|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-03-2021, 18:51 | #81 |
Reputacja: 1 | Oględziny ciała księcia potwierdziły słowa jego ochroniarza. Maxowi poderżnięto gardło, prawdopodobnie we śnie. Klausa zastanawiały tylko ślady, które odkrył obok posłania chłopaka. Wydeptana ziemia i kroki, jakby ktoś chodził przygarbiony. Mogło to świadczyć o tym, że zabójca nie działał w pojedynkę. |
20-03-2021, 19:24 | #82 |
Administrator Reputacja: 1 | Wzajemne oskarżenia do niczego dobrego nie mogły doprowadzić, a to, że najbardziej podejrzanym był człowiek Tobiasa w niczym nie ułatwiało rozwiązania sytuacji. Potrzeba było spokoju i rozwagi, a o to było trudno, choćby ze względu na (całkiem uzasadnioną) niechęć Viggo do Tobiasa. Interwencja Vessy nieco pohamowała zapędy starego ochroniarza, ale czy na długo? Niespodziewany atak orków sprawił, że śmierć Maxa poszła (chwilowo w zapomnienie). Tuzin wytatuowanych napastników stanowił dość poważny kłopot, na dodatek dwaj ludzie Tobiasa wykazali się nadzwyczajnym rozsądkiem i uciekli... Felix strzelił z garłacza do jednego z biegnących na czele orków. |
21-03-2021, 08:26 | #83 |
Reputacja: 1 | - Do stu beczek prochu - zaklął głośno Bardin. - Chrońcie zwierzęta! Chwycił młot i tarczę i przesunął się w stronę zwierzaka noszącego ich dobytek. Szybko ocenił jeszcze, czy będzie miał dość czasu, by oddać strzał z łuku i zmienić broń do walki w zwarciu. Szkoda by było nie wykorzystać szansy, na uszkodzenie przeciwnika, zanim ich dopadnie. Gladinson mimo, że wychowany z dala od krasnoludzkich twierdz. Mimo, iż matka nigdy nie przekazała mu historii swojej rodziny i nie powiedziała, do jakiego klanu należy. Mimo, że ojciec żywił urazę do krasnoludów, które zmusiły go do opuszczenia twierdzy i wyruszenia w świat. Mimo tego, że dorastał wśród ludzi. Mimo tego wszystkiego, na widok zielonskórych, wzburzyła się w nim krew przodków. Poczuł przypływ energii i złości. Poczuł, jak jego dłonie na broni same rwą się do zadawania ciosów. Ogarnęła go zimna furia i wiedział już, że już wkrótce da jej upust. Nie był wojownikiem, ale był khazadem. I duch jego przodków nawet, jeżeli ich nie znał, poprowadzi go za chwilę. Nie myślał o tym, jak będzie walczyć. Instynkt jego rasy go poprowadzi. Będzie bił młotem tak długo, jak będzie potrzebne. Będzie chronił ich zwierzaki tak długo, jak długo będzie to rozsądne. Będzie wspierał towarzyszy, gdy będzie to potrzebne. Ostatnio edytowane przez Gladin : 21-03-2021 o 08:37. |
22-03-2021, 09:18 | #84 |
Reputacja: 1 | - No proszę, proszę – Zachariasz przyglądał się scenie w namiocie. – Wygląda niemalże jak w rzeźni. Tyle krwi to ze świni jak ją biją się wylewa. Pewnie wiesz, że z tej krwi co ją się z prosiaka zleje po zmieszaniu z kaszą robi się krwawe kiszki, ale są i inne specjały. Jak na ten przykład czernina zwana też czarną zelewajką, albo norski przysmak blotplattar, krwawe naleśniki. Te są szczególnie ulubione przez wyznawców Khorne’a- zaśmiał się. – Można też, jak to podpatrzył od wędrowców z Kitaju pan Niklas Prulka, robić pyszny budyń z krwi albo nawet napoje na jej bazie… Tak, tak. Chodźmy za śladami. Ślady były wyraźne i prowadziły wprost do zagajnika. Niestety nie było możliwe dokładne sprawdzenie, gdzie dalej udał się zabójca młodego księcia, ponieważ w niewyjaśnionych okolicznościach został on brutalnie zdekapitowany wśród drzew. Czego dowodem była odcięta głowa, którą właśnie ktoś cisnął zwiadowcom pod nogi. Zachariasz już miał coś powiedzieć, ale był trochę zaskoczony a po drugie wrzask atakujących orków zagłuszyłby jego słowa. - Spierdalamy! – krzyknął za to i nie oglądając się za siebie pognał w kierunku obozowiska. Strzelać nie mógł bo nie miał kuszy, a noże do rzucania raczej nie wyglądały na coś, co może szarżującego orka powstrzymać. Zachariasz kierował się do swojego legowiska, żeby zabrać cięższą, zwykłą kuszę, a potem znaleźć się gdzieś z boku, co pozwoliłoby mu razić zielonego wroga z flanki. |
23-03-2021, 10:31 | #85 |
Reputacja: 1 | Biorąc odwrót, Klaus wystrzelił ze swojej automatycznej kuszy. Pewnie nie liczył na wiele, ale mimo to bełty odnalazły drogę do przeciwnika, trafiając go w korpus. Ork zwolnił, ale tylko na chwilę, jakby seria zupełnie nie zrobiła na nim wrażenia. Moment później Felix wystrzelił z garłacza, trafiając kolejnego orka w prawe ramię i spowalniając go dużo bardziej, niż bełty Klausa. Bardin wycelował, wypuszczając strzałę ze swego łuku, a pocisk trafił następnego zielonego w lewe ramię. Stojący obok krasnoluda Jurgen z Florianem również posłali swe strzały, ale żadna z nich nie trafiła celu. I wtedy orkowie wpadli do obozu. Jednak to drużyna i Tobias ze swymi ludźmi zareagowali szybciej. Zachariasz zdążył wyjść z namiotu z naładowaną kuszą i posłać bełt w zbliżającego się zielonego. Pocisk z mlaśnięciem wbił się w żuchwę orka, a ten zawył przeciągle z bólu. Wciąż jednak nacierał, nie przejmując się wystającym z podbródka drzewcem. Nieopodal Vessa starła się z wyższym o ponad głowę orkiem, zasypując go gradem szybkim ciosów, z których dwa rozorały jego pierś, otwierając krwawiące rany. Felix zamierzał dokończyć to, co zaczął, dlatego wziął sobie za cel orka, którego wcześniej poczęstował z garłacza. Kilka sprawnych ruchów i ostrze rapiera weszło gładko w oczodół przeciwnika, docierając do mózgu. Ork zabulgotał, po czym zwalił się pod nogami zwadźcy. Tuż obok Viggo rozprawiał się właśnie z kolejnym, zranionym wcześniej przez Klausa zielonym, zagłębiając ostrze w jego brzuchu. Stojący niedaleko Galeb walczył z wielkim, mocno zbudowanym przeciwnikiem, a jego młot kreślił w powietrzu ogniste wzory przy każdym uderzeniu. W końcu przedarł się przez gardę orka i rąbnął go potężnym ciosem w paskudną gębę. Skóra zielonego od razu zajęła się ogniem, sprawiając, że tamten zakrzyknął z bólu, jakby go z niej obdzierali. Galeb zdawał sobie sprawę, że wiele już życia w przeciwniku nie zostało, ale musiał jeszcze postawić kropkę na “i”. Z walczących nieopodal ludzi Tobiasa, tylko Hans nie zdołał przebić się przez zasłonę swego wroga, pozostali radzili sobie całkiem nieźle. Tak samo jak Bardin, który po krótkiej chwili walki ostatecznie trafił swoim młotem w lewą nogę orka. Usłyszał, jak przy uderzeniu kość nad kolanem strzeliła, a zielony warknął z bólu. Walczący dwa metry dalej Klaus wyprowadzał oszczędne, mocne uderzenia, aż ostrze jego miecza wgryzło się w bok orka. Nim tamten zdołał odpowiedzieć, obok pojawił się Tobias i wraził mu końcówkę miecza w rozdziawiony pysk, kończąc jego marny żywot. Pozostałe przy życiu orki próbowały się odgryzać, ale średnio im to wychodziło. Zielony atakujący siekaczem Vessę nie był w stanie przełamać jej obrony, tak samo jak ork z płonącą gębą, któremu ból dodał wściekłości nie był w stanie zranić Galeba umiejętnie zasłaniającego się tarczą. Mniej szczęścia mieli Jurgen z Florianem. Pierwszemu z nich wielki ork niemal odciął głowę w szaleńczym ataku, a drugi zginął od potężnego ciosu siekaczem, który wszedł gładko w bebechy mężczyzny. Hansowi kolejny zielony pogruchotał prawą rękę, Fritz i Karl również zostali ranni, jednak mniej dotkliwie. Zielony ze złamaną nogą zajadle atakował Bardina, ale krasnolud odpierał te ataki, przyjmując je na tarczę, którą świetnie się chronił. Walka trwała w najlepsze, a okrzyki zarówno orków, jak i ludzi, oraz szczęk krzyżowanej broni słychać było w całej okolicy. Zachariasz ponownie wystrzelił do orka z bełtem w żuchwie, trafiając go w lewe ramię. Vessa po raz kolejny obsypała swojego wroga gradem ciosów, jednak tym razem ork był uważniejszy i nie pozwolił się trafić. Z Felixem, który postanowił wesprzeć towarzyszkę nie poszło mu już tak łatwo, jednak rapier zwadźcy zostawił jedynie lekką, krwawiącą bruzdę na ramieniu przeciwnika. To tylko poirytowało zielonego, a jego siekacz przejechał po barku Felixa, zostawiając otwartą, krwawiącą ranę. Viggo próbował podejść z boku orka, z którym walczył Galeb, ale cios starego ochroniarza był zbyt wolny i zielony zdołał odskoczyć. To jednak pozwoliło Galvinsonowi na kolejne mocne uderzenie, które tym razem trafiło orka w prawy bok. Paskudny odgłos łamanych żeber był ostatnim dźwiękiem, jaki zielony usłyszał, padając martwym pod nogami khazada. Walczący niedaleko Hans i Fritz próbowali swojego szczęścia, ale orki z łatwością zbiły ich ciosy a potem wyprowadziły własne, mordercze dla obu mężczyzn. Karl miał natomiast niesamowitego pecha, gdyż zbijany przez zielonego miecz z impetem przejechał po nodze najemnika a potem ork niemal zmiótł jego głowę z karku potężnym ciosem topora. Nieopodal Bardin wciąż zmagał się ze swym przeciwnikiem i choć jeden z ciosów w końcu doszedł głowy, to ork wciąż nie wyglądał na takiego, co ma dosyć. W odpowiedzi zamachnął się na khazada, Bardin spóźnił się ze sparowaniem ciosu i ork również trafił go w głowę, zrzucając mu z głowy hełm, który potoczył się po ziemi w stronę ogniska. Oprócz dzwonienia w uszach Bardin jednak nie poczuł, aby zielony go zranił, co tylko dodatkowo rozwścieczyło jego wroga. Klaus w tym czasie wyprowadził serię ciosów, jakby natchnął go sam Ulryk, przedzierając się ostrzem przez gardę zielonoskórego a zamaszyste cięcie po szyi zakończyło jego życie. Tobias walczący kilka kroków od Weghorsta próbował zranić swojego wroga, jednak ork z łatwością sparował jego uderzenia. Wirtz musiał się cofać, gdy zielony zaatakował z impetem, ale nie zdołał uniknąć trafienia - ostrze topora przecięło lewą nogę tuż nad kolanem, zostawiając tam szeroką, krwawiącą ranę. Raniony przez Zachariasza ork ruszył na niego z paskudnym okrzykiem i zamachnął się swoim toporzyskiem. Niziołek nie zdołał zareagować i cięcie zdjęło mu z głowy kawał skóry wraz z włosami, zalewając połowę twarzy ciepłą krwią. Rana wyglądała na poważną, jednak w jakimś adrenalinowym szale Zach mimo to próbował zaatakować swego wroga - nie udało mu się go jednak trafić. Vessa ponownie ruszyła na zielonego, którego nie udało jej się trafić wcześniej i tym razem miała więcej szczęścia - ostrze weszło gładko w szyję wroga i ten zwalił się pod jej stopami. Kawałek dalej Felix i Viggo starli się z kolejnym orkiem, ale trafił tylko zwadźca, choć nie udało mu się położyć zielonego, zostawiając krwawą bruzdę na jego ramieniu. Ork zakrzyknął gardłowo i natarł na starego ochroniarza z taką furią, że przebił się przez gardę i wgryzł się ostrzem siekacza w szyję mężczyzny. Bryznęła krew, Viggo padł martwy. Warczący bojowo Galeb dopadł kolejnego orka i mocnym ciosem swego młota rozpłatał mu łeb. Kilka kroków dalej Bardin wciąż tłukł się ze swoim wrogiem, aż w końcu przebił się przez zasłonę, a jego młot uderzył orka w paskudną gębę. Głowa zielonego opadła na bok z odrażajacym chrupnięciem miażdżonej czaszki. Niedaleko Klaus wyprowadzał kolejne ataki a ostrze tańczyło w powietrzu, w końcu przecinając skórę na głowie orka, co tylko go rozwścieczyło. Odpowiedział mocnym cięciem, które rozorało skórę na prawej ręce łowcy wampirów. Tobias też nie miał szczęścia - z ranną nogą nie zdołał zaskoczyć swego wroga i cięcie minęło celu. Zielony wyczuł, że może zatriumfować i przez kolejne sekundy atakował mocniej i szybciej, aż w końcu ostrze topora znalazło się w bebechach Vidovdańczyka. Na polu walki pozostało tylko trzech poranionych orków, których wspólnymi siłami drużyna szybko pokonała, obsiadając ich dookoła jak sępy padlinę. Gdy szczęk broni i okrzyki ucichły, przyjrzeli się pobojowisku. Tobias wraz ze swymi ludźmi był martwy, tak samo jak Viggo. Zachariasz nie miał skóry i włosów na kawałku zakrwawionej głowy, Felix i Klaus również zostali ranni, choć mniej dotkliwie niż niziołczy zwiadowca. Strącony przez orka hełm Bardina był wgnieciony na wysokości kości jarzmowej i trzeba było go najpierw “wyklepać”, by myśleć o dalszym użytkowaniu. To jednak był obecnie najmniejszy problem. Wszyscy byli zmęczeni, spoceni, niektórych trzeba było opatrzyć. No i zastanowić się, co dalej… |
23-03-2021, 11:15 | #86 |
Reputacja: 1 | Gdy szał bitewny minął, Bardin rozejrzał się po towarzyszach. W jakiś niesamowity sposób zginęli wszyscy oprócz nich. Owszem, niektórzy odnieśli rany, ale nie były one śmiertelne. Najgorzej było z Zachariaszem. - Wyglądasz, jakbyś wyszedł z kąpieli z rekinem - próbował go pocieszyć. - - Poradzisz sobie sam, czy trzeba ci pomóc? Potem uspokoił zwierzęta i upewnił się, że im nie uciekną. Gdy jako tako doszli do siebie, odezwał się do pozostałych. - Proponuję zrobić zwiad - zerknął na Klausa, - żeby sprawdzić, skąd ci orkowie się tu wzięli. I na ile jesteśmy tu bezpieczni. Ciała Maksa, Vigo i Tobiasa proponuję zabrać na konie. Resztę zostawić. Co mają wartościowego, zapakować i też zawieźć dalej. Jeżeli samego Maksa już nie dowieziemy, to przynajmniej jego ciało. CHĘDOŻYĆ TO! - zirytował się na taki obrót sprawy i wyładował porządnym kopnięciem na najbliższym zabitym zielonoskórym. - Skąd oni się tu wzięli? Przeszukam ich, może znajdę coś, jakąś wskazówkę.... Poszukał wśród ciał hełmu, który miał mu chwilowo zastąpić jego własny. Dopóki nie znajdzie się chwila, aby go naprawić. Ostatnio edytowane przez Gladin : 23-03-2021 o 11:22. |
23-03-2021, 11:32 | #87 |
Reputacja: 1 | Vessa cieła orcze ciała ile miała dechu w piersiach i siły w mięśniach. Na szczęście Orków było w miare mało i w końcu się skończyli. Na nieszczęście część z jej drużyny oberwała i trzeba będzie się tym zająć . Szczescie w nieszczesciu było takie że mimo że ich kontrakt dobiegł końca to nie musieli teraz wyjaśniać kto zabił księcia no i skoro Tobias niby miał im zapłacić to powinien mieć ich pieniądze. |
23-03-2021, 13:43 | #88 |
Administrator Reputacja: 1 | Huk wystrzału, brzęk cięciw, a potem tylko szczęk stali i bolesne okrzyki tych, którzy oberwali podczas starcia. Wreszcie starcie się zakończyło i można było rozejrzeć się po polu bitwy, na którym spoczęli orkowie, tudzież część tych, którzy mieli ochraniać Maxa, z Tobiasem i Viggo włącznie. - Wdzięczny będę. - Uśmiechnął się Vessy. - A co do reszty... Powinniśmy, jak mówi Bardan, zabrać tamte trzy ciała, poza tym broń i przydatne rzeczy, a także coś na dowód tego, że starliśmy się z orkami. Uszy na przykład. Gdy Vessa go opatrzy, to miał zamiar pomóc przy przeszukaniu ciał Tobiasa i jego ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem samego Tobiasa. Miał nadzieję, że uda się znaleźć coś, co rzuci światło na sprawę śmierci Maxa. |
24-03-2021, 10:10 | #89 |
Reputacja: 1 | + Obca, dzięki za dialog! Potyczka w mgnieniu oka przeniosła się do obozu, gdzie Klaus walczył, ile miał sił. Dał radę ubić jednego, czy dwóch orków, ale sam też nie uniknął ran; na szczęście nie było to coś, co zagrażałoby jego życiu. Mimo to jakiś opatrunek by się przydał. Najgorzej wyglądał Zachariasz i to nim trzeba się było zająć w pierwszej kolejności. |
24-03-2021, 20:44 | #90 |
Reputacja: 1 | Najdłużej po walce otrząsał się Galeb. Patrząc przez wizjery hełmu chłonął widok martwych orków. Płomień otaczający obuch jego młota wciąż płonął żywo, a on pozwalał by powoli adrenalina wyparowywała z jego ciała. - Na Valayię, Grungniego i Grimnira. Na Gazula, Thungniego, Smednira i Morgrima. - wyszeptał ofiarowując tą walkę Bogom Przodkom. Bezpardonowa bitwa z orkami z dawno wybitego plemienia było czymś co warto będzie zapamiętać. Jednak w tym wszystkim zginęli ludzie - Tobias i jego kompani oraz Viggo. Jakkolwiek by to nie wyglądało to zaprzepaścili zlecenie i o ile reszta nie wyglądała aby się tym przejmowali "ot zwykła rzecz" to Galebowi zagrało to na honorze. Zdawał sobie jednak sprawę że intrygi Księstw Granicznych są bardzo śliskie i o ile dla niego Otto został wynajęty przez podłego brata by sprzątnąć Maxa, to równie dobrze domysły jego towarzyszy mogły być prawdziwe. Ba. Istniał nawet dużo gorszy scenariusz niż zakładali wszyscy. - Wiecie... - rzekł - Równie dobrze to wszystko mogło zostać ukartowane by nas wrobić w zabójstwo. Tylko nikt nie przewidział zgrai orków buszujących po górach. Krasnolud poszedł do swoich rzeczy, a potem do Zachariasza gdy opatrywała go Vessa. - Masz, możesz tego potrzebować. - podał jej dwie mikstury, jedną leczniczą, a drugą kojącą - Pamiętam jeszcze jak to jest mieć zdartą skórę ze łba. Nie zazdroszczę. Skinął niziołkowi, po czym ruszył na przeszukiwanie ciał i obozowiska tak jak Bardin. Reszta wydawała się przejmować tylko zleceniem, ludźmi i co z tym Maxem, on jednak od razu skupił się na kwestii zielonoskórych. - To może nie być nasza ostatnia potyczka z nimi, skoro odstawiamy ciało księcia baranowi. - rzucił do młodszego krasnoluda - Jak grobi sobie zaczynają mazać ryje i tarcze w konkretne znaki to znaczy że jest ich dużo więcej. |