Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2021, 15:37   #203
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
*Miejsce* Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”
*Czas* 2519.I.28; Backertag (4/8); Wieczór/Noc
Pirora i Rose de la Vega

Pirora miała nowe ‘siostry’ albo ‘przyszłe nowe siostry’ jeszcze nic nie wiadomo takie rzeczy wymagają czasu i pewnie przedyskutowania na zboże z wyższymi rangą członkami kultu. Do tego czasu zamierza dobrze się bawić i zgodnie z zaleceniem innych nie wplątywać się w kłopoty. Pirora dokończyła przygotowania i ruszyła korytarzem do pokoju pani kapitan.
Zapukała trzy razy i poczekała na zostanie wpuszczoną.

Nie czekała długo. Usłyszała kroki z wnętrza pokoju, potem zgrzyt zamka i drzwi się otworzyły i stanęła w nich uśmiechnięta gospodyni. - No proszę co za niespodzianka! - roześmiała się Rose obrzucając gościa szybkim spojrzeniem. - Wejdź, nie będziemy przecież rozmawiać w progu. - odsunęła się aby gość mógł wejść do środka. Sama była w swoich ulubionych jasnych spodniach ale założyła elegancką, bordową koszulę z żabotami u mankietów i kołnierzyku jakiej by się nie powstydził i jakichś szlachcic. No i była bez pasa z bronią.
- Witaj mój sztormie morski - powiedziała w rodzimym języku Rose i kiedy ta zamykała drzwi zbliżyła usta do jej policzka i ucałowała jak to robią przyjaciółki. Zrobiła to powoli by ta mogła poczuć zapach jej skóry.

- Mmm… Cóż to za przyjemny aromat? - zagaiła gospodyni i zgrabnie skorzystała z okazji aby zgarnąć ze sobą swojego gościa po tym jak zamknęła drzwi. Sama izba była zbliżona do tej jaką zajmowała Pirora. Dwa łóżka, dwa kufry, stół z trzema krzesłami i tak dalej jak to w tych gospodach bywało. Ale teraz były tu same. A pani kapitan z widoczną wprawą złapała poufałym gestem kibić swojego gościa, oddała całusa w policzek i poprowadziła te dwa kroki jakie dzieliły drzwi od zastawionego stołu. Sama pani kapitan też musiała się postarać aby wyglądać tego wieczoru odpowiednio bo gdy się zbliżyła do tego całuśnego przywitania dał się wyczuć przyjemny aromat jakichś perfum o kwiatowym zapachu.

- Proszę usiądź. Zamówiłam specjalnie dla ciebie. Mam nadzieję, że ci będzie smakować. - Rose puściła kibić swojego gościa gdy zatrzymały się przed stołem. Był nakryty na dwa miejsca rozdzielone narożnikiem. I wieczorne dania stanowiły jakieś smażone i pokawałkowane ryby, ze dwa ciasta i dwie butelki wina.

- Fiołki, ale ty pachniesz równie przyjemnie. I zamówiłaś dla nas wielką ucztę jestem pod wrażeniem. - Pochwaliła piratkę gładząc ją po ręce i zajęła miejsce przy stole. Dodała też zalotnie komentarz, - Ale wydaje mi się że jest tego trochę za dużo czyżbyś planowala jeść na raty między wysiłkiem fizycznym?

- To również przewidujesz jakiś wysiłek fizyczny dzisiejszego wieczoru? - Rose uśmiechnęła się z zadowoleniem jakby odkryła dziwną zbieżność celów i zamiarów dla jakich się tu teraz spotkały. Sama jeszcze nie siadała bo odkorkowała jedno z win i rozlała do obu kieliszków. Dopiero wtedy jeden wręczyła gościowi a z drugim usiadła na swoim miejscu.

- To za spotkanie! I udany wysiłek fizyczny! - wzniosła pierwszy toast tego wieczoru stukając się kieliszkiem i upijając z niego łyk.

- A jakiś konkretny ten wysiłek fizyczny masz na myśli? - zapytała zakładając noga na nogę i bawiąc się swoim kieliszkiem popatrzyła zadziornie na swojego gościa.
- Pewnie zaczniemy od jakiegoś rozciągania a potem się zobaczy - zaproponowala blondyka usmiechając się do piratki. - Czuje że jestem ci winna małe wyjaśnienia. Moja poranna niechęć do dodatkowych osób nie wynikała z braku chęci czy jakiejś odrazy do większej wielkości osob, po prostu obracam się w sferach gdzie opinia to rzecz ważna . Plotki to największe niebezpieczeństwo w takim miejscu, a służba lubi plotkować. Mam wrażenie, że ty jesteś kobietą honorową godną zaufania i chciałabym ufać że twoje służki nie mielą jęzorami na prawo i lewo. Jednak bycie ostrożnym nikogo nie zabiło. - Pirora zaczełą probować po odrobinie z potraw by w końcu dopaść rybe ktora jej najbardziej odpowiadała.

- Ah o to chodziło… - Estalijka ze zrozumieniem kiwnęła swoją czarną głową na znak, że ma zrozumienie dla motywów porannej odmowy siedzącej obok blondynki. Sama w tym czasie nieco zaczepnie przesnęła butem po jej bucie. Ale zaraz odłożyła swój kieliszek i siadła bardziej jak na damę przystało.

- Czyli nie masz nic przeciwko zabawom na większą skalę. To dobrze! Mam tak samo! - roześmiała się więc dobry humor jej nie opuszczał. Jak i frywolne nastawienie gdy obie miały świadomość po co tak naprawdę spotkały się w tym pokoju i to łączyło je bardziej jak wspólna tajemnica.

- A z tymi moimi służkami bez obaw. Kupiłam je co prawda niedawno i chciałam się nimi nacieszyć. Ale na razie nie sprawiły mi zawodu. Dlatego myślę o wynajęciu im pokoju obok. Na razie mieszkają na statku bo nie bardzo miałam pomysł gdzie je umieścić. Do tego jedna to zawodowa służąca, taki uroczy, rudzielec. Widać, że ma wprawę w takiej obsłudze w tym również w dyskrecji. A druga to prawdziwa gratka, pochodzi ze wschodnich stepów, jeszcze za Kislevem. Prawdziwy rarytas. I prawie nie mówi po naszemu. Najłatwiej po kislevsku się z nią dogadać. - Rose nieco bardziej rozwinęła temat jak to jest z jej służbą którą widocznie bardzo sobie chwaliła i niejako reklamowała nowej koleżance. A sama też sięgnęła po jedną z ryb i zaczęła ją jeść z widoczną wprawą. Zdawało się, że ości z rybiego mięsa wychodzą same ledwo je trąciła widelcem.

- Zresztą nie nalegam. Jak tutaj zamieszkają to będziesz mogła je sama poznać i postąpić wedle uznania. Ja chciwa nie jestem i nie mam nic przeciwko temu by podzielić się moim szczęściem. Ostatnio zresztą poznałam mnóstwo ciekawych koleżanek to to dzielenie i zabawy wychodzą nam znakomicie. I nie miałabym nic przeciwko abyś też dołączyła do takich zabaw jeśli masz ochotę oczywiście. - przeszła lekko do dalszej części rozmowy o tych spotkaniach i zabawach. Brzmiało jak niekończący się korowód przedniej zabawy.

- Brzmi to naprawdę rozkosznie. Jeśli nie będziecie się za bardzo ze mnie śmiały że skradam się na te schadzki jak skrytobójca i wymykam po jak złodziej to chętnie zapoznam ta grupkę. - Malarka zostawiła otwarte drzwi tego tematu spotkań grupowych, ale też zahaczyła jeszcze o temat służby. - Użyłaś słowa nabyłaś, znaczy że są to niewolnice. Nadal nimi są czy je wyzwolilas po zakupie i postanowiły zostać? Kislevskich pracowników cenie Julius i jego siostra Irina są z Kislevu. Julius ma potencjał. Irina jest świetna kucharką, szwaczką, garderobianą, ramieniem by się wypłakać i jest niemową więc jest też doskonałym spowiednikiem. Choć ani oni ani mój ochroniarz nie ocieplają mi łoża. Pełnią inna funkcje zapewniają bym była widziana jako grzeczna szlachcianka z dobrego domu. No ale ty już wiesz że to tak nie dokońca prawda.- Blondynka pogładziła udo pani kapitan na znak poparcia swoich słów.

- O tak, i całe szczęście. Nie ma nic głupszego niż jakieś napuszone paniusie. Nawet jak całkiem przyjemne dla oka to trzymają swoje skarby na nie wiadomo jaką okazję. Cieszę się, że taka nie jesteś moja droga. - Estalijka nie zareagowała niechęcią gdy dłoń blondynki wylądowała na jej udzie. A nawet wesoło nim pobujała dając znać, że aprobuje takie zabawy. A mimo to ciągnęła dyskusję jakby nie działo się nic nadzwyczajnego.

- A te moje zabaweczki kupiła ledwo parę dni temu. I szczerze mówiąc jeszcze się nie zastanawiałam co z nimi zrobić. Na razie po prostu się nimi bawię i chętnie dzielę się nimi z koleżankami jak jakąś polubię. - Rose skończyła jeść rybę w końcu odkładając widelec i biorąc sprawy w swoje ręce. Teraz e umyła w srebrnym cebrzyku i wytarła chusteczką jakie były właśnie do tego celu.

- Tak dokładnie to są to moje niewolnice. Ale wolałabym aby to się nie rozniosło. Oficjalnie to są moje służące. I właściwie to taką pełnią funkcję. No i moich nowych zabawek oczywiście. - dodała wesoło i po wysuszeniu rąk sięgnęła po ciasto. Sprawnie odkroił po kawałku jednego i drugiego na jeden talerzyk po czym postawiła go przed Pirorą. Po czym podobnie postąpiła szukając drugą porcję dla siebie.

- Tego ze śliwkami jeszcze nie próbowałam. Ale to miodowe jest pyszne. Naprawdę polecam. - rzuciła towarzyskim tonem jakby były gdzieś w towarzystwie na salonach albo chociaż na dole w głównej izbie tawerny.

- Sama nie wiem co z nimi zrobię jak przyjdzie wiosna. Ale do wiosny jeszcze daleko. A tobie mówisz nikt nie grzeje łoża? Takiej ślicznej dziewczynie? Cóż za marnotrawstwo! No ale teraz jak trafiłaś w moje ręce to mam nadzieję, że to się zmieni. - zaśmiała się wesoło próbując tego ciasta ze śliwkami więc zaraz potem zamilkła na chwilę aby przeżuć ten słodki kawałek w spokoju.

- Może to moja avelandzka ignorancja ale słabo się orientuje w nordlandzkim prawie, czyżby zabraniało ono posiadać niewolników i było to egzekwowane? Czy po prostu nie chcesz by cię z tym kojarzyli? - Pirora również skończyła swój obiad i przeszła do deseru. - mhmmm miodowe rzeczywiście przepyszne, choć po wczorajszej nocy odniosłam wrażenie że znasz się na słodyczach.

- Niewolnictwo jest nielegalne. Przynajmniej tak oficjalnie. Więc oficjalnie ja nie mieszam się w takie sprawy. Mam nadzieję, że nie będziesz o tym paplać. W zaufaniu ci o tym mówię. - Rose krótko nakreśliła jak to wygląda prawnie. Więc wyglądało na to, że ten handel ludźmi to nielegalny proceder więc nie chciała się z tym obnosić.

- Dlatego oficjalnie to moje służące, łaziebne, pokojówki i takie tam. - powiedziała z ironicznym uśmieszkiem i spróbowała teraz tego miodownika. - Dobre. Naprawde dobre ciasta tu pieką. - pochwaliła słodki smakołyk jaki sam rozpływał się w ustach.

Podobnie jak poprzedniej nocy kobiety szybko zawędrowały do łóżka pozbywając się wzajemnie części odzienia. Ich miłość była energiczna i impulsywna nie wspominając już o głośności. Szlachcianka najwyraźniej czuła się bardziej wyzwolona w pokoju pani kapitan niż w swoim. Jej jęki i ponaglenia nie były już szeptem jak nocy poprzedniej. Po zaspokojeniu przyszedł czas rozluźnienia mimo bycia nadal w miłosnym uścisku ciał.

- Korci mnie pytanie jedno kochana Rose… czy gdybym była pięknolicy młodzieńcem byłabym, dzisiaj tutaj? Widziałam twoje wielkie wejście poprzedniego wieczora… twoje i twoich łaziebnych. Pierwszy raz spotkałam kogoś tak nie przejmującym się własną opinią i tym co ludzie powiedzą. Przyznam szczerze że chyba właśnie wtedy zapragnęłam spędzić z tobą noc, chociaż odwagi nabrałam później kiedy zobaczyłam jak się śmiejesz. - Pirora mówiła te swoje sekrety jednocześnie wymieniając się z nią czułymi pocałunkami. - Tylko ze nie widziałam cię w towarzystwie męskim, takim które sugerowałoby związki intymne. Toteż zastanawiam się czy Pani kapitan de la Vega wpuszcza do łoża tylko pięknolice kobiety czy również mężczyzn? Pytam bo może na wiosnę dostanę wieści o tym za mąż pójściu jakie planuje ojciec i może będę starała się o pracę jako chłopiec okrętowy… albo pokładowy. Wiesz by uciec od takiego losu. - Zachichotała blondynka kąsając ucho swojej kochanki.

- Ciekawe rozważania. - zaśmiała się cicho kochanka jaka nago leżała na łóżku obok swojego równie nagiego gościa. Otarła pot z czoła i objęła młodszą od siebie kobietę tak by ją przytulić do siebie. Pocałowała ją w usta i chwilę sufitowała szukając odpowiednich odpowiedzi.

- Znaczy, zaraz, żeby nie było, że ja jakaś lewa jestem! - zaczęła jakby dotarło do niej coś co przegapiła w pierwszej chwili. - Właściwie ja zazwyczaj idę do łóżka z mężczyznami. Owszem zdarzało mi się przygody z dziewczynami ale nawet wówczas raczej był przy tym jakiś mężczyzna. Tak tylko z kobietami to raczej rzadko. - zaczęła od tego co w obecnej sytuacji mogło nie być takie oczywiste. Po czym wychyliła się aby sięgnąć po butelkę wina stojącą obok na krześle i robiącym za nocną szafkę. Nachyliła się na łokciu aby nalać czerwonego płynu do obu kubków. Po czym sapnęła z ulgą gdy mogła wrócić do wygodniejszej pozycji.

- A te dziewczyny to raczej odkryłam przypadkiem i z musu. Widzisz moja cała załoga to mężczyźni. Z kobiet jestem tylko ja jedna. I jestem niewolnicą swojego stanowiska. Nie mogę sobie pozwolić na jakieś hulanki z własną załogą bo zrobiłby się pływający burdel a nie statek. A mężczyźni jak się nudzą to większe plotkary niż przekupki na mieście. Daję sobie rękę uciąć, że temat dnia to byłby kto dzisiaj dupczy panią kapitan.Więc nie mogę sobie na to pozwolić. - wyjaśniła jakie ma ograniczenia ze względu na płeć jej i jej załogi oraz stanowisko. Brzmiały dość poważnie więc nawet jako kapitan nie mogła robić wszystkiego co by chciała.

- Dlatego wymyśliłam te kobiety. Służki. Może jako adiutant czy co. Jedna czy dwie myślę, że by się je upchnęło gdzieś na statku. A jakby wizytowała jedna z drugą swoją kapitan w kapitańskiej kajucie no to żaden pan nie mógłby narzekać, że temu pani kapitan dała a temu nie. - zaśmiała się jakby układanie relacji z załogą i nią zarządzanie to była płynna sprawa jaką trzeba układać elastycznie i wciąż mieć na uwadze.

- Poza tym spodobało mi się jak jedna z tych moich koleżanek ma swoją służącą. Rewelacyjna! No nawet dwie ma. A ona jest tylko wdową po kupcu. A ja? Ja jestem kapitanem do cholery! To chyba mogę mieć własną służącą jak mają tacy zwykli kupcy? No to sobie kupiłam. Szczerze mówiąc trochę tego nie przemyślałam. Ot, trafiła się okazja to kupiłam. Ale na razie nie żałuję. Sprawdzają się dziewczęta. - powiedziała kręcąc kubkiem i w końcu upijając z niego łyk wina.

- Więc wracając do twojego pytania to nie. Nie samymi kobietami żyje łóżko pani kapitan. Ale przyznam, że ostatnio one dominują i są najczęstszymi gośćmi. - powiedziała na unosząc brodę blondynki i całując ją znów w usta.

- Aha. A te moje łaziebne jak widziałaś to właśnie one. Te niewolnice. Dwie moje i dwie mojej koleżanki. Bo ona też sobie dwie kupiła. I przyznam, że wtedy co mnie widocznie z nimi widziałaś to właśnie je kupiłam i troszkę mnie poniosło. Ale tak się cieszyłam! Zazwyczaj bardziej nad sobą panuję. - roześmiała się wesoło jakby już miała skończyć ale jej się jeszcze przypomniała tamta sprawa ze spotkaniem jakiego wówczas nie była świadoma.

Blondynka potraktowała pocałunek jako sygnał do wznowienia igraszek łóżkowych bardziej metodycznie i sensualnie. W końcu pani kapitan zrezygnowała dla niej z tłoku w łóżku więc Pirora postanowiła dogodzić Rose za trzy kobiety. Świece skurczyły się o jedną trzecią a kobiety siedziały teraz przy stole... w przypadku Pirory na stole i wygłodniałe jadły to co zostało z kolacji zwilżając gardła winem.
- Mam nadzieje że dobrze się bawisz i nie masz jeszcze siłę bo chce ci jeszcze pare rzeczy pokazać. - Pirora wspomniała sięgając stopą między nogi pani pirat.

- Tak? A jakie? - na tym etapie nocy i swawoli Rose dawno sobie darowała zgrywanie damy, oficera i zasad dobrego wychowania. Usiadła nago na krześle przy stole z jednym kolanem prawie pod brodą a drugą nogą opuszczoną. I z ciekawością zerkała w dół jak stopa tej drugiej sunie niczym wąż pomiędzy jej uda. Sama trzymała znów swój a może i nie swój kieliszek. Teraz już trudno było się w tym połapać.

- Moje ulubione a potem resztę jakie znam - Pirora przycisnęła stopą kobiecość pani kapitan. Odgarnęła z twarzy burze falowanych loków, gdzieś w którymś momencie wstążka trzymająca jej warkocz w ryzach została rozplątana i wodospad loków rozlał się po jej plecach. Zsunęła się na podłogę by kontynuować erotyczne tortury na pani kapitan. Świece były już bardziej wypalone niż mniej, Rosa leżała na plecach a Pirora siedziała w dole łóżka a jej ręka masowała kobiecość korsarki. Druga ręką trzymała oparta o swój bark nogę kochanki.
- Kochana Rose zaśpiewaj mi jeszcze raz. Twoje pojękiwania to istna symfonia. - Powiedziała całując łydkę nogi kochanki. - Miałam wielkie szczęście że cię spotkałam, i że zainteresowałaś się kobietami ale jakbyś mnie zaprosiła na schadzkę z męskim kochankiem nie umiałabym ci odmówić teraz...choć pewnie musiałbym być bardziej obserwatorem.

- Trafiłaś w samo sedno… - wymruczała z zadowoleniem leżąca w łóżku kochanka do swojej kochanki. Uniosła głowę do góry aby spojrzeć co ta wyczynia ale szybko ją opuściła pozwalając jej działać. A sądząc tak na słuch to bardzo lubiła takie działania. Podobnie zresztą jak niedawno przy stole gdy niespodziewanie Pirora przycisnęła ją do krzesła. Ruch wywołał bardzo interesującą reakcję pani kapitan. I przyjemnie było słyszeć ten pomruk zadowolenie jaki z siebie wydała. Co jakby stało się sygnałem do końca przerwy bo zaraz potem estalijska dłoń złapała za averlandzkie ramię i przyciągnęła do siebie usta tej drugiej. I dość szybko akcja znów przeniosła się do łóżka.

- To mówisz, że kawalerowie też cię interesują? Dobrze. Będę miała na uwadze jak się jakiś trafi. - Rose próbowała jakoś nawiązać rozmowę pomimo leżącej pozycji. Ale te wspólne aktywności i wysiłek fizyczny nie bardzo sprzyjały płynnej rozmowie.
- Aż mam ochotę przyznać ci się do czegoś, ale boje że reszt nocy spędzisz na śmianiu się zemnie do rozpuchu. - Powiedziała tajemniczo Pirora kontynuując prace nad sprawianiu kochance przyjemności.

- No to nie mów, że tak zaczęłaś i teraz mnie tak z tym zostawisz… - jęknęła Rose jakby miała zaraz omdleć z tej tortury zniecierpliwienia i niepewności co to za tajemnica.
- Nie jestem aż tak okrutna. - Zapewniła kochankę dziewczyna i podwoiła wysiłek i uwagę na przyjemności kochanki póki ta nie przekroczyła ten granicy rozkoszy i nie wydała z siebie rozkosznego skowytu.
- O przyjaciółki się dba a nie je torturuje. - Powiedziała malarka układając się koło kochanki i wymieniając drobne pocałunki i głaszcząc jej ciało kiedy ta łapała oddech a jej emocje powoli opadały. - Chodzi o to że pod bardzo techniczną definicją nadal jestem uważana za dziewicę. - Na zaskoczoną i niedowierzająco minę zaraz śmiech piratki Pirora zaczęła wyjaśniać. - Jak ci wspomniałam ojciec szuka mi męża a bycie młodą nie doświadczoną i nietkniętą jest w tamtych sferach atutem. Tyle że dzieki mojemu nauczycielowi języka Tileańskiego poznałam metody by przysłowiowo mieć ciastko i zjeść ciastko. - Mówiąc to dłoń malarki powędrowała między pośladki pani kapitan i zaczęła prezentować co kryje się pod tym stwierdzeniem.

- Ah tak? Takie tileańskie ciasteczko? - jeszcze wciąż zdyszana i rozgrzana na całego Estalijka zaśmiała się wesoło gdy tak słuchała tych zwierzeń nowej kochanki. - No brzmi bardzo smakowicie. A z ust i rączek takiej sprytnej dziewicy jak ty moja blondyneczko zapowiada się bardzo obiecująca konsumpcja. - powiedziała czule głaszcząc policzek Pirory i w końcu ją równie czule całując.
Świece w kagankach już prawie się spaliły Pirora wiedziała, że zdecydowanie spędziła zbyt dużo czasu u Rose ale kiedy zaczęły trudno było przestać. Jeszcze dwie godziny i karczma zacznie się budzić do życia. - Muszę wracać do siebie kochana Rose. - wyszeptała przysypiające kobiecie do ucha. Dwa ostatnie pocałunki I Pirora zarzuciła na siebie koszulę i spódnicę. Biorąc swoją bieliznę, naszyjnik i buciki w dłoń ruszyła w sennym krokiem do swojego pokoju. Nie udało jej się znaleźć wstążki do włosów. Trudno De la Vega najwidoczniej będzie miała własne trofeum po Pirorze.
 
Obca jest offline