Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2021, 06:33   #974
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
- Na kolejnego świadka prosiłbym Panienkę Magrittę von Liebwitz.- - poprosił Gustaw i mimo sprzeciwu von Rudgera, który argumentował, że to niepotrzebne narażanie dziewczyny na silne emocje. Przeważyło jednak zdanie sędziego von Knochen, który poparł prośbę swojego podwładnego. Magritte von L. uparła się wystąpić w mundurze, ku zgorszeniu obecnych tam mężczyzn. Z niepokojem dostrzegła Gustawa na ławie oskarżonych.
- Czy Panienka towarzyszyła mnie i mojemu oddziałowi z przymusu? Czy Panienka czuła się zagrożona w obecności mojej i moich ludzi do czasu przejęcia przełęczy przez siły Wissenlandzkie?- Gustaw chciał delikatnie pokazać, że przesłuchiwana nie była porwana a sama chciała mu towarzyszyć.
- Do niego zostałam przydzielona przecież - zdziwiła się pytaniem - W garnizonie jeszcze. A, potem! Potem też chciałam. Dziękuję, że mnie nie odesłałeś do Nuln. A zagrożona się czułam tylko jak mnie ten krasnolud zabrał między swoich. Brzydko pachnieli. Ale mówił, że Ty kazałeś.
[i]- Czy Panienka czuła się bezpiecznie w towarzystwie świętej pamięci Herr von Rudgera?
- Nie, bo chciał mnie odwieźć do domu, a ja chciałam walczyć! Ale potem krasnolud uderzył go w głowę. Potem bałam się tylko przez moment, jak bałam się, że mnie odeślecie do Nuln. I jeszcze jak groził, że Was wszystkich za zdradę powieszą - odpowiedziała.
- Czy zażywa panienka jakieś środki narkotyczne i czy panienka była pod ich wpływem gdy wyzwoliliśmy panienkę z rąk granicznych?-
- Nie zażywam! Jak możesz o takie rzeczy damę pytać! To oni czymś mnie napoili, ci co nas złapali! Potem dopiero w jaskini się obudziłam.
- Panienko von Liebwitz. Chciałem wykluczyć ponad wszelką wątpliwość iż środki narkotyzujące są poza zainteresowaniem Panienki.- Dodał by uspokoić szlachciankę. Gustaw prawdę mówiąc już miał dość przesłuchiwania kogokolwiek. Nie szło mu to dobrze i wiedział o tym. Odwrócił się dość dyskretnie do obrońcy z pytaniem w oczach czy można jeszcze jakoś świadka wykorzystać, ale czemu to robił? Obrońca był tak samo jak on wojskowym i na prawie mało się znał. Do tego nie znał sprawy a Gustaw mu nie objaśnił wcześniej nic. W sumie już Gustaw nie miał więcej pytań i zdał się na oskarżenia von Rudgera.
- Dziękuję świadkom. Nie mam więcej pytań.- Tylko dodał w myślach. “Które bardziej by mnie pogrążyły”.
Oskarżyciel nalegający wcześniej na nieprzesłuchiwanie Panienki von L. miał teraz związane tym ręce i nie zdecydował się na zadawanie jej pytań.



- Przecież nie jesteś oskarżony o porwanie szlachcianki… - zdziwił się obrońca - Czemu nikogo nie zapytałeś o fakty stawiające Ciebie w dobrym świetle albo o potwierdzenie słów z mowy otwierającej? Może ja mam Ciebie przepytać, tylko powiedz szybko o co, jeśli tak - zapytał.
Gustaw zastanowił się przez moment i kiwnął głową.
[i]- Możesz przesłuchać mnie z rzeczy potwierdzających mowę wstępną. Cały czas byliśmy w zasięgu wroga i czujność i paranoja była wszechobecna. Możesz także poruszyć temat, że wykonanie zadania o przełęczy było priorytetem i nie wykonanie go w szybkim czasie mogło wiązać się z wywiezieniem znaczących osób w Imperium i w najlepszym wypadku by okupu za nich chcieli. Możesz także potwierdzić iż ludzie, których miałem byli jeszcze niedawno zwykłymi obywatelami bez przeszkolenia. Z więzień wyjęci z łapanki itd. Ryzykowanie kombinacyjnych rozwiązań byłoby ryzykowne i nie wiadomo czy podołają je moi podkomendni. Poza tym już trochę mnie poznałeś i usłyszałeś. Możesz sam coś wymyślić. No i spytaj mnie o obronę przełęczy. Co zrobiłem czy tylko siedziałem bawiąc się w partyzanta.

- Proszę powiedzieć jakie działania Pan podjął po dotarciu na przełęcz by wykonać rozkaz.- Zwrócił się obrońca do Gustawa.
- Po przybyciu na przełęcz rozkazałem zrobić zawał. Wybrałem wraz z krasnoludami z mojego oddziału miejsce gdzie najwięcej komplikacji by taki zawał zrobił. Posiadaliśmy materiały wybuchowe ciągnięte z Meissen więc użyliśmy ich do wysadzenia skał. Sami Panowie co tam byli widzieli zawał i miejsce gdzie krew nie zdążyła spłynąć po kamieniach.- Zwrócił się do sędziów, którzy tam byli, oskarżyciela i obrońcy.
- Podjął Pan jakieś działania gdy siły granicznych dotarły do zawaliska?- Zadał następne pytanie obrońca von Gruneberga.
- Gdy siły granicznych nadciągnęły zorganizowałem obronę na gruzowisku. Odpieraliśmy wiele szturmów na nasz linię z uwzględnieniem by nie tracić zbyt dużo sił wiedząc, że wróg musi tędy przejść. Zorganizowałem i sam poprowadziłem nocny atak na obóz wroga gdzie przetrzymywali uprowadzoną ludność cywilną z okolicy. Odbiłem wszystkich kopaczy i niszcząc bądź zabierając ze sobą sprzęt do odgruzowywania, zmuszając wroga by musiał swoich żołnierzy wysyłać do odkopywania dając tym samym nam możliwość unieszkodliwienia znacznej części jego ludzi. To może nawet zaświadczyć Panienka von Liebwitz, którą zostawiłem na posterunku obserwacyjnym gdzie wypatrywała wraz z kilkoma ludźmi zachodzących nas wrogów z czego wywiązała się znakomicie. - Tu Gustaw skinął głową do Magritt.
[i]- Dzięki tym uwolnionym w których była Panna Roz Bauer dowiedziałem się o znaczniejszych jeńcach. Trzymałem siły wroga przez kilka dni w miejscu wymyślając nowe uciążliwe pułapki by wróg nie mógł swobodnie zorganizować ataku na nasze pozycje.
- Czyli Pan bezczynnie nie stał i nie podjął odrazu rokowań z granicznycmi. Jakie to Pan działania podjął by móc tak długo sie utrzymać?- Ciągnął uwierzytelnianie osoby obrońca wierząc, że generał Ość zastanowi się lub nie nad skazywaniem swego podwładnego.
- Kilkukrotnie wpuszczałem siły wroga za zawał by później go odciąć od reszty sił i wybić do nogi. Niestety ten proceder musiałem zakończyć z braku sił i zauważenia tego przez wroga.- Wymieniał Gustaw co zrobił na przełęczy by rozwiać myśli, że był tam na biwaku.
- Co spowodowało, że Pan nie czekał dłużej na siły główne Wissenlandzkiej armii?- Dodał pytanie obrońca.
- Po kilku dniach słysząc jak wolno posuwają się siły Imperialne z odsieczą i widząc szansę dla jeńców i by Panienka von Liebwitz nie wpadła w ręce wroga. Oraz mogąc stawiać warunki Otto Wernyckiemu uznałem, że lepiej będzie wykorzystać pozycję do negocjacji. Wiedziałem, że pod naporem najlepszych, świeżych ludzi granicznych nie utrzymam się, ale nawet jesli nie chciałem by w złości Graniczni zniszczyli dobra zrabowane z Imperium czy też by nie pozbyli się jeńców. Wierzę, że to ludzie są siłą Imperium a nie kilka skał. Teren można odbić, ale ludzi łatwo się nie zastąpi, szczególnie, że słyszałem o kilku istotniejszych personach. -
- Podczas przesłuchania jednego ze świadków padło stwierdzenie, że był Pan w posiadaniu różnych rzeczy nie należących do Pana co sugeruje oskarżyciel wskazuje na wzięcie łapówki od Otto von Wernyckiego.- Zadał jeszcze jedno pytanie oskarżyciel po tym jak Gustaw nie miał możliwości wcześniej się odnieść do tego.
[i]- W rzeczy samej. Byłem w posiadaniu wielu przedmiotów i to dość charakterystycznych jak klejnoty rodowe, sygnety i według mojej oceny pamiątki rodowe znamienitrzych obywateli Wissenlandu. Jednak nie były one przedmiotami z łapówki czy innej opłaty za domniemaną zdradę a podczas przekraczania przełęczy po podpisaniu umowy kazałem takie rzeczy wybierać i moim zadaniem było przekazanie ich należytym właścicielom. Jedynie co miałem nie charakterystycznego to rynsztunek bojowy w postaci zbroi, którą także z przejeżdżających wozów wziąłem na użytek ochrony przy ewentualnych walkach.
- Czy posiada Pan jakieś pieniądze i co Pan zrobił z dotychczasowymi pieniędzmi, które były w Pana posiadaniu?-
[i]- Nie posiadam. Wszystkie posiadane i uzyskane pieniądze wydawałem na wyekwipowanie oddziału. Jak świadek Loftus wspomniał z Messen oddział wyszedł wyekwipowany w proch i inne przedmioty. Te rzeczy nabyliśmy z własnych pieniędzy prywatnych. Moich jak i moich podkomendnych by wykonać rozkaz. Mogę nawet wspomnieć, że zapożyczyłem się u jednego z moich krasnoludzkich podkomendnych by opłacić odszkodowanie za rany jakie poniósł jeden z żołnierzy granicznych zaciągniętych do obrony posterunku a ranny podczas łapania języka przez główne siły Wissenlandzkie.
- Dziękuję. Nie mam więcej pytań do oskarżonego.- Zwrócił się obrońca do sędziów i kiwnął elegancko głową do oskarżyciela a zarazem swego zwierzchnika.

- W pytaniu obrońca skupił się na posiadaniu pieniędzy przez oskarżonego. Czy oskarżony wszedł ostatnio w posiadanie innych niż pieniądze dóbr materialnych? Jeśli tak to jakich i skąd się wzięły?-
- Rzeczy, wozy przejęte na przełęczy. Te które są w umowie a pod pieczę dowódcy obrony przełęczy przeszły. O innych rzeczach już wcześniej na pytanie obrońcy odpowiedziałem.-
[i]- Pod pieczę… Czyli że oskarżony nie jest i nigdy nie był ich właścicielem? Zatem czyją są własnością?
- Wissenlandu i Imperium. Nie jestem kwatermistrzem by rozdzielać zrabowane dobro prawowitym właścicielom. Moim celem było tylko odzyskanie ich z rąk granicznych. Jedynie co ewentualnie planowałem to uzupełnienie zapasów przez oddział z tych rzeczy. W obliczu pertraktacji z Wernyckim i Brockiem była opcja przez nich wysunięta, że dowódca otrzymuje swój udział. To myślenie najemników i chciałem to wykorzystać by więcej granicznym z rąk wyrwać.-
- Zatem dlaczego oskarżony rozdzielał te dobra pomiędzy krasnoludy, członków swojego oddziału oraz chłopów?
- Chłopom się należało bo to dobro ichnie. Członkom oddziału bo uznałem, że trzeba się wyposażyć na późniejsze rozkazy. Uzupełnić zapasy. A Krasnoludom bo tym co rozdzielać chciałem należeli do oddziału.

Złapawszy oskarżonego na kolejnym kłamstwie von Rudger uśmiechnął się.

[i]- Oskarżony z pewnością pamięta o co oskarżył dowódcę Trzeciej Kompanii po bitwie nad Soll.
- W jakiej sytuacji były wojska nad Soll a w jakiej na przełęczy. Uważam, że porównywanie jest błędne. Pamiętam o co oskarżałem. Bitwę byśmy wygrali gdyby nie siły Brocka a dowódca Trzeciej Kompanii siłą porwał mojego dowódcę i zdrady się dopuścił umawiając się, że pomoże w zniszczeniu mojej Kompanii by w przyszłości zlikwidować ją.
- Na jego szczęście oskarżony doskonale poradził sobie z tym sam -
uśmiechnął się oskarżyciel - oskarżony wytacza poważne oskarżenia. Ma jakieś dowody na ich poparcie?
- Wysoki Sądzie. Ten proces chyba nie dotyczy tamtych spraw. Świadków było pod dostatkiem po bitwie a zbieraniem dowodów się nie zajmowałem. Od tego są inne siły, które zapewne działają w tej kwestii i gdybym był potrzebny do tego zgłosiłyby się po mnie.

- Oskarżenie wycofuje to pytanie.

- Kto rozkazał oskarżonemu bronić Meissen?-
- Wysoki sądzie ta sprawa już została rozstrzygnięta przez oficera Herr Wilhelma von Knochen i w rehabilitacji dostałem rozkazy związane ze sprawą, które wykonałem. To pytanie nie jest związane z obecną sprawą.- Gustaw nie odpowiedział lecz wytłumaczył i spojrzał by sędzi dodatkowy potwierdził jego słowa, ale był gotowy odpowiedzieć jeśli sąd nakaże.
- Wysoki Sądzie, wykazuję właśnie tendencję oskarżonego do łamania rozkazów, jaką oskarżony przejawiał od samego początku tej kampanii. - przekonał sędziów von Rudger.
- Proszę odpowiedzieć
- Nikt nie wydał takiego rozkazu. Samowolnie podjąłem taką decyzję z dwóch powodów. Chciałem odciążyć oblegany Pfeidorf z sił wroga. Moja garstka ludzi nic by nie wskórała tam znacznie a tu zatrzymała dużą ilość wojska wroga. Drugi powód uznałem za duże ryzyko utraty wojska na barkach, które były atakowane przez wroga z brzegu i wielce prawdopodobne bym z oddziałem nie dotarł nawet do Pfeidorfu.-
- Kompania to dla oskarżonego “garstka ludzi”?
- Nie jest to mała liczba. Garstką nazwałem gdyż w tej chwili pomyślałem o ludziach z którymi wyruszyłem na przełęcz. -
- Oskarżony ma problemy z rozumieniem pytań? Czy celowo usiłuje wprowadzić Wysoki Sąd w błąd? Wycofuję pytania. Proszę odpowiedzieć raz jeszcze zatem, tym razem pamiętając, że podczas obrony Meissen dowodził oskarżony niemałą liczbą ludzi.
- Kompania nie jest garstką ludzi.- Odpowiedział zażenowany Gustaw. Denerwował go już oskarżyciel , ale nie dał po sobie poznać.
Oskarżyciel i sędziowie czekali, aż Gustaw odpowie na pytanie…
- Głównym powodem było odciążenie północy landu od wroga ściągając na siebie znaczną część jego sił. Do tego miasto wyglądało na dobre miejsce do obrony no i była tam krasnoludzka placówka i chciałem wykazać, że Imperium o nich nie zapomniało dla dalszych dobrych relacji z khazadami.


- Pfeildorf nie był jeszcze wtedy oblegany. Oskarżony już wcześniej wiedział jaki jest cel granicznych?
- Nie znałem. Domyślałem się i zasłyszałem. Granicznu przybyli łupić więc wywnioskowałem, że na północ będą chcieli iść a że Meissen chcieli brać to i Pfeidorf zapewne będą chcieli atakować.

- Oskarżony zatem jako pełniący obowiązki porucznika lepiej od przełożonych wiedział jakich sił do obrony Pfeildorfu potrzeba? Słuchamy zatem. Jakich sił wymagała obrona Pfeildorfu?
- Nic takiego nie twierdziłem, że wiem ile ludzi do obrony potrzeba, ale siły w Pfeidorfie były o niebo większe od moich.
- To znaczy jakie? Skąd oskarżony znał stan garnizonu w Pfeildorfie?
- Nie znałem.- Odpowiedział Gustaw.
- Przed chwilą oskarżony zeznał, że były “o niebo większe” od jego.
[i]- Tak uważałem. Siły walczące nad rzeką i cały czas przybywające do Wissenlandu.
- Podsumowując - oskarżony nie wiedział jakie siły bronią Pfeildorfu, zlekceważył rozkaz wycofania się do Pfeidlorfu i usiłował powstrzymać Trzecią Kompanię przed wykonaniem rozkazów.
- Na pierwszą część o siłach w Pfeildorfie odpowiadam tak. Na część zlekceważenia odpowiem, że nie zlekceważyłem tylko kreatywnie starałem się myśleć. Na kwestię Trzeciej Kompanii nie chciałem powstrzymać tylko przedstawiłem mój pomysł i zachęcić do kreatywnego działania.

[i]- W złożonym w Meissen raporcie wskazywał oskarżony także na powody, dla których się nie udała. Skąd oskarżony wiedział jak wyglądała obrona Pfeildorfu?
[i]- Nie wiedziałem a jedynie mógłbym przypuszczać jak mogłaby wyglądać. W głowie miałem obronę Meissen.

- Trzecia Kompania wyruszyła spod Soll później, a dotarła do Pfeildorfu. Raporty twierdzą, że ją także chciał oskarżony zatrzymać w Meissen.
- Tak. Proponowałem dowódcy zostanie wiedząc o atakach na barki.
- Gdyby się oskarżonemu udało, kto broniłby Pfeildorfu? I skąd oskarżony wiedział o atakach na barki zanim się choć jeden z nich wydarzył?
- Widząc wroga po drugiej stronie brzegu i uznając, że sam bym tak zrobił. Płynięcie rzeką przez teren gdzie obydwa brzegi są w posiadaniu wroga.

Kłamstwa Gustawa robiły się coraz bardziej absurdalne, więc oskarżyciel przeszedł do dalszej cześci.
- Jaki był ostateczny los Meissen?
- Niestety miasto zostało poddane.
- dlaczego?
- Tego nie wiem. Wiem, że dostałem rozkaz udania się na przełęcz, który już w szczegółach znamy i musiałem wraz z niektórymi ludźmi ruszyć. Niestety byłem skupiony na nowym zadaniu a nie rozważaniach słuszności tego co się stało.
- Czy według wiedzy oskarżonego utrzymanie Meissen po upadku Pfeildorfu i z częściowo zburzonymi murami było możliwe?
- Na gruzach można się bronić. Zależy jakie siły wróg by wysłał i w jakim posiadaniu byłby garnizon.
- Oskarżony nie znał sił jakie były w Meissen kiedy z niego wyruszał? Ale spytam inaczej: czy dalsze utrzymywanie Meissen w sytuacji, gdy wróg kontrolował rzekę dzięki zdobyciu Pfeildorfu było sensowne?
- Tak. Moim zdaniem miasto jest w strategicznym miejscu. Blokuje rzekę i wypływające towary z Wissenlandu i przybywające barki z posiłkami. Obrona miasta, twierdzy itd wymaga mniejszej liczby ludzi niż stawanie w otwartym polu. Do tego Granicznym pokazałem, że siły Wissenlandkie są zaskakujące i musiałby cofnąć wojska do zajęcia miasta. Mój regiment w tych warunkach musiałby pokonać siłami 2-3 regimentów i sprzętu. Siły Brocka odstąpiły od miasta i Granicznych przez co musiał siły spod Pfeidorfu ściągać chcąc wyeliminować zagrożenie. Przez co na linii głównego frontu było by łatwiej zorganizować obronę i następnie atak.
- Oskarżony zatem miał nadzieję, że po upadku Pfeildorfu do Meissen dotrą nowe siły Imperialne?
- Uważam Meissen za miejsce strategiczne przy takim przebiegu najazdu wroga. Więc myślałem, że zostanie to wykorzystane.
- Oskarżony ma nas za durniów? - zezłościł się skład sędziowski. Nawet przychylny do tej pory Wilhelm von Knochen był zniesmaczony zachowaniem podsądnego.
- Jeszcze jedno pytanie na ten temat - ile żywności pozostało w mieście?

- Żywności zostało bardzo mało i raczej bez nadzoru odgórnego w wydawaniu zniknąłby w jednej chwili.-
- Jak oskarżony ocenia współpracę z krasnoludami z Meissen?
- Krasnoludy nie chciały się mieszać w obronę i po negocjacjach udzieliły pomocy obronie oraz zgodę, że obrońcy będą mogli schronić się w ich budynkach.
- Jak oskarżony przekonał je do współpracy?
- Głównie oczerniając granicznych i przypominając starożytną przysięgę o pomocy za Sigmara. Do tego przedstawiając iż miejscowi kiepsko będą na krasnoludy patrzeć i interesów ludzie z Messen nie będą chcieli z nimi robić. Wokół tych trzech spraw krążyłem.-
- Czy słowo “gaar” mówi coś oskarżonemu?
- Tak. Człowiek bez honoru.-
- oskarżony wierzyłby komuś takiemu?
- Nie jestem krasnoludem więc mógłbym.-
- A krasnoludy traktowałyby kogoś takiego jak powietrze?
- Sprzeciw, sugestia!
- Zmienię pytanie. W jaki sposób krasnoludy traktowałyby kogoś takiego?

- Nie uznawały go jako partnera do czegokolwiek. Nie jestem specjalistą w tej kwestii.-
- Myślę, że oskarżony jest najlepszym specjalistą w promieniu wielu staj. Czy oskarżony został ogłoszony gaar?
- Tak. Zostałem ogłoszony gaar w Meissen. Uważałem, że krasnoludy są dyskryminowane na tle rasistowskim i ktoś pociąga sznurki tego w Nuln. Przedstawiłem to krasnoludom w Meissen i oczekiwały, że zlikwiduje ten problem. Jednak moje przypuszczenia nie do końca sie sprawdziły i nie wywiązałem się dotychczas z tego.-

- Proszę podzielić się z wysokim sądem dokładnym brzmieniem rozkazów otrzymanych przez oskarżonego w Meissen, przed wyruszeniem na Przełęcz - “poprosił” von Rudger.
- Pierwsze - dowiedzieć się, dlaczego krasnoludy z Karak Hirn nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Drugie - zablokować przełęcz w Czarnych Górach, którą do Wissenladu napływały z Księstw Granicznych posiłki dla Wernickiego, a wypływały jego bogactwa.- Oświadczył Gustaw bez wahania.
- Tak brzmiała część pierwszego, o którym już wiemy. Ale pytałem, o ten, cytuję: który mówił o dotarciu do przełęczy i przeszkadzanie w transporcie łupów do Księstw Granicznych i powstrzymanie sił wycofujących się w miarę możliwości? Kto wydał ten rozkaz
- Nikt nie wydał takowego rozkazu. To moje sam uznałem iż trzeba zrobić w takiej sytuacji jaka zaistniała, że Graniczni całymi siłami się wycofywali.-
- Oskarżony jest pewien, że nikt nie wydał mu takiego rozkazu?
- Tak. Jestem pewien.-
Odpowiedział Gustaw zastanawiając się nad jeszcze jedną linią obrony jaką mógłby się pokierować a mianowicie o chorobie psychicznej wynikłej z przeżyć ostatnich czasów, lecz na razie przemilczał to i zostawił dla siebie.
- Jeszcze chwilę temu oskarżony upierał się, że wykonywał taki rozkaz, ba, nawet pytał świadka o to.
- Chodziło mi o główny rozkaz. Ten prawdziwie brzmiący.
- Dlaczego zatem oskarżony pytał świadka, czy wykonywał nieprawdziwy rozkaz?
- Źle się wyraziłem. Po przybyciu na przełęcz zmieniłem rozkaz w głowie by i z innym przeświadczeniem myślałem. Rozkaz prawdziwy znałem i wykonałem mimo to.


- Dowiedzieć się dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Zablokować Przełęcz. Nie było ani słowa o konieczności wyjścia w tajemnicy? Albo o wysłaniu wiadomości o sukcesie lub porażce misji?
- Miało być w tajemnicy więc wroga staraliśmy się zmylić barkami i informacjami o innym celu wyjścia z miasta. Co do wiadomości to był taki rozkaz i dostałem gołębie pocztowe.-
- Aha. dziwne, że o tych fragmentach otrzymanych rozkazów oskarżony przypomniał sobie dopiero gdy zapytałem o nie wprost. Oskarżony przybliży Wysokiemu Sądowi, w jaki sposób miał zameldować o powodzeniu bądź niepowodzeniu misji.
- Gołębiami pocztowymi.
- Proszę o rozwinięcie tematu.
- Z informacjami o wykonywaniu rozkazów i sukcesie lub nie miałem wysyłać gołębie z kartką.
- Kto rozkazał doczepić kartki?
- Nie rozumiem. Chyba w ten sposób się korzysta z gołębi pocztowych?

[i]- Jeśli się chce by wróg w razie przechwycenia gołębia poznał meldunek to z całą pewnością tak. Wysoki Sądzie, do Nuln dotarły dwa ptaki wysłane przez oskarżonego. Zamiast zgodnie z rozkazem użyć obróżek, których znaczenia wróg nie znał, wysłał meldunki otwartym tekstem.
Gustaw był z lekka zaskoczony sformułowaniem wypowiedzi oskarżyciela, ale nic nie powiedział.


- Dowiedzieć się dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Zablokować Przełęcz. Czy choć te fragmenty rozkazu oskarżony wykonał?
- Tak.- Stwierdził Gustaw.
- Rozumiem. Misja jest już zatem zakończona, dobrze rozumiem?
[i]- Misja nie została zakończona bo moi krasnoludowie z oddziału jeszcze nie wrócili z wieściami z Karaku.
- Proszę Wysoki Sąd o przywołanie świadka do porządku.
- Oskarżony się zdecyduje czy zeznaje że wykonał rozkaz, czy że jeszcze go wykonuje - poparł oskarżyciela Sąd.
- Na tą chwilę mogę powiedzieć, że wykonałem. Krasnoludy z oddziału natomiast mogą przynieść dodatkowe informacje, dlatego taki bałagan w zeznaniach Wysoki Sądzie.-
- Skoro oskarżony zadanie wykonał to po co dodatkowe informacje? Mamy rozumieć, że rozkaz został wykonany częściowo?
- Do całkowitego wykonania rozkazu potrzebni mi są Khazadzi z oddziału i wiedza jaką zdobyli. Informacje, które posiadam można by uzupełnić i wypełnić luki w nich.
- Czyli do tego momentu rozkaz nie został całkowicie wypełniony?
- Wysoki Sądzie. Wytłumaczyłem już jak sytuacja wygląda a działania oskarżenia jest nękaniem.

- Oskarżony unika odpowiedzi na pytanie.
- Oddalam sprzeciw. Proszę odpowiedzieć - Sąd także jest ciekawy czy rozkaz został wypełniony całkowicie czy jednak nie.

- Został wykonany.-
- Wysoki Sąd z pewnością ucieszy się wysłuchując odpowiedzi na pytania dotyczące braku zaangażowania krasnoludów. A być może także na pytanie, dlaczego nie zostały one zawarte w żadnym z raportów. I dlaczego nie ma tu z nami krasnoludzkich członków oddziału oskarżonego, jeśli rozkaz został już całkowicie wykonany.
- Krasnoludy udały się z misją złożenia raportu Królowi, iż nie było złamania interesów Królewskich. Nie było łamania umów i przedstawienie Imperium jako godnego do jakichkolwiek negocjacji.
- zatem dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają?

- Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Sprawa jest poufna i jedynie mojemu przełożonemu mogę złożyć raport z tego.- Oznajmił Gustaw zerkając na swojego dowódcę.
Ten zareagował i zaprosił Gustawa do stołu. Odesłał nawet pisarza, pozwolono natomiast podejść von Rudgerowi.
- mam pełne zaufanie do moich kolegów i przełożonego. Czekam na raport - słowa Gustawa mogła usłyszeć teraz tylko czwórka wysokich oficerów.
Gustaw podszedł i po słowach przełożonego popatrzył po twarzach zebranych.
- Krasnoludy dostały list od Jaśnie nam panującej Księżnej Emmanuel von Liebowitz by nie reagowały.- Gustaw uważnie obserwował reakcje słuchających.
Na ile mógł to ocenić - szok i niedowierzanie, przechodzące w złość.
Sędziów zatkało. Oskarżyć Panującą o zdradę na własnym o to procesie - nie mieściło im się w głowach. Pierwszy pozbierał się von Rudger:
- Jeśli masz nadzieję, że ktoś da się sprowokować i wyzwie taką szuję na pojedynek byś mógł zginąć z honorem, to się mylisz - wycedził - nawet Cię nie zetną. Będziesz wisiał - jego nienawiść do Gustawa była tak szczera jak oddanie Elektorce. Uciszył go głos jednego z sędziów.
- Von Grunnenberg, lepiej żebyś miał mocne dowody na to - powiedział Wilhelm von Knoche.
- Panowie sędziowie i Panie von Rudger. Ja naszej Jaśnie Panienki Księżnej nie oskarżam i pierwszego na otwarte pole wyzywam, który tak twierdzi. Mówię co się dowiedziałem. Z tego co mi moi krasnoludowie mówili list nie był oficjalny. Teraz Panowie sędziowie wiedzą czemu na nich czekałem. Dowodów nie mam i nie chcę mieć i prędzej zaszlachtuję pierwszego, który takowe dostarczyć zechce. Nie jest w mojej mocy drążenie tego u krasnoludów ani nie jestem szpiegiem by szukać zdrajcy. Uważam, że ktoś sfałszował list, ale nie znalazłem nikogo takowego a podczas misji wojennej w polu trudno się tym zająć. Więc Panowie sędziowie. Wykonałem rozkaz. Dowiedziałem się i taką informacje dostałem. Ja w nią nie wierzę tak jak Panowie, ale kłam krasnoludom ciężko zadać bez znacznych konsekwencji dla Imperium. Uważam iż ktoś bardzo potężny uknuł ten spisek by naszą kochaną Księżną pogrążyć, osłabić Wissenland, oraz tym samym Imperium wykorzystując sytuację na północy.
Sędziowie próbowali poukładać sobie nowiny w głowach.
- Krasnoludy przekazały, że dostały nieoficjalny list od Elektorki, który kazał by nie reagowali… Widziałeś ten list? Jesteś pewien, że powiedziały ci prawdę?
- Ja byłem na przełęczy. Te informacje otrzymałem od moich krasnoludów. Wcześniej Herr Brock pokazał mi list w którym było by nie płacić żołdu dla Brocka i dlatego się zbuntował. List widziałem wraz z moimi ludźmi na przełęczy. Jaśnie Panienka Magrita von Liebwitz przyznała, że autentycznie wygląda podpis Księżnej. Moi krasnoludowie widzieli list u Króla. Więc sądzę, że były podobne i fałszerstwo mogło być robione na szeroką skalę. No ale te rzeczy są poza moim zasięgiem i sprawa delikatna się wydaje. Nie chciałem przez to poruszać tej kwestii przy ludziach u których nie znałem intencji.
- Czyli tylko słowa różnych ludzi i nieludzi, którym się wydaje, że coś widzieli. Niemniej dobrze, że nie próbowałeś szerzyć plotek. Na dobre by to nie wyszło. Wyłączam ten wątek z procesu, oskarżeniu nakazuje się porzucić przesłuchanie co do drugiego rozkazu jaki miał wykonać oskarżony
- powiedział po zastanowieniu przewodniczący.


- Poprzedni świadkowie podawali sprzeczne relacje na temat kogoś zwanego przez nich “Dziewicą z Meissen” i jej zdrady lub zaginięcia - jako jej dowódca z pewnością wiecie jak było naprawdę.
- Dziewicą z Meissen nazywano Leonorę de la Vega z mojego oddziału. Podczas obrony Meissen, że tak się wyrażę błyszczała i była nadzieją mieszkańców pokazując się z bardzo dobrej strony podczas obrony. Niestety Panna Leonora zginęła. ...
- Jak? Kiedy?
- Podczas potyczki z goblinami.
- Jest oskarżony pewien? Czy mógłby podać choć przybliżoną datę i okoliczności jej śmierci?
- Pięć sześć dni przed przybyciem sił Wissenlandu na przełęcz.
- odpowiedzi oskarżonego były do tej pory nadzwyczaj rozwlekłe. Nagle są nad wyraz zdawkowe. Oskarżony nie odpowiedział też na pytanie o okoliczności jej śmierci.
- Zginęła po pojmaniu przez goblinoidy. Szczegółów jej śmierci nie znam.
- Już nie podczas potyczki, a po pojmaniu… czy to były te same gobliny o których zeznawali poprzedni świadkowie?
- Tak.


- Skoro zginęła, nie mogła być obecna na przełęczy w czasie rokowań z granicznymi. A jakąś dziewicę z Meissen widziano. Wyjaśni to świadek?
- Tak wyjaśnię. Dla celów wzmocnienia morale u uwolnionych ludzi tak mówiono. Nie protestowałem z tym widząc pozytywne efekty tego.
- Nie protestowałem? A to nie oskarżony tam dowodził? Wycofuję. Przyjmuję że nie przypadkiem użył oskarżony tych słów.
Czyli nie działała na Wasz rozkaz?
-Padła propozycja wśród moich ludzi i przystałem na nią.
- Czyli działała na Wasz rozkaz?

- Za moim przyzwoleniem.-
Sędziowie byli zmęczeni unikaniem odpowiedzi, co skrzętnie wykorzystał von Rudger:
- Oskarżony nie odpowiedział na pytanie.
- Sąd weźmie to pod uwagę.
- Jej zniknięcie z Posterunku także było “za Waszym przyzwoleniem”?
- Tak.



- Czy oskarżony wiedział o współpracy granicznych z demonem?
- Tak. Jeden z moich byłych ludzi. Karl Topfer został opanowany przez demona a krasnoludy udaremniły jemu przeprowadzenie sił na tyły obrony.
- I nie przeszkadzało to oskarżonemu w dogadaniu się z nimi?
- Przeszkadzało, ale wcześniej wytłumaczyłem czemu to zrobiłem, do tego gdyby jeńcy trafili pod łapy demona o wykupie by raczej mowy nie było a jeśli to bałem się, że mogą wrócić już nie tacy sami.
- Całe tłumaczenie oskarżonego opierało się na tym, że z Wernickym można paktować. Żeby z kimś negocjować i podpisywać pakty trzeba ufać, że ich dotrzyma. Oskarżony ufał komuś zadającemu się z demonami?
- Przy rozmowach z Otto von Wernyckim czułem, że nie był świadomy tego z kim współpracuje. W końcu prowadził ich Karl a nie demon jak podają świadkowie.
- Rozumiem. Uznał oskarżony, że można mu zaufać, bo był nieświadomy.
- Nie. Zaryzykowałem i miałem się na baczeniu. Krasnoludy były obserwatorami i gdyby zdradził liczyłem, że będzie się obawiał przyszłych relacji z nimi.
- To bardzo dobrze, kiedy oficer kieruje się w kontaktach z wrogiem ostrożnością i ma się na baczeniu. Sam układ z Wernicky’m to też majstersztyk. Od kogo wyszła propozycja takich warunków?
- Ja prowadziłem i wraz z moimi ludźmi konsultowałem je. Niestety nie wyszły jak Pan oskarżyciel kpi jako majstersztyk. Do czego się przyznaję.
- “Miałem się na baczeniu”... Oskarżony woli się przyznać do niekompetencji niż do zdrady?
- Sprzeciw!
- Wycofuję.
- Przyznaję się, że popełniłem błąd i zaślepiony chęcią schwytania Wernyckiego, oraz uwolnieniem jeńców i dóbr Wissenlandzkich nie dostrzegłem możliwości, którą wykorzystał Wernycki.
- Którą oskarżony Wernicky'emu stworzył! - podkreślił oskarżyciel.
- Dzięki tej umowie pozostanie bezkarny.
- Podczas jej tworzenia nie zauważył nikt z moich ludzi i ja furtki, która się zrobiła.
- Czyli obroną oskarżonego jest to, że zadziałał na korzyść wroga Imperium przez swój brak kompetencji przy negocjacjach?
- Nie. Skupiłem się na uwolnieniu jeńców. Odzyskaniu dóbr a tą lukę odkrył i wykorzystał wróg.
- Nie. Czyli to nie przez brak kompetencji oskarżonego Wernicky odniósł korzyść. Wysoki Sąd zwrócił uwagę, że świadek przyznał się właśnie do zdrady. Skoro zaprzeczył, że to było niechcący to jedyny logiczny wniosek jest taki, że było to celowo.
- “Nie” odnosi się do tego iż nie uważam, że tu brak kompetencji coś wniósł. Każdy popełnia błędy i nie znaczy, że specjaliści nie mają kompetencji. O to mi chodzi.
- Pozwolę sobie zatem zmienić pytanie: oskarżony zadziałał na korzyść wrogów Imperium ponieważ popełnił błąd?
- Tak.

Sędziowie spojrzeli po sobie. Potem na uśmiechniętego od ucha do ucha von Rudgera. Ten nie zamierzał jednak kończyć:
- Oskarżony skutecznie negocjował z krasnoludami w meissen, przekonał je do udziału w obronie miasta, przekonał zdrajcę Brocka do nieatakowania miasta a nawet do przyjścia miastu z odsieczą, potem jako jedyny doprowadził oddział na przełęcz po drodze przechodząc przez posterunki granicznych, przekonał Magritte von Liebwitz do podążania za jego rozkazami, choć nawet jej matce i wujowi się to nie udało. Zgadza się?
- Tak zgadzam się poza ostatnim stwierdzeniem. Panienka von Liebwitz sama chciała podróżować ze mną i oddziałem a ja uznałem, że lepiej będzie jak zostanie przy mnie.


- Proszę nie być tak skromnym, w raporcie opisała jak chciała walczyć i dał jej oskarżony dowództwo nad posterunkiem obserwacyjnym podczas potyczki.
- Panienka paliła się by sie wykazać a ja uznałem by nie spłoszyć jej i dla jej bezpieczeństwa wysłałem ją na obserwację w asyście.
- doskonały pomysł
- zgodził się oskarżyciel - Pomyśleć o tym w ogniu walki, dowodzenia… nie pierwszyzna widzę takie warunki dla Pana?
Gustaw popatrzył na sędziów.
- Jej bezpieczeństwo było jednym z priorytetów, ale dziękuję.
- Nie mam doświadczenia w takich sprawach jeśli Pan o to pyta.-

- Nie ma Pan doświadczenia w walce i dowodzeniu? - zdziwił się oskarżyciel - Świadkowie kłamali?
- Dowódca musi pokazać się z jak najlepszej strony. Dawać przykład i taki starałem się dawać. Przed najazdem granicznych krótko byłem wojsku i nie dowodziłem oddziałami.
- Bitwa nad Soll, oblężenie Meissen, obrona Przełęczy... niejeden oficer nie ma takiego doświadczenia.
- Licząc te walki można by uznać, że jestem doświadczony, ale przy np. Pańskim doświadczeniu to drobinka. Wszystkiego uczyłem się na bieżąco.


- Czy dostał oskarżony jakiś rozkaz w ciągu ostatnich dni? Taki który mówił, że nie wolno oskarżonemu zejść z przełęczy i że krasnoludy zdradziły?
- Tak.-
Odpowiedział Gustaw.
[i]- i mimo to oskarżony porzucił obronę oraz oddał Magritte Von Liebwitz krasnoludom?
- Sprzeciw. Już tłumaczyłem czemu usiadłem do rokowań.
Sędziowie spojrzeli po sobie.
- Kiedy padlo pytanie o ten rozkaz?
- Tłumaczyłem już czemu usiadłem do rokowań a to wiąże się z tym pytaniem.
- Pytanie dotyczy oddania Magritte krasnoludom mimo wiedzy że nie można im ufać. Sąd nie przypomina sobie by oskarżony siadał do rokowań z krasnoludami.
- A tak. Przepraszam. Źle zrozumiałem pytanie.-
Odezwał się lekko kręcąc głową Gustaw.
[i]- Magritte von Liebwitz została pod opieką moich krasnoludów wraz z przydzielonymi do nich wojownikami.
- Mimo że rozkazy jasno mówiły że krasnoludy zdradziły.
- Moje krasnoludy nie zdradziły i lepiej niech Pan oskarżyciel nie mówi im tego iż zdradziły. Bo mimo uznanym za gaar krasnoludy zostały by wykonać zadanie.
- Krasnoludy z twierdzy zostały uznane za gaar?
- zaskoczyło to von Rudgera i sędziów.
- Nie rozumiem do czego Pan zmierza. Mówi Pan o informacji przekazanej przez Roz Bauer. Ja uznałem, że moje krasnoludy nie zdradziły i nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Tym moim ufałem bardziej niż ludziom Brocka czy uwolnionym ludziom. Wernycki liczył się z krasnoludami i byłem najbardziej pewny jej bezpieczeństwa z nimi.
- Czyli mówiąc "moje krasnoludy" ma oskarżony na myśli kogo?
-Detlefa Thovaldssona i Galeba Galvinsona
- Twierdza Hirn przydzieliła im wojowników w jakim celu? Czy byli pod pańskimi rozkazami?
- Nie wiem w jakim celu byli przydzieleni. Ja im nie rozkazywałem.
- Czyli oskarżony wpuścił na przełęcz krasnoludy przybyłe w nieznanym celu, co do których uzyskał oskarżony informację, że zdradziły Imperium i oddał im w ręce rodzinę Elektorki -
podsumował oskarżyciel.

 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 25-03-2021 o 06:54.
Hakon jest offline