Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2021, 14:24   #7
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację

Oberżą była miejscem, gdzie Dorian w końcu mógł zapomnieć o tym, jak podłym miejscem jest Imperium do którego wysłał go książęcy rozkaz. Może i grający swe melodie bardowie nie mieli głosu minstreli, których de Bruine znał z dworu, ale z całą pewnością lepiej było słuchać ich, niźli dźwięku gęśli i innych jakichś plebejskich instrumentów, którymi dotychczas Imperium osładzało wizytę dzielnego syna Bretonii w swoich progach. Rymy może też były podłej jakości ale gorszy jeszcze bardziej był język, którego śpiewacy używali. Twarde imperialne słowa nie pasowały nawykłemu do śpiewanej poezji Dorianowi do granych melodii. Nie miał jednak wyboru, więc cieszył się tym, co było. Mimo że większość pieśni brzmiała mniej więcej tak:

„Bączek, bączek
Nie ma nóżek, ani rączek
Po co bączka trzymać w dupie?
Niech dziś lata po chałupie”


Okraszone skoczną melodią bawiły biesiadników a co niektórych nastrajały nawet do wspólnego śpiewu. Czego Dorianowi było już za wiele. Chciał wstać i wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza i rozejrzeć się za kamratami. Wstawał już nawet.

I wówczas pojawił się ten weteran. Człek, który sprawił, że w oku bretońskiego rycerza zaszkliła się łza. Słyszący dotychczas sporadycznie o okropnościach przekraczających ludzkie wyobrażenie związanych z niedawną wojną, która przetoczyła się przez Imperium, Bretończyk ciekaw był wszystkiego co stary mógł opowiedzieć. Z tego też względu miast wyjść wskazał weteranowi miejsce przy stole i nalegał tak długo, aż ten spoczął. Widząc zaś jego onieśmielenie sam mu usłużył zrzucając z jednego z półmisków nieobecnych towarzyszy nie dojedzone ochłapy pod stół. Zaraz też przetarł go obrusem i nałożył obficie mięsiwa a do kufla nalał cieńkusza jednocześnie wołając oberżystę. Weteran zaś opowiadał. Mówiąc o rzeczach, które niezwykle ciekawiły Doriana. I napawały jeszcze większym wstrętem do Imperium.

- A co na to wasze rycerstwo? Czyż nie roztoczyło nad wami opiekuńczego płaszcza? Nie stanęło w waszej obronie? - pytał, choć podświadomie czuł, że odpowiedź zna. Wszak to było Imperium. Tu walczyli plebejusze uzbrojeni w lancknechckie miecze, morgenszterny, halabardy piki i rusznice. Wspomagani przez rycerzy, ale zakonnych. Takich jak jego kompan. Ale już zwykła szlachta raczej w bój wolała nie chadzać. Zwykli ludzie postawieni na przeciw okropieństwom przekraczającym ludzkie pojęcie. Oberżysta pojawił się pod koniec opowieści weterana. Dorian powstał i nie przerywając wiarusowi rzekł doń przyciszonym głosem. - Znasz tego człeka? I potwierdzasz prawdziwość jego słów? To ważne. Chcę bowiem zaoferować mu służbę. I zapłacę za to byś posłał kogo po świeże ubranie dla niego. O ile jest tym za kogo się podaje. Nie godzi się bowiem pozostawić kogoś takiego w potrzebie!

Dorian uniósł się, ale wnet oklapł widząc mizerną kondycję weterana. Szeregi blizn pokrywające jego oblicze, drewniana proteza dłoni oraz pokryte bielmem oko. Dorian uświadomił sobie, że biorąc na służbę tego człeka, będzie zań odpowiedzialny. A nade wszystko, że będzie widział jego koszmarne oblicze każdego dnia. I każdego dnia będzie przypominał sobie okropieństwa o których tamten pewnie będzie mu codziennie opowiadał. Z drugiej jednak strony człek wojenny czuł litość nad tym wiarusem. I niezależnie od wszystkich swoich obaw, postanowił mu pomóc. Zwrócił się więc doń spokojnym głosem. Czekając na słowa oberżysty.

- Nie opowiadasz rzeczy, które dodawały by skrzydeł człowieku, ale też taka jest opowieść wojenna. Chcę w nią wierzyć, bo choć straszliwe rzeczy mówisz, jednak tym że wciąż żyjesz dowodzisz, że Panienka wzięła cię w swoje Błogosławione ramiona i ocaliła. I musiała mieć w tym jakiś zamysł. Może tym zamysłem było nasze spotkanie? Nie wiem. Wiedz jednak, że jeśli ten tu oberżysta potwierdzi twe słowa, ja Dorian de Bruine ofiarowuję ci służbę u mnie. Bez względu na twe słabości. Jesteś żołnierzem, wiesz czego trzeba rycerzowi. Ja zaś wiem jak dbać o swoich ludzi. Dostaniesz odzienie i broń. I wrócisz do żywych. - Sir Dorian podjął już decyzję. I teraz czuł się znacznie lepiej. Jednak trzeźwość myśli, świadomość jak wielu hultai czai się na imperialnych szlakach, sprawiła że dodał jeszcze. - O ile oberżysta potwierdzi, żeś jest tym za kogo się podajesz?

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline