Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2021, 04:08   #207
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Marktag (3/8); Wieczór; Powrót od węglarzy; Versana, Vasilij, Egon, Łasica

Było ciemno, zimno i do domu daleko. Mimo to dało się wyczuć wśród maszerującej czwórki jakąś krztę optymizmu i brak tego nastawienia ze strony Normy zdawał się w ogóle im nie przeszkadzać. Liczył się cel. Zaufanie berserki przyjdzie zaś z czasem.

- Jak dobrze pójdzie to uda nam się upiec dwie pieczenie na jednym ruszcie. - widocznie zadowolona z efektów jakie przyniosło spotkanie postanowiła przerwać chwilę ciszy jaka zapadła pomiędzy uczestnikami tego nocnego spaceru - A może nie tylko dwie… - spojrzała tajemniczo na dwóch mężczyzn spośród ich czwórki - Zamierzacie się jakoś spotkać z Theo? Bo jak tak to miałaby do was prośbę. - raczej nie owijała w bawełnę - Wiecie prócz tych walk w rozszerzonych formułach dopatruje się jeszcze kilku innych źródeł zarobków związanych z Areną. - jej kupiecka strona zawsze była nadwyraz aktywna - Mianowicie. Ostatnimi dniami weszłam w posiadanie dwóch wyjątkowo ślicznych i pracowitych dziewcząt. Chciałabym więc wykorzystać ich entuzjazm i energię. - nie były to jednak przechwałki a jedynie nakreślenie planu, który już od jakiegoś czasu chodził jej po głowie - Tam na Arenie dużo gości bywa, dużo piją, jedzą ale nie tylko i tu właśnie dostrzegam niszę, w której moje dziewuszki powinny odnaleźć się idealnie. - wyszczerzyła chytrze zęby zaś jej spojrzenie mówiło samo za siebie - Swoją drogą podejrzewam, że Karlik też by znalazł tam miejsce dla swoich dostaw jadła i napitku. - dodała wspominając ich kwatermistrza, z którym ostatnimi czasy dość dobrze robiło się jej interesy. Zarówno te legalne jak i te nie do końca.

- To jak chłopaki? - spojrzałą na nich słodko niczym zakochana w rycerzu damulka - Przedstawicie te pomysły Theo? Wiecie, że potrafię się odwdzięczyć.

- Między nami mówiąc Theo to mój dobry przyjaciel. Mogę mu powiedzieć, że mam dostęp do dziewczyn to spojrzy na to pewnie przychylniej. Tylko widzisz Theo jest niziołkiem i gdy rozmawiasz z nim o interesach lub jedzeniu to zdecydowane się ożywia. Jak nie przymierzając wtedy gdy kobiety dobierają suknie czy biżuterie. - uśmiechnął się do Ver wesoło zadowolony z żartu - No i wykazuje - kontynuował analogie - wtedy dbałość o szczegóły, musi pewnie zobaczyć dziewczyny. Muszą go czymś zaskoczyć być jakoś inne niż portowe dziewki. Wygląd, pochodzenie, umiejętności i strój. - Vasilij szybko zawęził obszary ważne w rozmowie. - Opowiedz mi o nich i tych rzeczach na które wskazałem.

Versana się tylko uśmiechnęła.

~ Żeby to chłop tłumaczył takie rzeczy kobiecie. ~ podśmiechiwała się sama do siebie.

- Spójrz na mnie kochaniutki. - odparła niemal z naburmuszoną miną - Myślisz, że sprowadziłabym jakieś łachmytki bez wdzięku i klasy? - pytanie było retoryczne miało jednak dać do myślenia hersztowi - Nie muszę ci chyba przypominać, że jestem damą, która dba o wizerunek więc staram się odpowiednio dobierać towarzystwo. - zachichotała - Dziewczęta są zadbane, pachnące i wesolutkie. Każda z nich ma w sobie coś niepowtarzalnego. Do wyboru do koloru. Od dowcipkującej minstralki po dalekowschodnią piękność. Ale co ja będę mówić. Lepiej chyba bym ci je pokazała i sam mógłbyś wtedy ocenić. - uniosła brew spoglądając na obu kumpli. Faceci byli wzrokowcami i na nic się zdawały najbardziej wyszukane słowa.

- Masz je wszystkie gdzieś pod ręką? Mogę wydłużyć trasę i cię przy okazji odprowadzić. Widzimy się przed południem z Theo. Mi trzeba konkretów moja droga, ogólną przesłankę i jakość rozumiem. - Vasilij się uśmiechnął.

- Dwie z nich goszczę u siebie pod dachem. - oświadczyła - O dwie kolejne musiałabym podjąć temat z ich panią. Jesteśmy jednak w na tyle zażyłych relacjach, że ta nie powinna sprawiać problemu. - dodała wspominając o niewolnicach Rosy - Jeżeli zechciałbyś je wszystkie ujrzeć to zapraszam jutro przed południem do karczmy “Pod pełnymi żaglami”. Wtedy jednak musiałbyś się wcielić w rolę pasywnego obserwatora ze względu na grono, w którym przyjdzie mi przebywać. Myślę jednak, że tak wprawiony w docenianiu kobiecego piękna mężczyzna jak ty bez trudu doszuka się wszelakich zalet, które posiadają wszystkie panienki.

- Przed południem to ja już muszę być “Śledziku”. Tę wystawę to trzeba by jakoś rano zorganizować. Ewentualnie pokaż mi dwie dziś a dwie opisz i też będzie dobrze. Nie za bardzo chce mi się biegać po mieście. Niby za kobitkami warto się uganiać ale ja mam i swoją robotę. - pomoc Ver to jedno, bieganie za tym tematem od karczmy do karczmy można było jednak uprościć.

Versana pokiwała przecząco głową.

- Pora dość późna jak na takie rekonesans. - zauważyła spoglądając w oba księżyce wiszące na nocnym nieboskłonie - Pozostaje ranek wtedy jednak też nie będę mogła poświęcić ci zbyt dużo czasu. - z posmutniałą miną odparła koledze - Sam rozumiesz. Obowiązki. - wzruszyła ramionami na znak bezsilności w tej materii - Chętnie ci je jednak opiszę. - tak jak obiecała tak właśnie zrobiła.

- Pogadam z Theo jakie tam można z nim ubić za interesy. - Vasilij świetnie wiedział, że z niziołkiem być może da się ugrać wzajemne biznesy. Nie wiedział co prawda ile i jakich ale miał nadzieję na ustawienia jakiegoś przyczółka na arenie. - Z bieżących spraw do tego tematu. Dobrze byłoby powiedzieć Theo jak dzielimy ewentualny zysk. To może być przedmiotem jego zainteresowania. No i wiesz… to arena jak masz cztery kobitki dwie mogą być grzeczne wśród gości. Dwie mogłyby dać jakiś popisowy występ na zaostrzenie apetytów… Ewentualnie do przedstawienia można znaleźć dwie kolejne, jeśli twoje to takie bardziej damy miały by być. - Vasilij opis ogólnikowo możliwości - Wiesz jakieś małe zapasy, naoliwione ciała dwóch atrakcyjnych dziewczyn. Kuse stroje tak by pobudzić wyobraźnie ale nie sprzedawać za dużo. Mała walka bez uszkodzeń a potem kto dobrze zapłaci może mieć prywatne “zapasy” z zawodniczką. To mogłoby się sprzedać. W ogóle ci powiem, że powinniśmy iść właśnie w nietypowe opcje. Bardziej luksusowe Panie, przedstawienia, inne gusta… Zwykłych dziewek jest cała masa… No na ten przykład. Macie tam jakiś teatr kołować. Robicie sale na wystawę na uboczu. Tam dajecie wybór dziewczyn tylko nie jak w zwykłym zamtuzie. Stoją ci takie w rzędzie i wybierasz. Bardziej z pomysłem. Wieszasz ich obrazy, w wymyślnych strojach czy pozach lub aktach. Na obrazie wszystko wygląda lepiej. Tam klient wybiera niby to obraz a tak naprawde dziewczynę czy nawet powiedziałbym konwencje. Potem zwiedza dalej a na górze szykuje mu się pokój, wybraną dziewczynę no i właśnie tę konwencję co wybrał. Miło i dyskretnie, ludzie lubią jak im się dogadza drobiazgami. Tacy szlachcice czy inni bogacze mają co wydawać - uśmiechnął się do koleżanki.

- Nie rozpędzacie się za bardzo? - Łasica co do tej pory praktycznie się nie odzywała odkąd wyszli od węglarzy teraz jednak zabrała głos. - “Kuse stroje”? Przypadkiem nie widzicie tego śniegu i mrozu? To raczej nie sprzyja “kusym strojom” i takim zabawom. - kopnęła jakąś zmarznietą grudę śniegu jaka potoczyła się ulicą by dać znać o co jej chodzi. - Takie rzeczy to w taką pogodę to tylko pod dachem i to ogrzanym. Szkoda dziewczyn na taki mróz. - dodała swoją opinię zerkając na pozostałą trójkę idącą obok. A jak ostatnio były z Versaną i Kornasem na jednej z walk to ta się toczyła na jakieś bezimiennej plaży nad morzem. A i jak wiedział Vasilij i Egon to właśnie była typowa, dzika sceneria za miastem gdzie był spokój, cisza i było z dala od ciekawskich oczu ale warunki bytowe nie rozpieszczały uczestników. Dlatego też całe spotkanie trwało dość krótko, może dzwon czy dwa a do tego dojazd w jedną i drugą stronę.

Można rozstawić namioty, albo poszukać jakieś chaty opuszczonej ogrzać to jakimś ogniskiem nawet kilkoma. Wypożyczyć jakąś zamieszkaną zabudowę w pobliżu miasta. Jest sporo możliwości jakby pogłówkować. Jaskinia też nie byłaby zła, gorzej z harcami po walce… No ale to można już w mieście jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Wiadomo, że lato by nam sprzyjało… - Vasilij niechętnie przyjmował argument Łasicy choć oczywiście był celny.

- Ja nie wiem jak tam jest normalnie, raz byłam to było na jakiejś plaży. Kompletne pustkowie. Jak tak jest za każdym razem to słabo to widzę. Pomysł mi się podoba, nie mam nic przeciwko ślicznotkom w kusych strojach ale no na taki mróz to jednak ich szkoda. - dodała jeszcze chociaż zaznaczyła, że ma dość słabe rozeznanie jak to zwykle wygląda organizacja areny skoro była tylko raz. Mówiła raczej pod kątem samego pomysłu negliżowania się w środku zimy który wydał jej się mocno nie na miejscu.

- Łasica ma rację. - wtórowała przyjaciółce - Pomysł fajny gorzej jednak z realizacją. Warto się skupić na czymś bardziej realnym. - dodała - A co do podziału zysków. Hmmmm… - zadumała - Możemy zrobić to dwojako. To znaczy albo ja wyznaczę jakąś kwotę, którą z góry pobierać będę za udział dziewcząt w całym tym wydarzeniu tu jednak suma zależeć będzie od indywidualnych predyspozycji każdej ze ślicznotek albo procent od zarobku. Hmmm… - analizowała bilans zysków i strat - Powiedzmy, że byłabym w stanie odpalić organizatorowi ćwierć swojego zysku. Jeżeli jednak chcesz na tym i ty coś przewinąć krzyknij mu mniej. Reszta wyląduje wtedy w twojej kieszeni. - zaproponowała wtrącając osobisty komentarz.

- Z tobą Ver wymieniłbym się najchętniej przysługami. Ja ci umożliwię wejście na arenę, ty mi wejście do teatru w swoim czasie z używkami. - Vasilij zaproponował bezgotówkową transakcje. - Opowiadaj o dziewczynach. - przypomniał też koleżance.

Układ całkowicie odpowiadał Versanie. W końcu tworzyli rodzinę a rodzina powinna sobie pomagać. Z resztą usługi jakie świadczył jej braciszek niosły ze sobą korzyści z których miała okazję czerpać do woli. Swoją drogą im szerszy “repertuar” grać będzie jej teatr tym większą publiczność będzie przyciągać co znajdzie odzwierciedlenie zarówno w liczbie gości jak i karlików, które zostawią oraz ilości nieprzyzwoitości, która uda się im rozsiać.

- No dobrze. To słuchaj. Niestety raczej nie znajdziesz wśród nich kandydatki na twoją przyszłą panią. - zachichotała po czym przystąpiła do prezentacji całej czwórki niewolnic. Rzecz jasna wdowa z czasem miała zamiar wtajemniczyć jeszcze kilka innych dziewcząt takich jak na przykład Cori czy Olena. Na wszystko jednak miał przyjść czas. Od czegoś trzeba w końcu zacząć.

- Ta niewolnica Blanka. Mówisz trafiła w łapy łowców niewolników po tym jak statek się rozbił. Mała szansa, że była sama. Może mają też jakiś Norsów? Mamy jak sprawdzić ten trop? - Vasilij zadał od razu konkretne pytanie. - Zresztą rzuć nazwiskiem lub wyglądem handlarza i pomocników może znam. - “Cichy” sam handlował żywym towarem zawsze gdy wpadł mu w ręce. Więc co nieco miał rozeznania w rynku.

- Prawdę powiedziawszy myślałam już o tym. Niestety w ofercie tego nieco pulchnego handlarza... - Ver poświęciła parę słów by opisać wygląd zewnętrzny tego człowieka interesu spotkanego na wyspie - Prócz dziewcząt, które nabyłam z koleżanką był jeszcze jakiś młodziak. Wyglądał jednak raczej na takiego co lubi chłopców niż wojownika. Kupiec też zapewniał, że tylko Blankę znaleźli no ale mógł nie powiedzieć mi całej prawdy. - Ver niestety nie poznała personaliów handlarza żywym towarem - Ale spróbuj. Jasne. Może twoje metody okażą się skuteczniejsze. W czymś jeszcze mogę ci pomóc?

- Opisz mi go dokładniej. Był nieco pulchny, może jakiś znak szczególny? Wiek na oko, kolor włosów. Wygląd pomocników jeśli jacyś byli. - Vasilij zawsze przykładał uwagę do szczegółów. - Wiesz jak jest detale mają znaczenie a chciałbym mieć pewność czy go znam. Mógł nie powiedzieć jakieś babie o tym, że złapali bestie w ludzkiej skórze. Też bym nie powiedział znając cię powierzchownie. - Vasilij jak zawsze luźno rozmyślał.

- Powiedziałam wszystko co dostrzegłam a wiesz, że mam bystre oko. - zaznaczyła, że przy pierwszym opisie nieznajomego jej wcześniej handlarza była z Cichym szczera jak na spowiedzi - Jeżeli jest z miasta to może warto popytać o kogoś komu sporo dzięgów wpadło do kieszeni. Nie ma co ukrywać. Zarobił na nas małą fortunę. - zaproponowała dostrzegając ten dość istotny fakt - Ja też podpytam. Może ktoś coś przypadkiem wie. Swoją drogą to ten kupiec stanowi łakomy kąsek by go obrabować. Jak go namierzysz i zdradzisz gdzie mieszka to ja chętnie zajmę się resztą. - zachichotała na myśl o tym, że mogłaby odzyskać pieniądze zarówno swoje jak i Rosy.

- Dobra to ja tu odbijam. Dacie razem z Łasicą same dalej i dam ci znać co i jak. Udanej nocy. - Vasilij pożegnał koleżanki

- Trzymajcie się chłopaki/ - pomachała im słodko się uśmiechając na odchodne.

Marktag (3/8); Wieczór; Powrót od węglarzy; Versana, Łasica

Po rozstaniu z dwójką współkultystów obie siostrzyczki miały chwilę by wymienić się spostrzeżeniami na temat dzisiejszego dnia a było o czym rozmawiać. Ostatnie dni przyniosły dość dużo wrażeń, informacji, nadziei ale i rozczarowań. Na szczęście tych ostatnich było najmniej. Stąd też dobre humory dopisywały obu wyznawczynią Węża.

- Również miałam sporo obaw. - przyznała - Na szczęście Cichy to facet, który posiada głowę na karku i umie ją wykorzystać do czegoś więcej niż bicie tak jak to robi Silny. - zaśmiała się wiedząc iż rozbawi tym kochankę - Czas jednak pokaże co Tzeentch dla nas planuje. Zarówno z Normą jak i tą nową. - gdy wspominała o Pirorze to usta same ułożyły się w rogala. Dziewczynie niczego nie brakowało. Ani wyglądu, ani ogłady. No może poza obyciem w ich gronie i tej części Imperium. To jednak dało się wypracować i tym właśnie Ver miała zamiar się zająć podczas jutrzejszego dnia, który spędzi w zdecydowanej większości z averlandką.

- Co do informacji od Jorga to wiesz. - nawiązała na chwilę do spotkania w “Trzech rybach” - Wystarczy, że szepniesz czy to karczmarzowi czy naszej słodkiej kelnereczce, że ja bądź ktoś ode mnie może zgłosić się po jakiegoś grypsa. Ustalmy tylko jakieś hasło. No nie wiem. Na przykład: “Łasica lubi lizać łono”. - zaśmiałą się po cichu nie chcąc nikogo zbudzić i zwrócić na nie uwagi. Żarcik był dość bezpośredni ale wiedziała, że jej siostrzyczce powinien przypaść do gustu szczególnie gdy był doprawiony solidnym klapsem w jej kształtne cztery litery.

- Zaś z tą kąpielą z Normą to masz załatwione. - przyznała uśmiechając się miło - Która z dziewcząt byś chciała zobaczyć wtedy? - zapytała wiedząc jednak jaka odpowiedź padnie ze słodkich ust Łasicy - Myślisz, że ta była niewolnica naszej uroczej berserki, również powinna uczestniczyć w tym figlach? - w sumie nie była do końca pewna czy powinna tam posłać Blanke.

- Oj no nie jestem pewna. - przyznała Łasica zastanawiając się nad tym pytaniem. Po tym gdy już jak zwykle pisnęła radośnie gdy dłoń partnerki trzasnęła ją w tyłek powodując jej niezmienną wesołość z tego drobnego gestu.

- Widziałaś jak one na siebie reagują? Ta Blanka to się chyba jej boi. Sama nie wiem. Może i jak sobie chyba wyjaśniły to i owo to by było dobrze. Ale może nie. Nie wiem. - przyznała, że trochę nie czuje się zbyt pewnie w przewidywaniu jak obie kobiety mogłyby się zachowywać względem siebie przy następnym spotkaniu.

- A z tym lizaniem łona nie obrażaj mnie! - fuknęła jakby nagle zamierzała się obrazić na taką bezczelną insynuację. - Lubię lizać nie tylko łono. - roześmiała się wesoło ledwo za dwa kroki dalej. Żarcik koleżanki rzeczywiście przypadł jej do gustu i rozbawił na całego.

- Ale chyba wystarczy, że przekażesz Cori wiadomość dla mnie. Albo karczmarzowi. Właściwie… - zaczęła nie chcąc za bardzo komplikować tego wszystkiego. Zaczęła mówić ale jeszcze musiała to przemyśleć bo zaraz przerwała. - Właściwie to spróbuję ich poprosić, że jak zostawią wiadomość z “Trzech ryb” to żeby posłali kogoś do ciebie z wiadomością. Bo ja to sama widzisz, częściej mnie nie ma jak jestem. Albo niech Jorg jakoś pośle wiadomość od razu do ciebie. Tylko trzeba by jutro pójść do niego i mu to przekazać. - zaproponowała swoją alternatywę dla tego przekazywania informacji.

- Tak też myślałam z tą Blanka. - pokiwała głową ciesząc się niejako iż razem z siostrą mają podobną opinie i wizję na takowe spotkanie - Poślę więc do ciebie Brene i Dagmarę. Obie znają Kislevski więc ułatwi ci to kontakt z Normą. Prócz tego nasza urocza śpiewaczka doda trochę barwy waszemu spotkaniu. - uśmiechnęła się - No i w końcu moja rudzinka będzie miała możliwość pokazania się tobie beze mnie. Ciekawa jestem jak wypadnie. - puściła oczko koleżance w głosie zaś dało się wyczuć nutę może nie zazdrości ale zaciekawienia i ekscytacji. Szykował się im wszak dość ciekawy wieczór. Wszystkie nieco inne a jednak podobne. Dzieliło ich tak wiele a łączyło raczej jedno.

- A co do tej wiadomości z “Trzech ryb” pozostawionej w “Mewie” - podjęła jeszcze na chwilę temat grypsu - To najlepiej by poinformowała mnie o tym sama Cori. - zachichotała wiedząc, że Łasica zrozumie od razu takie a nie inne nadzieje jej przyjaciółki.

- Nie wątpię! Też bym ją chciała, najchętniej jakby mi szeptała do uszka w łóżku! Widzisz? Mówiłam ci, że ona jest najfajniejszą kelnerką w tamtej budzie! - zachichotała zgodnie i pogodnie wypowiadając się ze sprośnym uśmiechem na temat swojej ulubionej kelnerki w swojej ulubionej tawernie. - Ale szef jej raczej nie puści na miasto w środku roboty. Najwyżej pośle chłopca na posyłki. Od tego on jest. - przyznała nieco z żalem, że tak łatwo nie jest wydobyć blond kelnerki o uroczym uśmiechu z jej dnia roboczego.

- Hmm… - znów zaczęła jakby coś jej nagle przyszło do głowy. - Chyba, że szef nie byłby stratny na takiej wizycie. Ale to byś musiała zapłacić za taki numerek. No ale wtedy chyba powinien się zgodzić no i byś miała Cori na swoje usługi pewnie na kilka pacierzy. - wpadła na jakiś pomysł jak mimo wszystko mogłoby się udać wrobić pół Bretonkę w rolę posłańca wiadomości chociaż za pewną cenę w monetach no i zgodę jej szefa.

- A z tą kąpielą no właśnie nie mogłam się zdecydować czy lepsza by była Brena czy Dagmara. Nie wiedziałam wcześniej, że Wiewióreczka zna kislevski. Ale jak byś była skłonna użyczyć obie to byłoby cudownie! I mam nadzieję, że wkrótce pozwolisz nam się tak obsłużyć zamiast Normy. - pomysł z doborem personelu pomocniczego na tą kąpiel z Normą spodobał się Łasicy i zdradzała niemały entuzjazm na taki zestaw. A jednak zdradzała zainteresowanie podobnymi zabawami ze swoją ulubioną panią.

- To teraz tylko trzymać kciuki aby Norma była chętna na takie zabawy. Po cichu mam nadzieję, że jak się zgodziła to może coś być na rzeczy. Chociaż ani wczoraj ani dzisiaj nie powiem bym wyczuła od niej jakiś znak, że jest zainteresowana czy mną czy w ogóle zabawami z dziewczynami. To byłaby taka strata jakby była na nie. - ulicznica troszkę się skwasiła gdy dzieliła się tym brakiem entuzjazmu jaki odkryła od toporniczki. Co nie rokowało zbyt zachęcająco na ten rodzaj relacji damsko - damskich jakie obie z Versaną tak lubiły. I to widocznie ją nieco martwiło.

- To może ja ci przyślę dwie swoje dziewczynki a ty w zamian za to kelnereczkę? - zaproponowała szczerząc ząbki - To chyba uczciwy układ. Szczególnie dla ciebie. - zauważyła - Myślę, że Norma widząc tak piękną i chętną trójkę niewiast nie będzie stawiać oporu. Ja bym nie stawiałą. - zaśmiała się ponownie idąc obok przyjaciółki i łapiąc ją pod pachę.

- Coś mi się wydaje, że Cori przypadła ci do gustu! - ta uwaga niezmiernie rozbawiła włamywaczkę bo się bezpruderyjnie roześmiała w tej ciemnej i mroźnej ulicy przez jaką szły.

- A może Cori też do nas zwerbujemy? Co myślisz? Tobie się podoba i ją polubiłaś, mnie się podoba i ją lubię no i jest całkiem sympatyczna. Poza tym są takie dni, że widuję ją częściej niż ciebie. - zagaiła na nieco inny temat chociaż związany z tą samą blond kelnerką o jakiej rozmawiały.

- Pomysł warty rozważenia. - odparła kiwając potwierdzająco głową - A i doświadczenie w zawodzie kelnerki posiada. Do naszego Teatrzyku jak znalazł. - zauważyła gdy mijały kolejny zakręt - Załatw więc by to ona przekazała mi tą informacje od Jorga a ja z nią pogadam na temat dalszej “współpracy”. - wykonując symbol cudzysłowiu w powietrzu palcami obu rąk zachichotała wesoło.

- Zrobię co będę mogła aby ci ją podesłać pod drzwi. - solennie obiecała przyjaciółka z takim uśmiechem jakby świetnie wiedziała na jaką wizytę się zanosi i miała do tego pomysłu pełne poparcie i zrozumienie.

Ver zaś w ramach podziękowania chwyciła mocno pośladki kochanki i zdecydowanym ruchem przyciągnęła ją do siebie by następnie nachylić się nad jej uchem.

- Myśleć będę jednak o tobie. - szepnęła po czym polizała szyję granatowowłosej ulicznicy - Teraz zaś musimy się żegnać. Jestem pod domem a jutro z rana czeka mnie randka ze “świeżynką”. - zachichotała całując tym razem Łasicę w usta.
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 01-04-2021 o 20:40.
Pieczar jest offline