Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2021, 09:38   #202
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
To co mówił Tony ustami Valeriusa zdawało się trafiać do Anny. A jednak było coś, co im umykało. Coś, co nie pozwalało heroldom przebić się przez umysł Anny. Wszystko to nie było jakąś fanaberią zmanierowanej szlachcianki…. Ona to wszystko zaplanowała. Wszystkie świece. Posiadłość. W tak ogromnej posiadłości nie było żadnego śmiertelnika. Nikogo, kto mógłby zagrażać maskaradzie. Jaki był ukryty cel owej intrygantki?

Gdy z ust Valeriusa padła propozycja pojedynku strzeleckiego kiwnęła z aprobatą. Piąta konkurencja, która mogła wyłonić zwycięzcę.
- Wspaniale - powiedziała przechadzając się po zbrojowni.

Tymczasem kobiety wybrały sobie broń.

Uczestnicy ciągnęli zapałki o kolejność walk. Valeriusowi w pierwszym starciu przypadła Lady Moorhampton. Kobieta wybrała zdobiony sztylet o pofalowanym ostrzu.

Tymczasem w szranki stawali właśnie Cardoza i al-Niazi. Kobieta również sięgnęła po szerokie ostrze podobne do kordelasa. Cardoza stanął na szeroko rozstawionych nogach z lewą dłonią na plecach. Al-Niazi odwróciła ostrze w dłoni pozostawiając je z tyłu. Yusuf rozpoznał ten styl walki. Kobieta miała dalekowschodnie korzenie. I biło od niej coś.. Coś przerażającego…

- Weź te swoje sztuczki kobieto, na nic ci się zdadzą - Gdy Cardoza to mówił jego postać otoczył mrok. Jego oczy stały się czarne jak węgiel. Jednak kobieta nie odpowiedziała. Ruszyła wprost na korsarza.

Wykonała salto a w powietrzu rozległ się dźwięk sparowanego ostrza. I kolejny. Wiele wskazywało na to, że Brujah nie była jedynie sponsorem uniwersytetu. Z drugiej strony Tony stojący obok Anny spodziewał się takiego obrotu sprawy. Szlachcianka wybałuszała oczy z zachwytu.

Nagle, gdy sprężysty krok al-Niazi nadepnął na cień Cardozy kobieta zamarła. Lasombra uśmiechnął się. Brujah nie mogła się ruszyć. Jego cień trzymał jej stopy. I tak skończyły się salta i podskoki. Zaczął się pokaz brutalnej siły. Tyle, że spętana kobieta nie ustępowała mimo uwięzienia. Gdy już się zdawało, że korsarz zada decydujący cios klęcząca pod nim Nafeesa wyprowadziła szerokie cięcie przez jego brzuch. Cardoza ewidentnie nie mógł uwierzyć w to co zaszło.

Anna zaczęła klaskać.
- Zacnie, zacnie. Piękny pokaz tego, jak rzekłeś lordzie? Potęgi krwi? Teraz lord Valerius i Lady Moorhampton.

Elizabeth podeszła do wyznaczonego kręgu w swojej szerokiej sukni spiętej gorsetem. Sztylet trzymała tak, jakby to był bukiet kwiatów, który przed chwilą otrzymała.

- Valeriusie widzę, że masz dziś duży problem ze sobą. Przemawiasz i przemawiasz. Niby masz jasny cel, tymczasem wyrażasz coraz to nowe opinie. Zdaje się, że nie spełniasz oczekiwań jakie są w tobie pokładane, prawda? Cóż, to przykre, że Anna nie zasili tej nocy szeregu klanu Ventrue. Myślę, że czas się z tym pogodzić. Jednak jestem pewna, że nie jest to twoja pierwsza osobista porażka po Hastings, prawda? Lady Anna wspominała coś o tym, że odpuszczasz? Rzuć więc broń i miejmy to za sobą.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline