Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2021, 20:00   #3
Evil_Maniak
 
Evil_Maniak's Avatar
 
Reputacja: 1 Evil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputacjęEvil_Maniak ma wspaniałą reputację
Łachmany powiewające na umięśnionym ciele Roberta nie skrywały zbyt wiele zakamarków i dlatego nie zdziwiło go, gdy pierwsza wizyta w tłumie Taalagadu zakończyła się utratą sakiewki. Kilka srebrników i miedzi uszczęśliwiła zapewne tego młodego złodziejaszka, co im tawernę wskazał, albo kogoś z jego szajki. W największym porcie Talabeklandu odnalezienie jego własności graniczyło z cudem, ale Robert czuł też, że Verena w swojej mądrości pozwoli swojemu wojownikowi odzyskać swoje mienie. Twarz wyrostka wyryła mu się w pamięci i gdy tylko spotka go ponownie to spotka go podobny los. Równowaga musi panować, a nagłe wybuchy emocji nie sprzyjają szalkom wagi.

„Kot o dziewięciu ogonach” okazał się dużo przyjaźniejszym miejscem i gdyby nie brak sakiewki zdecydowanie roztrwoniłby by jej zawartość, a teraz ograniczała go tylko dobrotliwość swoich kompanów. Zresztą Melissa i tak przyglądała mu się uważnie, a nawet mógłby przysiąc, że odlewa od czasu do czasu zawartość kufla na podłogę. Nie zmieniało to jednak nic, gdyż jego opowieść o bitwie w Dreetz okazała się dokładnie tym czego oczekiwała tłuszcza tej tawerny, a czymże jest piwo jak nie idealnym podziękowaniem za wspaniałą opowieść?


Żłopiąc kolejne piwo spojrzał na swoje dłonie, zahartowane od kowalskiego młota, pokryte wieloma zgrubieniami. Brakowało mu czasami tego prostszego życia, czasów kiedy Verena nie potrzebowała go tak jak teraz, chwil spędzonych w objęciach Róży. Skarcił się w myślach za roztrząsanie przeszłości i szybko spojrzał na przedramię. Praktycznie każdy kawałek jego skóry był niczym strona jego modlitewnika i można było na nim znaleźć różnorakie modlitwy do Vereny. Ból jaki towarzyszył temu przedsięwzięciu zahartował młodego fanatyka, a także wzmocnił go od wewnątrz, sprawiając, że jego skóra w dotyku przypominała najgrubsze garbarskie zdobycze i pozwoliła Robertowi pozbyć się jakiejkolwiek zbroi. Właśnie na przedramieniu znajdowało się najważniejsze dla niego słowo języka klasycznego – equilibrium – równowaga.

Pojawienie się elfki, której imienia nie byłby w stanie wymówić nawet na trzeźwo, wyrwało Roberta z modlitwy. Patrząc po twarzach kompanów jej propozycja budziła wiele zastrzeżeń. Bardzo mało szczegółów, obietnica góry złota, krótki czas na decyzję. Jednak dokładnie w taki sposób rozpoczęło się wiele jego poprzednich zleceń, a skoro jest teraz tutaj, aby podjąć kolejne takie zadanie, to zazwyczaj wychodzi na tym dobrze. Poniekąd.

- Dieter zaczekaj, pójdę z tobą.

Robert zdecydowanie wolał towarzystwo giermka, niż jego pana. Chłopak przynajmniej srał z tego samego miejsca gdzie miał dupę.
 
Evil_Maniak jest offline