Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2021, 17:28   #57
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Asagao, jeszcze w trakcie tych dwóch dni skontaktowała się z niejakim agentem Portneyem, jednym z niewielu ocalałych ludzi z kontrwywiadu wojskowego NVDF; znajomym, który jakimś cudem wyszedł z pogromu w Newport. Rozmówiła się też z Ishidą w kwestii atrap sprzętu lotniczego, przemalowywania ich własnego i rozpuszczania fałszywych wiadomości pośród oponentów (oraz swojaków; raz, aby podbudować morale, dwa, aby info trafiało do nieprzyjaciela różnymi kanałami i w bardziej wiarygodny sposób). Fabryki tu i ówdzie podjęły produkcję, a wywiad (a raczej to, co z niego zostało...) opracowywało plan dezinformacji. Czas miał pokazać, jakie będą tego efekty.

Jednym z pierwszych przybyłych do bazy ludzi, a którzy zostali dopuszczeni ze względów bezpieczeństwa, był Terrence Spencer - założyciel i prezes Stern Heavy Industries, ojciec ministra Wilforda Spencera i dziadek Hadriana Spencera. On i jego obstawa ochroniarzy oraz przydupasów zostali ugoszczeni w jednym z do tej pory nieużywanych skrzydeł kwater. Przeszli przedtem drobiazgową weryfikację. Pozostali ocaleńcy z Vergennes mieli trafić do Montpelier w trakcie trwania nowej dwumisji.

Mówiąc o wilku - odprawa się zakończyła. W przeciągu trzydziestu minut mechy już ładowały się do Leoparda. Potężny bojowy DropShip raz jeszcze ruszył w przestworza, czym prędzej kierując się na wschód, ku Grand Lake i miastu Williston. Lot nie trwał tak długo jak ostatnie, odległość nie była daleka, a i pułap bardzo wysoki (choć groził wykryciem przez wrażejskie patrole lotnicze - ale tym razem liczył się czas lotu). Wkrótce, Leopard dotarł do granic miasta położonego nad jeziorem. W samą porę.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=RQ65oktluQw[/media] B e t o n w a v e

Zazwyczaj spokojne jezioro, i to szczególnie w bezwietrzny pogodny dzień pory suchej, teraz było rozchlapywane w wielkich bryzgach i falach wody. Ku plażom i zabudowaniom portu płynęły wszelakie łodzie - od drewnianych czy z tworzywa napędzanych siłą ramion, poprzez pontony, motorówki, kutry rybackie czy improwizowane albo "profesjonalne" wojskowe łodzie desantowe, nierzadko uzbrojone w kaemy i granatniki. Desantujący Bandyci i Piraci parli przez piach i pirsy, siepiąc ze strzelb, czterotaktowców i pistoletów (w tym maszynowych) oraz ciskając granatami ręcznymi. Odpowiadał im deszcz podobnych "cytryn" i "pestek" ze strony batalionu ochotniczego, Rangersów i garnizonu gwardii. Napastnicy, pomimo wykorzystania erkaemów i granatników, póki co grzęźli na zwojach drutu kolczastego, w kraterach, pośród gruzów, żelastw i blokad przeciwczołgowych, pod gęstym obstrzałem z kaemów i broni wyborowej obrońców. Główną obronę stanowił pluton kawaleryjski z 7 Szwadronu - cztery pojazdy antygrawitacyjne, z czego dwa wsparcia, dwa transportowe. Spieszeni żołnierze zajmowali pozycje obronne w okopach, za workami z piachem i dyktami przeciwodłamkowymi.

Przeciw nim znaczna przewaga wroga. Trzy duże transportery właśnie wyładowywały towar - dwa czołgi "wz. New St. Andrews" z ciężkimi armatami: Scorpion i Vedette, w bandyckich barwach, oraz... jakiegoś mecha od Loxley's Raiders. Na oko klasy szturmowej. Co dziwne, wysuniętego z transportera na ciężkich szynach. Nie ruszył do przodu... ale jego potężne uzbrojenie było jak najbardziej aktywne i mordercze. Po wodzie śmigały antygrawy - transportery wyładowujące Bandytów na płyciźnie, wozy wsparcia, śmigacze. Dziesiątki, setki kul frunęło z luf ku obronie, poparte rakietami i laserami słabszej mocy.

Daleko z tyłu trzymała się łajba dowódcza klasy Mauna Kea, sypiąca z odległości eksplodującymi pociskami z autodziała kl. piątej i rakietami dalekiego zasięgu. Ku wybrzeżu wlókł się powolny, ale potężny okręt bojowy typu Monitor, raz po raz walący z pary autodział kl. 20. Właśnie wymijały go dwa szybko mknące wodoloty w barwach Workmenów, klasa Sea Skimmers, nie wahające się strzykać kopcącymi rakietami. Najbardziej osobliwy był jednak... okręt podwodny kl. Neptune, wyłaniający się z wody... i wysuwający jakieś dodatkowe mechanizmy, skrzydła, silniki. Przypominał te mechy typu LAM - tylko tutaj jednostka podwodna transformowała w wodolot. I chyba coś nie wyszło, bo proces przebudowy się spieprzył, skrzydła się zesrały i Neptun zaczął dryfować... wcale nie będąc z tego powodu zadowolonym (co można było stwierdzić po częstotliwości wystrzałów jego ciężkiego lasera).

Lanca czym prędzej została zrzucona na głównym placu portowym i ruszyła w stronę rodzącej się batalii. Leopard również planował wspierać z powietrza. Trzeba było szybko i definitywnie rozwiązać problem "wodnikow" naprzykrzających się tutejszym...
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline