Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2021, 10:25   #205
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
*Miejsce* Nordland; Neues Emskrank; tawerna “Pod pełnymi żaglami”
*Czas* 2519.I.28; Backertag (4/8); wieczór



Kislevski wydawał się jej znacznie prostszym językiem. To co przetłumaczył dla niej Cichy brzmiało jak bełkot pijanych marynarzy. W głowie Ver jednak rozbłysł nagle pewien pomysł o którym sama nie wie dlaczego nie pomyślała wcześnie.

- Chyba wiem jak tam wejść w czwórkę. - zagaiła - Słyszeliście o Arenie? - znając profesje obydwu mężczyzn było to raczej pytanie retoryczne - W każdym razie Norma startowała tam reprezentując właśnie tych węglarzy. Zagrajmy więc na tą kartę. Powiem im że przyszliśmy dobić interesu na którym wszyscy możemy nieźle się obłowić. - zarysowała plan, który chodził jej po głowie - Powiemy im że ty Vas jesteś przedstawicielem Egona, który ma być przyszłym rywalem naszej niedostępnej koleżanki i przyszedłeś tutaj z kuszącą propozycją nim jednak wdasz ich w szczegóły pragniesz porozmawiać z zawodniczka. - kontynuowała - Kasa to argument, który powinien ich przekonać. Wasza aparycja zaś jest dość przekonująca. - dodała - Gdy zaś już uda ci się Normą zamienić parę słów wytłumaczysz jej na czym rzecz polega. - patrzyła pytająco na pozostałych.

- Możemy serio zapytać czy pisze się na kolejne walki. Przy okazji zagadać do Normy czy ten wypad za miasto jej gra... Właśnie Egon ty wiesz coś o kolejnych walkach? Theo mówił, że coś tam szykują ale za wcześnie na szczegóły. Jakby jej coś zaproponować z pokryciem to mamy powiedzmy sobie zarys na wejście.

Ver nie myliła się. Oboje znali Theo. Dobra ich. Zarówno w sprawie Normy jak i przyszłych zarobków.

- Widzę, że mamy wspólnych znajomych. - wcięła się nim Egon zdążył cokolwiek powiedzieć - Myślę, że na tej znajomości damy radę wszyscy zarobić. - zaśmiałą się - Może spytać się czy Norma byłaby zainteresowana walka trzech na trzech? - zaproponowała - W prawdzie Impresario proponowałam układ dwóch na dwóch ale gdyby tak trzech naszych kompanów wystawić przeciwko trzem innym to mogłoby być naprawdę ekscytujące. W każdym razie byśmy nie skłamali. - pozwoliła sobie pofantazjować. W końcu się jednak zorientowała iż przerwałą koledze, który był pytany o zdanie.

- Będą walki, ale za wcześnie jeszcze - odparł Egon. - Nie wiadomo jeszcze, kto będzie startował, ale Theo zaczął się orientować, kto będzie i ja tam też będę. Od swoich znajomków słyszałem, że będą na Festag. Jak chcecie przepchnąć pomysł z trzema na trzech, to pogadajcie z Theo. Ja nie widzę problemu.

- Te walki to niezły pomysł, żeby w nie wkręcić Normę. Jeśli tylko nie dostanie zbyt dużo po głowie, to może nawet wkręci się w te kręgi. To co, wchodzimy?

- Powinna się zgodzić. - przyznała - Szczególnie, że jedną walkę ma już za sobą i to z Kornasem. - dodała - Ledwo jej dał radę. - zachichotała - Dobra to mamy można wchodzić. Ja zacznę a po wejściu wy zajmijcie się Normą a my z Łasica tymi węglarzami. Vas z nią rozmawiaj tylko po ichszemu. Węglarze znają kislevski.

Podeszła do drzwi, które wyglądały tak, że gdyby Egon chciał to mocniejszym frontowym kopnięciem wystawiłby je z zawiasów. Dźwięk pukania głucho obiegł okolice odbijając się od pokrytych szadzią ścian.

Nie czekali zbyt długo gdy znajoma obu paniom klapka w drzwiach odsunęła się i dało się zobaczyć czyjeś oko. Tym razem poszło sprawniej niż początek wczorajszej wizyty. Rozległ się zgrzyt otwieranych zamków i drzwi stanęły otworem.

- Pochwalony. Coś się stało? - drzwi otworzył Tod, tak samo jak wczoraj. I zobaczył stojące na schodach Versanę i Łasicę to nawet się uśmiechnął. Ale uśmiech zszedł mu z twarzy jak dojrzał dwóch mężczyzn stojących ze dwa kroki dalej na poziomie zaśnieżonej ulicy.

Egon milczał. Jeśli Versana i Vasilij mieli jakiś dobry plan, to był czas, żeby w końcu go wprowadzili w życie. Sam uważał, że raczej może więcej zepsuć w tej sytuacji niż poprawić, więc spojrzał wyczekująco na towarzyszy.

- Pochwalony. - odparła z szerokim uśmiechem na twarzy - Bez obaw. My z interesem do was. - odparła krótko - Chodzi o walki na arenie. Myślę, że uda nam się na tym zarobić kilka pękatych sakiewek karlików.

- Aha. - Tod skinął głową i trawił te słowa przez chwilę. Wydawało się, że o ile po wczorajszym wieczorze do wizyty obu pań nie ma większych obiekcji to widok dwóch stojących za nimi obcych mu mężczyzn budził jego obiekcję. Ale widocznie dodał dwa do dwóch w swojej krótko ostrzyżonej głowie i krzyknął w głąb domu.

- Dimitri! Chodź! Sprawa jest! - zawołał i zaraz potem wewnętrzne drzwi skrzypnęły i w krótkim korytarzu pokazał się ten najważniejszy z węglarzy. Obrzucił obie kobiety krótkim spojrzeniem co Łasica skorzystała z okazji by pomachać do niego rączką w przyjaznym geście. Ale on też utkwił wzrok w obu towarzyszach kobiet jacy stali na ulicy i słuchał tego co Tod mu na szybko streszczał. Zastanowił się chwilę po czym wzruszył ramionami.

- No dobra. Wejdźcie. - zdecydował w końcu dość neutralnym tonem. Ani bez przesadnego entuzjazmu ale też bez wyczuwalnej wrogości. W końcu więc cała czwórka gości przeszła przez krótki korytarz do głównej izby, Tod został nieco z tyłu aby pozamykać drzwi a Dimitri pełnił rolę gospodarza.

- To siadajcie. - wskazał na ten sam stół przy jakim biesiadowali wspólnie wczorajszego wieczora. - Przynieś coś do picia. - rzucił krótko do tego trzeciego i ten skinął głową po czym zniknął w przejściu prowadzącym do kuchni. A gościom zostało zająć miejsca przy tym stole do negocjacji. Nigdzie jednak nie było widać Norsmeńskiej wojowniczki.

- Jak główki rano? - zagaiła podśmiechując się by nieco rozluźnić tą drętwą sytuacja. Wszak poprzedniego wieczoru pękło parę butelek po których nawet Kornas odczuwałby miękkość w kolanach.

- Ale pozwólcie, że was sobie przedstawię. - podjęła nieco oficjalnie - Ci dwaj panowie mimo dość ostrej aparycji nie są żadnymi zbójami a raczej ludźmi interesu. Ten z lewej to Vas. - specjalnie nie wymawiała całego imienia a jedynie jego część - Zaś drugi prosi by mówić do niego pan E. - wskazała otwartą dłonią na postać umięśnionego wojownika - Obaj podobnie do nas bywają na arenie i podobnie jak my zainteresowani są zarobkiem. Was reprezentuje Norma, mnie Kornas w tym zaś przypadku. Nie trudno zgadnąć. - ciągnęła dalej jak na kupca przystało - Dzięki łasce bogów natknęłam się na nich dzisiaj w karczmie i tak od kufelka do kufelka weszliśmy na temat walk i zakładów oraz tego jakby tu można lepiej zarobić. Co ciekawe wpadliśmy na podobny pomysł. - podciągnęła rękawy - Mianowicie walki w formule trzy na trzy. - zrobiła duże oczy i przyglądała się reakcji węglarzy - Kornas, Norma i pan E. Ramie w ramie. Starcia jeden na jeden to przeżytek. Odejdą w końcu do lamusa. Co innego walka grupowa. Tylko sobie wyobraźcie jaka publikę to przyciągnie a co za tym idzie fundusze. - zachwycała się zaletami takiego układu na którym naprawde chciała zarobić spora sumkę - Wiemy jak walczy Norma i Kornas. Patrząc zaś na tego dżentelmena chyba nie ma co się głowić nad tym czy twarda z niego sztuka. - spojrzała na Egona - Powiedzcie co o tym sądzicie. - zachichotała uśmiechając się lisio. Oczy świeciły jej jak dwa złote samorodki zaś głos zdradzał dość duża ekscytacje.

- A gdzie nasza koleżanka tak właściwie? - wyciągnęła szyje rozglądając się po izbie - Chyba warto by i ona o tym posłuchała i dorzuciła swoje dwa grosze.

- Jest na zewnątrz. - mruknął od niechcenia Dimitri słuchając tego co główna negocjatorka przybyłej czwórki ma do powiedzenia. Wysłuchał jej uważnie i po ich stronie to z kolei on był od gadania i podejmowania decyzji. Tod i ten drugi się nie wtrącali podobnie jak pozostała trójka gości. Tod rozlał do kubków piwo i tak siedzieli przy tym stole popijając łyk czy dwa dla zwilżenia gardeł.

- Trzy na trzy mówisz? - propozycja widocznie brzmiała na tyle ciekawie, że pół Kislevita nie odrzucił jej z miejsca tylko się zastanawiał. - No może być. Można spróbować. Ale to trzeba ustalić z Theo. Najbliższe walki będą lada dzień a on by musiał znaleźć drugą trójkę. Nie wiadomo czy mu się uda w tak krótkim czasie. - Dymitri zdawał się być całkiem nieźle zorientowany w sprawach areny.

- Ale jak każdy wystawia jednego zawodnika to wygraną dzielimy się po równo na trzy części. - spojrzał najpierw na Versanę a potem na resztę gości aby dać znać, że to jest jego warunek aby dalej ciągnąć te negocjacje.

- Tak się składa, że gdy wracałam razem z Theo ostatnim razem to wspomniałam mu o walkach w rozszerzonych składach i nie negował tego. - nawiązała do swojej dyskusji z Impresario podczas wspólnego powrotu z plaży - Wręcz przeciwnie. Wykazał taką opcją zainteresowanie. - dodała - Nim jednak przystąpię z nim do finalizowania wszystkiego potrzebna jest mi wasza zgoda i chęć współpracy. Całej czwórki. - zaznaczyła, że zdanie berserki jest dla niej równie istotne - Wygrana zaś oczywiście będzie dzielona na trzy tyle że warto będzie spróbować zagrać za nieco większe sumy niż kilka-kilkanascie karlików. Tym jednak się nie martwcie. Jak coś wyłożę za was a później jakoś się dogadamy. - uspokoiła mężczyzn i zamilkła dając pozostałym możliwość zabrania głosu.

Vas spojrzał z ukosa na Ver gdy ta hojnie rozdawała zyski potrzebującym.
- Po pierwsze dziękujemy za gościnę. Zdrowie gospodarzy - uniósł miedziany kubek i upił kilka łyków okazując trochę szacunku węglarzom. - Po drugie koleżanka tu pięknie potrafi mówić i nie przeczę wizja jest ciekawa stąd nasza tu obecność - pokazał palcem na siebie i Egona - Tylko tak miałem do czynienia z Norsmenami. Wiem, że to godni wojownicy i wojowniczki. Chciałbym jednak zobaczyć kogoś na kogo mamy stawiać karle. Pogadać, usłyszeć i ocenić powiem szczerze. Co do podziału zysków jestem otwarty na rozmowę i uczciwy podział. Stosowny do wkładu wszystkich stron. - Vasilij takich Dimitrich to widział już setki. Więc od razu zaznaczył, że zamierza podzielić złoto proporcjonalnie i uczciwie.

- Idź po nią. - Dymitri skinął głową słysząc to wszystko i rzucił do tego najmłodszego z nich. Ten wstał z krzesła i zniknął za kolejnymi drzwiami.

- Dzielimy się po równo. Ryzykujemy to samo to i dzielimy się tak samo. - szef węglarzy powtórzył swój warunek aby nie było żadnych niedomówień w tej sprawie. Tutaj bardziej patrzył na Vasilija i Egona.

- A co do ciebie to nie wiem o czym gadałaś z Theo. Ale to już było ładny kawałek czasu temu. Nawet jak się zgodził wstępnie to musiałby mieć czas aby wszystko zorganizować. Jak od tamtego razu z nim nie rozmawiałaś to może być ciężko. A na poprzednich walkach was nie widziałem. - zwrócił uwagę, że to jednak nie jest taka prosta sprawa aby zorganizować coś większego tak z dnia na dzień. Ale nie wnikał w negocjacje przy jakich go nie było więc brzmiało to jak koleżeńska uwaga.

- Wspominałam mu, że dobrze by było wystawić Normę z Kornasem w parze. - odparła - Ale postaram się z mistrzem ceremonii spotkać jutro i przedstawić mu taką ofertę a co do zakładów. - podjęła temat pieniędzy by zawczasu uspokoić obie strony - Jak coś wyłoże za was i później się rozliczymy. Z racji dobrej znajomości i waszej zgody oddacie mi to co wam pożyczyłam i dwadzieścia procent ekstra od wygranej. - układ wydawał się być uczciwy - Osiemdziesiąt procent będziecie mieć dla siebie ale to już między sobą dogadamy.

- Jeśli ryzykujemy to samo. To dzielimy się tak samo, bez dwóch zdań. - powtórzył Vasilij za Dimitrim bo gdyby faktycznie tak było nie miałby nic przeciwko. Tylko tak słuchał Ver sum o jakie mieli grać i patrzył na pomieszczenie w jakim się znajdują. Coś mu tak ironicznie świtało, że węglarze to gotówką nie śmierdzą. Zastanawiało go jakim cudem zdobędą wkład własny ale na razie zbójeckim zwyczajem miał to gdzieś. To nie jego problem. Rozsiadł się wygodniej i czekał na Normę.

- Nie potrzebujemy żadnych wkładów. Jak przegramy to przegramy, mówi się trudno. Jak wygramy to wygraną dzielimy się na trzy części. - Kislevita machnął ręką na tą propozycję finansowego wsparcia. W końcu głównym łupem byłaby wygrana z zakładów czyli w większości i tak pewnie byłyby to karliki innych.

- A jak nie rozmawiałaś wcześniej z Theo o występie na tą walkę to on nawet nie wie, że zamierzasz wystawić Kornasa. Nie mówiąc o jakichś łączonych walkach. Nie wiem czy uda mu się coś zorganizować w tak krótkim czasie. Ja w każdym razie zgłosiłem mu Normę na te walki co teraz będą. - oznajmił gospodarz pozwalając sobie wyrazić swoją opinię na temat przygotowań do walk. W końcu organizacja musiała przygotować miejsce, wysłać powiadomienia, zebrać tak zawodników jak i widzów i to wszystko zajmowało wcale nie tak mało przygotowań. A walka tego typu o jakiej rozmawiali była dość nietypowa co mogło wymagać dodatkowych przygotowań. Akurat jak skończył wrócił ten młody wraz z toporniczką.


Tym razem Norma musiała być gdzieś na zewnątrz bo była ubrana w spodnie, kaftan i rozpięty, kislevski kożuch. Stanęła obok tego co ją przyprowadził i obrzuciła pytającym spojrzeniem Dimitra i resztę towarzystwa przy stole. Ten zwrócił się do niej po kislevsku tłumacząc coś i wskazując na poszczególnych gości przy stole a wojowniczka słuchała tego w milczeniu. Jakoś specjalnie wielka się nie wydawała chociaż ten kożuch nieco ją pogrubiał. Miała ciemno blond włosy zaplecione w kilka warkoczy przyczesanych do czaszki i podgolone boki głowy.

- No to jej powiedziałem o waszej propozycji. - krótko streścił Dimitri to co właśnie skończył Normie tłumaczyć. Ta nadal stała przy stole i zdawała się rozmyślać nad tym wszystkim.

Versana kiwnęła więc Normie głową by się przywitać i zapraszającym gestem ręki zachęciła by dołączyła do wszystkich przy stole.

- No to drogi kolego ta wojowniczka o której ci opowiadała. - zwróciła się do Cichego - Musisz przyznać że niczego sobie. - nie wiadomo było jednak czy Ver mówi o jej muskulaturze czy dość nietypowej urodzie, która mimo wszystko wyróżniała ją spośród mieszkanek Imperialnych ziem.

- Wygląda nieźle. Dimitri wprowadź ją w szczegóły proszę, spytaj co ona na nasz układ. Jeśli nie będzie wam przeszkadzać, to ja z chęcią z nią pogadam trochę. Ładna - uśmiechnął się jakby był trochę oczarowany - Norsmeńskiego trochę znam, zobaczymy czy nie zardzewiał no i wiecie zagadałbym. Spodziewałem się bardziej no…. niedźwiedzia a tu proszę. Miła niespodzianka. Tylko nie tłumacz jej wszystkiego co teraz powiedział. - powiedział z lekkim śmiechem Vasilij.

- Ładna? Jest śliczna! - Łasica odezwała się chyba pierwszy raz odkąd skręcili w ulicę prowadzącą do domu węglarzy. Od tej pory nie przeszkadzała kolegom i koleżankom w negocjacjach ograniczając się do sprawiania uśmiechniętego i przyjaznego wrażenia. Aż do teraz co zapiszczała z wrażenia jakby Norma była gwiazdą estrady czy areny właśnie a ona była jej największą wielbicielką. Pomachała do niej wesoło uśmiechając się słodko co gladiatorka skwitowała krótkim skinieniem głowy przyjmując tą adorację w milczeniu. Dostawiła sobie krzesło spod ściany i usiadła obok szefa węglarzy. Wydawało się, że ten wtręt Łasicy nieco rozbawił węglarzy i wprowadził ciut luźniejszą atmosferę.

Dymitri zaś zaczął szybko mówić po kislevsku jak Norma usiadła obok niego. A siadając zdjęła kożuch kładąc go na oparcie krzesła bo wewnątrz było bardzo gorąco więc nie dało się długo wysiedzieć w zimowych ubraniach. Spod kaftana dało się teraz zobaczyć jej muskularne ramiona. Może nie tak masywne jak Egona albo Kornasa i nie psuły kobiecej sylwetki przerostem masy. Ale dało się poznać, że ich właścicielka do cherlaków nie należy. Teraz rozmawiała krótko z Dimitrim pytając się o coś ale trwało to dość krótko.

- No ona mówi, że nie ma nic przeciwko walce. W dowolnym układzie. Chce tylko wiedzieć czy z bronią czy bez tak jak ostatnio. - przekazał lider węglarzy tą krótką rozmowę ze swoją zawodniczką. - Lepiej bez. Nie chciałbym jej stracić. - wyglądało na to, że dodał od siebie sową opinię w tym temacie. A jak poza Egonem i Vasilijem reszta widziała na ostatniej walce to nawet walka bez broni mogła okazać się bardzo krwawa i zażarta.

Tymczasem Vasilij lekko zapatrzony w śliczną i niebezpieczną wojowniczkę zwrócił się do Norsmenki w jej języku.

- Miło mi poznać - skinął jej głową. - Jestem Vas znam trochę mowę dzielnych wojowników północy. - pochwalił Norsmenów by lekko przypodobać się rozmówczyni. - Słyszałem, że walczysz na arenie i to nieźle. Z kim mam przyjemność i z jakiego plemienia przywiały cię północne wiatry do nas? - spodziewał się, że imię Norma było jej przypisane bo oryginalnego nie dało wymówić.

- Norma to Asker z plemienia Morskich Wilków. - przedstawiła się wojowniczka zerkając czujnie na rozmówcę. - Skąd znasz nasz język? - zapytała po chwili. Reszta przy stole słyszała ton głosu ale wątpliwe by ktoś zrozumiał o czym rozmawiają.

- Morskie Wilki - powiedział jakby z uznaniem - prawdziwi twardziele. Znam stamtąd Thorga Northuga zwanego “Żelazną Tarczą”. Kapitan drakkaru sprzedawał nam brańców. Mów mi tak naprawdę “Cichy” dla pozostałych - machnął ręką wskazując wszystkich rozmówców - jestem Vas. Może słyszałaś o mnie i ojcu. Prowadzimy interes w “Cichej zatoce” - tak wtajemniczenie nazywali miejsce gdzie handlowali i żyli Gergievovie z bandą. Możliwe, że Norma tam bywała lub choćby o nim słyszała. - To trochę za miastem. - uznał, że warto powiedzieć Normie coś więcej. Na czymś musiał zbudować tą znajomość. Cienie półprawd i kłamstw są bezpiecznym miejscem. Nie służą jednak budowaniu zaufania. - Częsty handel z północną, częste picie to i nauczyłem się języka trochę. Zresztą w naszym bractwie jest dwóch wojowników północy. Oni nauczyli mnie reszty. - uśmiechnął się do wojowniczki. - Co tu robisz Normo Asker? - zapytał Gergiev. Był ciekaw na ile wojowniczka będąca w kłopotach będzie z nim szczera.

- Rąbię drewno. - odparła wojowniczka równie prosto i krótko jak do tej pory. Trudno było uznać czy to jakiś rodzaj żartu czy mówi jak najbardziej poważnie. Przyjęła słowa rozmówcy spokojnie przyglądając mu się do momenty aż sięgnęła po swój kubek z piwem.

- Ty będziesz walczył na arenie? - zapytała o temat dla jakiego Dymitri po nią posłał.

- Nie Egon - skinął głową na towarzysza. - Znasz Thorga “Żelazną Tarczę” lub słyszałaś o nas o “Cichych”? - Vasilij podpytał wojowniczkę. Chciał sprawdzić czy potrafi wskazać wspólne znajomości lub grunt.

- Znam Thorga. Nie znam i nie słyszałam o tobie. To jak nie będziesz walczył to co tu robisz? - Norma nie wydawała się skora do zwierzeń i luźnych rozmów. Patrzyła na rozmówcę jakby zastanawiała się nad jego rolą. Za to jak wskazał na Egona przyjrzała mu się uważniej.
- Obstawiam walki, złote karliki lubią mieć braci i siostry trzymają się razem w mojej sakiewce. Słyszałem, że zrobi się tu niezła grupa. Więc przyszedłem dobić interesu i wszystkich poznać. No i ponieważ dość szczery ze mnie gość i dużo słyszę. Wiem, że pewna grupa drwali - Vasilij wskazał na Normę - przypłynęła przez miasto pod osłoną nocy. Zawstydzając straże i władze naszego miasta. - “Cichy” zaśmiał się komplementując wyczyn.
- Potem mieli pecha i się rozbili. Bogowie wystawili ich na ciężką próbę. - skrzywił się sam nie chciałby być w takiej sytuacji - Powiem też, że twoja sprawa drwali jest u mnie bezpieczna. Lubię dobre interesy a zyskać dług wdzięczności od Morskich Wilków to godna nagroda. Więc przy okazji układu o arenę mogę zaoferować ci pomoc. Mam ludzi i środki. - Vasilij niczego nie precyzował na tym etapie. Nie uważał jednak, że kłamanie i gierki mają duży sens w przypadku berserkerki. Norma może siedziała bezpiecznie u węglarzy. Jednak po pierwsze do czasu, co pewnie sama wiedziała. Ta grupa przecież nie była żadną ochroną. Zakładał też, że wojowniczka mając okazję może podjąć próbę zrobienie czegoś więcej.

Norma upiła kolejny łyk ze swojego kubka i słuchała ojczystej mowy w wykonaniu południowca. Milczała i nie przerywała mu gdy mówił. - Nie jesteśmy drwalami. - odparła spokojnie zerkając do swojego kubka. - A o jakiej pomocy mówisz i w jakiej sprawie? - odparła nadal nie zdradzając jakichś większych emocji przez co trudno było odczytać co się kłębi pod jej ciemno blond włosami.

- Nie jesteście drwalami. - przyznał Gergiev - Tylko postrachem południowców. Wojownikami godnymi tego miana. - Vasilij mówił szczerze. Znał wielu miękkich południowców u Norsmenów słabi gineli za młodu… Przynajmniej taki znał ich obraz. - Jaka pomoc by się przydała Normie Askar? - Vasilij mógł jej gadać o ich pomyśle i zresztą zamierzał to zrobić. Wolał jednak usłyszeć coś od samej wojowniczki. Zawsze uważał, że Norsmeni nie są bezmyślnymi dzikusami. Tylko sprytnymi łupieżcami ukształtowanymi przez okoliczności i trudne miejsce życia.

- To ty mówisz o pomocy. Jak masz coś do zaoferowania to mów. Jak nie to nie mów. - mruknęła wojowniczka lekko potrząsając swoim kubkiem i znów z niego upijając.

- Zastanawiałem się chwilę nad tym jak możemy wam pomóc. Jestem otwarty na twoje sugestie sama wiesz co może być użyteczne. Pomyślałem, że mogę wysłać grupę w tym przewodnika i kilku wojaków oraz Egona by poszukać twoich - klepnął przyjaciela w ramię jakby coś właśnie o nim opowiadał - Mogłabyś z nimi iść bo nam to raczej nie uwierzę w dobre intencje. Zapewnię schronienie do wiosny dla Morskich Wilków o ile kogoś kto ocalał odnajdziecie. Bogowie bywają łaskawi choć minęło sporo czasu. Na wiosnę przypłyną inni kapitanowie do mojej zatoki. Załatwimy wam transport do domu. Odwdzięczycie się jestem pewien. - Vasilij sam spłacił by taki dług bez wahania na miejscu Norsmenów - Wiem, że trudno będzie mi zaufać. Nie podejrzewam jednak byś miała realnie dużo możliwości. Stąd wyciągam rękę możemy spróbować razem coś zdziałać lub nie. - “Cichy” podsumował sytuację.

- Można poszukać. Ale nie sądzę by ktoś poza mną przetrwał. - odparła nieco nostalgicznie i kręcąc do tego głową na znak, że nie bardzo wierzy w optymistyczny scenariusz. - Na razie zostanę tutaj. Wola bogów. - odparła jakby wierząc, że poczynania ludzkich drobin są niczym wobec planów i poczynań istot wyższych więc była skłonna zdać się na ich wyroki.

Vasilij skinął głową na wiadomość, że Norma chce dalej mieszkań u węglarzy. Akceptował i szanował wierzenia i decyzje innych. Każdy był kowalem własnego losu nie zazdrościł Normie położenia. - Poszukasz z nami? Chcemy ruszyć jutro rano. - Vasilij opowiedział o planie bardziej konkretnie.

- Jutro będzie zła pogoda. Nie ma sensu. - odparła spokojnie i pokręciła głową na znak, że nie rokuje wyprawie w teren zbyt wielkich szans osiągnięcia czegokolwiek pozytywnego z powodu kiepskiej pogody.

- Kiedy zatem proponujesz? - zapytał się wojowniczki.

- Jutro nie. - wojowniczka odparła krótko nie rozwijając za bardzo tematu.

- Zorganizowanie wypadu to przedsięwzięcie. Za trzy dni walki przed czy po? - Vasilij jakiejś precyzji jednak potrzebował.

- Będę tu. Będę na arenie. Przyjdź jak będziesz gotowy. - toporniczka nie widziała chyba zbyt wielkiej filozofii z tą propozycją wyprawy za miasto.

- Dobrze. - wzniósł kubek i stuknął się nim z toporniczką doszli w sumie do pewnego porozumienia - Gdybyś wpadła w kłopoty. Idź do "Czarnej Czapli" to gospoda - Vasilij szybko wytłumaczył jak tam dojść. - Powiesz "Czarna Plaża twarda burta" do karczmarza. Normalnie daje mu się wtedy paczkę ale zdarzali się i ludzie. Pokażesz palcem na siebie po tym haśle. To ważne. Policzymy mnie za to stary lis ekstra jestem pewien ale będziesz bezpieczna a on da znak moim chłopcom. Pamiętaj też, że dla reszty gadaliśmy teraz o tobie. Walkach, łupiestwie, itd. Powiedziałem im też, że mi się podobasz co jest akurat prawdą. - spojrzał na nią wymownie
- Więc ten nasz wypad po twoich możemy zrobić pod przykrywką polowania. Ona coś o tym wspominała - wskazał głową na Ver. - Teraz trening hasła trzeba je powiedzieć po mojemu "Czarna Plaża twarda burta" - Vasilij wzniósł kubek do kolejnego toastu ze śmiechem.

- “Czarna czapla”. Norma two Axe. Przyjdź jak będziesz gotowy. - z twarzy toporniczki dało się wyczytać sceptycyzm albo nawet brak zaufania. Nie odwzajemniła uśmiechu i znów pobawiła się chwilę kubkiem nim z niego upiła łyk.

Vasilij wzruszył ramionami i wrócił do rozmowy ze wszystkimi.
- Nie zaimponuje jej na pierwszym spotkaniu ale przynajmniej zacząłem.
 
Icarius jest offline