Monica Johnson (?) poprowadziła ich do pomieszczenia po przeciwnej stronie korytarza. Było tam sporo szpitalnych łóżek, na każdym ktoś leżał podłączony do pękających urządzeń. Gdyby nie betonowe ściany można by to uznać za szpitalna salę. Baa, na barierkach, w nogach łóżek wisiały nawet karty “pacjentów”.
Dunacan momentalnie ujrzał swoich zaginionych przyjaciół. Byli nieprzytomni. Kątem oka zobaczył też Monice Johnson… tą pokazywana na zdjęciu przez matkę.
Boogeyman, którzy tylko zajął mruknął:
- Nie powiesz mi, że ich wszystkich chcesz zabrać? Nie damy rady taszczyć tyle zwłok. A jak się ta twoja obudzi może być niezła jadka. Tommy uspokojony słowami Franko zaczął go owijać bandażem.
- To co robimy? - naciskał Max -
Musimy się zbierać. Pamiętajcie, też o tych salach z nieprzytomnymi które mijaliśmy na początku. Co z nimi zrobimy?
Krzyki o pomoc umilkły.
Kilka chwil później w drzwiach do korytarza, w którym stali pojawiła się czarna sylwetka.