20-03-2021, 18:51
|
#81 |
| Oględziny ciała księcia potwierdziły słowa jego ochroniarza. Maxowi poderżnięto gardło, prawdopodobnie we śnie. Klausa zastanawiały tylko ślady, które odkrył obok posłania chłopaka. Wydeptana ziemia i kroki, jakby ktoś chodził przygarbiony. Mogło to świadczyć o tym, że zabójca nie działał w pojedynkę. - Mam dziwne przeczucie, że tu wydarzyło się coś więcej - powiedział do Zachariasza, przyświecając na ubitą ziemię. - Maxowi już nie pomożemy, trzeba przesłuchać jeszcze raz Viggo i go przycisnąć, bo coś mi tu nie gra…
Zakrył twarz martwego księcia kocem i w myślach zmówił krótką modlitwę do Morra, polecając mu duszę chłopaka, którego życie zostało tak paskudnie przerwane. Wyszedł z niziołkiem z namiotu, świecąc pod nogi i podążając za świeżymi śladami butów w stronę pobliskiego zagajnika. Wyglądało na to, że Otto rzeczywiście mógł być w to zamieszany, ale po co miałby uciekać do lasu, skoro Viggo mówił, że nie widział twarzy zabójcy? - Nie klei mi się to - rzucił do zwiadowcy. - Po co Otto miałby uciekać, jeśli walnął ochroniarza czymś ciężkim, nie pozwalając mu zobaczyć twarzy i poderżnął gardło księciowi? Przecież takim ruchem od razu rzucałby podejrzenie na Tobiasa. No chyba, że właśnie o to chodziło...
Nie pogadali długo, bo w ich stronę od lasu potoczyła się właśnie głowa człowieka Wirtza. Odcięta, z wyrazem twarzy zdjętym przerażeniem. Nie takie rzeczy łowca wampirów w życiu widział, więc nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Tak samo jak gromki okrzyk bojowy bandy orków, która wyskoczyła z krzaków i zaczęła na nich szarżować. - Wracamy do pozostałych! Ruchy! - Krzyknął do Zachariasza.
Biorąc chwilowy odwrót wystawił przed siebie kuszę samopowtarzalną i celując w najbliższego widzianego orka nacisnął spust. Magazynek opróżnił się w mgnieniu oka, a Klaus nawet nie patrzył, czy trafił.
Rzucił się biegiem w stronę serca obozu, mając zamiar wpaść do swego namiotu, dobyć miecza i tarczy, które tam zostawił, po czym ruszyć do walki z zielonymi. |
| |