Gerard popijał łyczkami winko i błogo słuchał. Stąd wiedział, że jego pomysł by posłanie od starca do mieszkańców Morghell cisnąć w błoto, Kethrys rozwinął twórczo. Ale skoro miał się to skończyć, ja to mówią orkowie - zajumaniem cennych przedmiotów ( z błogosławieństwem starego czarodzieja) to proszę. Proszę bardzo.
I nagle błoga atmosfera umknęła w siną i mglistą dal. Starzec, doznawszy wyraźnie ataku choroby zwanej przez elfów Alshamrem, zwrócił się przeciw swym gościom.
Szczęśliwie Kethrys i tan Torass co prędzej poczęli go układać. Gładka mowa była tez domeną Gerarda, ale tym razem jego rola inną była. Wstając ostrożnie malauk przesunął się nieco by, w razie agresywnego zachowania starca co prędzej zdjąć mu głowę z karku.
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków.
Ale to nie powód by nie myśleć.
Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb!
Hejt? Kijem przez grzbiet. |