Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2021, 22:07   #975
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Mowa końcowa oskarżyciela

Oskarżyciel po takich zeznaniach oskarżonego i świadków obrony nie czuł już potrzeby powoływania własnych. Pewnym siebie głosem zaczął:
- Gustaw von Grunnenberg. Przyjrzyjcie się mu. Wybitny dowódca. Zdolny strateg i taktyk. Człowiek, który trafnie przewiduje przyszłe działania wroga. Wzbudza w swoich ludziach lojalność… Ba! Nie tylko w nich! Roz Bauer spotkała go ledwie kilka dni temu, nawet nie należy do jego oddziału, a w sądzie kłamała dla niego, gotowa oddać za niego życie. Omotał nawet szlachetnie urodzoną pannę von Liebwitz, bratanicę Elektorki, warto by się było zastanowić w jakim nikczemnym celu usiłował oddać ją krasnoludom… ale do rzeczy, do rzeczy. Wzbudza lojalność, inspiruje do bohaterstwa, doskonale radzi sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Wszystko to mówią o nim jego świadkowie, świadkowie obrony.
A tu proszę - dokładając najwyższej staranności, ostrożnie i rozważnie przyglądając się umowie, popełnił prosty błąd. Zaślepiła go chciwość, jak sam przyznał. Cóż, łapówka była zaiste spora, niejeden by się pewnie skusił, w końcu w sytuacji w jakiej się znalazł, i tak nie miał innego wyjścia. Cóż, można się z tym by było zgodzić. Gdyby nie to, że oskarżony starannie dopilnował by w takiej właśnie “beznadziejnej, usprawiedliwiającej paktowanie z wrogami Imperium, zdrajcami i sprzymierzeńcami demonów” sytuacji się znaleźć.
Nawet świadkowie obrony zeznali, że musiał pozwolić granicznym przejść, bo nie miał sił do obrony. A nie miał sił do obrony, bo ludzie z Armii Ludowej uciekli. A uciekli przez zdradę i zniknięcie Dziewicy z Meissen. Którą to okazała się być Roz Bauer, która to, jak zeznał oskarżony, działała za jego przyzwoleniem.
Wybrał nadzwyczaj ciekawe miejsce do obrony - Posterunek w najwyższym punkcie Przełęczy. Idealne miejsce do obserwacji… i paskudne do obrony, zważywszy na szerokość przejścia i szczupłość sił oskarżonego. Tymczasem może ćwierć dnia drogi dalej jest miejsce, w którym jego siły mogły bronić się znacznie, znacznie dłużej… ale tam się nie pojawił. Dopilnował też, by nikt z jego oddziału tam nie pojechał. Cóż, stamtąd trudniej byłoby uciec w razie czego, ale wątpię by tylko tchórzostwo oskarżonego za tym stało.
Ale już długo wcześniej zaplanował całą sytuację - oskarżony każe nam wierzyć, że “przypadkowo” trafił na Magrittę i “uratował ją”, przy okazji zabijając oficera Armii Wissenlandu, który chciał ją odwieźć do Nuln, do kochającej matki i wuja. A potem pilnował, by zawsze była zagrożona… świetny wybieg, dzięki któremu każde jego działanie będzie mogło być usprawiedliwione - i to właśnie słyszeliśmy w trakcie procesu - “może i uciekłem od walki, może i zrobiłem błędy, ale zawsze myślałem tylko o tym, że musiałem zapewnić jej bezpieczeństwo”... I jeszcze o jeńcach… Tych, którzy zostali zwolnieni na parol za ciężkie pieniądze dzień przed podpisaniem umowy… O tym Roz Bauer zaraportowała, ale najwyraźniej oskarżony nie pomyślał, że tak łatwo będzie ukazać jego kłamstwo.

Mimo dokładnych rozkazów by wyjść w tajemnicy obudził pół miasta. Przechodził, co potwierdzili nawet jego świadkowie, przez posterunki Granicznych. I to od samego początku, choć mógł łatwo ich uniknąć. Celowo przeszedł na drugą stronę Soll, spotkał się z Granicznymi, przenocował razem z nimi i dopiero wtedy wrócił na lewy brzeg.
Przyznał, że znał cele operacyjne Wernicky’ego jeszcze zanim znał je sztab generalny czy jego dowódcy. Czy zaraportował je komukolwiek? Nie. Za to aktywnie starał się zapobiec obsadzeniu Pfeildorfu siłami Wissenlandu. Jak nazwać człowieka, który domyśla się gdzie zostanie zaatakowane Imperium, ale nie tylko nikogo o tym nie ostrzega, ale jeszcze zmniejsza siły obronne tegoż miejsca?
Zapobiegł skutecznie - Pfeildorf został obsadzony jedynie połową planowanych sił i został zdobyty przez Wernicky’ego. Oskarżony tłumaczy, że nie wiedział jakie siły bronią Pfeildorfu, ale w takim razie czy nie powinien zaufać swoim rozkazom? Tymczasem zlekceważył rozkaz wycofania się do Pfeidlorfu i usiłował także powstrzymać Trzecią Kompanię. Oskarżony, jak sam przyznał, liczył, że jeszcze jakieś dodatkowe siły Wissenlandu trafią do Meissen, choć zostało pozostawione przez oskarżonego bez żywności i jedynie z połową murów oraz bez szans na posiłki, więc te siły skazane byłyby także na zagładę.
A nawet stojąc tu przed Wysokim Sądem bezczelnie kłamał, jakoby bał się ataków na barki, ponieważ obydwa brzegi były pod kontrolą wroga - do Meissen przecież dotarł pierwszy, zanim wróg choćby zbliżył się do miasta, a płynąc z prądem bezpiecznie dotarłby do Pfeildorfu tak jak Trzecia, która wyruszyła pół dnia po nim.
Spójrzmy też na inne sprzeczności w jego własnych zeznaniach - mówił, że krasnoludom mógł ufać - a jednak nie odesłał Magritty von Liebwitz pod ich opieką do sił głównych, zamiast tego zostawił ją w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Choć to i lepiej - jak zaświadcza podpisana przez niego umowa, krasnoludy z Karak Hirn były i są stroną neutralną. Jak można ufać sojusznikom, którzy stali się “neutralni” w chwili próby? Zapewne gdy samemu też nie jest się lojalnym, łatwiej. Mieszał się przy określeniu czy wykonał rozkaz - mówił, że wykonał w pełni, ale krasnoludy posłał, by zdobyły informacje. Jeśli zdobyłby pełne informacje to po co wysyłać je jeszcze raz? A jeśli nie zdobył wszystkich informacji to jak rozkaz może być wykonany całkowicie?
Rozkaz zablokowania przełęczy też podobno wykonał całkowicie. Tak mówił, gdy go o to pytano. Ale podczas swojej mowy wstępnej mówił co innego - twierdził, że bronił “ile było można”, ponieważ bał się umrzeć. Tego typu myślenie pasuje może do chłopstwa, ale nie jest godna szlachcica ani tym bardziej oficera Armii Wissenlandu. Cóż, jeśli to nie jest tchórzostwo w obliczu wroga to nie wiem co miałoby nim być.
Chwała Sigmarowi, że oskarżony bronił Przełęczy, a nie naszej Pani. Wysoki Sąd wyobrazi sobie co by było gdyby dowódca Gwardii naszej Elektorki stwierdzili “a nie, wrogów za dużo, zabiją ją to trudno, nam ginąć nie kazano, broniliśmy ile dało rady”.

Przyjrzyjmy się też oddziałowi Gustawa von Grunnenberga.
Karl Altmeier. Zamieszany w zabójstwo Księżnej Etelki Toppenheimer.
Leonor de la Vega, kultystka Chaosu. Jak sam oskarżony przyznał, zginęła w walce z tymi samymi goblinami, o których mówili świadkowie obrony. Czyli zginęła w walce z siłami dowodzonymi przez Magista Tivioli. Nie jest ostatnią ofiarą magii...
Loftus Ritter, który, cytuję “bardzo żałuje, że cały oddział nie zginął w walce z Parszywcem i jego ludźmi, dzięki czemu graniczni przeszliby przez przełęcz ze wszystkimi dobrami, mniejszymi stratami oraz wieloma szlachetnie urodzonymi jeńcami.”. Który doskonale wie, kogo i kiedy za nim posyłają. I uparcie twierdzi, że Otto “Parszywiec”, dezerter z Armii Wissenlandu dowodził elitarnym oddziałem Wernicky’ego. Który twierdzi, że nie znalazł czasu by przekazać wieści o zdradzie swojemu dowódcy, ale znalazł czas by przekazać je innemu członkowi oddziału.
Który mówiąc tyle na sali sądowej, jakoś zapomniał wcześniej powiedzieć o tym na przesłuchaniach. Podobnie jak Roz Bauer która zapomniała napisać o wielu informacjach w raportach, za to na bieżąco wymyślała je na procesie. Kto kazał im kłamać? Dlaczego?
Bert Redfoot - jeden z grupy przestępczej, która odpowiada za sprzedaż ziarna z wojskowych spichrzy i napełnienie ich zepsutym. Znaleziono przy nim także zaszyfrowany dziennik transakcji należący do kwatermistrza Nulneńskiego garnizonu.
Karl Topher, który według słów samego oskarżonego prowadził granicznych i służył demonom. To już druga osoba z oddziału oskarżonego, która im służy. Sporo, nieprawdaż?
Dwóch krasnoludów, których oskarżony odesłał, choć podobno zadanie już wykonali.
I Oleg, zwiadowca, który został znaleziony martwy na posterunku. Martwy, z ranami zadanymi magią. Dlaczego przyniesiono go do obozu, pilnując by nie umarł po drodze? Czego chciał się dowiedzieć od niego oskarżony? Dlaczego dopilnował by nie przeżył by opowiedzieć nam, co naprawdę się wydarzyło? Zginął w tej samej potyczce, w której zginął Mistrz Tivioli. I od jego magii. Wysoki Sąd rozważy po czyjej stronie zatem Oleg walczył… Wiemy, że krasnoludy były neutralne, zatem nie miały powodu by atakować granicznych. Kogo zatem mogły zaatakować? Wszyscy wiemy co sądzą o goblinoidach i magach. Mamy uwierzyć, że Imperialny Mag sam postanowił umrzeć, bo tak mu było wygodniej?
Skoro już o magu mowa - dlaczego von Grunnenberg nie skorzystał z jego pomocy w obronie? Jak zapewnił sobie niechęć maga?

I skoro już na niego zeszło, na koniec sam Gustaw von Grunnenberg. Szlachcic, który ukrywał przed swoimi kolegami i przełożonymi to że jest szlachcicem. Który jak sam twierdzi ufał wszystkim - Wernicky’emu, granicznym, sługom demonów… ale nie własnym dowódcom. Jak nazwać człowieka, który bardziej współpracuje z wrogami i zdrajcami niż z własnymi przełożonymi?
Czy nie wydaje się Wysokiemu Sądowi dziwne, że człowiek, który najpierw sam mówi, że bitwa nad Soll została przegrana przez Brocka, że padł Pfeildorf, ba, że cała prowincja stanęła wręcz otworem przed grabieżą i mordami granicznych przez zdradę tegoż Brocka nagle doskonale się z nim dogaduje i przy obronie Meissen i potem przy “obronie” Przełęczy.
Współpracuje im się tak dobrze, że żegnając się z nim odstąpił mu przy tym wiele wozów ze złupionymi dobrami. Tymi samymi, których, według własnych słów, nie posiadał, a jedynie były pod jego pieczą. Część z nich także rozdał swoim ludziom, krasnoludom, oraz przywłaszczył sobie sam. Oczywiście po to by je “oddać”. Przyznam, że zdobywanie łupów na wojnie to prawo każdego żołnierza, ale oskarżony podkreślał, że to nie łupy.
Jakież to haki miał na Gustawa von Grunnenberga zdrajca Brock, że oskarżony dopilnował, by się nie spotkał z Imperialnymi żołnierzami?

Nie ufał też rozkazom. Za każdym razem “wiedział lepiej”, jak przekonywał nas świadek obrony, Loftus Ritter. Ale odpowiedzmy sobie na jedno pytanie: czy na działaniach oskarżonego skorzystali Harkin Brock i Otto von Wernicky? Sam Oskarżony twierdzi, że “być może popełnił jakieś błędy”, że “źle wyszło, ale chciał dobrze”... Tak jakby robiło to jakąś różnicę. Doceniam, że nie próbował bronić się niekompetencją. I zgadzam się z nim - nie jest niekompetentny. Oskarżony sprytnie to sobie wymyślił, zaplanował i przeprowadził. Nie sam. Przy pomocy swoich ludzi. Być może warto byłoby poddać ich wszystkich poważniejszym przesłuchaniom niż byliśmy do tej pory w stanie. Kiedy już przestaną być żołnierzami…

Podsumowując:
Wysoki Sąd widzi dowody na działanie Gustawa von Grunnenberga na korzyść Otto von Wernicky’ego i na niekorzyść Wissenlandu, Elektorki i Imperium. Na niewykonanie rozkazów. Na działania nielicujące z honorem oficera Armii Wissenlandu, łapownictwo i tchórzostwo. Nawet nie jest w stanie przyjąć odpowiedzialności za swoje czyny, ale zwala wszystko na innych. Oskarżony nawet w trakcie procesu nie przestał oskarżać innych - czy to dowódcy Trzeciej Kompanii, czy to swoich przełożonych, którzy wydawali złe rozkazy, które musiał interpretować na własny sposób, czy to sztabu, który źle zaplanował obronę, obrońców Pfeildorfu, którzy źle bronili. Dzięki bogom, że nie spróbował jeszcze zrzucić winy na Elektorkę. Ale za to spróbował schować się za spódnicą Magritty von Liebwitz... Nie pozwólmy mu na to. Ten tchórz i zdrajca nie zasługuje ani na swój stopień, ani na mundur, ani na prawo do stąpania po ziemi Wissenlandu. Ani na życie.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline