Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2021, 14:17   #199
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Backertag (4/8) Popołudnie; pod kamienicą Versany; Vasilij i Egon


Vasilij i Egon zjawili się niewiele później pod domem Versan. Gergiev skierował się do drzwi i energicznie kilka razy zapukał. Następnie cofnął się dwa kroki w tył i czekał.

- Panienki Versany nie ma w domu. - młody i wesolutki głosie odparł w pierwszej chwili odchylając klapę w drzwiach by zajrzeć kogo licho niesie - Aaaaa… - zdało się że dopiero po chwili służka spostrzegła kim jest jeden z gości - Proszę, proszę… - chwilę później obaj mężczyźni usłyszeli zgrzyt zamka po czym drzwi stanęły otworem.

Vasilij gdy drzwi się otworzyły wiedział, że zobaczy znajomą twarz. Bywał u Ver oficjalnie był kupcem więc jego wizyty nigdy nie przyciągały zbędnej uwagi. Znali go też z widzenia jej pracownicy i pracownicę. Egon natomiast wyglądał na jego obstawę.

- Zastaliśmy Panią Versanę mam do niej pilną sprawę. - Vasilij odezwał się bez zwłoki.

Egon skłonił głowę, lecz milczał, mierząc ukradkowo wzrokiem Brenę. Zdawać by się mogło, że najemnik był dwa razy większy od drobnej służki.

- Niestety mości panowie. - Brena jak przystało na dobrze ułożoną pracownice pilnując wyznaczonych przez etykietę standardów odparła negująco przybyłym gościom - Mówiła tylko, że musi załatwić pewną pęcherzową sprawę dotyczącą kompanii ale było to dobre parę pacierzy temu. Powinna więc wrócić niebawem. - wytłumaczyła - Może więc poczekacie na nią tutaj? Greta akurat szykuje obiad.

- Gdzie ją znajdę? - Gergiev zamierzał ją zlokalizować jak najszybciej.

W pewnym momencie drzwi otworzyły się ponownie a w ich świetle stanęła poszukiwana wdowa. Z twarzy dało się odczytać zaskoczenie ale i pewnego rodzaju niepokój a nawet zdenerwowanie.

- Kogo moje piękne oczy widzą. - odparła po koleżeńsku - Szanowny Vasilij wraz ze swoim pracownikiem. Zapraszam panowie na górę. Pozwólcie tylko że zdejmę płaszcz. Strasznie tu gorąco. - dodała uważnie badając nieznanego jej karka. Nie wyglądał na pracownika Cichego. Podobny był raczej do jakiegoś gladiatora aniżeli do zwinnego i dyskretnego przemytnika.

- Breno przynieś do mojej izby proszę gorący kompot z suszu i… - spostrzegła kociołek, w którym badająca niepewnym wzrokiem gości Greta przygotowywała strawę - ...obiad. - wydając dyspozycję uczennicy zapraszającym gestem wskazała gościom schody.*

Vasilij skłonił się wdowie. Pozwolił by wprowadziła ich na górę, nim zajął wygodnie miejsce przedstawił nowo poznanych towarzyszy sobie nawzajem.
- Pozwól, że przedstawię szanowna Pani Versana van Darsen - Gergiev wskazał na przyjaciółkę - kobieta wielu talentów od kupiectwa po intrygi. To o niej ci wspominałem - zwrócił się do towarzysza. - Egon Herschkel - wskazał na domniemago pracownika. - niezrównany wojownik. Tęgi zabijaka i nasz wspólny przyjaciel choć nie mieliście się jeszcze szansy poznać.

Ver skinęła głową i badawczym wzrokiem oceniła mięśniaka od góry do dołu niczym lichwiarz przychodzący po zwrot długu wyceniający dorobek, który może zabrać na poczet pożyczki a było co ogarnąć wzrokiem. Chłop jak dąb chociaż zupełnie innej budowy niż Kornas. Mięsień na mięśniu, brak szyi i łapy jak bochny chleba. Robił wrażenie.

- Zapewne to ty jesteś tym znajomym Silnego, o którym wspominał jakiś czas temu. - dość specyficznie przywitała nowego w ich szeregach wojownika.

- Witaj - skłonił się Herschkel. - Z Vasilijem łączy nas wspólnota interesów. Dobrze nam się je robi.

- Siadajcie. - wskazała dwa krzesła przy obszernym biurku z ciemnego drewna. Sama zaś zajęła miejsce w bogato zdobionym obszytym skórą fotelu po drugiej stronie biurka.

- Co was sprowadza? - zapytała spokojnie opierając się wygodnie o plecy mebla - Nie chce wyjść na niegrzeczna jednak będziemy musieli streszczać się w słowach. Mam dziś głowę zawaloną spotkaniami i obowiązkami.

- Gdzie znajdziemy Normę? Zamierzam jutro wysłać ekspedycję na poszukiwania jej pobratymców. Zgodnie z planem. Doszliśmy do wniosku z Egonem, że jej obecność byłaby wskazana. Łatwiej będzie przekonać jej ziomków, że nie chcemy ich podstępnie zatłuc. Gdy jedna z nich przyjdzie im z pomocą. - Vasilij wyłożył sprawę bez przydługich wstępów.

- Cieszę się z zapału z jakim podszedłeś do sprawy. - serdeczny uśmiech zagościł na jej twarzy - Obawiam się jednak, że póki co nie macie co na nią liczyć. Mi do końca nie ufa a co dopiero dwojgu nieznajomych chcących ją wyciągnąć za miasto w celu poszukiwania niedobitków jej załogi. - niestety nie miała dobrych wieści dla kompanów - W prawdzie wspomniałam jej o tym. Na moje propozycję jednak przystaje niechętnie. - dodała - Na chwilę obecną będzie musiała wam starczyć niewolnica która służyła w ich wiosce. Ewentualnie, co niestety nie działa na korzyść daj Tzeentchu ocalałych po nalocie konnicy Norsów do momentu aż Łasica owinie się wokół niej zmiękczając jej twardy niczym skała charakterek. - wyjaśniła jak sprawy się mają - Na szczęście ma ona swoje metody, które nie zawodzą. Spotkanie zaś umówiła na Konistag. - sprecyzowała - No chyba, że macie jakiś inny pomysł?

Vasilij patrzył na Versanę przez moment z lekkim niedowierzaniem jego powieka uniosła się w górę jakby nie bardzo wierzył w to co usłyszał. Po chwili zrozumiał zaś, że mimo wielu cech wspólnych z Versaną byli z innych światów. Jego myśli jako przemytnika i znającą co nieco Norsmenów osobę biegły jednak trochę innymi torami.

- My się chyba z Egonem powinniśmy obrazić. - powiedział to ze śmiechem więc pewnie wcale urażony nie był. - Z Normą to ja sobie poradzę. Zasadniczo Norsmenów znam, rozmawiam w språket til de nordlige krigerne. Więc to ja tobie Ver powinienem tłumaczyć co ma szansę przejść a co nie. Mówiłaś, że przyszła tu za Strupasem to się powołam na niego albo na Łasicę. O tobie to ja jej powiem, żeś jędza z wężowym językiem. Już na starcie zyskam kilka punktów - Vasilij tłumaczył swoje podejście - Przeceniasz też Łasicę. Nie wątpię, że jak się wygrzmoci z Normą to ta spojrzy jednak na nią łaskawszym okiem. Nie zaufa jej jednak ani uzna za równą sobie. To wojowniczka nie rozwydrzona szlachcianka. Przypłynęła tu z jakiś dowódcą może nawet jarlem i towarzyszami broni. Uszła ledwo z życiem i kryje się w mieście. To nie przynosi jej chluby a hańbę. Na pewno nie daje jej też spokoju. Nikomu by nie dawało na jej miejscu. Ma obowiązki względem swoich. Przypomnę jej o tym subtelnie. Powiem, że jeśli ma determinację i wolę możemy spróbować odszukać i uratować jej pobratymców. Zna ich sposób myślenia, sama wie gdzie by się kierowała i szukała schronienia. Ja i moi ludzie znamy teren. Daje nam to jakąś tam szansę, że jak żyją to ich znajdziemy. Pewnie nic z tego nie będzie ale samymi czynami zyskamy w jej oczach. Realnie jesteśmy - wskazał na siebie i Egona - jej jedyną nadzieją. Z węglarzami czy Łascią między nogami nie dokona niczego poważnego. Dostanie ode mnie konkretną pomoc, byłby zdziwiony gdyby ją odrzuciła. Bo niby czemu? Bo nie znajomi? Wiemy świetnie kim jest i skąd przybyła. Jakbyśmy chcieli ją wydać już byśmy ją z żołnierzami witali a nie stali i o pomocy gadali. Trzeba jej też przetłumaczyć, że na dłuższą metę u węglarzy nie usiedzi. Ktoś ją w końcu wyda, przecież ona tam z nieba spadła. - Vasilij rozciągnął się po ostatnich słowach na krześle. Czekając na opinie towarzyszy.

- Załóżmy że wskaże ci jej adres? - hipotetyzowała - Jak ty sobie to dalej wyobrażasz? - dociekała bo na chwilę obecną w jej ocenie plan Vasilija mimo jego szczerych chęci nie brzmiał jak recepta na sukces - Otwiera wam jeden z tych kocmołuchów. Patrzy i zapewne zamyka bo ani was nie zna zaś widok kolegi Egona nie zachęca do wpuszczenia w swe progi. Wparujesz tam siłą? To nie dość że złamiesz zalecenia Szefa to zapewne będziesz zmuszony zmierzyć się z samą zainteresowaną. Traktuje ich jak przyjaciół. Dali jej schronienie, karmią ją, nie wydali zapewniając towarzystwo. - szanowała Vasilija ale kimże on był przy autorytecie Starszego. Tutaj to kim było się na mieście czy salonach nie miało znaczenia. Liczyło się to jaką pozycję zajmowałeś w szeregach kultystów oraz to aby wykonać wcześniej powierzone zadanie przestrzegając przy tym rozporządzeń kierownictwa.

- Co ty byś zrobił gdybyś swoim ludziom zalecił jedno a oni mimo wszystko zrobiliby coś innego? - zapytała unosząc brew z zaciekawieniem nie oczekując jednak odpowiedzi. Cichy był bystry i inteligentny. Na pewno więc wyłapał co ma na myśli.

- Ja się nie przejmuje tym co ty jej powiesz. Nawet gdybyś miał ze mnie robić zołzie nie dotrzymującą słowa i zaciągającą cnotliwe dziewki i chłopców do łóżka. - zachichotała - Ważne co powiesz im. Oni są gospodarzami. Powiesz, że Strupas cię przysłał? - zapytała retorycznie - Narobisz mu kłopotu.. Z resztą wątpię aby uwierzyli, że Strupas, który w ich oczach jest nic niewartym robakiem miał tak znaczących znajomych. Zasugerujesz Łasicę? Przecież ona jest przyjaciółką jędzy o wężowym języku. - zachichotała ponownie - Swoją drogą zabawna ta ksywka. - otarła łezkę, która popłynęła jej po policzku - Tym ruchem jednak zmarnujesz to co udało mi się odbudować wczorajszej nocy.

- Swoją drogą. - posmutniała z kunsztem aktorki - Teraz to chyba ja powinnam poczuć się obrażona twoimi słowami przyjacielu. - dodała - To, że ona jest potrzebna w trakcie tych poszukiwań to ja wiem bez większej znajomości ich kultury chociaż mając przy sobie tą niewolnice liczę na to, że uda mi się zwyczaje braci zza morza poznać nieco lepiej. - wszak to ona prosiła o pomoc Vasilija w kwestii przeczesania terenu poza miastem i też ona sugerowała uczestnictwo w tych poszukiwaniach samej Norski - W trakcie rozmowy z nią również poruszałam temat zadania z jakim tu przybyła dodając, że ofiara jej pobratymców nie powinna pójść na marne i że najprawdopodobniej poszukujemy tej samej osoby. - zaznaczyła aby wskazać przyjacielowi, że to o czym on mówi jest raczej logicznym następstwem rozmowy z ludźmi, dla których honor bywa czymś nadrzędnym - Nie poczuj się więc teraz urażony ale sprawę Normy podjęłam ja i ja ją doprowadzę do końca. Nie lubię pozostawiać czegoś niedokończonym. Ciebie proszę o pomoc a nie wzięcie tego wszystkiego na swoje barki. - spojrzała na chwilę patrząc w stronę drzwi gdyż doszły ją odgłosy kroków. Uniosła więc palec by wstrzymać dyskusję.

Zmysły jej nie zawiodły. Do drzwi zapukała Brena, która po zaproszeniu właścicielki weszła do środka w towarzystwie Blanki, niosącej tace z trzema miskami pełnymi gulaszu oraz talerzem świeżo upieczonego chleba.

- Strawa i kompot jak pani prosiła. - oznajmiła rudowłosa służka.

- Dziękuję ci kochana. - odparła sympatycznym tonem - Podajcie nam to tutaj i zostawcie nas samych. - dodała uśmiechając się serdecznie.

Brena wiedziała jak należy się zachować. Kiwnęła głową w kierunku Blanki by ta szła przodem ta zaś bez żadnego pisknięcia wykonała polecenie swojej bardziej doświadczonej koleżanki “sprzed lat”. Następnie obydwie wyszły, zamykając za sobą drzwi.

- Smacznego. Greta jest mistrzynią i nie jeden nadworny kucharz mógłby się od niej uczyć. - ręką zgarnęła powietrze z nad talerza by nacieszyć się aromatem dania - Wracając zaś do rozmowy. Dziękuję za chęci i gotowość. Nalegam jednak byśmy zrobili to po mojemu trzymając się zaleceń szefa. Wstrzymując się co najmniej do momentu aż Łasica sam na sam nie spotka się z Normą. Chyba, że macie jakieś inne sugestie?

Rozmowa i planowanie polegało na chłodnej wymianie opinii i pomysłów. Wszak nie było powiedziane, że perspektywa na daną sprawę jednej ze stron nie pomija jakiś istotnych aspektów. W tym zaś przypadku każde z nich reprezentowała różne warstwy społeczne a zatem różne podejście do życia, wiary i działania. Wspólnie więc mogli wyprać naprawdę dobry plan. Ramy działań jednak wyznaczał ktoś inny. Ktoś kto był dla nich niczym ojciec i kogo słuchać powinni bezwarunkowo.

Egon tymczasem założył ręce na pierś i milczał, pozwalając Vasilijowi i nowo poznanej Versanie rozsądzić sprawy między sobą. Nie znał Normy i sprawa z Norsami była dla niego raczej nowa, toteż z uwagą słuchał swoich interlokutorów, choć nie do końca zamierzał zaoferować swoją opinię w tej sprawie, o której był przekonany, że raczej niewiele by liczyła się. Zgadzał się oczywiście z Vasilijem, jednak sprawa była dla niego zbyt nowa, by mógł zająć w niej jakieś stanowisko, szczególnie z Normą, której nie widział. Toteż milczał i słuchał.

Dodał jednak:

- Powinniśmy przynajmniej zobaczyć tę Normę - rzekł w końcu, przemyśliwując sprawę. - Prawda to, może z czasem by można ją do naszej sprawy przekonać, ale szybciej i łatwiej będzie, jak zaoferujemy jej jakiś sensowny interes z jej rodakami. - rzekł, skubiąc jeden ze zdobnych wisiorów na swojej brodzie i rozmyślając o tym, że w istocie wojownik może bardziej docenić możliwość powrót do swoich rodaków niż miastowe umizgi.

Vasilij popatrzył na smakowite dania. Mimo, że niedawno jedni i tak się skusił lubił dobrze zjeść.
- Pyszne dziękujemy za takie smakowitości. To mi będzie przypominać, że powinienem w końcu pójść za radą ojca i znaleźć dobrze usytuowaną żonę. Najlepiej szlachciankę z majątkiem. Tylko przy mojej obecnej pozycji na którą zresztą nie narzekam, może to być trudne. Trzeba mi sukcesów i rozgłosu. Ten Sondre może być przepustką… - podzielił się z Versaną i Egonem przemyśleniami. - Wracając do tematu. Patrzysz na sprawę ze złej perspektywy. Jeśli przychodzi do ciebie uliczny zabijaka czy inny mięśniak to dziękujesz bogom, że zapukał! Gdyby na ten przykład chciał zrobić ci krzywdę napadłby na ciebie jak wyjdziesz z domu. Zaczaił się z kolegami i pozbawił zębów lub życia. Gdy jesteś węglarzem to widzisz życie z ulicznej perspektywy. Wiesz, że jak zamkniesz takiemu mięśniakowi drzwi to jakbyś mu w gębę policzek dał. Głupszej rzeczy zrobić nie mogłeś wciąż jesteś węglarzem a z domu wychodzić trzeba. Gdy jeszcze goście mówią, że chcą rozmawiać z Normą. Poszukiwaną do powieszenia Norsmenką to już wiesz, że masz przejebane i trzeba zacząć bardzo ostrożnie dobierać kroki w tym tańcu. Przecież tym chłopakom za ukrywanie zbiega grozi taki sam stryczek z węglarzami bez grosza nikt się nie będzie cackał. Zrobią z nich przykład! Tak więc śmiem twierdzić, że wpuszczą nas do Normy. Jak ją bardzo lubią to się trochę nastroszą dla zasady, my też się nastroszymy normalka - Vasilij wzruszył ramionami dzień jak codzień - Fragment o użyciu siły czy bajania, że Staremu to się nie spodoba możemy wyciąć z rozmowy. - Vasilij dostrzegał, że Versana próbuje nim manipulować. Nie brał jednak tego do siebie. Doceniał spryt przyjaciółki więc gdy używała go w rozmowie z nim nie mógł mieć jej tego za złe. - Trzeba rozróżniać zastraszanie i prężenie mięśni które jest dość powszechne wśród wszelakiej maści łotrów od faktycznej walki. Gdyby każde takie gierki kończyły się na ostrzu noża. Ludzi by na mieście zabrakło w tydzień - Vasilij się uśmiechnął - Zdecyduj Versano czego właściwie chcesz? Nikt ci nie zamierza odbierać zasług dla zboru. Czasami jednak dobrze pracować zespołowo. Oceń sobie co będzie skuteczniejsze. Czyny i konkretne działania, które proponuję ja z Egonem. Czy umizgi Łasicy i jakieś tam podchody wobec berserkerki z waszej strony. Nie zrozum mnie źle. Łasicę uwielbiam i jestem pewien jej kunsztu. Tylko zanim się wkupi w łaski Normy minie czas. Uda się po pierwszym spotkaniu? Może po trzecim albo siódmym? Do tego czasu reszta załogi tej łajby zdąży wyzionąć ducha. Nasuwa się też pytanie czy Norma uzna ją za ważną? Czy może tylko za fajną zabaweczkę? To już ciężko ocenić. Północni mają inną mentalność. No i najważniejsze, rozmowa z Normą nic nas nie kosztuje. Nie zgodzi się trudno, pójdziemy sami i weźmiemy niewolnicę którą proponujesz. Zgodzi się to zyskamy w relacjach z nią i ułatwi nam to i tak trudne zadanie. Jeśli jednak prosisz mnie o pomoc w poszukiwaniu Norsmenów. To chce mieć swobodę w doborze środków. Moi ludzie będą nadstawiać karku, Egon i Kornas też. Chce maksymalizować ich szanse powodzenia a nie zastanawiać się czy poradzimy sobie z węglarzem przy drzwiach. - ta jedna uwaga z ust Verseny była dla niego obelgą. Wiedział, że wypowiedzianą nieświadomie.

Słuchała uważnie nie jedząc jednak. Wolała skupić się na jednej rzeczy. Wpierw obowiązki a potem przyjemność. Chyba, że istniała możliwość połączenia obu co dość często w przypadku takich osób jak Ver czy Łasica miało miejsce.

Wdowa oparła łokcie o blat, skrzyżowała palce i zadumała nad pomysłem Cichego, który mocno obstawał przy swoim pomyśle. Fakt. Był specjalistą w swojej robocie i znać się musiał na zwyczajach i kulturze Norsów. Ta sprawa była jednak delikatniejsza a ryzyko z jakim wiązała się wizja kolegi było zbyt duże. Cena, którą musieliby zapłacić w razie jego niepowodzenia była zbyt duża. Rozchodziło się bowiem o dobro kultu ale i jej dobre imię w oczach między innymi słabo znanej ich Normy jak i samego Starszego. Na szczęście miała pewien pomysł, który w jej ocenie był balansem między tym co mówił Vasilij a jej spojrzeniem na temat.

- Mam więc pomysł, który powinien zadowolić zarówno ciebie, mnie i Normę. - zaczęła rozplatając palce - Zorganizujmy polowanie. Stworzy to okazję do tego abyście ją poznali, nie wzbudzi jej podejrzeń. Wszak wspominałam i proponowałam taką rozrywkę w trakcie ostatniej rozmowy. Da szansę zaskarbienia jej przychylności a może i nawet sympatii. Dostarczy rozrywki jakiej zapewne brakuje kobiecie z północy i co najważniejsze pozwoli zrealizować twój plan przyjacielu. - wymieniła pokrótce, główne zalety takiego postępowania - Byłbyś w stanie przygotować akcję na taką skalę? - wiedziała że tak liczyć się jednak musiała z inną opinią kolegi - Wstrzymajmy się jednak do momentu aż Łasica się z nią spotka. Niech ona wysunie taką propozycję. Jeżeli jednak berserka okaże się nieugięta wtedy dam ci wolną rękę wskazując ich adres. - zrobiła pauzę wpatrując się w bardziej rozmownego towarzysza spośród dwójki, która gościła.

Vasilij przetarł ręką twarz wzdłuż jakby odganiał od siebie niedowierzanie.
- Przeprowadźmy pewną wizualizację problemu. Płyniemy sobie zborem do Lustrii pech chciał mijamy cichcem jakieś wrogie nam miasto. Mnie, Egona i resztę zboru ganiają jak psy po lasach zbrojni z miasta. Połowa z nas ginie kilku może można ocalić. Do tego mogą nas zeżreć zwierzoludzie czy inne jaszczurki. Generalnie mamy przejebane. Ty - wskazał palcem na Ver - Jesteś wojowniczą z północy. Jakiś miły żebraczyna przyprowadził cię do miasta zostawił u kocmołuchów. Pijesz, masz szamę jest fajnie. Czterem potęgą dziękujesz, że żyjesz. Jesteś jednak w dupie i wiesz o tym. Ani towarzyszom nie masz jak pomóc o wykonaniu zadania nawet nie wspomnę. Co by ci się kurwa bardziej przydało? - Vasilij był łotrem i gdy sprawy zaczynają go irytować zwykł przeklinać. Dla tych którzy go znali był miernik jego nastroju. - Nałożnica, kolejne balety i jakieś intryganckie podchody. Bo jakaś mała żmijka chce cię urobić kij wie po co. Dzięki czemu ruszycie pomóc twoim braciom. No ale za kilka dni pod przykrywką polowania. I tak naprawdę nie wiadomo co żmijka knuje bo tak mąci, że woda w przeręblu tężeje. - Vasilij za cholerę nie zrozumiał podejścia. Wiedział, że gdyby miał kogoś urabiać w interesach to takie podejście miało sens. Pewnie wysłałby Ver do wielu swoich spraw. Ba to właśnie robił powierzając jej swoje sprawy związane z Sondre czy sprawą dezerterów. Akcja ratunkowa była jednak akcją ratunkową nie da się robić tego i baletów z podchodami jednocześnie. - Powierzyłbym ci Ver większość swoich interesów. Ba pewnie zawstydziłabyś moich chłopaków przenikliwością i metodami. Chciałbym żebyś i ty nam zaufała i dała robić swoje. Mamy ratować Norsmenów i urobić Normę. To wojowniczka, komplikowanie sprawy wzbudzi tylko u niej czujność. Zresztą zanim szanowni państwo ruszą dupę, po Norsmenach zostaną truchła. Zróbmy to prosto i będzie w porządku. Norma chce z nami pójść jutro pójdzie, nie to trudno pójdziemy z niewolnicą. Tylko nie pozbawiaj jej wyboru a nam nie wiąż rąk. Wszyscy jesteśmy dorośli.


Emocje. Bogowie je kochali. Waż umiłował je chyba jednak najbardziej. Versane również w pewnym sensie cieszyło wzburzenie Gergieva chociaż w obecnej sytuacja nieco komplikowało dojście do porozumienia pomiędzy dwojgiem kultystów mających ciut odmienny pogląd na sprawę.

- Nerwy są zbędne Vasiliju. - odparła chcąc mimo wszystko nieco ostudzić wybuchowy charakter kolegi, którym charakteryzowali się ludzie podobni do Silnego. Cichy na szczęście był bardziej rozsądnym graczem.

- Hmmmm… - zadumała - Podsumujmy więc na czym stoimy. Zarówno ja jak i ty wizualizujemy sobie nawzajem różne scenariusze całego tego przedsięwzięcia. Mimo wszystko wciąż stoimy w tym samym miejscu a patrząc z boku ktoś mógłby odnieść wrażenie, że nawet się cofnęliśmy o pół kroku. - postanowiła wcielić się w obiektywnego obserwatora tych pertraktacji nie tracąc jednak zimnej krwi i zachowując spokój ducha - Pytanie jest jednak takie. Czy chcemy pchnąć tę sprawę do przodu pomagając Norsce i zborowi? Czy uparcie obstawać przy swoim zapierając się jak osioł? - rzuciła pytające spojrzenie w kierunku kolegi unosząc nieco brew - Żebyś mnie tylko dobrze zrozumiał. Nie wątpię w twoje umiejętności i intencje. Znam je. Wątpię raczej w to na co sam wpływu nie masz. Tzeentch nad nami czuwa jednak ani ja ani ty nie znamy jego planów. - odparła niemal jak Starszy prawiący na temat potęgi Czworo - Chcesz więc dojść do konsensusu? Tak jak mówiłam wczoraj. Nie zamierzam ingerować w twoje metody w trakcie eksploatacji pozamiejskiej dziczy. - nie jeden dyplomata mógłby brać przykład z opanowania i doboru słów ciemnowłosej kultystki - Proszę jednak o to byśmy do tego spotkania doprowadzili w nieco odmienny sposób niż o ten, który ty wnosisz. - położyła nie skrzyżowane ręce na stole na znak że mimo wszystko nie zamyka się na dalszy dialog - Co do czasu rozumiem. Pośle więc dzisiaj nawet samą Łasicę by poinformowała w najbardziej przyjazny sposób jaki potrafi Normę o jutrzejszym wydarzeniu. Zapewni ją, że będą tam sami przyjaciele, którym jej sprawa jest równie bliska i że nasz szef trzyma nad tym swoją pieczę. - dodała licząc iż Vas zejdzie z tonu i na trzeźwo spojrzy na sprawę.

- Nie widzę problemu, żebyś wysłała Łasicę. Skoro zapewni ci to spokój ducha. Chce zobaczyć dziś Normę i obgadać z nią jutrzejszy wypad. Może być później, żeby Łasica zdążyła zrobić te wasze czary, mary. Powiedz jak ma to wyglądać o której i gdzie mamy być. Idziemy dziś jeszcze z Egonem zwiedzać kanały wieczorem w okolicach gdzie kręciło się to dziwne coś. To trochę strzał ale przynajmniej zaczniemy rysować mapę jak się ciągną dokładnie. W zborze się nam to przyda. - Vasilij był gotów iść na kompromisy.

- Rzecz w takim razie postanowiona? - zapytał Herschkel, którego nużyły długie deliberacje, tym bardziej, że sądził wcześniej, że sprawa wcześniej była już rozsądzona przez Versanę i Cichego. - Do Normy idziemy ja, Vasilij i Łasica?

- I nie mogliśmy tak od razu? - zaśmiała się gdy doszli do porozumienia - Wiedziałem jednak, że uda się nam dogadać. Bądźcie dziś po zmierzchu w "Pod pełnymi żaglami". - dodała adres lokalu pod którym powinny przebywać - Co do Normy. Pamiętajcie jednak by nie być zbyt porywczym i zostawcie w skrytce informację jak wam poszło dogadywanie się. - chciała po prostu wiedzieć czy nie napotkali żadnych komplikacji - A i może warto byście jakieś sanie zorganizowali na jutro aby przetransportować truchła jej pobratymców by móc odprawić im pochówek na jaki zasługują. - poradziła - Nim jednak się rozejdziemy mam to jeszcze dwie króciutkie sprawy. - uniosła palec wskazujący przypominając sobie o czymś - Widziałam się z tym Finkiem. Niestety straszny służbista z niego i nie chciał mi nic powiedzieć na temat spraw, które cię interesują. Zapewnił tylko że żadnego z Norsów nie pojmali więc o swoje bezpieczeństwo. O biedna ja. - zachichotała - Nie mam się co martwić. W każdym razie. - przeszła do meritum - Obiecał zwiększyć patrole wokół moich włości czy to tu czy w porcie więc następnym razem bądźcie czujni by nikt was nie spostrzegł i zaprosił mnie w Festag na kolacje w trakcie, której zamierzam wykorzystując mój wrodzony urok. - odrzuciła do tyłu włosy - Wydobyć z niego szczegóły spraw którymi się zajmuje.

- Dobra czyli kanały dziś odpadają. Jak się mamy po zmierzchu pokazywać wśród ludzi. Zajmiemy się nimi w wolnej chwili dla nas obu - zaproponował Egonowi. - “Pod pełnymi żaglami”. Będą tam ja, Egon, Łasica, ty, Norma ktoś jeszcze? - Vasilij zapytał odruchowo żeby wiedzieć kogo się spodziewać.

- Będę tam ja z Łasicą. - odparła - Stamtąd dopiero udacie się do tych węglarzy. Jeżeli zaś Norma zgodzi się to o której i gdzie przewidujecie zbiórkę?

- To już może do Egona. Dostanie przewodnika, Kornasa, Normę i niech sobie manewruje jak uważa. - Vasilij nie wpierdalał się kompanowi w kompetencje.

- Ty więc w tym nie zamierzasz uczestniczyć? - odpowiedz kolegi mocno ją zaskoczyła.

- Mam jutro spotkanie z Karlikiem wieczorem. Tam się zejdzie natomiast dzień albo dwa. Poszedłbym tam z ciekawości, nie chce jednak przegapić z nim spotkania. Chce rozkręcić jakieś dodatkowe interesy, pieniądz musi zacząć krążyć. Więc wyręczą mnie moi ludzie. Po to ich w sumie mam, żeby nie łazić wszędzie osobiście.

Versana pokiwała tylko głową przyjmując do wiadomości to co jej kolega powiedział. Jemu ufała. Jego ludzi jednak nie znała. Liczyłą jednak na jego profesjonalizm.

- No dobrze. To chyba wszystko mamy dogadane. - podsumowała - Wyjdę z wami gdyż również mam jeszcze co nieco do załatwienia na mieście.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 26-03-2021 o 14:35.
Icarius jest offline