| Znaczy posta i tak napiszę, ale na pewno nie będę próbował jej uwieść słodkimi słówkami, jak na przykład wcześniej Scarlet. Każdego dnia podczytywałem nowe posty. W pierwszej chwili chciałem napisać to, co Zaalaos napisał. Nawet miałem wrażenie, że zacytował część przemowy Qwerty'ego na balu, ale to były jego słowa. Tak dobre, że Uiop nie miał nic więcej do dodania prócz oklasków. Następnie Catherine podbiła piłeczkę i miałem napisać posta o tym, jak Uiop jest zachwycony współpracownikami i że nigdy nie czuł takiej więzi z nimi od czasu wspólnego przebudzenia. Miał jeszcze dodać część o tym, że Embrace to bardzo mistyczny rytuał i jeżeli Anna ma ten honor, że może wybrać osobę, która ją przemieni... to najlepiej będzie, jak z każdą spędzi dzień i zobaczy, czy lubi ją jako osobę. Bo będzie po części związana krwią z Ojcem lub Matką, i tym podobne. Potem jednak wrzuciłeś odpis o tym, jak okropnie instrumentalnie ona do tego wszystkiego podchodzi. Ona nie widzi osób w tych trzech spokrewnionych, a jedynie klany. I chce dołączyć do tego najlepszego, zamiast swoimi akcjami sprawić, aby ten, do którego dołączy, był najlepszy. Jak myślę o Annie, to widzę taką białą, rozpuszczoną księżniczkę z Teksasu, której ojciec ma złoża naftowe i dzięki temu sobie myśli, że świat do niej należy. Więc kręci swoje blond loki i każe zabiegać o siebie osobom znacznie starszym od niej, które w swoim (nie)życiu doświadczyły i osiągnęły znacznie więcej od niej. Może brakuje mi informacji, dlaczego te wszystkie klany tak jej pożądają. W każdym razie świadomość, że taka osoba nie umrze z biegiem czasu tak jak wszyscy, ale zostanie zmieniona w istotę wieczną sprawia, że mam wrażenie, iż trafiliśmy do najbardziej horrorowej kolejki w tej sesji.
Zdaje się, że napisałem 3/4 mojego postu w sesji XD |