Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 09:20   #152
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Nad Łupawą zapadła cisza. Niekiedy potrafiła być głośniejsza i bardziej oszałamiająca nawet od najkrzykliwszego hałasu. Oba duchy nawiązały kontakt wzrokowy. Przez chwilę milczały, a ich półprzezroczyste twarze nie wyrażały żadnych emocji. Wtem jednak Błękitka zaczęła się uśmiechać. Bardzo powoli. Kąciki jej ust niespiesznie zaokrąglały się i ruszały ku górze, kiedy Kałamarek równie powoli zaczął się wykrzywiać.
- Chyba trafiłaś, siostro - szepnął Feliks tuż za plecami Esterki.

“Wygrałam!”, Obwieściła Błękitka. “Że ja wcześniej o tym nie pomyślałam! To naturalne, że Łupawa rodzi się w Gardnie. A na dodatek jestem żeńskim duchem, więc rola matki do mnie pasuje. Łupawa to moje dziecko, zjawiszonie.”
Okręciła się dookoła własnej osi, a wokół niej pojawiły się niej błękitne drobinki czystej, duchowej energii.
“Jeszcze wrócę!”, Zakwilił Kałamarek. “To jeszcze nie koniec!”
Następnie zanurkował do rzeki i popłynął z jej prądem, chcąc trafić z powrotem do Bałtyku. W międzyczasie wystawił fosforyzującą główkę.
“A wam radzę się nie kąpać w morzu w najbliższym czasie!”, Zagroził. “Prądy bywają zgubne. Ha, ha, ha!”, Zaśmiał się niczym zła postać z kreskówki.

Błękitka raz jeszcze obróciła się wokół własnej osi. Chyba było to oznaką, że czuła się ekstatycznie. Nawet jej kolory zajaśniały jakby mocniej.
“Zaprzyjaźnimy się, Erynnis”, powiedziała. “Bo tak masz na imię, prawda?”, Zapytała.
“Teoretycznie tak moja Pani, ale ciało Erynnis zostało uwięzione w Arkadii i cierpi pożyczyłam to ciało, ale planuje sobie znaleźć nowe kobiece, więc i imię chciałabym mieć nowe… To, które nadał mi w tym świecie mój brat mi nie pasuje… Od teraz chciałabym się zwać Eris tobie o piękna Pani pierwszej przedstawiam się tym imieniem” - Powiedziała składając przed duchem pełen dworski ukłon z przydechami i odpowiednim uniesieniem spódnicy.
Pasowało jej imię greckiej bogini chaosu, która rzuciła złote jabłko zapoczątkowując Wojnę Trojańską mitologia grecka była jedną z kilku rzeczy, które przyswoiła sobie ze wspomnień Adama głupi Potwór nie lubił się uczyć, ale to jedna z rzeczy na punkcie, których miał obsesje.

Po tym oficjalnym przedstawieniu uniosła głowę uśmiechnęła się szeroko do nowej przyjaciółki i zaczęła tańczyć. Jej umysł rozpierały endorfiny to ciało było przyzwyczajone do tańca jej dusza również, ale te kroki i to ciało było nowe chciała podzielić się radością z Błękitką, ale przede wszystkim nie chciała być ofiarą. To, co mówił brat przerażało ją życie w męskim ciele nawet, jeżeli dokona tych operacji, które widziała we wspomnieniach i tak będzie musiała żyć w biedzie błagać duchy o pomoc w kradzieży! To się nie godziło ten świat bólu i głodu był straszny!

Najgorsze, że tak właściwie nie pamiętała, czemu poświęciła się dla tych śmiertelników?!! Bała się zapytać! Nie chciała myśleć o sobie, jako o ofierze kochała starszego braciszka, ale bała się, że ma do niej pretensje za całe to cierpienie, którego doświadczył! Zastanawiała się czy nie byłoby lepiej dla nich obojga gdyby zginęła tamtego dnia jak bohaterka ….

Nie chciała o tym teraz myśleć wolała być Eris boginią chaosu, która zdobędzie wszystko, co chce a teraz potrzebowała wytańczyć swoje kłopoty i zrzucić diabła złych myśli ze swoich pleców! Nie była świadoma, że powtarza te ruchy, które Adam próbował wykonać upity w kozie:

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=WbN0nX61rIs[/MEDIA]

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=SXfgixkt4-Q[/MEDIA]

Błękitka lewitowała nad Łupawą i klaskała, oglądając występ Eris. W jej oczach Faerie wykonywała taniec zwycięstwa specjalnie dla niej. To było zgodnie z protokołem. Po każdym zwycięstwie należało świętować. Nawet w sposób symboliczny. Mooinjer Veggey okazywała jej honor, tańcząc w ten sposób. Choć przypadkowemu obserwatorowi mogłoby się wydawać, że znienacka i bez powodu zaczęła wykonywać dziwne ruchy. Tak jednak musiało się zdarzyć, jeśli Błękitka miała poczuć pełną satysfakcję. Klaskała, co znaczyło, że ruchy Eris były odpowiednie.

Feliks uśmiechnął się do siostry.
- Zdaje się, że po tylu latach w niewoli nie zapomniałaś kompletnie, jak porozumiewać się z duchami - rzekł. - Nie zawsze się zgadzamy…, ale to było dobre. Na serio dobre - rzekł.
Zamilkł na moment.
- Ale jesteś pewna, że chcesz nazywać się Eris? Nie boisz się, że tym przyciągniesz gniew… Eris? - Szepnął cichutko, jak gdyby grecka bogini właśnie teraz ich podsłuchiwała.
- To ona naprawdę istnieje? Jeżeli tak, jest boginią chaosu pewnie słabą w świecie ludzi, bo nikt nie czcił jej od wieków, jeżeli będzie miała pretensje dojdę z nią do porozumienia - Odpowiedziała z przebiegłym uśmiechem ścierając pod z czoła.
- Masz prawo nazywać się tak, jak tego pragniesz - rzekł Feliks. - Narodziłem się z imieniem Pyrgus, ale preferuję Feliks. Chciałem porzucić te wszystkie wspomnienia, które wiązały się z niewolnictwem. To Pyrgus musiał być na każde wezwanie Titanii. Feliks jest wolnym człowiekiem. I wiem, że to może być dla ciebie mało intuicyjne…, ale wolałbym, żebyś tak mnie nazywała. A ja będę nazywał cię Eris, skoro taka twoja wola. Wymyśliłem imię Estera, ale ono jest kompletnie przypadkowe. Jeżeli go nie chcesz, to się nie obrażę. I tak, Eris istnieje. I tak, nikt jej nie czci. Ale uważaj. Titanii też nikt nie czci. Co nie znaczy, że nie jest groźna? Nie sądzę, żebyś miała jakieś powody do zmartwienia…, ale czemu chcesz przyjąć jej imię?
- Dobrze braciszku będziesz, więc Feliksem jak to mawiają tutaj kamień spadł mi z serca czułam się winna, że zabrałam ci nieśmiertelność… Po tym, co mi opowiedziałeś o swoim losie miałam wrażenie, że dla nas obojga byłoby lepsze jakbym zmarła, jako bohaterka niż cierpiała przez te lata, a z mojego kochanego dzielnego księcia, wojownika uczyniła żebraka oraz słabego śmiertelnika - W jej oczach zaszkliły się łzy ulgi.
Feliks westchnął ciężko.
- Na twoim miejscu postąpiłbym tak samo… i dlatego zgodziłem się na taki los - rzekł. - Dnie pełne śpiewów, wina i tańca kompletnie nic nie znaczą, jeśli nie robisz tego z własnej woli. Piękne gobeliny wcale nie cieszą oczu, jeżeli to nie ty chciałeś je namalować. Życie z pozorna piękne wcale nie cieszy, jeśli go sobie nie wybierzesz. A ktoś czuwa nad tobą, kontrolując każdy ruch lub działanie. Wolna wola to wielki dar i ludzie nie doceniają tego, że otrzymali go od swojego boga. Widziałem dzisiaj przebłysk jego mocy w jednym z tutejszych kościołów. Kościół to miejsce kultu, jakby taka kapliczka. To było przerażające. Oddałaś te dzieci na ziemię, gdzie mogłyby czuć się, chociaż trochę na własnych warunkach i to było szlachetne z twojej strony - rzekł Feliks. - W końcu, co czyni człowieka człowiekiem? To, że ma wpływ na siebie. Jako Faerie go nie mieliśmy? Byliśmy głupimi motylami lecącymi tam, gdzie kazała nam Titania. Aż do czasu uzyskania tytułu szlacheckiego. Pamiętasz ten moment, Eris? Jak przestaliśmy być niewolnikami i wtedy dopiero zrozumieliśmy, że nimi byliśmy? To było straszne… cała się trzęsłaś w szoku, strachu i bólu. Z naszych łez mogłaby powstać rzeka. Potem musieliśmy żyć ze świadomością, że nasi przyjaciele, inni Faerie, wciąż są kompletnie bezwolni. Nie mogliśmy tego znieść i gdybyś ty nie pomogła tym dzieciom, to zrobiłbym to ja - Feliks robił się coraz bardziej emocjonalny. - To nie był akt heroizmu z twojej strony. Po prostu nie mogłaś inaczej postąpić. Mówiłaś dużo o Adamie, ale myślę, że dobrze, że tam się znalazł. Ten czas, który tam spędzi, będzie dla niego z pożytkiem. Nie doceniał tego, co miał. Wydawało mu się, że miał tak mało, choć w rzeczywistości miał tak wiele. Może i trafił do obozu koncentracyjnego, ale to może dobrze - mruknął. - Kiedyś może spróbujemy go odwiedzić. Ale najpierw musimy przeżyć. A to nie jest wcale takie oczywiste. Arkadia była pełna magii i dziwów. Zdawałoby ci się, że świat śmiertelników będzie przy niej wyblakły. Ale nie. To, co dzieje się tutaj przekracza wszelkie moje wyobrażenia - mruknął.
Eris uważnie słuchała słów brata.
- Nie Feliksie ja nic nie pamiętam… No prawie nic, pamiętam ciebie, pamiętam jak to jest być księżniczką, tańczyć, jak się należy zachować na Dworze podczas uczty, te dobre rzeczy, których się trzymałam, aby przetrwać w morzu niekończącego się bólu… Większość tego, co mówisz jest dla mnie nowością, bo w większości pamiętam subiektywnie nigdy niekończący się ból… Braciszku ja nie chcę abyś patrzył na mnie przez pryzmat mojego cierpienia, nie chce być ofiarą ani Tytanii ani Adama mam część wiedzy Potwora, aby lepiej się wtopić w tło, ale to, co mówisz o swoim śmiertelnym życiu mnie przeraża… Te plany, które Ułożył dla was Adam nie są takie złe, Oczywiście trzeba je zmodyfikować, bo nie planuje być tancerką erotyczną … Czekaj, o czym to ja mówiłam? A tak, pytasz się, czemu Eris? Odrodziłam się na nowo z chaotycznych czynów śmiertelnika z jego pasji i szaleństwa chcę, więc mieć potężne imię, która weźmie mój ból i zamieni go w broń przeciwko temu, co mnie skrzywdziło. Jeżeli obudzi to grecką boginie złożę jej odpowiednią ofiarę, dogadamy się jak kobiety. A Ester mogłoby z kolej obrazić boginie Isztar albo uosobienie ducha świąt wielkiej nocy o ile taki byt w ogóle istnieje - Odpowiedziała z uśmiechem - Bałam się, że mnie znienawidzisz, dlatego wolałam zachowywać się jak suka zanim spojrzysz na mnie jak na ofiarę albo obwiniasz za swoje cierpienie i odrzucisz... To było głupie i ludzkie przepraszam braciszku Feliksie spróbuje być z tobą szczera - Obiecała i ucałowała go w policzek skromnie króciutko jak siostra brata.


Tymczasem na oczach Faerie wielki, ognisty ptak uderzył w most, na którym stała Maja. Maja to była dziewczyna z klasy Pyrgusa. I rzeczywiście, ten przeraził się, widząc impakt nadnaturalnego stworzenia. Na pewno bał się o tę dziewczynę.
- Maja…! - Szepnął, ale po części zabrzmiało to jak krzyk.
Zerknął na Eris.
- Kałamarek mógłby to ugasić - jęknął. - Musimy… poradzić sobie bez niego…
- Najpierw musimy uzdrowić twe rany nie żałuje swojej decyzji, bo była ona słuszna - Odpowiedziała wiedząc, że Błękitka wciąż ich słucha - Przyjaciółko czy mogę cię poprosić o pomoc w uzdrowieniu ran mojego brata? Znalazł sobie kolejny rycerski cel i potrzebuje mieć zdrowe ciało, aby znów je móc narażać w imię dam - Poprosiła ducha z uśmiechem.

“Czy chciałabyś nawiązać ze mną przymierze?”, Zapytała Błękitka. “Jak tak, to musimy udać się nad Gardno? Jak wykonamy rytuał, to będziesz mogła posiłkować się moimi mocami nawet wtedy, kiedy mnie nie będzie? Do tego czasu będziesz musiała powoływać się na moje usługi tylko wtedy, kiedy będziemy w okolicy Łupawy lub Gardna. Bo dalej moje wpływy nie sięgają”.
Obróciła się dookoła własnej osi, jak to miała w zwyczaju.
“Pocałuj mnie, a uzdrowię twojego brata”, powiedziała.
, „Choć więc Przyjaciółko, wiele rzeczy można powiedzieć o tym ciele jedną z pozytywnych jest to, że jest przeszkolone w Ars Amandi. Pozwól, że sięgnę ku pamięci mięśni i pocałuje cię jak może to uczynić jedynie młody śmiertelnik spragniony odnaleźć zapomnienie śmierci oraz bólu w fizycznym kontakcie” - Ogłosiła następnie ruszyła w kierunku zjawy przywołując na wiesz pamięć mięśniową Adama chciała dać Błękitce pocałunek mocniejszy niż ten, który otrzymał duchowny ze wspomnień. W oczach Eris błyszczało rozbawienie, które czerpała z fizycznego istnienia oraz seksualna drapieżność, której ona sama nie czuł, ale która była drugą naturą tej fizycznej formy, którą mogła bez problemu przywołać teraz, gdy poświęciła czas, aby zrozumieć tą powłokę zamiast ją odrzucać.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=dZOaiu8336I[/media]

Eris poczuła ducha na swoich wargach. Nie był w pełni cielesną istotą. Usta Faerie zagłębiły się, zdawało się, w chmurę. Poczuła dziwną wilgoć. Delikatne mrowienie na skórze. Jej oczy zmrużyły się…, po czym otworzyły mocno. Miał miejsce rozbłysk jasnego, błękitnego światła. Eris poczuła strumienie duchowej mocy, które oblekły jej ciało. Niczym prądy krążyły wokół niej. Sama Błękitka oddaliła się nieco i zaczęła mocniej błyszczyć.
- Co… co się dzieje? - Zapytał Feliks. - To… to chyba działa… - mruknął.
Uczucie było przedziwne. Miał wrażenie, że obca siła ingeruje bezpośrednio w jego osobę. To było cholernie nieprzyjemne. Czuł się tak wyeksponowany. A jednak wszystkie włókna mięśniowe zaczęły się wzmacniać. Każdy pojedynczy miocyt replikował się i wzrastał. Tkanka podskórna uzupełniała się, podobnie jak ta obecna na powłokach chciała. Ubytki krwi Feliksa zostały wzmocnione objętością osocza, która wzięła się dosłownie znikąd. Na dodatek chłopak poczuł mocny przypływ energii. Błękitka wzleciała i owinęła się wokół jego ciała. Trzebiński ją przytulił, kiedy naprawiała kolejne zranienia. To było niezwykle intymne. I surowe. A w tle płonął most, na którym stała Maja i jakaś inna dziewczyna z miotłą. Tylko to przypomniało Eris, że reszta świata wciąż istnieje. I mimo że jej brat właśnie się leczył, to wokół było wiele istot, które pragnęły zranić go raz jeszcze. A jeszcze więcej tych, które potrzebowały ochrony.
Eris patrzyła w zachwycie na to, co się dzieje wciąż kręciło jej się w głowie po pocałunku z duchem nieświadomie dotykała swoich ust, gdzieś podświadomie rozumiała, że to przekazanie energii rozładowuje napięcia seksualne, które były w tym ciele, ale których do tej chwili nie rozumiała. Patrzyła się na płonący most tak naprawdę los Maj, Łukasza, dziwnej dziewczyny był jej obojętny. Osoba, o której opowiedział jej Feliks była dla niej kimś zupełnie obcym… Teraz nie poświęciłaby się dla jakiś dzieci! Za dużo się wycierpiała, aby znów poświęcać się dla innych! Obserwowała most jak jakąś sztukę zupełnie odcięta od emocji. Poczeka aż braciszek zostanie uzdrowiony a potem zrobi to, czego on sobie będzie życzył, bo kochała go! Tyle dla niej poświęcił, więc uczciwe żeby teraz ona odpłaciła się tym samym chciała przeżyć i chciała żeby Feliks przeżył nic innego nie miało dla niej znaczenia wszyscy byli narzędziami.
 
Brilchan jest offline