Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2021, 08:56   #201
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Wszedł do sali bankietowej na audiencję i nagle znalazł się kompletnie gdzieś indziej.

- What a fuck is going on! - pomyslał, próbując logicznie okiełznać myśli. Przez krótką chwilę myślał, że jest to jakiś przebłysk minionych wspomnień, ale logika całkowicie odrzuciła tę opcję. Przecież Anne Bowsley została przemieniona, gdy Castellego nie było jeszcze na swiecie, ba! Zapewne nie było na świecie nie tylko Tonego, ale zapewne nawet jego prababki i pradziada. Nie zostawało się królową Londynu kilkadziesiąt lat po przeistoczeniu. Cóż zatem mogło spowodować taki obrót rzeczy. Wampir nie był może ekspertem, ale obstawaił, ze to jakiś ponury żart Malkavian, szydercza iluzja Ravnosów, lub efekt tajemniczego rytuału Tremerów. Ale w spisek Tremerów nie wierzył. To oznaczałoby, że Mithras stracił władzę w Anglii. Tak czy owak, ciało Valeriusa w którym się znalazł było odwzorowane idealnie, tylko utrudniając zdezorientowanemu Brujahowi odkrycie tego czego właśnie był częścią. Nagłe ukłucie woli samego Mithrasa pchnęło go do działania. Jeśli bóg-słońce chciał dostać Anne Bowsley to ją dostanie.
Brujah spojrzał na konkurencję i kalkulował w myślach:

- To się dzieje jakieś czterysta lat wstecz... Cardoza, ten pirat, musi być zatem Lasombrą, tylko oni wtedy władali morzami. Nafesa to Krzykacz jak nic, a Morhampton obstawiałbym, że jest Treadorką. Można by zgrać śmiertelniczce nie tym co najlepsze w każdym klanie, ale zoochydzić się inne... Gdyby tylko móc wystawić na próbę kobiecą próżność, to brak odbicia w lustrze mógłby być nie do zniesienia dla pięknej kobiety i pirata mielibyśmy z głowy. Toreadorzy kochają piekno, po co miałąby zostać kimś z tego klanu, jeśli i tak będą ją szanować za jej urodę? O Brujahah wiesz najlepiej, w koncu to twoja własna krew Tony, nie? Zostaje tylko Valerius i krew Ventrue... A trochę reverse psychology też jej nie zaszkodzi...

- Poczynajcie sobie śmiało - kiwnął ręką do konkurencji, gdy kainici skierowali się do zbrojowni, gotować się do krwawego turnieju. Podszedł spokojnie bliżej Bowsley i przemówił:

- Jeśli w ogóle stanę w te szranki, wiedz pani, że klan Ventrue nie popiera rozwiązywania problemów barbarzyńskimi szablami. Szanujemy sobie logikę i rozum, czyli jedyne rzeczy które przywyższają twą urodę. Apropos urody, chciałabyś spędzić wieczność nie móc nawet ujrzeć w lustrze swego odbicia? A to cię czeka jeśli zechcesz Jonasa Cardozę. Po co miałabyś dołączać do degenratów, skoro oni tak szanują piękno. Znienawidzą cię jako kogoś najpiekniejszego pośród swoich, ale będą szanować jako kogoś najpiękniejszego spośród obcych. A klan Brujah... Idealiści walczący z wiatrakami, lub prości buntownicy, jedni i drudzy folgujący szałowi gdy tylko mogą z opłakanymi zresztą skutkami. To klan Ventrue jest dla ciebie najlepszym wyborem, ze swoimi zasadami, zrozumiałą etykietą, a przede wszystkim działaniami. Jesteś pani urodzoną liderką, dla ciebie decydować i rządzić. Dlatego, że tobie podobni od nas dołączają, nasz klan jest najbardziej wpływowym. Camarilla należy do nas. Anglia nagina karków przed naszą potęgą i dobrze o tym wiesz. A przecież jesteś typem zwycięzcy i chcesz być pośród zwycięzców Zresztą pomijając wszystko, - nieco teatralnie Valerius kiwnął dłonią: - Najczęściej to klanowi Ventrue trzeba udowodnić, że jest się godnym wstąpienia w jej elitarne szeregi. To sytuacja nadzwyczajna, tylko ze względu na to kim jesteś. Cóż nie wybierzesz jej, to będziesz miała wieczność na to aby żałować.

Valerius usiadł obok Lady Anne i podparł podbródek: - No to teraz pooglądajmy te harce innych.
 
8art jest offline  
Stary 30-03-2021, 09:38   #202
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
To co mówił Tony ustami Valeriusa zdawało się trafiać do Anny. A jednak było coś, co im umykało. Coś, co nie pozwalało heroldom przebić się przez umysł Anny. Wszystko to nie było jakąś fanaberią zmanierowanej szlachcianki…. Ona to wszystko zaplanowała. Wszystkie świece. Posiadłość. W tak ogromnej posiadłości nie było żadnego śmiertelnika. Nikogo, kto mógłby zagrażać maskaradzie. Jaki był ukryty cel owej intrygantki?

Gdy z ust Valeriusa padła propozycja pojedynku strzeleckiego kiwnęła z aprobatą. Piąta konkurencja, która mogła wyłonić zwycięzcę.
- Wspaniale - powiedziała przechadzając się po zbrojowni.

Tymczasem kobiety wybrały sobie broń.

Uczestnicy ciągnęli zapałki o kolejność walk. Valeriusowi w pierwszym starciu przypadła Lady Moorhampton. Kobieta wybrała zdobiony sztylet o pofalowanym ostrzu.

Tymczasem w szranki stawali właśnie Cardoza i al-Niazi. Kobieta również sięgnęła po szerokie ostrze podobne do kordelasa. Cardoza stanął na szeroko rozstawionych nogach z lewą dłonią na plecach. Al-Niazi odwróciła ostrze w dłoni pozostawiając je z tyłu. Yusuf rozpoznał ten styl walki. Kobieta miała dalekowschodnie korzenie. I biło od niej coś.. Coś przerażającego…

- Weź te swoje sztuczki kobieto, na nic ci się zdadzą - Gdy Cardoza to mówił jego postać otoczył mrok. Jego oczy stały się czarne jak węgiel. Jednak kobieta nie odpowiedziała. Ruszyła wprost na korsarza.

Wykonała salto a w powietrzu rozległ się dźwięk sparowanego ostrza. I kolejny. Wiele wskazywało na to, że Brujah nie była jedynie sponsorem uniwersytetu. Z drugiej strony Tony stojący obok Anny spodziewał się takiego obrotu sprawy. Szlachcianka wybałuszała oczy z zachwytu.

Nagle, gdy sprężysty krok al-Niazi nadepnął na cień Cardozy kobieta zamarła. Lasombra uśmiechnął się. Brujah nie mogła się ruszyć. Jego cień trzymał jej stopy. I tak skończyły się salta i podskoki. Zaczął się pokaz brutalnej siły. Tyle, że spętana kobieta nie ustępowała mimo uwięzienia. Gdy już się zdawało, że korsarz zada decydujący cios klęcząca pod nim Nafeesa wyprowadziła szerokie cięcie przez jego brzuch. Cardoza ewidentnie nie mógł uwierzyć w to co zaszło.

Anna zaczęła klaskać.
- Zacnie, zacnie. Piękny pokaz tego, jak rzekłeś lordzie? Potęgi krwi? Teraz lord Valerius i Lady Moorhampton.

Elizabeth podeszła do wyznaczonego kręgu w swojej szerokiej sukni spiętej gorsetem. Sztylet trzymała tak, jakby to był bukiet kwiatów, który przed chwilą otrzymała.

- Valeriusie widzę, że masz dziś duży problem ze sobą. Przemawiasz i przemawiasz. Niby masz jasny cel, tymczasem wyrażasz coraz to nowe opinie. Zdaje się, że nie spełniasz oczekiwań jakie są w tobie pokładane, prawda? Cóż, to przykre, że Anna nie zasili tej nocy szeregu klanu Ventrue. Myślę, że czas się z tym pogodzić. Jednak jestem pewna, że nie jest to twoja pierwsza osobista porażka po Hastings, prawda? Lady Anna wspominała coś o tym, że odpuszczasz? Rzuć więc broń i miejmy to za sobą.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 30-03-2021, 18:46   #203
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon jako pierwszy z heroldów namacalnie odczuł, że tak naprawdę to nie ma go pośród tych wampirów, że jest czymś w rodzaju ducha, który może dzielić ciało Valeriusa. I... musiał przyznać, że Mitra dobrze to sobie wszystko wykombinował. 6 wampirów wyznaczone jako jeden. Nie przypuszczał, żeby mógł za tym stać ktokolwiek inny.

Kiedy ogłoszono, że mają być walki zamilkł. Analizował przeciwników. Stare, silne wampiry. Nie podobało mu się to wcale. Kiedy zaczęły się walki to co zobaczył, również nie napawało go optymizmem. Byli dobrzy. Jeśli… Jeśli miał ich pokonać musiał zaatakować szybko i bezlitośnie.

On albo sędzia. Zamienił z Yusufem spojrzenia i gdy sędzia krótko skinął głową wskoczył w ciało Valeriusa.

Elizabeth… Poczuł jej ciało blisko siebie. Spojrzał na trzymany przez nią od niechcenia sztylet. Ona… Ona cholera mogła mieć racje. Nie… Nie był tak stary jak ona. Nie miał tyle doświadczenia. No bo ile miał lat? Jakieś sto coś? Cholera nawet nie pamiętał tego swojego spokrewnienia. W sumie gówno pamiętał.

Ale nie mógł zawieść Mitry. Nie mógł!

-Walcz! – warknął mając nadzieję, że jego strach inni uznają, za złość.

I walka się rozpoczęła. Spoon rzucił się na kobietę chcąc to szybko zakończyć, ale ona zrobiła wymach sztyletem przez co musiał się odsunąć. Przy tym działaniu potknął się lekko o jej suknie ale zdołał utrzymać pion.

To go otrzeźwiło… Dał sobie czas na "oddech". Jego cały świat zawęził się do walczącej z nim kobiety. Skupił się na płynnych ruchach jej broni przewidując gdzie uderzy sztylet zanim tam się pojawi. Jej ciosy były szybkie bardzo szybkie niczym wystrzały z karabinu. Ale Spoon był cały czas o krok przed nią. A dramaturgi tego starcia nadawał jeszcze fakt, że on sam był "bezbronny". Walczył z wampirzycą pozbawiony jakiegokolwiek oręża. W końcu całe starcie zaczęło przypominać upiorny taniec który pomimo zapalczywych ataków wampirzycy nieprzerwanie prowadził Spoon.

Wreszcie nadarzyła się idealna okazja i herold chwycił Elizabeth. Zakręcił nią zupełnie tak jak kot który bawi się upolowaną myszką i… chwilę potem... rozszarpał jej gardło wyrywając kawał mięsa z szyi.

Spoon wypluł pozostałość Elizapeth i rzucił ciało pokonanej wampirzycy na podłogę.

-Wycofajcie się póki możecie dobrze wam radzę! – warknął prostując się na całą swoją długość i obnażając ociekające krwią kły.

Był niekwestionowanym królem tej sceny i postanowił to wykorzystać, by zapewnić im przewagę.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 30-03-2021 o 20:31.
Rot jest offline  
Stary 30-03-2021, 21:33   #204
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
[media]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/80/Coat_of_arms_of_Anne_as_Princess_of_Denmark.svg/1024px-Coat_of_arms_of_Anne_as_Princess_of_Denmark.svg.pn g[/media]

Qwerty spoglądał na działania Whiliama. To było straszne. Biedna lady Moorhampton. Nie miała najmniejszych szans. Uiop miał dziwny i niepewny stosunek względem Toreadorów. Ich przedpotopowiec, Arikel, był bliźniakiem Malkava, co czyniło Toreadorów kuzynami Malkavianów. I rzeczywiście, te dwa klany były w pewien sposób podobne. Może dlatego Qwerty poczuł zbyt mocno kły Brujaha na gardle Toreadorki. Skrzywił się, kiedy kat Mitry wyrwał kawałek mięsa z jej szyi. Okropieństwo. A wszystko w imię Anny.

Uiop przesunął wzrok na kobietę. Była stara. Mogła mieć nawet pięćdziesiąt lat. To zaskoczyło Qwerty’ego. Dlaczego tyle osób chciało przemienić osobę, która przecież nie była w sile wieku? Raczej nie zachwyciła ich wszystkich swoją młodością i dziewiczym urokiem. Musiała być kimś specjalnym. Kim w takim razie była?

Nagle Qwerty zrozumiał.
Jęknął.

Przypomniał sobie jedną ze stron kronik Shiraziego. Jego brata Malkaviana. Choć może nie powinien nazywać go bratem, gdyż był niezwykle głupi, trzymając swoje notatki spisane w tak antycznej formie. W dobie komputerów mógł kupić laptopa i trzymać wszystko na pendrivie. Byłoby to znacznie bardziej eleganckie rozwiązanie. Gdyby nigdy nie podłączył urządzenia do internetu, nikt nie mógłby wykraść informacji. A zawsze mógłby mieć je przy sobie w kieszeni spodni, nagrane na przenośnym dysku. Ale tego nie zrobił.

Uiop wspomniał jego pismo na jednej ze stron. Anna Bowsley z domu Churchill, która wymusiła działanie Siedmiu Nieśmiertelnych. Chodziło o Zaproszenie do Williama. To był list napisany przez siedmiu ważnych angielskich szlachciców, którzy przeszli do historii właśnie jako Nieśmiertelna Siódemka. Został wysłany do Księcia Oranii Williama III. Miało to miejsce gdzieś pod koniec siedemnastego wieku. Wtedy panował bardzo niepopularny król James II, któremu urodził się syn James Stuart, który miał być dziedzicem tronu. W liście proszono Williama o to, aby korzystając z wojska zmusił króla do ustanowienia swojej najstarszej córki, Mary, żony Williama, dziedziczką. Sugerowano w liście, że nowonarodzony książę został podmieniony. Tak też powszechnie wierzono, choć dzisiejsi historycy raczej w to wątpili.

Udało się przejąć kontrolę nad koroną, a William został królem Wielkiej Brytanii. Niestety nie udało mu się spłodzić z żoną dzieci i dalszych króli.
Historia na tym się nie kończyła, gdyż Mary, żona Williama, miała siostrę. I to ona przejęła panowanie po śmierci Williama.

Miała na imię Anna.
Co znaczyło, że próbowali właśnie pozyskać Królową Wielkiej Brytanii.

To też tłumaczyło, dlaczego kazała tytułować się królową, a nie księżną. Wcześniej Qwerty sądził, że po utracie boga, Mitry, tytuł księżnej był za mało prestiżowy. Dlatego Anna kazała tytułować się królową, jak gdyby mogła w ten sposób zbudować swoją własną wartość. Tyle że ona faktycznie była królową już jako śmiertelniczka. Oczywiście. Nie mogło być inaczej.

Qwerty nie był specjalistą od historii, ale pamiętał jedno. Królowa Anna cierpiała na problemy ze zdrowiem przez całe swoje życie i po skończeniu trzydziestki chorowała jeszcze bardziej oraz bez przerwy tyła. Siedemnaście razy próbowała zajść w ciążę, lecz żadne dziecko nie przeżyło. Po śmierci oddała tron kuzynowi George’owi I z Rodu Hanover. Była ostatnią monarchinią Rodu Stuartów.

[media]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/43/Willem_Wissing_and_Jan_van_der_Vaardt_-_Queen_Anne%2C_when_Princess_of_Denmark%2C_1665_ _1714_-_Google_Art_Project.jpg/1024px-Willem_Wissing_and_Jan_van_der_Vaardt_-_Queen_Anne%2C_when_Princess_of_Denmark%2C_1665_ _1714_-_Google_Art_Project.jpg[/media]

Qwerty pamiętał jednak wpis Księżnej Marlborough na temat Anny. Pisała tak:

Cytat:
Na pewno miała dobre intencje i nie była głupia, ale nikt nie może utrzymywać iż była mądra lub interesująca w konwersacji. Była ignorantką we wszystkim prócz tego, co pastorowie nauczyli ją za młodu… A więc była bardzo ignorancka, bardzo strachliwa, nie potrafiła decydować. Łatwo zauważyć, że miała dobre zamiary, otaczając się taką ilością artystów, którzy jednak uwieczniali jej wdzięki niezbyt schlebiająco.
Historycy mieli jednak nieco lepsze mniemanie na jej temat. Na przykład Edward Gregg prezentował królową jako kobietę o bezkresnym uporze, która była centralną osobistością tamtego wieku. Opisywał jej panowanie jako okres znaczącego progresu dla kraju. Brytania stała się wielką potęgą wojskową na lądzie, a unia Anglii i Szkocji stworzyła zjednoczone królestwo takie jak Wielka Brytania. Ekonomiczna i polityczna podstawa złotego, osiemnastego wieku została zbudowana. Jednakże, sama królowa uzyskała mało pochlebstw za te dokonania i długo prezentowano ją jako słabego i nieznaczącego monarchę, zdominowanego przez doradców.

Podsumowując, historycy uważali Annę za grubą, ciągle ciężarną, będącą pod wpływem swoich faworytów królową, która nie była zainteresowana sprawami korony. Z drugiej strony mogło to brać się z seksistowskich uprzedzeń w stosunku do kobiet. Na pewno łatwo ją było niedoceniać.

Qwerty nie planował jej nie doceniać. Mimo to jego niechęć względem Anny wzrastała. Choć teraz, kiedy już wiedział o niej więcej, był w stanie lepiej poprowadzić rozmowę z nią, kiedy już do niej dojdzie. Nie wiedział jednak, co myśleć o fakcie, że Anna mogła w pełni legalnie nosić koronę. Kiedy on swoją nosił… mimo że nikt go faktycznie nie ukoronował. Poczuł się żałośnie i to było znienawidzone przez niego uczucie. Jego niechęć w stosunku do Bowsley tylko przez to wzrastała.
 
Ombrose jest offline  
Stary 31-03-2021, 09:33   #205
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna klaskała. Była zachwycona rozwojem wypadków. Elisabeth opadła na podlogę. Przez szeroką suknię nie było wiadomo, czy siedzi na tyłku, czy klęczy. Trzymała się za szyję.

Cardoza skinął głową, po czym splunął.
- Lord Valerius zdaje się chciał nam pokazać jak zachowuje się klan Gangrel.

Brujah podeszła do rannej szlachcianki. Postarała się jej pomóc.
- Będzie się łączyła z tydzień - powiedziała z wyrzutem w stronę Spoona, który cały czas kontrolował ciało Valeriusa.

- Potrzebujemy przerwy - dodała sięgając po torbę przypominającą torbę medyka.

Tak się stało. Przerwa trwała około pół godziny. Pół godziny, które Anna spędziła z Valeriusem słuchając jak ten sączył w jej uszy słodkie historie o klanie Ventrue i wyolbrzymiał wszelkie wady pozostałych klanów.

Potem nastąpiła walka dwóch kobiet. Moorhampton miała ewidentnie dość walki. Gdy tylko Lady rzuciła sygnał do startu to Elizabeth odrzuciła sztylet i wyciągnęła przed siebie dłoń. Nafeesa przejechała po niej symbolicznie ostrzem i uniosła broń. Miała już dwa zwycięstwa, a mecenaska sztuki nie chciała się już w to angażować. Tak naprawdę walczyła ze sobą o to, żeby w ogóle nie opuścić rezydencji.

Tymczasem na pole walki wszedł Cardoza. Zrezygnował z kordelasa. Zamiast tego w dłoniach przerzucał dwuręczny normański topór bojowy.
- Cieszę się lordzie, że ewentualne obrażenia to nie problem. Walczymy do pierwszej krwi, prawda?

Spoon czuł, że coś jest bardzo nie tak.

- To nie potrwa długo. Nie ruszaj się.

W słowach Cardozy była moc. Moc starej wampirzej krwi. Moc, której Spoon nie mógł się oprzeć. Miał potrzebę stania w miejscu. Jednak Valerius był zbyt silny, żeby dać się związać prostej Dominacji korsarza. Odskoczył, a topór spadł między niego a Spoona. Brujah potrzebował momentu, żeby się otrząsnąć. Po chwili znów był na pokładzie ciała Valeriusa. Jednak czy to przez pierwsze zawahanie, czy przez rozproszenie wywołane dyscypliną Cardozy Spoon miał spore problemy.

Chciał zastosować tę samą taktykę, co w poprzedniej walce. Jednak ten przeciwnik nie był zastraszoną szlachcianką. Spoon najpierw poczuł jak obrywa w szczękę rękojeścią topora, a potem….

Potem był przekonany, że umiera. Topór z ogromną siłą trafił w szyję wampira. Z jakiegoś powodu zatrzymał się na kręgosłupie. Brujach pomacał z niedowierzaniem swoją twarz. Nie rozumiał dlaczego jego głowa nie potoczyła się po eleganckiej posadzce. Najwyraźniej Cardoza też tego nie rozumiał, bo wypuścił topór z rąk.

Anna klaskała głośno i powtarzała: „Brawo, Brawo. Wspaniale!”

Korsarz wyszedł z kręgu z pochmurną miną.

- Więc to jest ta niebywała wytrzymałość klanu Ventrue. Niebywałe - mówiła rozentuzjazmowana Anna.

Topór w końcu opadł, ale przerwana szyja łypała złowrogo. Valerius nie mógł powiedzieć słowa. Gdy tylko opuścił ring Elizabeth podeszła do Cardozy niosąc mu jego topór. Gdy mu go podawała, to nacięła dłoń, którą uniosła by, Anna mogła ją dostrzec.

- Nafeesa i kapitan Cardoza mają dwa zwycięstwa. Valerius jedno. Lady Elizabeth, cóż liczę, że wykaże się pani przy innych konkurencjach. To ostatnia dziś walka. Klan Brujah przeciw klanowi Ventrue.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 31-03-2021, 13:45   #206
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon starał się nie patrzeć na ugryzioną przez niego wampirzycę by umysłu nie zmąciły mu wątpliwości. Zrobił to bo musiał wygrać, a ona przeżyła więc nie było o czym dyskutować.

I lepiej przygotować scenę pod zastraszenie już po prostu nie mógł. Naprawdę dał z siebie wszystko...

Nie powinien mieć do siebie pretensji nawet jeśli reszta tego nie zrozumie.

Usunął się pozwalając Tonemu porozmawiać z Anną. Samemu skupił się na obserwowaniu Cardozy i... Ani się obejrzał a już było następne starcie.

Tak jak poprzednio nie wybrał żadnej broni i walka się rozpoczęła... Tylko... jakoś nie dla niego.

Spoon stał jak zaklęty zdając sobie sprawę że o to sprawdziły się wszystkie jego najgorsze obawy. Wycofał się na chwilę z ciała Valeriusa mając nadzieje że może on sam da radę przełamać czar i gdy to nastąpiło natychmiast wrócił do walki ale...

Teraz walczyło mu się źle, nogi miał jak z ołowiu, a ruchy niezgrabne jakby ciało samo z siebie chciało się zatrzymać. W krótce potem dostał w głowę a potem stalo się nieuniknione i Spoon zobaczył lecące w jego stronę ostrze którego nie miał jak uniknąć. Przygotował się na śmierć i poczół rozdzielający ból... Jednak jakimś cudem jego głowa pozostała na miejscu choć mocno sfatygowana.

Cardozy wygrał.

Ale Spoon i tak był szczęśliwy że to po prostu przeżył. Zaczął lizać rany by móc poprosić o przerwę. Bo potrzebował przerwy. Wszyscy jej potrzebowali.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 31-03-2021 o 18:47.
Rot jest offline  
Stary 01-04-2021, 13:20   #207
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf skinął głową Anne i poprosił o chwilę przerwy. Po trzech minutach wrócił, niosąc ciężki miecz dwuręczny oparty o jego bark. Ze łatwością zrzucił broń ze swojego ramienia i uniósł ją nad prawym barkiem. Był gotów.

Gdy tylko Anne dała sygnał startowy natychmiast splunął toksyczną Vitae. Jego morderczy pocisk ominął twarz Nafeesy, gdy ta rozmyła się w chmurę ruchu, ale krew przylgnęła do posadzki, natychmiast wypalając w niej głęboką dziurę.

Yusuf nie zraził się niepowodzeniem, natychmiast przechodząc do agresywnego ataku, ale znowu, coś uniemożliwiło mu precyzjne trafienie. Frustracja zaczęła w nim narastać, gdy Nefeesa przeszła do natychmiastowej kontry. Yusuf z trudem wyłapywał ciosy, aż w końcu jeden z nich przedarł się przez jego osłonę, wypalając na przedramieniu Valeriusa płytką, choć bolesną ranę.

Sędzia odskoczył od przeciwniczki i obrócił miecz sztychem w dół.
- Zwycięstwo jest twoje. - powiedział, ale jeszcze nie skończył z Nefeesą. O nie, miał jeszcze w swoim rękawie kilka sztuczek, musiał tylko znaleźć dobry moment.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 01-04-2021, 14:42   #208
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna podała oficjalną punktację. Liderem była Nafeesa, Cardoza był drugi. Valerius trzeci. Moorhampton ze skwaszoną miną dziękowała w duchu za to, że ta konkurencja się skończyła i instynktownie unikała osoby Valeriusa.

Broń została w zbrojowni. Jedynie Cardoza nadal miał swój kordelas, a Valerius po odstawieniu długiego claymora szkockich górali teraz miał znów ze sobą swój rapier.

W jednym z mniejszych pomieszczeń, nieco oddalonym od sali balowej znajdowała się sala muzyczna. Anna miała sporą kolekcję instrumentów. Poza tym miała też przygotowaną sztalugę i płótno.

Bez wątpienia planowała to wszystko i pozwoliła myśleć zaproszonym, że daje się przekonać, żeby to ona zdecydowała który z klanów wybrać.

- Myślę, że zaczniemy od lady Morhampton, Później lord Valerius, kapitan Kardoza a na koniec niekwestionowana liderka kwalifikacji.

Z jakiegoś powodu twarz Nafeesy wykrzywiła się. Kobieta rozejrzała się wokół.

Moorhampton zasiadła do pianina. Zagrała bardzo ładnie. Anna oczywiście klaskała. Chyba jednak mecenaska sztuki nie była w dobrej formie. Najwyraźniej rana szyi nie pozwalała jej się skupić.

- A cóż ty nam zaprezentujesz lordzie?


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 09-04-2021, 22:28   #209
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Catherine skłoniła się, a potem wyszła na środek sali.

Zastygła na chwilę upewniając się, że wzrok pozostałych skupił się na jej osobie. Urosła dłonie i ramiona do góry, wspięła się na pace, odginając naprężone ciało w łuk.

Wykonała kilka baletowych póz – wspięcie na palce, uniesienie stopy, piruet - ale to była tylko rozgrzewka.

Zaczęła tańczyć.

Nie było to żaden klasyczny taniec, żaden z tańców dworskich, których kroki mogli znać. Nie był to tez taniec zmysłowy, erotyczny, nie było w nim uwodzenia. Choć jednocześnie był nim.

Była to opowieść. Opowieść o tańcu i życiu. O wszystkich ludziach którzy kiedyś uprawiali tą sztubę. Ciało Catherine wydawało się zmieniać w rytm jej ruchów.
Najpierw było ciałem radosnego dziecka, które tańczy dla samej radości poruszania się, bez świadomości, ze ktoś je obserwuje, ba! Bez wiedzy, ze może być obserwowane.

Potem było ciałem młodziutkiej dziewczyny, tańczącej dla kochanka. Niewinnej i świeżej.

Potem ciałem dojrzałej, pewnej siebie i kobiety, ociekającej świadomą zmysłowością.

Potem - ciałem starej kobiety, szamanki lub szeptunki, zaklinającej innych i rzeczywistość. Oderwanej od rzeczywistości dostrzegalnej dla innych, skupionej i wiedzącej więcej.

Na koniec Catherine przyspieszyła – jej ruchy następowały po sobie tak szybko, że mniej skupionym trudno było ją śledzić wzrokiem. Rozmywała się, jak smuga światła.

Po czym zatrzymała się, w ułamku sekundy – dłonie i ramiona uniesione sylwetka wyciągnięta na placach, ciało naprężone i wygięte w łuk.


 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 12-04-2021, 07:28   #210
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Zaczął się taniec. Taniec w milczeniu i bez akompaniamentu jakiejkolwiek muzyki. Tak odmienny od pianina, które przed chwilą rozbrzmiewało. Cath tańczyła pięknie. Heroldom Mitry zdało się, że wręcz słyszą muzykę. Pozy zdały się coraz bardziej wymyślne. Ruch był coraz szybszy. Tony stojący najbliżej niemal usłyszał jak w nienaturalnym wygięciu zrywają się mięśnie w wampirzym ciele.

Gdy wampirzyca zakończyła swoje przedstawienie Anna zaklaskała. Czyżby nie poznała się na prawdziwym pięknie? Tony usłyszał, że westchnęła. A może taniec pobudzający zmysły w wykonaniu wojowniczego Valeriusa nie wyglądał jednak tak dobrze jak w wykonaniu Cath? Trudno było powiedzieć.

Trzeci wystąpił Cardoza. Postanowił zaśpiewać żeglarskie szanty. Pomysł zdał się zgoła chybiony z racji miejsca jakim była luksusowa posiadłość brytyjskiej szlachcianki. Jednak zdarzyło się coś niesamowitego. Pierwszą trafiło Nafeesę. Kobieta zaczęła tupać do rytmu melodii. Po chwili zarówno lady Anna jak i lady Elizabeth śpiewały wpadający w ucho refren.


Kolejna wystąpiła Nafesa. Co zabawne wchodząc na podwyższenie pod nosem nuciła nadl śpiewane przed chwilą szanty. Po odchrząknięciu recytowała jakiś poemat. Z pewnością był poruszający, choć nikt z heroldów nie znał starożytnej greki. A nawet jeżeli znał, to teraz jej nie pamiętał.

Po skończonym wystąpieniu Anna zaklaskała i poprosiła o chwilę na przemyślenie wszystkich występów.

Moorhampton była blada nawet jak na wampira. Unikała spojrzeń innych. Najpierw rozszarpano jej gardło w walce, której nie chciała… potem pokonano ją w konkurencji, w której była faworytem.

Anna w końcu wróciła.

- Zgodzcie się ze mną zapewne, że najbardziej nasze serca porwał występ kapitana Cardozy. To on jest niekwestionowanym zwycięzcą. Drugie miejsce należne jest lordowi Valeriusowi, za ukazanie tej jakże ciekawej interpretacji sztuki tanecznej. Z pewnością człowiekowi nie udałoby się coś takiego. Dziękuję też Nafeesie, za tę cudną recytację. Skłaniała ona do rozmyślań o życiu i śmierci. W obliczu dwóch panów trza przyznać, że niestety zasłużyła ona ledwie na trzecie miejsce.

Jak widać lady Moorhampton nie zasłużyła sobie nawet na wzmiankę.

***

Po niecałym kwadransie wszyscy zebrali się w bibliotece Anny Bowsley. Gospodarz przystąpiła do objaśniania zasad.

Na półkach znajdują się księgi z szeregu różnych dziedzin. Historii. Inżynierii. Religii. Okultyzmu. Alchemii.

- Będę wybierać księgi losowo. Każdemu będę zadawać pytanie z losowej strony księgi. Gdy komuś nie uda się odpowiedzieć, to odpada. Czy wszystko jasne?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172