Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2021, 15:20   #88
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
post wspólny, Lord Melkor, MG i ja


***Wieczór; osada Leifsgard; dom gościnny; rozmowa z Isabellą w izbie gościnnej ***


- Ten temat należy odłożyć na inny czas Isabello, gdyż niechcący możnaby o Karze wspomnieć - powiedziała Iolanda. - A tego kapitan chce uniknąć. Teraz cieszymy się z luksusu - to słowo zostało wypowiedziane z wyraźnym przekąsem - jaki się nam trafił. Bo to pewnie ostatnia tego typu możliwość na długie tygodnie. I szykujmy się na ucztę. Nasi gospodarze chcą nas uhonorować. W barbarzyński sposób, jak słusznie zauważyłaś. Jeżeli pragniesz ją zobaczyć, to możemy spróbować z tym ich jarlem porozmawiać. Chcesz?

Isabella wydawała się być nieco zmieszana pytaniem, jakby rozdarta pomiędzy sprzecznymi pragnieniami.
- No, jestem bardzo ciekawa uczty Norsemenów, niewiele o nich wiem, a są interesujący z tego co słyszałam….ale to wbijanie tej biednej dziewczyny na pal. ...Może mój brat coś wymyśli, on jest taki dzielny!
- Ale tak, poprośmy Jarla żeby nam pokazał Amazonkę, myślisz że się zgodzi?

- Tylko pamiętaj, że nigdy nie widziałyśmy jeszcze Amazonki i dlatego jesteśmy tak zainteresowane - baronessa ujęła pod ramię druga arystokratkę. Obie skierowały swe kroki w poszukiwaniu wodza tej osady.

Długo to nie trwało. Co prawda żadna z nich nie znała norskiego ale mimo wszystko wśród ludzi rozstawiających stoły i potrawy na tych stołach znalazły pomoc. Wbrew opinii prymitywów i dzikusów z północy ludzie jarla okazali się całkiem życzliwi i pomocni. Trochę uniwersalnego migowego i zapytań oraz odpowiedzi i w końcu ktoś zawsze wskazał im odpowiedni kierunek. Aż wreszcie wśród rozpalonych ognisk i pochodni pod tym ciepłym, wieczornym niebem i wśród gwaru szykowanej kolacji jaka miała połączyć i gosci i gospodarzy dostrzegły masywną sylwetkę norsmeńskiego wodza. Gdy podeszły bliżej któryś z jego ludzi wskazał mu ich więc spojrzał na nie i przywitał jowialnym uśmiechem jak dobry wujaszek. Tylko w kolczudze i bojowym toporem i mieczem u pasa.

Baronessa skłoniła się delikatnie, acz dystyngowanie przed przywódcą osady.
- Ja i moja przygoda, panna Isabella de Truville - tu wskazała na swoją towarzyszkę, - mamy ogromną prośbę do Ciebie, mój panie. Ta Amazonka, - w jej głosie dało się wyczuć podekscytowanie i lekki strach - którą pojmałeś panie, czy mógłbyśmy ją zobaczyć? - Spojrzała na jarla z nadzieją.

- Tak, wy ciekawe co? Tak, tak wy nie stąd. Nie znacie tych suk z lasu. - ciekawość przybyszy wydawała się wodzowi wioski dość zrozumiała bo uśmiechnął się szeroko jakby wcale się nie dziwił takiej prośbie.

Isabella skrzywiła się nieco na słowa o “suce z lasu”, ale nie skomentowała tego. Z zaciekawieniem przyglądała się Jarlowi, niewiele miała do czynienia z Norsemanami, ale otaczająca ich aura brutalności była jednocześnie intrygująca i niepokojąca. Jak w książkach które czytała.

- Tak, tak. To Sven pokaże. - wódz wskazał na jakiegoś wojownika który mu towarzyszył i ten skinął głową przyjmując od niego takie polecenie. Po czym zrobił krok do przodu dając znać, że dwie kobiety powinny podążać za nim.

- Jesteśmy niezmiernie wdzięczne - powiedziała baronessa posyłając jarlowi delikatny uśmiech i zgodnie dygając przed nim na pożegnanie.
Obie kobiety ruszyły za wojownikiem. - Amazonka. Prawdziwa Amazonka - pisnęła podekscytowana Iolanda do Isabelli. - I my możemy zobaczyć ją z bliska. Kto ją pojmał? - To pytanie zostało skierowane do Svena.

- My. Wpadły w naszą zasadzkę. Nie są takie sprytne jak im się wydawało. - wojownik zaśmiał się zadowolony z okaznej wyższości nad swoimi przeciwniczkami. Pewnie też prowadził ich przez przemieszany tłum gości i gospodarzy jaki kłębił się na wieczornych ulicach. Wszyscy zdawali się na przemian wychodzić i wchodzić z kolejnych, długich domów. Dźwigali coś na tą ucztę albo szli z pustymi rękami. Dało się słyszeć gwar różnych głosów głównie w norskim i estalijskim. Wreszcie bez ostrzeżenia Sven wszedł do zwyczajnie wyglądającego domu jaki przynajmniej w wieczornych ciemnościach niczym nie różnił się od tych co mijali do tej pory.

Wewnątrz paliły się lampy i pochodnie jak we wszystkich innych. Ale tutaj nie było żadnych gości a od stołu wstał jakiś wojownik widząc, że mają gości. Sven coś do niego powiedział a dwaj inni się przysłuchiwali. Baronowa wychwyciła słówko “jarl” w tej rozmowie i wydawało się, że Sven albo ma taki autorytet sam z siebie albo wojownicy traktują go jako przedstawiciela woli wodza bo widać było, że ma posłuch. Sprawa okazała się całkiem prosta. Wojownicy wstali i jeden z nich poszedł i zniknął za jakimiś drzwiami.

- Zaraz ją zobaczycie. Tylko do niej nie podchodźcie. Jest niebezpieczna. - Sven jednocześnie ostrzegł jak i poinformował obie szlachcianki. Zaraz potem ten trzeci pokazał się w drzwiach i coś powiedział do niego. Ci dwaj też ruszyli w jego stronę i cała grupka gospodarzy i gości przeszła do kolejnego pomieszczenia. Właściwie to korytarza. Trochę podobny do tego w jakim były sypialnie w domu gościnnym. Tylko jak otworzyli drzwi do pokoju to pokój bardziej przypominał celę. I zresztą sądząc po widoku osoby jaka go zamieszkiwała to była cela.

Schwytana Amazonka była w o wiele gorszym stanie niż Kara gdy ją szlachcianki widziały po raz pierwszy. Była jeszcze bardziej egzotycznej urody. Miała karnację ciemną jak heban, ciemniejszą nawet od ich przewodniczki. Długie czarne włosy związane w liczne warkoczyki przylegające do głowy. Usta miała spuchnięte i rozciętą dolną wargę. Wciąż miała na sobie ubranie ale raczej skąpe. Podobnie stylistycznie do tego co miała na sobie wojowniczka wystawiona na początku miesiąca na aukcji w mieście. Pomimo ciemnej karnacji wydawała się zmaltretowana. I podobnie jak Kara przypominała dzikie zwierze zamknięte w klatce. I jak dzikie zwierze nie oczekiwała niczego dobrego po swoich oprawcach. Wstała widząc, że drzwi się otwarły i mimo związanych nadgarstków stanęła gotowa do walki. Norsmeni też byli gotowi. Było ich trzech i mieli w pogotowiu pałki. Ale nie weszli do pomieszczenia. Sven stanął w progu w roli przewodnika i tłumacza aby obie kobiety mogły spojrzeć na tą trzecią.

- To ona. Widzicie? Mamy ją! I specjalnie dla was wbijemy ją dzisiaj na pal! - Sven wskazał z dumą na schwytanego jeńca i mówił jakby jej kaźń miała być atrakcją dzisiejszej uczty właśnie ze względu na przybycie tak znamienitych gości.

- Isabella wlepiła zaintrygowane spojrzenie w Amazonkę, potem spojrzała na Svena, wyglądając na zmieszaną:

- Chcecie wbić ją pal dla nas… och to miło że chcecie sprawić nam przyjemnośc, choć nie przywykłam do takich widoków, ty chyba też Iolando?... a nie lepiej ją jako zakładniczkę trzymać skoro toczycie wojnę?

- Hmmmm… - Iolanda zmarszczyła czoło słysząc po raz niewiadomo który "nabijemy Amazonkę na pal na waszą cześć" .

- Nie wygląda zbyt groźne - krytycznie oceniła stan wojowniczki.

- Hah! - Sven prychnął z rozbawienia słysząc słowa ciemnowłosej szlachcianki. Potem chyba to przetłumaczył kompanom bo ci ich też to chyba rozbawiło. Jeden z nich wszedł do środka celi wyciągając przed siebie pałkę jakby chciał nią trącić czy odepchnąć kobietę w głąb celi. Ale też pewnie celowo robił to jak zwolnionym tempie pewnie po to by zademonstrować gościom co i jak. I to był jego błąd. Bo ciemnoskóra Amazonka nie miała ochoty na zabawy z pałką ani szybkie ani wolne. Zademonstrowała to dobitnie niespodziewanie unosząc wysoko nogę i kopiąc podeszwą stopy w pierś Norsmana. Zaskoczenie i siła uderzenia było tak duże, że rosłym wojownikiem rzuciło z powrotem w stronę otwartych drzwi. Ale też go wnerwiło. Odskoczył od ściany i zamachnął się kijem jakby tym razem na poważnie zamierzał nim zdzielić więźnia. Ale powstrzymał go krótki, zdecydowany okrzyk Svena. Zaraz go powtórzył gestem nakazując powrót na korytarz bo wojownik się wahał i wydawało się, że chętnie sprawiłby nauczkę tej krnąbrnej kobiecie. Ale posłuchał rozkazu i niezadowolony wyszedł z celi wracając do towarzyszy.

- Widzicie? Jest groźna. Jak tylko by mogła wszystkim na poderżnęłaby gardła. Dlatego musimy ją zabić zanim to zrobi. - brzmiało trochę jakby wysłannik jarla tłumaczył dlaczego sprawy wyglądają tak a nie inaczej.

- A wy jak nie chcecie oglądać to nie oglądajcie. Możecie wrócić wcześniej do łóżek. - dodał mając chyba zrozumienie, że goście z dalekiego południa Starego Świata a do tego kobiety, mogą nie mieć nerwów na takie krwawe widowisko jakie szykowali swojemu jeńcowi dzisiejszego wieczoru. A w głosie dało się wyczuć nutkę wyższości więc sam pewnie uważał się za pozbawionego takich słabości.

Iolanda przewróciła teatralnie oczami.
- Gdy wieśniak podchodzi do owcy z pałką, te też zaczyna wierzgać. Zwłaszcza gdy wcześniej kilka razy dostała tą pałką - powiedziała spokojnym w tonie głosem. Wyraźnie przebijało w nim znużenie i rozczarowanie. Po czym przeniósła wzrok na swoją towarzyszkę.

- Choć Isabello, bo nie wiem czy jako kobiety damy radę oglądać nabijanie owcy na pal i to na naszą cześć.

- Isabella która wpatrywała się wielkimi oczami w widowisko, po chwili skinęłą Baronessie głową i udała się za nią, najwyraźniej nie chcąc zostawać tu sama.

Kiedy nieco się oddalii przemówiła do starszej szlachcianki z nutą ekscytacji w głosie:
- Faktycznie wyglądała dziko, ale jak mamy Karę to pewnie z nią też byśmy się dogadali. Pozwolimy ją tak wbić na pal, może coś wymyślimy? Na przykład Bertrand mógłby pojedynkować się o nią z Jarlem, nie wiem czy wiesz ale on jest wspaniałym szermierzem.

- Wiem, wiem - powiedziała z podziwem w głosie Iolanda. - Zaproponował mi nawet swoje ostrze - nie dało się nie wychwycić mieszanki powściągliwość, którą powinna cechować się dama w kontaktach ze szlachetnie urodzonymi, jak i wdzięczność i zadowolenia, jakie wywołala ta propozycja. - Problem w tym, że nie można znaleźć dobrego powodu dla takiego pojedynku.


Po opuszczeniu więzienia amazonki Iolanda odszukasz signore Arrarte. Wymieniła z nim kilka uwag.
Na krótko przed wieczorną ucztą udała się do przydzielonego jej pokoju. Tam Pilar pomogła jej się przebrać. Na dzisiaj ucztę baronessa wybrała ciemnoniebieską, jak wieczorne niebo suknię z koronkową bluzką. Pilar ułożyła również włosy swojej pani.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline