Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2021, 11:05   #208
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
ranek; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; pokój 13; Pirora, Irina, Benona i Ajnur

ranek; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; pokój 13; Pirora, Irina, Benona i Ajnur


Pirora rzadko zarywa noce dla kochanków czy kochanek toteż lekkie zmęczenie i lenistwo jakie z rana oczuwała przywiązało ją do łóżka na dłużej niż zwykle. Irina zmotywowała ją jednak do powstania w świat ludzi trzymających się w pionie. Irina ledwo co skończyła ubierać panienkę w bieliznę a już musiała otwierać drzwi. Być może przyjmowanie gości bieliźnie nie było taktowne ale bylo to dwie niewolnice Rose więc z tego co wiedziała pewnie nie spieszyły by się gdyby była naga.

- Ach witam was, pani kapitan rzeczywiście o was wspominała. Oczywiście, że przyjmuje zaproszenie jak tylko skończę się przygotowywać na dzień… byłyście może dziś na dworze? To moja pierwsza zima w Nordlandzie i nadal mam czasami problem z doborem garderoby. Co myślicie skromnie elegancko i bardzo, ciepło? - Dziewczyna powiedziała jakby kobiety były jej pokojówkami od zawsze. I przyłożyła no swojego ciała niebieska spodnicę oraz czarną bluzkę z pufowymi ręlawami. Zanim te mogły odpowiedzieć Pirora kontynuowała.

- Czy z uwagi że spotykam się dziś w damami wyższych sfer jednak wybrać coś bardziej szykownego. - Zlapala drugi zestaw czyli warstwową czerwoną spódnice i falbankową luźną koszulę z wyższym kołnierzem. Nadal nie był to koniec wywodu i Pirora złapała ubranie które miała wczorajszego wieczoru.

- Czy przysłowiowo nastroszyć piórka i mimo zimna pokazać ciała i kosztowności żeby mnie nie wzięły za jakaś zubożała szlachciankę? - Pirora czekała na odpowiedź obu kobiet. Ona sama chciała trochę pobłyszczeć, Irina zalecała skromniejsze ale ciepłe ubranie. Kompromisem miała być warstwowa suknia i falbanowa bluzka ale Pirora skrycie chciała zdobyć parę dodatkowych głosów pod swój pomysł.

- A i jak macie ochotę na słodkie bułeczki to się częstujcie skoro idę na śniadanie z panią kapitan to nie ma sensu żeby się zmarnowały - Pirora wskazała na tackę z przyniesionymi przez Irinę z rana dwoma bułeczkami z miodem i orzechami. Pirora odkroiła sobie zaledwie połowe jednej.

Dało się zauważyć, że o ile rudzielec dość płynnie weszła w rolę zaproszonej modystki to koleżanka o egzotycznej urodzie milczy i wyraźnie czeka na jej wskazówki. Albo po prostu ją naśladowała. Benona zaś wdzięcznie skinęła głową na to zaproszenie do środka izby i skinęła na koleżankę by weszła do środka. Potem wysłuchała co gospodyni ma do powiedzenia i bez skrępowania przyjrzała się jej roznegliżowanej sylwetce. W tym akurat jej koleżanka śmiało jej towarzyszyła. I za przykładem ognistowłosej koleżanki sięgnęła po słodkie bułeczki jakimi Pirora ich poczęstowała.

- Tak, byłyśmy na zewnątrz. Nasza kapitan po nas posłała. Na szczęście wynajęła nam dorożkę. Ale wieje strasznie. - Benona wskazała słodką bułeczką na zawieruchę za oknem. Nadal nieprzyjemnie wiało, że głowę mogło zerwać jak to mówiło tradycyjne powiedzenie.

- A to spotkanie to gdzie ma być? Tutaj czy gdzieś indziej? - zapytała rudowłosa gryząc kęs ze słodkiej bułki. Zresztą Ajnur też chyba posmakowały.

- Och spotkanie wieczorne w domu Panny Kamili van Zee a po południu będziemy chodzić po opuszczonym pewnie też nawiedzonych pustostanach, ale też będziemy przemieszczać się dorożką. - Wyjaśniła Pirora co chwila przykładała do siebie jeden z trzech strojów i obracała się próbując zastanowić się w której będzie mogła się poruszać z gracją.

- Aha. Ma pani bardzo zgrabną figurę. Pozwolę sobie zauważyć. - Benona też oglądała z zainteresowaniem te suknie. Podeszła bliżej i sprawdziła dotykiem lewej dłoni materiał.

- Jakbym miała coś doradzić to nie znam towarzystwa ani tej panny van Zee… - zaczęła zaznaczając, że to tylko taka jej prywatna opinia. - Ta czarna to jest za cienka. Na samą wizytę pewnie w jakimś domu to mogłaby być jeśli się pani dobrze w niej czuje i wydaje się pani odpowiednia. Ale jak jeszcze jakieś chodzenie to lepiej coś cieplejszego. Ale ostatecznie na taką pogodę to każda będzie za lekka więc to jeszcze na to poleciłabym jakieś porządne futro albo kożuch. A jak już się będzie w ciepłym to można zdjąć i zostać w sukni. - poradziła co jej podpowiadało doświadczenie i gust.

- Nie no kubraczek rzecz jasna będzie - Zaśmiała się blondynka. - Ale masz racje nie ma co umierać z zimna zwłaszcza dla wyższych sfer...aleeee jednak trzeba się pokazać, więc kompromisowo weźmiemy coś cieplejszego co wygląda. - Powiedziała prosząc Irinę o schowaniu jej obu sprzecznie preferowanych ubiorów i zostawieniu czerwonej spódnicy i falbankowej koszuli.

- Twoja koleżanka, nie jest zbyt rozmowna. - Blondynka zastanawiała się na tym czy egzotyczna niewolnica jest niemową jak Iriną. - Nie umie mówić czy nie zna języka? Nie oceniam to bardziej ciekawość, Irina nie umie mówić jest najlepsza pokojowa jaką miałam.

- Ajnur mówi. Ale po swojemu i nieźle po kislevsku. Jak pani zna to może próbowac. Ja to tylko parę słówek. Wcześniej była z nami koleżanka, prawdziwa Kislevitka, no to przez nią się dogadywałyśmy. - Benona wskazała na koleżankę sprawnie tłumacząc powód jej milczenia. Ta chyba zrozumiała o co chodzi bo spojrzała na gospodynię i uśmiechnęła się przepraszająco.

- Tak, ja słaba. - powiedziała w reikspiel z wyraźnie obcym akcentem. A rudowłosa wymownie pokiwała głową jakby to był jej limit w komunikacji.

- No zna tyle naszego języka co ja kislevskiego. Ale sporo rozumie. Zwłaszcza z migowym do pomocy. - dodała szybko jakby w obronie koleżanki z dalekich stron.

- Nonsens. Nie przejmujcie się mną Irina jest z Kislevu i o ile zrozumie wszystko co się do niej powie to chyba tylko nasza mała grupka jest wstanie zrozumieć co chce powiedzieć. No i czasem słowa są całkowicie zbędne. - Powiedziała i skinela glowa do swojej służki na potwierdzenie swoich słów a ta od razu wiedziała że trzeba pomóc się jej panience ubrać.
- No dobrze nie trzymam was już na pewno się jeszcze zobaczymy skoro będziecie mieszkać w tawernie. Możecie wziąć bułeczki jak wam smakują. - powiedziała a potem po założeniu bluzki usiadła by Irina mogła zająć się jej fryzura.

- Irino, wysokie upięcie z pojedynczymi pasmami luźno. - Irina uśmiechnęła się, Pirora podejrzewała że układanie jej włosów było najbardziej ulubiona częścią posługi Iriny.

- O. To jesteś z Kisleva? To rozumiesz kislevski? - Benonę widocznie zaskoczyła ta informacja bo zwróciła się bezpośrednio do pokojówki blondynki. Szatynka potwierdziła skinieniem głowy i ruda powiedziała coś cicho do Ajnur wskazując właśnie na nią. Skośnooka też się ożywiała i zapytała coś po kislevsku. I może nawet by się rozgadała bardziej ale z niemową było to trudne więc ten początek dyskusji szybko się urwał.

- No dobrze, to my nie przeszkadzamy dłużej. Jakbyśmy były potrzebne to będziemy pod 5-ką. - rudowłosa przypomniała sobie o tym subtelnym wskazaniu na koniec wizyty i uśmiechnęła się przepraszająco do gospodyni oraz dała znać klepnięciem w ramię koleżanki, że czas się skierować do drzwi wyjściowych.

Kobiety poszły a Pirora zakończyła przygotowania wybierając z dwie kwieciste spiele by ozdobić swoje upięte włosy. Następnie zeszła dając Irinie wolny dzień i prosząc by powiedziała Jamesowi by był gotowy do wyruszenia w południe towarzyszył im do rezydencji Kamili van Zee. Nie miała serca wysyłać jej i Juliusa po zakupy, jutro też będzie dzień.



ranek; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; izba główna; Pirora i Rose

- Moja noc była bardzo udana nie jeden by mi jej pozazdrościł. - Odpowiedziała blondynka z szczerym uśmiechem i nie omieszkałą musnąć nożka po nóżce pani kapitan. Mały flirt z rana był o wiele bardziej sycący niż nie jedno śniadanie.

- No widziałam je, choć nie spodziewałam się nikogo z tak wczesnego rana więc bardzo nietaktownie przyjęłam je w mej odzieży spodniej. Choć pomogły mi w dyskusji z Iriną na temat dzisiejszego stroju. Miałyśmy małą dysputę czy ubierać się na pogodę czy na osoby z jakimi się dzisiaj spotykam. - Wyjaśniła pierwsza część po czym zagryzła trochę chleba popila przełknęła i kontynuowała.

- Ta Ajnur, jej oczy są fascynujące, trudno było mi odwrócić od nich wzrok. Zastanawiam się czy gdybym się zdecydowała na twoją propozycję to cały czas z nią spędzony nie odbyłby się właśnie patrzeniem w jej oczy. I tworzą ładny kontrast z ta Benoną.

- Też tak mam. - Rose przywitała komentarz nocnej kochanki z wdzięcznym śmiechem i uśmiechem zdradzając, że dobry humor jej nie opuszcza. Ani nie ma nic przeciwko takim pieszczotom pod stołem jakie zaserwowała jej blondynka siedząca obok.

- O ile zdążyłam się nią pobawić robi świetny masaż. Naprawdę polecam. - puściła jej oczko jakby zdradzała instrukcję do właściwej obsługi skośnookiej niewolnicy.

- A noc cudowna. Oby takich jak najwięcej. - powiedziała wesoło wzdychając jak to czasem młode panienki z dobrych domów wzdychały do rycerzy i kawalerów w jakich się skrycie podkochiwały. Nawet niekoniecznie tych ze świata rzeczywistego ale nawet z romansów i powieści.

- A dziewczęta są do twojej dyspozycji. Ja i tak muszę jechać na miasto to z nich nie skorzystam. Ale na wieczór powinnam wrócić. - Rose uśmiechnęła się nadal nie tracąc dobrego humoru. - A masz jakieś spotkania dzisiaj? - zapytała zaciekawiona tą wzmianką w wypowiedzi sąsiadki spod 13-ki.

- Cały dzień i nie wiem kiedy wrócę. Jade wpraszać się w wyższe sfery i coś co właściwie mogłam powiedzieć wczoraj ale moje myśli były gdzie indziej…- Mówiąc to konspiracyjnie musnęła palcem dłoń Rose z jej trofealną wstążką. - Poznałam wczoraj tą van Drasen, bardzo krótkie spotkanie wiesz wymiana uprzejmości okazało się że skrzynia która wiozłam tu w imieniu ojca była dla jakiegoś jej znajomego i poprosił ją o odebranie jej w jego imieniu. I to ta sama osoba która pracuje nad inicjatywą założenia teatru. Więc będę między innymi z nią spędzać popołudnie oglądając stare pustostany. Później mam nadzieję spędzić czas na wieczorku poetyckim u tej Kamili van Zee. - Zastanawiała się czy piratka pociągnie temat Versany czy przejdzie ponad nim.

- Van Drasen? Versana van Drasen? - brwi pani kapitan uniosły się jakby kojarzyła to nazwisko albo zdziwiło ją takie powiązanie. A dotyk palców na swoim obwiązanym czerwoną wstążką nadgarstku przyjęła z uśmiechem i kiwaniem głowy.

- No widzisz ja jakoś też wczoraj nie bardzo miałam głowę i coś słabo się czułam. Ledwo zmrok zapadł to jak padłam na łóżko to tak do rana. Tylko parę razy wstawałam do stołu aby coś przekąsić. - Rose całkiem udanie bawiła się tym pozornie całkiem zwyczajnym, wręcz nudnym tekstem który zgrabnie wpisywał się we wczorajsze wieczorne i nocne aktywności.

- Ale to jak też wyjeżdżasz no to trudno. Dziewczęta będą miały wolny dzień. No ja pewnie tutaj zawinę do przystani po zmroku. Liczę, że do tego czasu załatwię swoje sprawy. - pokiwała głową dając znać, że nie ma co się przejmować takimi grafikami dnia.

- Słabo powiadasz? Może zaczyna cię złapać jakaś choroba, to na pewno przez to zimno. Powinnaś mieć coś do wygrzania cię w nocy… - Powiedziała z koleżeńską troskliwością i dodała ciszej -... albo kogoś.

- No mnie to tez wczoraj umknęło, jakoś nie umiem łączyć interesów i przyjemności. Wolę skupiać się na tych drugich. Mówisz że ‘dziewczynki’ zostaną same jak wyjedziesz? Nie boisz się że miasto je pochłonie pod twoją nieobecność? - Pirora uwielbiała te rozmowy które niosły pod sobą inne rozmowy. Oczywisty przekaz był taki czy pani kapitan nie boi się że jej zabaweczki uciekną jej kiedy ta wyjedzie do stolicy.

- A niech uciekają. - machnęła ręką zdradzając kompletną niefrasobliwość w tym temacie. - Dokąd pójdą? Żadna nie jest stąd, nie zna miasta ani nikogo. Nie mają pieniędzy ani nic. Poza tym mam dziwne wrażenie, że jakoś chyba nie narzekają na służbę pode mną. A co? Skarżyły się coś na mnie jak były u ciebie? - Rose wydawała się być pewna siebie i swojej władzy nad obiema kobietami o jakich rozmawiały.

- A z tym grzaniem myślę, że może coś być na rzeczy. Jakbyś czuła znów te słabości to może wpadniesz? Nawet jakby już późno było to się nie krępuj. Wiadomo, że największe słabości przychodzą w środku nocy. Ostatniej miałam taki szczyt tych słabości, że ledwo coś pamiętam. - teraz Rose się zrewanżowała dotykiem. Przesunęła leniwie palcem po dłoni sąsiadki i toczyła tą luźną rozmowę o ludzkich i kobiecych słabościach jakie widocznie dokuczały i jednej i drugiej.

- Jeśli mają źle to zachowały to dla siebie. Pytalam z ciekawości. Nigdy nie miałam służby o takich ...korzeniach więc korci mnie ciekawość tematem. Ale skoro jestes pewna to nie będę tego kwestionować. - Odpowiedziała szczerze i uśmiechnęła się rozkosznie. Potem przeszła do kolejnej wymiany dwuznacznych aluzji. - Czyżby twoje podwładne nie umiały ci ogrzać łoża? Może trzeba będzie je wyedukować w tej dziedzinie.

- Wydedukować? No wiesz, to całkiem ciekawy pomysł. Jak już mamy je na pokładzie to można by się za to zabrać. Może jakbyś już była dzisiaj przeżywać wspólnie te nasze kobiece słabości to byśmy je poedukowały razem? Sprawiają wrażenie dość pojętnych mniemam, że nie powinny nas rozczarować. - Estalijka pokiwała swoją czarną głową robiąc mądrą minę jakby rozmowa dotyczyła przemeblowania izby mieszkalnej gdzie co przestawić.

- Zobaczę co się da zrobić. Nie ukrywa, że mogę potrzebować się dzisiaj rozgrzać mocno po takim dniu. Szkoda że dopiero zaczynam szukać mieszkania dla siebie bo pewnie bym cię przyjęła jako honorowego gościa. I mielibyśmy mnóstwo czasu na edukację. - Rozmarzyła się malarka spoglądając za okno na zamieć śnieżną.

- Brzmi bardzo interesująco. Czuję się zaszczycona o piękna pani. - Rose lekko skłoniła głowę i ujęła dłoń blondynki całując ją tak jak zwykle kawalerowie to czynili swoim wybrankom. - Ta propozycja trafia mi prosto do serca. - dodała niezmienionym tonem i zademonstrowała kładąc sobie dłoń tej drugiej na swoim sercu w powszechnym i przyjaznym geście. Ale zaraz potem przesunęła tą dłoń troszkę niżej na te przyjemne krągłości skryte pod swoją koszulą.

- A i masz rację kochana. Taka zawierucha można zamarznąć na kość. Tym bardziej wręcz nalegam na tą wizytę. Na początek sugerowałabym masaż rozgrzewający od Ajnur. A potem myślę dojdziemy do porozumienia co dalej z tą edukacją i resztą. - de la Vega przyjęła ton starszej siostry, koleżanki, przyjaciółki i partnerki jakiej zależy na losie i dobru tej młodszej połówki o którą trzeba zadbać.

- Z jakiego kraju jest Ajnur? Nie umiem zaszufladkować jej urody a też nie słyszałam jej rodzimego języka. - Zapytała z ciekawości malarka myślami wracając do egzotycznej niewolnicy.

- Nie mam pojęcia. - odparła właścicielka niewolnicy rozkładając ramiona w geście bezradności. - O ile zrozumiałam to jakaś dzikuska zza wschodnich rejonów Gór Krańca Świata. Nie wiem czy oni tam w ogóle mają jakieś kraje takie jak my czy tylko stepy, namioty i plemiona. - przyznała, że jej wiedzy o tej na w pół mitycznej krainie jest dość mizerna. Ale powszechnie w Imperium to już Kislev uważano za zaścianek a na zachodnich krańcach gór kończyła się cywilizacja. Co było dalej na wschód to już nie było takie pewne.

- Aż tak daleko? No no, to rzeczywiście może czuć się zagubiona. Ale zabawną miały wymianę z moją Iriną. wiesz jedna rozumie kislevski ale nie umie mówić, druga nie umie porozumiewać się na migi Ireny ale umie mówić po kislevski. - Brakowało mi tam jeszcze Juliusa jako tłumacza. A właśnie jakbyś chciała je podszkolić w jakieś nudne ale bardziej przydatne umiejętności jakie przydadzą się służącym jak szycie ozdobne, układanie włosów czy jakieś podstawy etykiety bo uznasz że dobrze by umiały takie rzeczy z różnych powodów to myślę że Irina i Julius mogą je mentorować. Potraktuj to jako przyjacielska propozycje i podziękowania za hojność jaką mi okazujesz. - Ręka Pirory nie pozornie zsunęła się pod stół i między uda de la Vegi. Została na chwilę by wrócić jak gdyby nigdy nic na stół.

- Tak, tak, myślę, że to jest bardzo ciekawy i odpowiedni kierunek jakim powinyśmy zmierzać. - Estalijka powiedziała z oszczędnym uśmiechem z zadowoleniem obserwując jak dłoń drugiej kobiety urządza sobie wycieczkę między jej uda. A uda okazały się dla tej dłoni całkiem przyjemne w dotyku. Ciepłem, żywego, zdrowego ciała i dreszczykiem emocji ze świadomości w jakim wyjątkowym miejscu się udało znaleźć. Nawet poprzez spodnie dało się to wyczuć.

- Chyba poproszę Irinę i Kerstin by mi uszyły ciepłe spodnie. Bo zaczynam dostrzegać w nich nie tylko modne ale i pewien praktyczny aspekt. - Blondyka powiedziała nonszalancko, dając sobie i pani kapitan szansę na uspokojenie swoich serc. Nie miały jak wznowić czy wymknąć się na piętro bo w Tawernie pojawiła się znajoma twarz.
 
Obca jest offline