Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2021, 08:42   #184
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Ktoś, Tony nie pamiętał kto, powiedział, że Brujaha idzie łatwo rozpoznać. Ten ktoś wydawał się mieć rację. Kilka osób zdecydowanie chciało byc zauważonymi. Czy byli ubrani nieelgancko? Nie to zbyt duzo powiedziane. Stroje były wieczorowe, ale skórzane dodatki, ekstrawaganckie, kolorowe fryzury mówiły swoje. Castelli wygładził smoking, poprawił muszkę i podszedł jak do swoich. Przywitali go jak swojego, głośno i zarzucając dziwnym slangiem, który początkowo wydał mu się dość nie zrozumiały, ale przeiceż nie był głupkiem i szybko ogarniał sie w dwudziestopierwszowiecznej nomenklaturze. Gdy skierował rozmowę na tor policji polującej na kainitów odpowiedzieli prześmiewczo:

- Paru wieśniaków podobno dało się złapać. Ale kumasz czacze. Psiarnia siedzi w kielmanie Mastersa od prawie dwustu lat, to weź ziomuś wytęż bańkę i skumaj kto za tym stoi. Polityka panie, polityka! Albo pewnie zaleźli chujki Cirilowi za kołnierz i teraz jebaniutki załatwia swoje sprawy łapami bobbich.

- Fucking bollocks mate! - wtrącił się drugi z Brujahów: - To Tremere próbują przejąć Londyn od śmierci Mitry. Próbują już od setek lat! A teraz czują pismo nosem i odpierdalają takie policyjne klocki z zausznikami królowej!

Znając temperament Krzykaczy, Tony szybko zmienił temat na jakiś neutralny, nim mogło dojść do poważniejszej kłótni lub nawet rękoczynów, a wkrótce potem pożegnał się i dołączył do innej grupki żywo dyskutującej o czymś. Stawiał na Toreadorów i nie pomylił się. Wymienili zdawkowe przywitania i Castelli zaczął się przysłuchiwać początkowo kompletnie neutralnej konwersacji. Nie tracił jednak nadzieji, wcześniej czy później musiał dowiedzieć się czegoś mniej lub bardziej przydatnego. Rozmowa przyjęła nagle ciekawy obrót:

- Wiecie że podobno na dworze Anne jest Archon?

- Co ty opowiadasz? Pytanie po co mógłby przybyć i z czyjego polecenia? A czemu nie Justyciariusz? - posypał się gros pytań, których Tony nawet wszystkich nie dosłyszał. Skupiał się próbując przypomnieć sobie kim mógł być ten wspomniany archon. Na szczęście pamięć nie płatała mu zbytnich figli i szybko odkrył gdzieś w zakamarkach umysłu, że archoni byli psami Camarilli, ogarami Justyciariuszy. Wniosek wysnuł już sam. Z takiej plotki wynikałoby jasno jedno, jeśli oczywiście byłaby w niej choć krztyna prawdy: Albo Anne miała kłopoty i wezwała Archona aby pozbyć się wrogów, albo królowa sobie nie radziła i to Camarilla wysłała tu swego reprezentanta aby bacznie patrzył jej na ręce.

Spojrzał na zegarek i zunał że czas już ruszyć na miejsce spotkania. Królowa Anne nie będzie na nich czekać.
 
8art jest offline