak, wzięcie jednego z tych drani żywcem było całkiem dobrym pomysłem, w dodatku całkiem chrześcijańskim w swej miłosiernej naturze. A Hector stawał się z każdą kolejną godziną coraz bardziej uduchowionym chrześcijaninem.


Hector spróbuje załadować na nowo Springfielda, ale kałasznikowa ma cały czas pod ręką. Będzie chciał teraz posiedzieć chwilę na dachu w zamiarze przejrzenia intencji trzeciego bikersa, tego myszkującego gdzieś poniżej. Na jeńca upatrzył sobie w myślach tego czwartego, schowanego za Silverado. Jak trafi się ku temu sposobność, będzie chciał mu przestrzelić rękę albo nogę.

Ale ne wybiegajmy za bardzo w przyszłość, wiele może się zdarzyć w międzyczasie!


 
Ketharian jest teraz online