Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2021, 12:49   #194
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Miejsce Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”
Czas 2519.I.28; Backertag (4/8); południe

Do południa Pirora i jej modelka skupiły się na swoim szkicowaniu podczas którego obecna w pokoju Irina haftowala roślinny wzór na kawałku ubrania. Naji i James nie wrócili do tego czasu pewnie nadal zajęci poematem w końcu malarka poczuła lekkie zmęczenie i napięcie w karku i rękach.

- No dobrze zarządzam przerwę. - Powiedziała przeciągając się. - Chodźmy na dół zamówimy może coś do jedzenia dziś dzień wypieków to moze maja jakies ciekawe bułeczki do zaoferowania. Irina idźcie z Kerstin przodem a ja podejdę sprawdzić czy tamci są w pokoju Jamesa i czy chcą dołączyć.

Wyszły na korytarz służki skierowały się w stronę schodów a Pirora zamknęła swój pokój na klucz i podeszła do drzwi pokoju numer 12 które były naprzeciwko drzwi pokoju Iriny i Juliusa o numerze 11. Z ciekawości przyłożyła ucho do drzwi ale nic nie słyszała przez szum rozmów z dołu i grube drzwi. Pozostało zapukanie. - James wchodzę. - Uprzedzenie i sprawdzenie czy drzwi są zamknięte bezczelnie je otwierając.

- To jest chyba ta scena co powinnam się nagle zerwać strachliwie przykrywając się kołdrą pod brodę. - rzekła Nije zgrabnie udając zadumanie jakby omawiała jakąś scenę w sztuce teatralnej. James się roześmiał chociaż dość oszczędnie i nieco nerwowo.

- Ale trochę wyszedłeś z roli. Powinieneś teraz powiedzieć “My tylko rozmawialiśmy!” i zerwać się na równe nogi jak najdalej ode mnie. - artystka podpowiedziała mu uprzejmie jak powinien się zachowywać w tej odgrywanej roli.

- Ale przecież my tylko rozmawialiśmy. - James przełknął ślinę i starał się zachować spokój ale siłą rzeczy ciemnowłosa tak ustawiła w tych paru słowach scenę jakby nie wiadomo co mieli na sumieniu.

- No nieźle, nieźle, musisz jeszcze trochę poćwiczyć. I zapomnieliśmy ci nieco potargać ubranie byś mógł tak nerwowo wciskać koszulę w spodnie albo coś podobnego. Aha! No i całus! - Naja chyba miała wprawę w takich rozgrywkach i bawiła się przy tym świetnie. Nawet jak wyglądało, że mówi jak najbardziej poważnie i wcale nie żartuje.

- Jaki całus? - teraz już James zaczął się robić trochę czerwony na twarzy jakby sprawy zaczynały wymykać się spod kontroli.

- No całus na twarzy, ślad po ustach. Musi być przecież jakiś dowód na romans aby było z czego robić dramę. Ale właściwie jestem do dogadania z tym całusem. Chciałbyś go w jakieś szczególne miejsce? - zapytała tonem instruktorki a przy okazji dobrej koleżanki doprowadzając chyba James’a już w stan przedzawałowy.
- Ha ha. Przezabawne Naji. James jest zbyt zdyscyplinowany by się wciągnąć w takie sceny. Całkowicie wierzę w jego przyzwoitość dlatego nie muszę czekać na zaproszenie po zapukaniu. - mimo że Pirora owszem sprawdzała coby, mogła zobaczyć to nie zaszkodziło zagrać ‘cnotkę’ niewinną która ma całkowitą wiarę w zachowanie swojego ochroniarza. Przynajmniej dla podbudowy mentalnej swojego ochroniarza.
- Przyszłam was ściągnąć na dół robimy przerw, idziemy coś przekąsić i wypić. - Wyjaśniła swe wtargnięcie do pokoju. - no chyba że jesteście całkowicie zajc i tą balladą i nie nie ma przerwy dla poetów?

- Słusznie prawisz piękna pani. Może na dole porozmawiamy o tych całusach. - Najia pokiwała mądrze głową jakby wszystko szło wedle scenariusza po czym głośno pacnęła się w uda wstając do pionu i dołączając do ochroniarza Pirory. A temu chyba rzeczywiście ulżyło, że jego pani okazała tak wielkie zaufanie no i, że minstrelka skończyła te wygłupy.

W końcu więc spotkali się na dole w komplecie przy zamówionym obiedzie. I tam znów Naja pokazała swój talent aktorski i znów pod względem James’a. Chociaż w całkiem innej formie.

- No naprawdę wam dziewczyny zazdroszczę tego James’a. Bardzo mi pomógł z tym bretońskim. No nie ma jednak jak to porozmawiać z kimś kto zna dla nas obcy język a dla tego kogoś ojczysty. - zupełnie inaczej niż przed chwilą na piętrze teraz mogli posłuchać jakim go wspaniałym i życzliwym mężczyzną jest ten James. On chyba sam był najbardziej zdziwiony jakby w każdej chwili spodziewał się powrotu do tych żartów jakie Naja sobie stroiła na górze. A wśród pań Irina wydawała się pęcznieć z dumy słysząc od artystki takie komplementy na temat… No właściwie to kolegi z pracy.

- A wam jak poszło? Ten Kerstin też wam zazdroszczę szczerze mówiąc. Właściwie to Pirory też. I Irina też niczego sobie. Chyba zazdrosna ze mnie małpa. - zagaiła w końcu Simonsberg pozwalajac sobie na sporą dozę autorironii.
- No my po powrocie zaczniemy już nakładać pierwsze kolory farbami. Z początku jest będzie to taka człekokształtna plama cielistego koloru dopiero potem dodaje się szczegóły. - Wyjaśniała Pirora ich stan rzeczy. Była wdzięczna bardce za brak żartów z Jamesa przy Irinie i postanowiła konspiracyjne i podziękować jej.
Kerstin jak ci chwilowo podoba się modelowanie? - Zapytała a kiedy ta zaczęła opowiadać i oczy biesiadników skupiły się na niej, Pirora pochyliła się do siedzącej obok Naji i szepnęła cicho jej na uszko.
- Dziękuje za brak żartów przy Irinie to naprawdę miłe z twojej strony. - Słowa wypowiedziane takim szeptem ze malarka prawie musnęła ucho Naji swoimi ustami.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - ciemnowłosa artystka odparła równie dyskretnie i chyba naprawdę odczuwała tą przyjemność. Chociaż trochę zlewało się czy chodziło o ten szeptany komplement czy o usta tuż przy swoim uchu. Ale zaraz spojrzała na modelkę jaka tak wytrwale siedziała dzisiaj większość ponurego i zimnego dnia przy oknie w pokoju na piętrze.

- Jest w porządku. Jestem ciekawa jak to wyjdzie. Jeszcze nigdy nikt mnie nie malował. I będę syreną Kerstin! - odparła skromna brunetka kiwając głową i uśmiechając się delikatnie. Widocznie atmosfera przy tworzeniu tego portretu jej się spodobała.

- A więc syrena? I dobrze! Syreny są kuszące. Chciałabym kiedyś spotkać jakaś. Ciekawe czy one mogą wabić tylko mężczyzn. - minsterlka wróciła do swojego żywiołowego i niefrasobliwego stylu mówienia a tematyka na wpół mitycznych morskich stworzeń i malowania ich obrazów zwłaszcza w tak uroczym zestawie malarki i modelki nawet przypadł jej do gustu.
- Młody a ty co robiłeś? Podsłuchałeś jakieś ciekawe rozmowy w karczmie? - Pirora zwróciła się do swojego małego szpiega po drugiej stronie stołu.

- Tam się dwóch panów pobiło. To znaczy pokłócili się a potem wyszli na zewnątrz. I się pobili. Potem ten co wygrał wrócił o tam a ten drugi gdzieś sobie poszedł. - malec zdradził co jego zdaniem ciekawego się działo tu na dole gdy na górze pracowały dwa artystyczne duety. I sądząc po emocjach to dla chłopięcego umysłu ta bójka musiała być bardzo interesująca.
Pirora była rozczarowana brakiem ciekawych plotek ze środka tawerny ale z drugiej strony nie była to speluna. W której plotki latały w powietrzu i aż prosiły się by je usłyszeć. Pirora rozejrzała się po tawernie czy sama zobaczy coś ciekawego. W końcu ‘Wujaszek Karl’ zapowiedział że ktoś się z nią skontaktuje.

Wyglądało na to, że mniej więcej w tą obiadową porę to spora część stołów była zajęta. Ale nadal wiele było pustych. Znaczna część gości robiła to samo co Pirora czyli jadła obiad samemu albo z kimś. W oko wpadała grupka niziołków. Sądząc po aparycji to najstarsza musiała być u nich ta kaszląca kobieta co wyraźnie dyrygowała młodszymi pobratymcami. Byli jedynymi niziołkami w lokalu to rzucali się w oczy. Podobnie jak ich sąsiedzi ale ci głównie dlatego, że byli obok. Ktoś tu musiał przeholować bo chociaż była połowa dnia to już jeden z kolegów przybijał gwoździa w stół a drugi próbował go docucić szturchając za ramię. Trzeci pokręcił głową i zaśmiał się pod nosem mrucząc, że zawsze miał słabą głowę. Zaś zawodowa minstrelka co siedziała obok Pirory krytycznie wyraziła się o dwóch chyba marynarzach co śpiewali jakąś szantę przy stole pod ścianą. O ile zdawali się znać słowa to talentu im zdecydowanie brakowało. Za to gardeł i sił im nie zbywało więc raczyli okolicę tym niezbyt udanym ale dość swobodnym i wesołym śpiewem.

- Naji jak wam idzie z poematem? Musiałaś dużo poprawiać?. - Pirora zapytała minstrelkę .

- Oj tak. Musiałam całkiem zmienić dwa wersy. Bo tam jak mi James tłumaczył inaczej się to odmienia i o rany co się potem naszukaliśmy nowego słowa. Tak by to miało dalej sens, przekazać tą samą informację i by rym był i ilość sylab się zgadzała. Trochę jak wydłubać rodzynka z ciasta a potem szukać nowego aby go wsadzić w to samo miejsce i to tak aby wyglądało, że tutaj był od początku. - Naji odpowiedziała dość luźno ale dało się wyczuć, że całkiem poważnie podchodzi do tematu. Chwilę nawet zacytowała po bretońsku te detale słówek ale jak się nie znało tego języka to brzmiało dość obco i abstrakcyjnie. Znacznie przyjemniej się słuchało całości, wówczas chociaż melodią i głosem można się było nacieszyć.
- Znaczy jesteś optymistycznie nastawiona na prezentacje przed twoją koleżanką? - Zapytała z ciekawością bardkę.

- No tak. Nie wiem jak ona to przyjmie ale na pewno teraz jest mniej do czego się czepiać niż do tej pory. - minstrelka nieco wzruszyła ramionami, że nie do końca da się przewidzieć reakcję jej bretońskiej koleżanki i reszty dam z towarzystwa ale chyba cieszyła się, że udało się jej doszlifować ten utwór dzięki pomocy James’a.

- Dobrze to słyszeć. No ale czas na nas koniec przerwy. Wracamy uprawiać sztukę. - Powiedziała Pirora wstając z miejsca. Reszta podążyła za nią w swoich tempach. - Julius ty nadal pilnujesz.


*Miejsce Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”
*Czas 2519.I.28; Backertag (4/8); popołudnie

Irina, Kerstin, Pirora

Po obiedzie wszyscy wrócili do swoich prac Pirora skupiła się teraz na dobraniu dobrego kolory tułowia i włosów oraz podstaw do cieni ktore zaznacza szczegóły ciala i kragłości.
W końcu światło dzienne było za ciemno by pracować. - Musimy skończyć na dzisiaj nie mamy już dobrego światła… - Potwierdziła ten fakt na głos. Wstała i zaczęła zamykać pojemniki z farbami. Płukać pędzle i wycierać je o ścierkę.

- Bardzo dziękuje Kerstin za dzisiaj. Umówmy się na Konistag, pewnie zajmie nam to tyle czasu co dzisiaj. W ten sposób będziesz miała jeszcze czas by wrócić do domu przed zmrokiem. - Powiedziała blondynka podchodząc do biurka i wyjmując sakiewkę z pieniędzmi. - Proszę za dzisiaj.

- Irino mam dzisiaj kolację z nową przyjaciółką chętnie wymoczę się w gorącej wodzie przed tym, będziesz kochana i przygotujesz wszystko. Przygotuj olejek fiołkowy mam ochotę na odrobinę wiosny. Przyjdziesz po mnie jak wszystko będzie gotowe? A i Julius może mi przeszkodzić w czasie kąpieli jak ktoś przyjdzie. - Van Dake przeciągnęła się leniwie po czym przewróciła się na łóżko i złapała za zbiór tomików i zaczęła przypominać sobie które wydanie jest na tyle dobre by nadawało by się na prezent a jednocześnie było tak dobre że Pirora płakała bym po nim.

Kerstin wydawała się całkiem ucieszona z zarobku i chętna aby umówić się ponownie. No i była ciekawa jak to wygląda ten obraz a nawet jej portret przecież bo nigdy wcześniej nikt ją nie malował i nie była modelką. To była ciekawa. Pożegnanie ze szczupłą brunetką było więc całkiem miłe. Potem Irina też w spokoju przyjęła polecenia swojej pani, skłoniła się i wyszła aby w łaźni przypilnować co trzeba dla swojej pani.
 
Obca jest offline