Spoon starał się nie patrzeć na ugryzioną przez niego wampirzycę by umysłu nie zmąciły mu wątpliwości. Zrobił to bo musiał wygrać, a ona przeżyła więc nie było o czym dyskutować.
I lepiej przygotować scenę pod zastraszenie już po prostu nie mógł. Naprawdę dał z siebie wszystko...
Nie powinien mieć do siebie pretensji nawet jeśli reszta tego nie zrozumie.
Usunął się pozwalając Tonemu porozmawiać z Anną. Samemu skupił się na obserwowaniu Cardozy i... Ani się obejrzał a już było następne starcie.
Tak jak poprzednio nie wybrał żadnej broni i walka się rozpoczęła... Tylko... jakoś nie dla niego.
Spoon stał jak zaklęty zdając sobie sprawę że o to sprawdziły się wszystkie jego najgorsze obawy. Wycofał się na chwilę z ciała Valeriusa mając nadzieje że może on sam da radę przełamać czar i gdy to nastąpiło natychmiast wrócił do walki ale...
Teraz walczyło mu się źle, nogi miał jak z ołowiu, a ruchy niezgrabne jakby ciało samo z siebie chciało się zatrzymać. W krótce potem dostał w głowę a potem stalo się nieuniknione i Spoon zobaczył lecące w jego stronę ostrze którego nie miał jak uniknąć. Przygotował się na śmierć i poczół rozdzielający ból... Jednak jakimś cudem jego głowa pozostała na miejscu choć mocno sfatygowana.
Cardozy wygrał.
Ale Spoon i tak był szczęśliwy że to po prostu przeżył. Zaczął lizać rany by móc poprosić o przerwę. Bo potrzebował przerwy. Wszyscy jej potrzebowali.
Ostatnio edytowane przez Rot : 31-03-2021 o 18:47.
|