Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2021, 18:05   #122
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Znów u Celestiuma - praca wspólna

Posiadłość astrologa na pierwszy rzut oka nie zmieniła się od ich poprzednich wizyt. Dało się jednak wyczuć jakieś napięcie w zachowaniu strażników, dłuższe spojrzenia zawieszone na ich broni. Zostali jednak wpuszczeni za bramę, a na podwórzu przywitał ich Caromann.

- Witajcie. Zapraszam do domu, Nikolas już czeka.


Wprowadził ich do budynku, od razu w sieni pokazując ławę i wieszaki

- Zostawcie tu swoje rzeczy.

Bladin złożył swój plecak w kącie, na nim starannie położył swoją broń. Podobnie postąpił kapłan Sigmara. Peter bez broni był równie groźny jak Peter uzbrojony po zęby. Czyli nie bardzo. Pokazał, że w szacie nie ukrywa nic większego od sztyletu przy pasie, ale jeśli miałoby być to problemem, zostawiłby i to “ostrze”.
Konrad powiesił płaszcz i zostawił łuk. Rapiera nie zamierzał się pozbywać.
Wolken mimo żywionych wątpliwości, odłożył miecz. Dzisiaj nie spodziewał się kłopotów.
Elf zostawił tobół wraz z łukiem upewniwszy się, że broń nie upadnie, ani przygniecioną niczym nie będzie. Pamiątka rodzinna najcenniejszym przedmiotem jego posiadania była i postarał się, aby bezpiecznie czekała na niego.

Celestium czekał już w jadalni. Poprawił swoje długie, proste włosy i spiczastą bródkę.

- Zaraz przyniosą gulasz. Niestety, gospodyni musiała wrócić do swojej wioski, jakieś rodzinne sprawy. A kucharz Andersa, choć się stara, zna się na gotowaniu jak ja na machaniu mieczem. Siadajcie.

Dowódca najemników wziął pękatą butelkę ze stolika pod ścianą i nalał czerwonego wina Nikolasowi. Potem zaproponował napitek pozostałym, a na końcu usiadł razem ze wszystkimi. Gladenson przecząco pokręcił głową na propozycję wina, i zajął miejsce obok Caromanna. Zaczął się ciekawie rozglądać. Czekał, kto i co zacznie mówić. Peter nie odmówił wina, dobre wychowanie kazało mu nie pogardzić gościnnością. Do kielicha pełnego w połowie dolał sobie wody. Ale póki co nie pił. Ani się nie odzywał niepytany. Szlachta miała pierwszeństwo. Albinos nie pogardził trunkiem, oczywiście w rozsądnej ilości.

Konrad uniósł kielich z winem.
- Twoje zdrowie, gospodarzu - powiedział. - A mam wrażenie, i nie tylko ja, że dużo tego zdrowia będziesz potrzebować.

Wolken w duchu docenił kurtuazję szlachcica, wiedział, że gesty i dekoracje to nieodłączna część przedstawienia. Przeczuwał, iż gospodarz dobrze wie, po co tu przybyli i z jakim nastawieniem. Choć dość miał zwodzenia i uników, to znając astrologa uzyskanie czytelnych odpowiedzi wydawało mu się tak samo niemożliwe, jak zliczenie gwiazd na firmamencie.
 
Deszatie jest offline