Lee zakończył obchód jak tylko przyszły nowe rozkazy. Zapakował się do Rzubera, zasiadł dupą na swoim miejscu, przyjął stosownie skompresowaną pozycję chujogi i błyskawicznie pogrążył się w medytacyjnym letargu, mrucząc pod nosem "hu(i)". Te wszystek zapierdalanie po tej skale i omijanie gawna trochę go zmęczyło, a w tzw. "wojsku aktywnym" nigdy nie starczało czasu na pożądny wypoczynek - toteż trza go było łapać gdzie się dało, ile się dało. A godzina snu to nawet nieźle. A i tak w Rzuberze chuja był komukolwiek do czegokolwiek potrzebny.