Jumppack zaryczał pomarańczowo-czerwonymi płomieniami. Zod wzleciał wysokim łukiem w górę. Miało mu to zająć ponad minutę aby wylądować na tyłach wroga. Gdy lot się ustabilizował… zamknął oczy i rozłożył szeroko ręce… chłonąc chwilę. “Ciszę” przed burzą która zaraz miał rozpętać. Wpuszczając do umysłu szał, prosząc Boga Krwi o łaskę.
Zod walczył brutalnie. Preferując miecz ponad meltą, ale i jej nie żałował wrogom gdy jego cel był daleko, albo gdy był za ciężką osłoną. Ostatecznie nie miało to znaczenia…
Liczyła się tylko płynąca krew… ~ * ~
Lider postanowiła pójść za jego pomysłem… nie aby ubijanie przywódców było czymś pomysłowym, ale to on wcześniej sugerował wybór dla reszty “z nami, albo wolni, ale bez broni”
Wiązka z multimelty pomknęła w pozostałego z przywódców. Broń wypluła z siebie całą chmurę czarnego gryzącego dymu. Zod uwielbiał to, bo tylko chroniło go jeszcze przed atakiem wrogów.
- Musisz coś powiedzieć! - warknął na voxie do Seline - Niech mięso wie, że nie ono jest naszym celem!
Sam by się odezwał, no ale… on by sobie lepiej poradził w oznajmieniu im, że wszyscy skończą w tronie Khorna