Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2021, 14:09   #198
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Backertag (4/8), Spotkanie w południe “Śledzik”, Ego i Vasilij.


Ego i Vasilij. Spotkanie w południe “Śledzik”
Vasilij był chwile przed południem. Zamówił solidny obiad dla siebie i Egona. Wiedział, że gladiator lubi dobrze zjeść jak każdy wojownik z krwi i kości. Rozsiadł się wygodnie i czekał.

Egon przyszedł o umówionej porze, nawet nieco szybciej. Zapowiadał się całkiem dobry dzień. Kiedy tylko udało mu się znaleźć miejsce, gdzie już siedział Vasilij, wojownik skinął zdawkowo brodą i przysiadł się.

- Witaj, Vasilij - rzekł. - Mam nadzieję, że zamówiłeś dziczyznę, bom głodny. Choć pewnie żarcie to nie jedyny powód, dla którego mnie tu zaprosiłeś - Egon zaśmiał się głębokim głosem, który przetoczył się po karczmie niczym grom.

- Mówiłem, żeby było dużo mięsa więc na pewno będzie dziczyzna. Uparłem się też na pieczyste więc chwile poczekamy. Karczmarz przyniesie zaraz piwa a ja zająłem nam moją ulubioną miejscówkę w pobliżu kominka. Rozgrzejemy się to i piwa zamiast grzańców przyjdzie się napić w końcu. Mam dla ciebie dwie możliwości roboty, miałem o tobie zawsze pamiętać jak jakieś karle będą do ugrania więc pamiętam. - Vasilij uśmiechnął się gdy karczmarz postawił przed nimi dwa kufle złocistego trunku. - Ponoć najlepsze jakie mają. - wskazał na piwo. - Pierwsza robota to wypad za miasto. Moi zwiadowcy, Kornas któremu bliżej do ciebie niż do mnie - Vasilij miał na myśli dużą posturę wojowników - No i przydałbyś się jeszcze ty gdyby coś się miało skomplikować. W takich lasach to różnie bywa jak się chodzi i guza szuka a nie ukradkiem przemyka. My natomiast chcemy sprawdzić nabrzeżne jaskinie i może jeszcze obszary które właśnie weryfikuje. Szukamy Norsów co im się ostatnio statek rozbił w okolicy oraz dezerterów o których ostatnio jest głośno na mieście. Jedni i drudzy jeśli tam siedzą to tyłki im się odmrażają. Generalnie są w ciężkiej dupie i pomocna dłoń będzie dla nich zbawieniem. Pewnie zdziczeli od tego siedzenia w lesie a Norsowie to pewnie nawet od urodzenia. Masz zadbać by nam tej pomocnej dłoni nie odgryźli. Za spacer płacimy sakiewkę. Jak efekt będzie piorunujący to dorzucimy premie. - Gergiev wyjaśniał szczegóły zadania. - Druga robota jest gówniana i brudna. Bez jakieś zadymy się nie obejdzie więc największego bydlaka lepiej mieć po swojej stronie. Tam na dole - wskazał palcem ziemie - są kanały. Generalnie to strefa gdzie można przejść niepostrzeżenie do różnych punktów miasta. Różni ludzie mają tam kryjówki, porysujemy sobie trasy. Dobrze by było wiedzieć jak najwięcej. Tam mogę zejść z tobą. Nie mam problemu żeby się pobrudzić. Rozrysuje trasy potrzebuje kogoś pewnego i poszukamy też potwora który się tam czai. - Vasilij pokrótce omówił tematy.

Egon skoncentrował się przez pewien czas na piwie i dziczyźnie, nie mówiąc nic i przeżuwając zarówno mięso, jak i spory kawał informacji, którym go zarzucił Vasilij. Wreszcie, przemówił:

- Wypad za miasto mi się podoba najbardziej, choć i kanałami nie pogardzę, ale tylko jeśli z tymi kanałami ty też będziesz - rzekł. - Norsmenów się nie boję, bodajże miesiąc albo dwa minęły, kiedy ubiłem jednego z tych sukinkotów na arenie. Ich szał nie jest wcale taki straszny.

Przerwał swój wywód sporym łykiem piwa.

- Lasy i jaskinie to nie problem. Chyba największe niebezpieczeństwo, które może nas napotkać w lasach to nie żadni Norsmeni, którzy przecież są ludźmi, tylko leśne demony, które czasem wychylają się z boru. Rzecz niebezpieczna, ale przecież do zrobienia - rzekł Egon, mając oczywiście na myśli tabory zwierzoludzi, które czasem przetaczały się przez leśne szlaki, aby zaatakować mieszkańców Neues Emskrank.

- Z obu tych rejz uważam wypad poza miasto za niebezpieczniejszy. Kanały to łatwa rzecz, ale bardziej odpowiedni dla złodziei, żeby nakręcić karku paru parchom, którzy czasem tam siedzą.

- Tymczasem kanały to będzie przechadzka. Nie czuję, że będzie niebezpiecznie. Pogmerać możemy, ale gówna mi nie każ przerzucać. Tfu! Akceptuję twoją ofertę. Rzeknij no, czy oporządziłeś już drużynę, która ma ruszać za miasto? Kto tam będzie, ja i Kornas? Przydałby się ktoś trzeci, kto lepiej się zna na tropieniu i terenie poza miastem. Ja bywam, ale rzadko zbaczam ze swoich szlaków. Macie mapę i przewodnika?

Egon wgryzł się w mięso, odpowiedziawszy na perorę swojego wspólnika.

- Kanały moglibyśmy załatwić nawet dziś wieczorem. Mam akurat trochę czasu. - Vasilij zaproponował zajęcie się prostszą sprawą od ręki. - Co do wypadu w las mamy dwie możliwości. Mogę was puścić z grupą, moi ludzie robią wypad za miasto do kryjówki. Ot rutynowa trasa. Po drodze jest sporo jaskiń i zatoczek. Gdybym miał w zimie się chować, przed pościgami i mrozem szedłbym tam. Niezależnie od tego czy byłbym Norsem czy dezerterem. W lesie zwierzoludzie i mróz nie pozwoliłyby mi przetrwać. W jaskiniach łatwiej, blisko morze… - Gergiev snuł luźne rozważania - Można próbować coś łowić albo polować w lesie. Jak nie będziemy mieli lepszych wskazówek zaczniemy tam. Będzie ich sześciu więc zrobi się was duża grupa. Łatwiej wam będzie i bezpieczniej z jednej strony. Więcej znaczy też niestety, że łatwiej was zauważyć. Musimy to rozważyć. Cichsze podejście i być może zaskoczenie czy argument przewagi siłowej? Co bardziej nam ułatwi rozmowę? Bo po to chcemy ich znaleźć. Wyciągnąć rękę i nawiązać współpracę. Dam ci kogoś kto dogada szczegóły z nimi na miejscu. O ile będzie jakieś na miejscu i kogokolwiek znajdziecie. Chce żebym zadbał o bezpieczeństwo i powiedziałbym klimat do rozmowy. O ile do nich dojdzie... - Vasilij mówił ciągiem więc przepił w końcu kilka łyków piwa. - Druga opcja to ty, Kornas i przewodnik. Z ważnych informacji - podrapał się jeszcze po zaroście - Jedna Norsmenka jest w mieście. Norma czy jakoś tak, zdobędę jej imię przed wypadem. Tym dzikusom możemy załatwić spotkanie z nią, są z jednej załogi tego samego okrętu który niedawno się rozbił. Jak będą grzeczni to i wejście do miasta. Wojsko gania dzikusów na zewnątrz tych w środku uważa, za legalnych i grzecznych. Jak ich opatulić jakąś legendą co tu robią nie powinno być problemów. Mogę wam też dorzucić Norsmena do grupy będzie robił za tłumacza. Tyle w temacie północniaków. Dezerterzy zaś… Wisi na nich wyrok. Wojsko ich szukać w zimie nie będzie. Poczekają do wiosny przyłożą ucha i tam gdzie im wyskoczą wieści o nich poślą siepaczy żeby dokończyć sprawę. Ci dezerterzy są przymusowymi uciekinierami. Wiedzą za dużo i pryśli na widok plugawej magii. To im paragraf przyklepali żeby problem rozwiązać. Tacy żołnierze okrętowi w lesie a o takiej grupie to mówimy. To jak zbóje z lasu na morzu. Zachować się nie potrafią, zwyczajów nie znają są łatwym łupem. Nadal to jednak mogą się przydać. Są w potrzebie wystarczy odpowiednio sprawą pokierować. Liczę też na dyskrecję więc na głos tego potem nie powtarzaj. Mam jednego z tych dezerterów po swojej stronie. Będzie lazł z tą większą grupą do kryjówki. Może wam się przydać w negocjacjach albo sama wiedza o nim może sprawić, że będą bardziej skorzy do słuchania. Gdyby szczęście wam sprzyjało i znajdziecie ludzi a nie zwierzoludzi - i znów kilka łyków piwa. Wprowadzanie kogoś w sytuację miało tę wadę, że człowiek musiał się cholernie dużo nagadać. Vasilij na moment zamilkł czekając co kompan ma do powiedzenia.

- Tak się składa, że dziś wieczór mam wolny - rzekł Egon, kiwając głową. - Więc jeśli z tym gównem nie będzie dużo roboty, to mogę potowarzyszyć. - Naznacz ino miejsce spotkania.

- Z tą wyprawą poza miasto to jest jeszcze taka rzecz, że będę na arenie. Wiesz, o co chodzi. Nie wiadomo jeszcze na pewno, kiedy, ale albo w Festag albo nazajutrz. Miej to na uwadze albo pogadaj z Theo, niech przełoży odpowiednio. No.

- Co do Norsmenów, sprawa jest prosta, bierzemy przewodnika czy kogoś, kto z nimi się dogada - może być nawet ta dziunia z miasta. Z tego, co zdążyłem poznać Norsów to prawda jest taka, że jeśli nie będziemy mieli jednego z nich, to nie dogadasz się i tyle. Zbójować mogą, ale wiedzą pewnie, że imperialni depczą im po piętach i będą raczej woleli się z nami ułożyć, jeśli zaproponujemy im coś sensownego. Jak dla mnie, sprawa to bardziej wygląda na trzech, może czterech ludzi razem z przewodnikiem czy tłumaczem, który się z nimi dogada, żeby nie zwracać uwagi na szlaku.

- Podobnaż sprawa sprawa z dezerterami. Jestem pewien, że będą woleli ułożyć się z nami, jeśli tylko im zaproponujemy. Robota nie na orszak zbrojny, ale raczej na przewodnika i paru takich, co by go ubezpieczali.

- Wiemy zatem, na czym stoimy? Przydałoby się naznaczyć czas i miejsce.

- Dużo masz dziś do roboty? - Vasilij przegryzł kawałek pieczystego i popił sporym łykiem piwa. - Jak nie to możemy się przejść do Versany. Bardzo przedsiębiorcza osoba i moja przyjaciółka. Co prawda trzeba jej będzie poszukać na mieście ale jak ją znajdziemy to pójdziemy do tej Normy. Wtedy ustawilibyśmy wypad za miasto na rano. Weźmiemy ode mnie z magazynu jakieś robocze ciuchy na wieczór i lampę. Cichu będą śmierdzieć jak siemasz po robocie. To trzeba je będzie zmienić. To łażenie po kanałach to strzał ale zasadniczo będziemy się poruszali gdzie już coś kogoś trafiło. I tak nie mam planów na wieczór. Pójdziemy jak się ciemno zrobi, to szukanie włazu nie będzie nikomu robić różnicy. Jest jeszcze wejście od strony portu do tuneli które może łączą się z kanałami ale ich nie zbadałem. Tam też coś zapierdziela. Znam tam jedną trasę, idzie do centrum miasta. Zasadniczo poznanie tych tuneli i kanałów w naszym fachu samo w sobie może być przydatne. Nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie trzeba zniknąć lub się podkraść. *

Egon skinął głową.

- Chodźmy zatem. A co to niby za potwór w tych kanałach? Pewnie jakaś gówniana opowiastka! - parsknął Egon.

- Versana twierdzi że nie. Rozrysujemy sobie trasy będzie z tego pożytek na przyszłość. Znajdziemy potwora dobrze nie znajdziemy - Vasilij wzruszył ramionami - trudno. Vasilij dojadł strawę i popił piwem. Następnie wstał i ruszył z kompanem w stronę domu Versany.
 
Icarius jest offline