Gdy szał bitewny minął, Bardin rozejrzał się po towarzyszach. W jakiś niesamowity sposób zginęli wszyscy oprócz nich. Owszem, niektórzy odnieśli rany, ale nie były one śmiertelne. Najgorzej było z
Zachariaszem.
- Wyglądasz, jakbyś wyszedł z kąpieli z rekinem - próbował go pocieszyć. -
- Poradzisz sobie sam, czy trzeba ci pomóc?
Potem uspokoił zwierzęta i upewnił się, że im nie uciekną. Gdy jako tako doszli do siebie, odezwał się do pozostałych.
- Proponuję zrobić zwiad - zerknął na
Klausa, -
żeby sprawdzić, skąd ci orkowie się tu wzięli. I na ile jesteśmy tu bezpieczni. Ciała Maksa, Vigo i Tobiasa proponuję zabrać na konie. Resztę zostawić. Co mają wartościowego, zapakować i też zawieźć dalej. Jeżeli samego Maksa już nie dowieziemy, to przynajmniej jego ciało. CHĘDOŻYĆ TO! - zirytował się na taki obrót sprawy i wyładował porządnym kopnięciem na najbliższym zabitym zielonoskórym. -
Skąd oni się tu wzięli? Przeszukam ich, może znajdę coś, jakąś wskazówkę....
Poszukał wśród ciał hełmu, który miał mu chwilowo zastąpić jego własny. Dopóki nie znajdzie się chwila, aby go naprawić.
Ostatnio edytowane przez Gladin : 23-03-2021 o 11:22.