Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2021, 19:48   #429
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Nathan Barthez oszacował wprawnym okiem, że na placu miasteczka tłoczyło się prawie półtorej setki ludzi, w sporej części noszących skromne stroje rolników i rzemieślników, ale wymieszanych w niemal równej proporcji z odzianymi w pstrokate ubiory pielgrzymami spoza Lucatore oraz rozmiłowanymi w czerni anabaptystami, zarówno noszącymi broń orgiastykami jak i wspartymi na swoich starannie oczyszczonych z ziemi motykach ascetami.

Wzrok wszystkich skierowany był na sklecone z drewnianych belek podwyższenie, naśladujące w całkiem udany sposób scenę. Alpejczyk potrzebował krótkiej chwili, aby zrozumieć, że ośmioro dzieci znajdujących się na podwyższeniu brało udział w jakimś przedstawieniu. Siedmioro z nich, chłopców i dziewczynek ubranych w białe nocne koszule z haftami Złamanego Krzyża na piersiach, otoczyło półkręgiem ósme dziecko, nieco od nich większego chłopca.

- Moi pobożni bracia i siostry, moi wierni wojownicy! - zakrzyknął cienkim dziecięcym głosem ósmy aktor - Walczycie od tak wielu dni, głodni i zmęczeni! Wytrwajcie w tej walce, a wspólnie uczynimy z zakrwawionych pól Adriatyku prawdziwe Ogrody Edenu!

Kładąc lewą rękę na sercu ukrytym pod zszytym ze skóry kubrakiem imitującym zbroję, chłopiec uniósł wysoko w górę ściskającą drewniany miecz prawicę. Zgromadzony na placu tłum widzów zabuczał w wyrazie aprobaty dla słów dziecka, zafalował uniesiony emocjami. Dźwięki te przeszły w pohukiwanie i gwizdy, kiedy na krawędź sceny wdrapało się jeszcze inne dziecko, tym razem odziane w koźlą skórę i z przyprawioną wełnianą brodą. Uzbrojone w drewniany scimitar, dziewiąte pacholę jęło wygrażać za jego pomocą reszcie aktorów.

- Cóż to za urokliwe plebejskie pląsy - oznajmił z udawaną aprobatą Abdel - Jak mniemam, to rekonstrukcja jakiegoś chwalebnego momentu z dziejów życia Baptysty?

- Burzliwe czasy zmagań o kontrolę nad Niziną Adriatyku - odparł z zauważalną wstrzemięźliwością Carmino Ferro. Oparty o swą laskę, kutą z metalu i zwieńczoną kapsułą, we wnętrzu której w mętnym płynie unosił się nieruchomy kawałek organicznej tkanki, Szpitalnik wydawał się dzielić uwagę pomiędzy występ dziecięcych aktorów oraz zgromadzonych na placu ludzi. Musiał wyczuć ukrytą w pozornie uprzejmej opinii Abdela nutę sarkazmu, ale nie podchwycił tego prowokacyjnego wątku - Nie ma namiestnika Benesato ani jego narzeczonej. Galia Lombardi cieszy się bardzo złą reputacją wśród miejscowych. W sumie to dobrze, jej obecność mogłaby doprowadzić do społecznych niepokojów.

- O ile mi wiadomo, ród Lombardich nie nawrócił się publicznie na wiarę Świątyni Jehammeda - zauważyła Angeline Lea, samym dźwiękiem imienia Pasterza ściągając na siebie kilka podejrzliwych i niepochlebnych spojrzeń - A przynajmniej nie odnieśliśmy takiego wrażenia podczas pobytu w Bergamo.

Dziedziczka spojrzała pytająco w stronę Szpitalnika, ale ordynator wydawał się nie słyszeć jej słów. Jego pobladłe znienacka oblicze skierowane było na kapsułę dzierżonej w ręce laski.

Na kawałek zatopionego w mętnej wydzielinie końskiego mięsa, który znienacka drgnął wbrew wszelkiej logice. Po czym drgnął po raz drugi i trzeci.

Przeraźliwy dziewczęcy krzyk wzbił się ponad pomruk obserwującego występ tłumu, dobiegając gdzieś z krawędzi placu, gdzieś z boku miejsca zajmowanego przez frankański poczet. Dołączyły do niego kolejne krzyki, tym razem dorosłych. Tłum gapiów zafalował ponownie, z niespokojnym zdenerwowaniu, które natychmiast przypomniały Barthezowi o wybuchu paniki miejscowych podczas ceremonii pogrzebowej na cmentarzu.

- Tu coś jest! - Carmino Ferro odzyskał głos, oderwał szeroko otwarte oczy od kapsuły laski, po czym runął w tłum roztrącając bezceremonialnie ludzi w drodze do miejsca, z którego dobiegał pisk jakiejś dziewczynki.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem