Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 09:33   #205
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna klaskała. Była zachwycona rozwojem wypadków. Elisabeth opadła na podlogę. Przez szeroką suknię nie było wiadomo, czy siedzi na tyłku, czy klęczy. Trzymała się za szyję.

Cardoza skinął głową, po czym splunął.
- Lord Valerius zdaje się chciał nam pokazać jak zachowuje się klan Gangrel.

Brujah podeszła do rannej szlachcianki. Postarała się jej pomóc.
- Będzie się łączyła z tydzień - powiedziała z wyrzutem w stronę Spoona, który cały czas kontrolował ciało Valeriusa.

- Potrzebujemy przerwy - dodała sięgając po torbę przypominającą torbę medyka.

Tak się stało. Przerwa trwała około pół godziny. Pół godziny, które Anna spędziła z Valeriusem słuchając jak ten sączył w jej uszy słodkie historie o klanie Ventrue i wyolbrzymiał wszelkie wady pozostałych klanów.

Potem nastąpiła walka dwóch kobiet. Moorhampton miała ewidentnie dość walki. Gdy tylko Lady rzuciła sygnał do startu to Elizabeth odrzuciła sztylet i wyciągnęła przed siebie dłoń. Nafeesa przejechała po niej symbolicznie ostrzem i uniosła broń. Miała już dwa zwycięstwa, a mecenaska sztuki nie chciała się już w to angażować. Tak naprawdę walczyła ze sobą o to, żeby w ogóle nie opuścić rezydencji.

Tymczasem na pole walki wszedł Cardoza. Zrezygnował z kordelasa. Zamiast tego w dłoniach przerzucał dwuręczny normański topór bojowy.
- Cieszę się lordzie, że ewentualne obrażenia to nie problem. Walczymy do pierwszej krwi, prawda?

Spoon czuł, że coś jest bardzo nie tak.

- To nie potrwa długo. Nie ruszaj się.

W słowach Cardozy była moc. Moc starej wampirzej krwi. Moc, której Spoon nie mógł się oprzeć. Miał potrzebę stania w miejscu. Jednak Valerius był zbyt silny, żeby dać się związać prostej Dominacji korsarza. Odskoczył, a topór spadł między niego a Spoona. Brujah potrzebował momentu, żeby się otrząsnąć. Po chwili znów był na pokładzie ciała Valeriusa. Jednak czy to przez pierwsze zawahanie, czy przez rozproszenie wywołane dyscypliną Cardozy Spoon miał spore problemy.

Chciał zastosować tę samą taktykę, co w poprzedniej walce. Jednak ten przeciwnik nie był zastraszoną szlachcianką. Spoon najpierw poczuł jak obrywa w szczękę rękojeścią topora, a potem….

Potem był przekonany, że umiera. Topór z ogromną siłą trafił w szyję wampira. Z jakiegoś powodu zatrzymał się na kręgosłupie. Brujach pomacał z niedowierzaniem swoją twarz. Nie rozumiał dlaczego jego głowa nie potoczyła się po eleganckiej posadzce. Najwyraźniej Cardoza też tego nie rozumiał, bo wypuścił topór z rąk.

Anna klaskała głośno i powtarzała: „Brawo, Brawo. Wspaniale!”

Korsarz wyszedł z kręgu z pochmurną miną.

- Więc to jest ta niebywała wytrzymałość klanu Ventrue. Niebywałe - mówiła rozentuzjazmowana Anna.

Topór w końcu opadł, ale przerwana szyja łypała złowrogo. Valerius nie mógł powiedzieć słowa. Gdy tylko opuścił ring Elizabeth podeszła do Cardozy niosąc mu jego topór. Gdy mu go podawała, to nacięła dłoń, którą uniosła by, Anna mogła ją dostrzec.

- Nafeesa i kapitan Cardoza mają dwa zwycięstwa. Valerius jedno. Lady Elizabeth, cóż liczę, że wykaże się pani przy innych konkurencjach. To ostatnia dziś walka. Klan Brujah przeciw klanowi Ventrue.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline