Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2021, 14:43   #121
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Bladin

Krasnolud, z iście krasnoludzkim uporem, nie poddawał się. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do niego. Przy wybrzeżu dość szybko zauważył zacumowanego Kwiatuszka, a na pokładzie Ruuda, który przewiózł ich do Nuln. To było całkiem niedawno, ale wydawało się Bladinowi, jakby minęły już wieki.

- A kogóż to bogowie wiodą? Trzeba wam transportu znowu? – Kapitan spoważniał szybko po pierwszym radosnym wybuchu. – Ale się namieszało w Nuln, co nie? Paskudna sprawa.

Ruud znał kogoś, kto znał kogoś. I tak to, godzinkę później, Gladenson siedział w jakiejś paskudnej norze naprzeciw jeszcze paskudniejszego szczura, który żył z kupowania i sprzedawania informacji. Wysłuchał krasnoluda, żując jakiś korzeń, od którego zaczęły błyszczeć mu oczy. Pociągał nosem co chwilę, jakby dręczył go katar sienny.

- Ciekawe, ciekawe. Może się to przydać, jak się zna kogo trzeba, a ja – jakem Nosacz – znam kogo trzeba. Co chcesz wiedzieć ty? Weinerschlosse? To przydupasy cesarza. Wystarczy im grzanie się w jego blasku. Mogliby być naprawdę ważni, ale brak im ambicji.

Bladin zrobił minę, jakby to wiedzieli wszyscy. Może nie wszyscy, ale on na pewno.

- No dobra, słuchaj krasnoludzie. Cesarz, bohater nad bohatery, wybiera się powoli na tamten świat. A nawet jeśli pociągnie jeszcze trochę, to nic nie zrobi. Mózg zlasował mu się doszczętnie, stary sra po gaciach i moczy łóżko, gada od rzeczy i trzeba mu o oddychaniu przypominać. Ale, póki żyw, to on rządzi. Synalek ponoć doczekać się nie może jego zejścia.

Marval

Otton wyciągnął noże z drewnianego słupa wbitego w ziemię.

- To nie ma sensu. W życiu nie spotkałem wyznawcy Malala. Nikt nie spotkał.

Kolejne zdania rozdzielał głuchy stuk ostrza wbijanego w drewno.

- Pochodzę, popytam, może dowiem się czegoś.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 15-04-2021 o 20:23.
Phil jest offline  
Stary 24-03-2021, 18:05   #122
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Znów u Celestiuma - praca wspólna

Posiadłość astrologa na pierwszy rzut oka nie zmieniła się od ich poprzednich wizyt. Dało się jednak wyczuć jakieś napięcie w zachowaniu strażników, dłuższe spojrzenia zawieszone na ich broni. Zostali jednak wpuszczeni za bramę, a na podwórzu przywitał ich Caromann.

- Witajcie. Zapraszam do domu, Nikolas już czeka.


Wprowadził ich do budynku, od razu w sieni pokazując ławę i wieszaki

- Zostawcie tu swoje rzeczy.

Bladin złożył swój plecak w kącie, na nim starannie położył swoją broń. Podobnie postąpił kapłan Sigmara. Peter bez broni był równie groźny jak Peter uzbrojony po zęby. Czyli nie bardzo. Pokazał, że w szacie nie ukrywa nic większego od sztyletu przy pasie, ale jeśli miałoby być to problemem, zostawiłby i to “ostrze”.
Konrad powiesił płaszcz i zostawił łuk. Rapiera nie zamierzał się pozbywać.
Wolken mimo żywionych wątpliwości, odłożył miecz. Dzisiaj nie spodziewał się kłopotów.
Elf zostawił tobół wraz z łukiem upewniwszy się, że broń nie upadnie, ani przygniecioną niczym nie będzie. Pamiątka rodzinna najcenniejszym przedmiotem jego posiadania była i postarał się, aby bezpiecznie czekała na niego.

Celestium czekał już w jadalni. Poprawił swoje długie, proste włosy i spiczastą bródkę.

- Zaraz przyniosą gulasz. Niestety, gospodyni musiała wrócić do swojej wioski, jakieś rodzinne sprawy. A kucharz Andersa, choć się stara, zna się na gotowaniu jak ja na machaniu mieczem. Siadajcie.

Dowódca najemników wziął pękatą butelkę ze stolika pod ścianą i nalał czerwonego wina Nikolasowi. Potem zaproponował napitek pozostałym, a na końcu usiadł razem ze wszystkimi. Gladenson przecząco pokręcił głową na propozycję wina, i zajął miejsce obok Caromanna. Zaczął się ciekawie rozglądać. Czekał, kto i co zacznie mówić. Peter nie odmówił wina, dobre wychowanie kazało mu nie pogardzić gościnnością. Do kielicha pełnego w połowie dolał sobie wody. Ale póki co nie pił. Ani się nie odzywał niepytany. Szlachta miała pierwszeństwo. Albinos nie pogardził trunkiem, oczywiście w rozsądnej ilości.

Konrad uniósł kielich z winem.
- Twoje zdrowie, gospodarzu - powiedział. - A mam wrażenie, i nie tylko ja, że dużo tego zdrowia będziesz potrzebować.

Wolken w duchu docenił kurtuazję szlachcica, wiedział, że gesty i dekoracje to nieodłączna część przedstawienia. Przeczuwał, iż gospodarz dobrze wie, po co tu przybyli i z jakim nastawieniem. Choć dość miał zwodzenia i uników, to znając astrologa uzyskanie czytelnych odpowiedzi wydawało mu się tak samo niemożliwe, jak zliczenie gwiazd na firmamencie.
 
Deszatie jest offline  
Stary 24-03-2021, 20:35   #123
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Marval nalał sobie wody i w milczeniu obserwował gospodarza.
- Cieszę się, że udało wam się wydostać z Nuln i przeżyć. Nie jestem zaskoczony, ale to dobra wiadomość. Wiem, że czekacie na odpowiedzi… - przerwał, gdy do jadalni wszedł kucharz z parującym garem i milczał, dopóki ten nie wyszedł. - Czekacie na odpowiedzi, choć pytań nie zadajecie, ale nie wiem, czy potrafię ich udzielić.
Marval przewrócił oczami. Nie trzeba było być astronomem, aby wywróżyć, że rozmowa będzie gładka jak rwanie zębów przez kowala.
- Może zaczniemy od nietypowego pytania. - Konrad uśmiechnął się lekko. - Malal?
- Bóg. Jeden z wielu. Czasem przegrywa, czasem wygrywa. Trzeci księżyc to znak, że wygrywa, to znak jego nadejścia. A wy, z jakiegoś powodu, w tym nadejściu odegracie znaczącą rolę. Jaką? Nie wiem.
- Dlaczego nie chciałeś o tym rozmawiać w pałacu?
- zapytał elf. - Przecież cesarz i kulty muszą się o tym dowiedzieć.
- Skąd wiesz, że im nie powiedziałem?
- odpowiedział astrolog pytaniem na pytanie. - Poza tym, jeśli proroctwo zaczęło się wypełniać, jest już za późno.
- Jakie proroctwo? Twoje, czy z przeszłości?
- elf również zignorował pytanie szlachcica. Jeżeli ukrywał tak ważne informacje, to cóż, nie było dziwnym, że nie było do niego zaufania pośród łowców czarownic, którzy zdawali się również o niczym nie wiedzieć jeszcze. - Możesz o tym proroctwie opowiedzieć?
- Znacie jego treść przecież. Goteleib. Trzy znaki. Koniec świata.

- Pierwszy raz w życiu słyszę o proroctwie, które wypełnić się może tylko w jeden sposób. Jak ono dokładnie brzmi? - był ciekaw ile jest wersji tego proroctwa. I czy ktoś czegoś nie ukrył w jego treści - Skąd wiemy, że już zaczęło się wypełniać? To znaczy - że to na pewno jest ten raz? Nie istnieje żaden sposób by uniknąć zagłady? My jesteśmy nowi w tym biznesie, ale mieliśmy nadzieję, że ktoś bardziej doświadczony coś wymyśli. Dla przykładu, proroctwo: “będziesz walczył z mieszkańcem Nuln i mieszkaniec Nuln wygra” jest do obejścia - wystarczy samemu tam zamieszkać” - Peter tym razem nie chciał się po prostu poddać.

- To nie tak. Przepowiednie dzielą się na tak ogólne, że da się do nich przyporządkować niemal wszystko, i na te, które zatrważają dokładnością. Zgadnijcie, które są prawdziwe w swej naturze? - Zamilkł na chwilę, jakby dając im czas na przemyślenia. - Młot. Sigmar. Gwiazda o dwóch ogonach. Magnus Pobożny. Trzy czerwone księżyce.

- Koniec świata jaki znamy? -
wtrącił Wolken. - Czy to tylko kolejny najazd sił, którym ludzkość da odpór, wykazując ducha walki, jak to onegdaj bywało? Wszak różnej maści zeloci i fanatycy, co rusz wieszczą upadek imperium. A ono, choć trapione i toczone różnymi plagami, trwa nadal i jak twarda skała, znosi nieustanne przyboje, wznosząc się dumnie ponad falami…
- Piękne słowa, ale… koniec świata, to koniec świata. W jaki sposób nie nadejdzie, piękny nie będzie.
- Jeżeli nadejdzie koniec świata, to nadejdzie
- wtrącił się Bladin. - Ale czy nadejdzie jak i kiedy, to tylko zgadywanie. Żyjemy tu i teraz i choćby wróg miał miażdżącą przewagę to i tak musimy dać z siebie wszystko. Nie rozmawiajmy więc o tym, co być może nie nastąpi. Po co tu jesteśmy? O czym chcesz nam powiedzieć?
- Po co? Los nas połączył przecież. Uratowałeś mi życie, ty i twoi towarzysze, pamiętasz to? Walczyłeś ramię w ramię z moimi ludźmi i później. To dziwne, że chce się z wami spotkać?

Marval nie miał ochoty niczego zgadywać. Patrzył i słuchał.
- A jak dokładnie brzmi ta przepowiednia? - po raz kolejny przypomniał pytanie kapłan. Nie podobało mu się unikanie odpowiedzi przez Celestiuma - “Koniec świata” dla wieszcza nie musi też znaczyć tego samego co dla nas. Jestem pewien, że dla mieszkańców Nuln “koniec świata” już nastąpił. No chyba, że sugerujesz, że już pozamiatane i mamy wolne. Wtedy pojadę w góry - życia tym nie ocalę, ale z wysoka będzie lepszy widok… Skoro też wszystko było zakończone już w momencie gdy pojawiły się trzy czerwone księżyce, czemuś nam nie powiedział od razu, że po sprawie i nie ma co się szarpać?
Celestium zacytował dobrze im już znany początek proroctwa Goteleiba.
- Niczego nie sugeruję. Mówię co wiem, a czego nie wiem, tego nie mówię.
- Miejmy jednak nadzieję, że nie jest po sprawie
- powiedział Konrad. - Może jednak podpowiesz co mamy zrobić, by ten koniec świata nastąpił w formie bardziej korzystnej dla nas, a nie dla tych złych?
- Z ciekawości, jaka forma końca byłaby dla was korzystna? Panie Falkenberg, każdy bóg obiecuje swoim wyznawcom, części lub wszystkim, życie wieczne. Chyba tylko tu leży nadzieja na coś…. korzystnego.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-03-2021, 13:14   #124
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Elf bez emocji obserwował Celestiuma i zastanawiał się czego nie chce im tamten powiedzieć, oraz jakimi jeszcze słowami będzie mącił wodę. Mąż pewnej żony, skarżył się, że ona ciągle mówi, mówi i mówi, tylko że nie mówi, tego co mówi… Dogadałaby się owa niewiasta z Nicolasem idealnie.
- Słuchajcie, Nikolas mało mówi - odezwał się nagle milczący do tej pory Caromann. - Ale, to co mówi, jest prawdą.
- Nie wiem wszystkiego, nie potrafię odpowiedzieć na każde wasze pytanie i wyjaśnić każdą wątpliwość. Trzeci księżyc idealnie wpasowuje się w przepowiednię o końcu świata. Wy zostaliście naznaczeni takim znakiem. Jak zawsze, my, śmiertelni, jesteśmy tylko zabawkami w rękach bogów. Narzędziami. Pyłem. Nie liczymy się zbytnio zazwyczaj, poza wyjątkowymi jednostkami i wyjątkowymi sytuacjami. W jakiś sposób jesteście złączeni z Malalem, który ma zakończyć istnienie nasze i całego świata. Co z tym zrobicie, wasza to sprawa. Pojedźcie w góry. Pomóżcie w realizacji proroctwa. Walczcie z nim. Koniec końców, bogowie i tak zrobią, co będą chcieli. Nalej jeszcze wszystkim, Andersie.

- W jakie góry?
- zdziwił się Gladenson. - I na co to wszystko? Po co oni - wskazał na elfa i najemnika - jechali aż do Nuln z twojego namówienia, skoro nie masz nic sensownego do powiedzenia - zirytował się. - Chodźmy stąd. Jeżeli mamy zmierzyć się z klątwa, to spróbujmy dowiedzieć się czegoś więcej. Bo tutaj nam się to nie uda. Gdzie cię znajdziemy w razie potrzeby? - zapytał astrologa, zanim opuścił pomieszczenie.

Marval przeniósł wzrok z krasnoluda na gospodarza. Im więcej słuchał tym coraz bardziej nabierał przekonania, że wie na temat proroctw i związanych z nimi sprawami mniej od swoich towarzyszy. Omiótł wszystkich wzrokiem. Głosu jeszcze jednak nie zabierał, wszak Bladin Gladenson czekał na odpowiedź.
- Jechali tam po to, żeby pomóc wam opuścić miasto i przeżyć. Nie oczekuję wyrazów wdzięczności, potraktujcie to jako zwrot długu. I chęć sprawdzenia do czego zostaliście wybrani. Jeśli będę wam potrzebny, znajdziecie mnie tutaj albo w pałacu. Jeśli będziecie chcieli przekazać mi wiadomość, znacie naszą skrytkę i człowieka przy uniwersytecie.
Khazad, nie czekając na resztę, kiwnął głową i wyszedł. Po drodze zabrał swój sprzęt. Czekając na pozostałych rozglądał się ciekawie po obejściu. Nie spodziewał się, że znajdzie znaki bogów chaosu wyryte na wierzejach. Ale skoro już tu był, to może coś ciekawego zoczy? Szukał jakiś żołnierzy, żeby ich zaczepić i zapytać o to, jak się służy. W końcu uratował kiedyś Celestiuma, a i walczył z jego ludźmi przeciw kultystom. Mógł zagaić rozmowę, zapytać co u nich słychać. Czy mieli więcej walk z kultystami. Gdzie, kiedy, czy wiedzą, czy coś się nowego dzieje. Umówić się na piwo (Bladin stawia) po służbie. Może się uda zdobyć jakieś dodatkowe informacje o astrologu.
- Żadnego proroctwa, żadnego Goteleiba i żadnych trzech znaków nie znam - powiedział elf odprowadziwszy krasnoluda wzrokiem. - Nie chciałeś rozmawiać w pałacu, nie odpowiadasz na pytania teraz oczekując, że czytam w twoich myślach? Po to chciałeś abym przyjechał tutaj do twojego domu? Żebym wiedział jak dużo nie wiem? Człowieku, powiedz konkretnie o co w tym wszystkich chodzi i nie chowaj się za gwiazdami. - Marval rozłożył ręce. - Skąd wiesz o Malalu? Jak walczyć z jego kultystami kiedy dopiero o istnieniu tego boga się dowiadujemy? Bogowie silni są wiarą swych wyznawców. Gdzie ich szukać, jak odnaleźć, po czym poznać? Musimy wiedzieć więcej, niż że tylko koniec świata jest nieunikniony i wszyscy zginiemy. Kto jeszcze o tym wie? Komu powiedziałeś oprócz nas? I komu powiedziałeś o nas, że nas sobie niby jakiś nieznany bóg chaosu, do reszta bogów raczy wiedzieć czego, wybrał?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-03-2021 o 12:47.
Kerm jest offline  
Stary 31-03-2021, 12:19   #125
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Przyhamuj, elfie. - Marval nie widział ruchu ręki Caromanna pod blatem, ale doświadczenie podpowiadało mu, że tamten przesunął dłoń na rękojeść. - Nie rozmawiasz z kmiotkiem.
- Spokojnie, Andersie.
- Wyraz twarzy astrologa nie zmienił się. - Skoro jego towarzysze nie wprowadzili go w temat, musi zrobić to ktoś inny.
Celestium uniósł kielich, pociągnął z niego i odłożył go na stół.
- O tajemniczym zjawisku zaobserwowanym niedawno na niebie nie muszę ci mówić. Trzeci księżyc, o którym nikt nigdy nie wspominał, nie słyszał ani nie czytał. To musiało wzbudzić moją ciekawość i, co zaświadczą niektórzy tutaj, wzbudziło. Jak się okazało, nieprawdą jest, że nigdzie nie ma informacji o tym księżycu. Jest, w pradawnym proroctwie Goteleiba.
Chrząknął i powoli wyrecytował treść wizji.
- Czy to wyjaśnia twoje wątpliwości co do zapowiedzi końca świata? O tym co wiem powiedziałem temu, kto powinien wiedzieć. Nie muszę się chyba z tego tłumaczyć? O was, na razie, nie powiedziałem nikomu. Wiem, że odegracie w tym wszystkim ważną rolę, świadczy o tym znamię, które nosicie na piersi. Jaka to rola? Nie wiem.
Nie po raz pierwszy zastanowili się nad źródłem jego wiedzy. Co innego wróżyć ogólnie przyszłe wydarzenia z ustawienia gwiazd, co innego znać takie szczegóły jak znamiona.
- Wątpliwości nie wyjaśnia. - odpowiedział elf traktując oficera astronoma wzrokiem jak brzęcząca muchę. - Nie wierzę, że to wszystko wiesz z gwiazd. Śmierdzi mi to intrygą, magią i spaczeniem a o sprawie winni dowiedzieć się łowcy czarownic. Nie mam zamiaru być narzędziem w rękach kultystów. Brakiem zaufania do mnie Celestiumie sprawiasz, że ja tracę je do ciebie. - Jeśli kiedykolwiek je do końca miałem, dodał w myślach.
- Wszyscy jesteśmy jedynie narzędziami w rękach bogów, nieprawdaż Peterze? - Astrolog odwrócił na chwilę wzrok w kierunku kapłana, a potem powrócił do Marvala. - Jak już powiedziałem, zrobicie z tą wiedzą to, co uznacie za słuszne.
- A ty panie, którego z bogów jesteś narzędziem?
- Wolken bezpośrednio zwrócił się do astrologa. Do tej pory cierpliwie milczał i znosił bieg rozmowy oraz suche rozważania, których finał niespecjalnie mu się podobał. Łacno można dostrzec to było w jego obliczu i wyczuć w tonie głosu.
- Każdego, który mnie wybierze, Wolkenie. Nie leży w mojej mocy sprzeciwianie się woli boskiej.
- I narzędzia z tego, co wiem mogą służyć do budowania fundamentu, lecz równie dobrze do niszczenia...

Celestium w odpowiedzi skinął tylko głową białowłosemu.
- Prawdaż - skinął głową kapłan, zastanawiając się nad tym co powiedział przed chwilą Wolken - albo małymi ziarenkami piasku w trybach losu. Ciekawe, że jakoś zegarmistrzowie nigdy nie lekce sobie ważą piasku… Wam, Mistrzu, zależałoby bardziej na tym by proroctwo się spełniło dosłownie czy może jednak niekoniecznie? I ten skromny sługa Sigmara, nędzne ziarnko piasku i nieważny trybik w machinie przeznaczenia pokornie prosi o wyjaśnienie, skąd wiecie, Panie, o znamionach. W łaźni się nie widzieliśmy - zapytał mniej lub bardziej wprost Peter.
- Moje pragnienia nie mają tu żadnego znaczenia. Prawdziwe proroctwa spełniają się niezależnie od tego, czego ktoś chce lub nie chce. - Pomilczał chwilkę, jakby zastanawiając się nad czymś. - Wielu pytało mnie już o źródła mojej wiedzy. Czasem wyczytuję pewne rzeczy z gwiazd, czasem… widzę je. Nazwij to darem, jeśli chcesz.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 31-03-2021, 22:25   #126
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


- A ty Nicolasie nie uważasz za słuszne niczego nam więcej powiedzieć o Malalu i jego kulcie?
- A ty Marvalu będziesz mnie ciągle oskarżać o ukrywanie przed wami jakiejś tajemnej wiedzy, którą jakoby posiadam? Nie spotkałem nigdy kultysty Malala, a tym bardziej nie walczyłem z takowym, o co pytałeś wcześniej.

Coś w jego spojrzeniu, coś w ruchu dłoni mówiło elfowi, że mówił prawdę, ale nie całą.
- Tylko do czasu, aż przestanę mieć wątpliwości, których ty nie rozwiewasz. - Marval odrzekł szczerze i spokojnie. - Ten dar bardzo wygodny jest i jakże niewygodny zarazem. Jak błogosławione przekleństwo.
- Jak większość darów, o które ktoś nie prosi
- wtrącił astrolog.
- Pokazuje tak wiele i tak niewiele zarazem. Przyszło ci na myśl, że owe wizje i sny są zesłane przez Malala? A ty sługą przygotowującym mu drogę, którą ma przyjść?
- Tak, przyszło.

Oczywiście, nie komentował dalej. Wyglądało na to, że przyjazd do willi astronoma okazał się niemal całkowitą stratą czasu. Elf jednak dowiedział się wiele innych rzeczy, które same w sobie dawały również sporo do myślenia. Nie wiedział co ukrywał szlachcic i dlaczego, a powodów mogło być zbyt wiele tych złych i dobrych, aby bawić się samemu we wróżbitę. Ostatnie zdanie, tak krótkie, niosło ze sobą jakąś groźbę. Nie bezpośrednią, nie wobec nich, ale jednak groźbę.
- Skoro działaniem nie powstrzyma się proroctwa, a istnieje ryzyko, że wręcz pomaga się w jego wypełnieniu, którą drogę sugerujesz Celestiumie? Myśmy o wybraństwo również nie prosili się. Może winniśmy poczekać aż nam coś się przyśni? Albo, aż może ty coś zobaczysz w gwiazdach… lub innym bożym darem? - uniósł brew wygiętą w znak zapytania.
- Jak już mówiłem, nic wam nie sugeruję. To wasze życie i wasze wybory. A jeżeli zdobędę odpowiedzi na twoje pytania, przekażę ci je.

Marval pokiwał głową oczyma przewracając po wystroju wnętrza. Nigdzie nie uświadczył żadnego symbolu jakiegokolwiek bóstwa, co pośród ludzi dziwnym było. Ani na szatach gospodarza, ani w jego biżuterii. Mimo pozornego spokoju, który jak z ciosanego kamienia oblicze elfiej twarzy przypominał, to w środku burzył się targany potężnymi emocjami. Gdyby wróżbita mógł widzieć w swym darze ponad to co oczom widoczne, to by zobaczył w tym czasie elfa rozdzierającego szatę astrologa, a potem Coromana, by przekonać się czy również przeklętymi byli. Zamiast tego siedział Marval spokojnie jak tafla zimnej niewzruszonej wody w nietkniętym naczyniu przed nim.

- Niewątpliwie. - chłodno skitowawał zapewnienie Celestiuma. - Wybaczcie, apetytu nie mam. - dodał po chwili odsunąwszy od siebie talerz i zamierzał w następnej kolejności udać się do wyjścia po swoje rzeczy.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 01-04-2021 o 13:08.
Campo Viejo jest offline  
Stary 01-04-2021, 07:42   #127
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Wcześniej, Bladin „pod ciemną gwiazdą"

- Dobrze słyszeć, że wiadomość może być przydatna. Nie mam bowiem czasu na frymarczenie i targowanie, mój topór nie lubi próżnować. Zrób z niej taki użytek, abyś na tym dobrze wyszedł - khazad skwitował. - I dobrze słyszeć, że znasz kogoś trzeba, bo właśnie potrzeba mi specjalisty. Grimnira nie interesuje szukanie sekretów. Ale ja potrzebuję wiedzieć, kto próbuje ze mnie zrobić pionka. Po co interesują się Celestiumem i czym się interesuje Celestium. Czegoś o jego podwładnym, Caromannie. Jakie szemrane interesy na boku robią. Ale najbardziej interesuje mnie o ta dziewczyna - wyciągnął mocno sfatygowany wizerunek, który nie był już zbyt czytelny. - Nazywa się Katrina Schetter i zbiegła ze skradzionym w świątyni naszyjnikiem z Wolfenburga. Gdybyś miał jakieś informacje o kultystach, będziemy Ci wdzięczni ja i Grimnir. Nie znam się na tym, ale w twoim fachu pewnie dobrze mieć różne znajomości i różne źródła. Może możemy pomóc sobie nawzajem - uśmiechnął się, ale jego uśmiech nie dotarł do oczu, wykrzywił jedynie jego wymalowaną twarz w dziwnym grymasie.

- Sporo chcesz wiedzieć, panie krasnoludzie. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, ale na razie za taką wiedzę wystarczająco nie zapłaciłeś. Rozejrzę się, popytam, a potem znowu się spotkamy i porozmawiamy. Obyś miał towar, znaczy się informacje, na wymianę.

 Obecnie, Bladin na zewnątrz

Gladenson nie był pewien, czy strażnik przy bramie był jednym z tych, którzy brali udział w ich wspólnym ataku na siedzibę kultystów. Ale wydawało mu się, że uderzenie w ten ton nie będzie złe. Mężczyzna widział już niejedną wiosnę i jak na człowieka, uznawany pewnie był już za starego. Jak nic miał 50 lat. Twarz miał pooraną zarówno zmarszczkami, jak i bliznami po wielu ranach.

- Niech Grimnir ci błogosławi - zwrócił się do żołnierza. Tamten spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem, nie przestając żuć tytoniu. - Twoja twarz wydaje mi się znajoma. Nie pamiętam tylko, czy byłeś w oddziale Celestiuma, gdy ratowaliśmy go przed zwierzoludźmi? Czy może spotkaliśmy się podczas ataku na siedzibę kultystów, parę tygodni temu?

- Jestem Eckhardt. Rzadko zabierają mnie już w teren
- wartownik strzyknął śliną w bok. - Ale racja, widzieliśmy się przy jaskiniach, wyście atakowali z innej strony.

- No właśnie, nie byłem pewien
- krasnolud pokiwał głową. - Nie było mnie jakiś czas w waszej stolicy. Mieliście jakieś ciekawe akcje? Moi towarzysze omawiają z twoim szefem bardziej polityczne sprawy. Mnie ciekawi jednak ubijanie pomiotów.

- Niewiele się działo ostatnimi czasy. Celestium sporo czasu spędza w Altdorfie, na dworze. Doradza samemu cesarzowi. Jak to nazwałeś, polityczne sprawy. A my tutaj staramy się nie zardzewieć i czekamy na kolejny cel.

- Jak będziesz miał wolne, możesz wpadniesz sam lub z innymi z oddziału do Skrzydlatego Knura. Postawię wam kolejkę albo dwie
- dodał khazad na odchodne.

- Nie kojarzę, rzadko bywam w mieście. Ale jeśli będę, zajrzę, piwa nie odmówię nigdy.

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 01-04-2021 o 07:45.
Gladin jest offline  
Stary 09-04-2021, 14:54   #128
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wizyta u astrologa, zamiast spodziewanych odpowiedzi, przyniosła jeszcze więcej pytań. Kim był Nikolas Celestium i jakie miał cele? Podświadomie czekali na jego przyznanie się do winy i choć takie słowa nie padły, zadziwiająca i przerażająca była lekkość, z jaką uznawał możliwość służenia Malalowi, tajemniczemu bóstwu Chaosu.

W Altdorfie zaś czekała na nich kolejna niespodzianka, a w zasadzie kolejne zaproszenie. Tym razem przyniósł je młodziutki nowicjusz w imieniu Albertusa, kapłana Sigmara znanego Peterowi i Konradowi. Wyglądało na to, że każdy w stolicy chce z nimi porozmawiać, a wieści o tym gdzie przebywają i z kim się spotykają docierają do wszystkich zainteresowanych. Najwyraźniej szpiedzy cesarscy i świątynni nie próżnowali, a być może nawet i astrolog miał swoich ludzi od takich zadań.

Albertus czekał na nich w małej kaplicy przy bocznej nawie głównej świątyni. Zatopiony w modlitwie przed posągiem Sigmara naturalnych rozmiarów dopiero po chwili zorientował się, że już przyszli.

- Witajcie! – Wstał powoli z klęczek i wskazał na rzeźbę, a dokładniej na jej wyciągnięte w przód ręce, w których wyraźnie czegoś brakowało. – Nie znaleźliście w trakcie waszych podróży Ghal-maraza, świętego młota? Sporo byśmy dali, żeby powrócił na swoje miejsce.

Chrząknął, widząc minę Hochmeistera.

- Ekhm, taki żart. Mało stosowny, przyznaję. Pomóż mi bracie z tą klapą, zejdziemy do krypt.

Poprowadził ich wąskimi schodami w dół. Świece wzięte z kaplicy oświetlały drogę, rzucając rozedrgane cienie na kamienne ściany. Weszli wszyscy do jednego z bocznych pomieszczeń na niższym poziomie. Pod ścianami leżały skrzynie i worki różnych rozmiarów, a na środku sali stał nieduży, drewniany stojak w formie trójnogu. Na nim rozpięto skórę, na której widniał tekst zapisany czerwoną farbą, podejrzanie przypominającą krew.

- Kazałem to wyciągnąć i odkurzyć, proroctwo Goteleiba znaczy się. Kształt liter wskazuje na to, że napisano go w czasach Sigmara lub nawet wcześniej. Czy jest prawdziwe? Nie dowiemy się tego, dopóki wizja się nie spełni. Nikt nie obiecywał nam, że nasz świat jest wieczny, ale troszkę by mi go chyba brakowało, gdyby miał zostać zniszczony. Jeśli można tego uniknąć powinniśmy chyba zrobić wszystko co w naszej mocy.

Jakże inaczej brzmiały słowa starego kapłana od sugestii pogodzenia się z losem, którą przedstawił im Celestium.

- Tu nikt nie przejmuje się starymi wróżbami. – Zatoczył ręką krąg nad głową, ilustrując o jakie mniej więcej „tu” mu chodzi. – Każdy zajęty jest bieżącymi sprawami, polityką, szukaniem wpływów. Wiem, że jesteście w to wciągani. Proroctwo jednak może być sprawą o niebo ważniejszą, niż to. Być może dlatego Pan pozwolił na kradzież naszyjnika, którego szukacie. Po to, żebyście znaleźli się w tym miejscu i czasie. Niezbadane są drogi, którymi podążają bogowie.

Pozwolił im przyjrzeć się wyprawionej skórze i tekstowi, który nie wyblakł pomimo upływu tylu lat.

- Poszperałem trochę, poczytałem księgi i stare zapiski. Podobno istnieje druga wizja Goteleiba. Podobno przechowywano ją w Karak Moran, dawno utraconej twierdzy w Górach Szarych, która padła lata temu pod naporem sił orków. Podobno.

Ostatnie słowo jakby odbiło się echem w kamiennym pomieszczeniu.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 09-04-2021, 17:44   #129
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wolken wyszedł z posiadłości Celestiuma z mętlikiem w głowie. Może był naiwny, może miał nadzieję na nikły promień światła, które rzuci astrolog na ich zawiłą i nieodgadnioną drogę. Fiasko rozmowy i obojętny ton mistrza natchnął go pesymistycznym nastrojem i rozpostarł skrzydlaty cień ponurych myśli.

Sporo wyrzeczeń, trudu i wiary kosztowała go ta wyprawa. Znowu boleśnie odezwała się dawna rana na głowie, pulsowała dokuczliwym bólem, mieszając mu jeszcze bardziej w myślach i nie pozwalając na czytelny ogląd sytuacji. Wolken czuł się ponownie bezradny, jak w kanałach kiedy rozpaczliwie szukał pomocy, jak w Altdorfie kiedy opuszczał kompanię po raz pierwszy, wątpiąc głęboko w sens i mgliste cele poszukiwań. Teraz to uczucie nadal czaiło się, niczym jadowity pająk w kącie sieci, aby sparaliżować go po raz kolejny jadem niemocy i rozpaczy.

Był jednak zaprawiony w tych zmaganiach i zacisnąwszy zęby ruszył dalej z drużyną, mając nadzieję, że wygasi ból, choćby najmniejszą formą aktywności. Nie zniósłby teraz siedzenia w miejscu. Malal... złowieszcze miano kołatało mu jeszcze po głowie, lecz dochodzenie w tej chwili roli tego przeklętego bóstwa w wydarzeniach dziejących się w Imperium, przekraczało jego możliwości. Trudno było nawet ustalić przybliżoną naturę tego boga, jego pragnień i zamysłów. Jawił się jako pewna nieuchronność i przeznaczenie. A w walce z chaotycznym przeznaczeniem każda broń: miecz, łuk, zaklęcia magiczne i amulety były nieprzydatne. Nawet głęboka wiara w siłę, prawość, czystość i światło mogły nie ocalić świata. Panteon dobrych bóstw zdawał się być obojętny i tylko przyglądał zmaganiom śmiertelników z okrutnym losem. Może jedynie Sigmar i naszyjnik mu poświęcony, był widomym znakiem, że chce On ostrzec swoich wiernych wyznawców i ukochaną krainę przed kataklizmem i zniszczeniem wznoszonej przez wieki ostoi porządku.

Świątynne katakumby natchnęły go nadzieją, obcowanie z tymi poświęconymi murami, nieco uspokoiło jego skołataną duszę. Wreszcie też pojawił się ktoś, kto podzielał ich obawy. Nie był zapatrzony w doczesne korzyści, dostojeństwa i majątki. I mówił przystępnie, mądrze i z troską. Skromny kapłan wlał znów wiarę w serce wojownika. Albinos patrzył na słowa, które odbijały mu się krwawymi śladami. Doświadczył bolesnej wizji przelanej krwi, sam utoczył jej aż nadto, pozbawiając żywota innych, zabierając i niejednokrotnie grzebiąc ich wszystkie nadzieje... Teraz dostrzegał szansę na odkupienie tego wszystkiego... Nawet podążając za wielce niepewnym tropem, w miejsca skażone chaotycznym wyziewem i w panowaniu złowrogich sił. Ale czyż nie taka właśnie droga winna ratować świat od nieuchronnej zagłady...?
 
Deszatie jest offline  
Stary 09-04-2021, 18:18   #130
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wizyta u Celestiuma nie przyniosła (zdaniem Konrada) nic, co mogłoby rozjaśnić mgłę niewiedzy tych, którzy zostali wplątani w historię związaną z przepowiednią.
Nieco więcej informacji przyniosły słowa Albertusa. I nie chodziło tu o możliwość obejrzenia oryginału przepowiedni, spisanej na wołowej (zapewne) skórze.

- Jak rozumiem, nikt nie wie, jak brzmiała tamta druga przepowiednia? - upewnił się Konrad. - Bo przeszukanie Karak Moran byłoby dość trudne.

Z drugiej strony...
Podczas rozmowy z astrologiem padły zdania o wyprawie w góry. Czyżby chodziło o Góry Szare?
Konrad nie był zachwycony perspektywą wyjazdu do utraconej przed wiekami twierdzy.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172