Bezahltag (4/8); Ranek; kamienica van Darsenów; Versana, Brena
Versana przyjrzała się obu sukniom, które zaproponowała jej Brena. Jedno musiała przyznać. Rudzinka wykazywała się coraz lepszym gustem i większym zrozumieniem doboru stroju do sytuacji. Obie propozycje służki miały w sobie coś wyjątkowego.
W lewym ręku uczennica kultystki trzymała, ciemno zieloną, kaszmirową suknie z rozcięciami ciągnącymi się od pasa w dół. Jej barwę i krój uzupełniały złote wstawki zaczynające się na ramionach wieńcząc gdzieś pomiędzy piersiami oraz dodatki w tym samym kolorze w postaci pasa i biżuterii.
Druga z propozycji przygotowanych przez Brene zdawała się być lustrzanym odbiciem tej pierwszej. Połączenie szarości i szkarłatnej czerwieni nadawały jej oryginalny wygląd. Same zdobienia również miały dość nietypowy styl. Gdyż nie były to doszyte kawałki koronki lub innych dodatków a sprytnie ponacinane elementy wierzchniej warstwy sukni oraz guziczki biegnące wzdłuż torsu i czerwonych rękawków
- Doskonały wybór. - pochwaliła swoją uczennicę - Zdecyduje się jednak na tą z twojej prawej. - skupiła wzrok na sukni, którą postanowiła przywdziać na dzisiejszą przejażdżkę - Jeżeli zaś chodzi o dziewczęta to tak. Chciałabym aby zamieszkały z nami. Muszę jednak przearanżować poddasze. - odparła na pytanie swojej służącej - To zaś nie jest takie proste. Czemu jednak dochodzisz do tego? Nie chciałabyś mieć takich współlokatorek? Wydają się być sympatyczne i zbliżone ci wiekiem. Miałybyście więc zapewne wiele wspólnych tematów do rozmów. - zauważyła zalety płynące z przeprowadzki dwóch niewolnic do kamienicy van Darsenów - Swoją drogą. Gdzie one są? - tym razem to Ver zadała pytanie - Zaraz się musimy zbierać. Malcolm zdawał się już przybyć i zapewne kończy szykować dorożkę i klacz.
- Blanka pomaga w kuchni a Dagmara sprząta pokoje. - Brena sprawnie odpowiedziała na pytanie o nowe koleżanki no i właściwie jej nowe podwładne. Trochę machnęła bokiem głowy w stronę drzwi na korytarz. - A pytam bo teraz nie bardzo mamy się jak pomieścić. Ale jak pani przewiduje jakiś remont to co innego. A ja nie mam nic przeciwko obie wydają się całkiem sympatyczne. - dodała szybko aby zaznaczyć, że raczej chodzi jej o same warunki bytowania z dwiema nowymi osobami pod dachem a nie, że jest im i temu pomysłowi przeciwna.
- A co sądzi o nich Greta? - zapytała chcąc poznać opinię gosposi na temat nowych pracownic.
- Chyba się zdziwiła skąd się one tak nagle wzięły. Trochę sarkała, że nikt jej o niczym nie mówi i nie uprzedza. A to dwie dodatkowe osoby do wykarmienia to będzie miała więcej zakupów i do gotowania. Ale jej powiedziałam, że przecież dziewczyny będą jej pomagać. No i dlatego Blankę wysłałam do kuchni, żeby jej pomogła. - rudzielec przyznała, że ich stara gosposia nie wpadła w zachwyt na widok dwóch nowych domowniczek. No ale jak nie była zainteresowana ich atrakcyjnością i wspólnymi eskapadami tak jak choćby Brena i Versana to w jej oczach mogły one tracić wiele zalet których one w nich dostrzegały.
- Bardzo dobrze zrobiłaś. - rozsądek i samodzielność w działaniu jej młodszej siostrzyczki naprawdę jej zaimponowała - Z Gretą zaś porozmawiam osobiście. Wszak nasza starowinka zasłużyła sobie na więcej odpoczynku. Lat jej nie ubywa. - dodała starając się nieco uspokoić uczennice aby ta nie przejmowała się komentarzami kucharki - Trzymaj w każdym razie dalej nad nimi pieczę i mam dla ciebie i Dagmary bojowe zadanie. - spojrzała prosto w oczy rudowłosej małolatki - W Koninstag udacie się do portu i przygotujecie wszystko do spotkania i kąpieli z Normą. Prócz was będzie tam również Nadia. - wyjaśniła na czym ma polegać ich rola danego dnia - Zadbacie oczywiście o to aby spotkanie przebiegało w jak najmilszej atmosferze. Nasza artystka niech zagra coś przyjemnego dla ucha albo… dołączy do kąpieli albo… jedno i drugie najlepiej. - zachichotała - Ty z resztą również masz pełną swobodę w działaniu. Mnie tam nie będzie więc liczę na twoją kreatywność i chęć współpracy z resztą koleżanek. - zaznaczyła muskając wierzchnią stroną dłoni policzek służki a następnie zbliżając ku niemu usta by po chwili skraść całusa. - Mogę na ciebie liczyć siostrzyczko?
- Oczywiście! - Brenie taka poufałość i życzliwość okazywana przez panią musiała imponować i robić duże wrażenie bo wydawała się wniebowzięta za taką przelotną pieszczotę. A i samo zadanie jakie zleciła jej pani też wywołało jej entuzjazm.
- I Nadja tam będzie? I ja z dziewczynami? Oj no to zapowiada się ciekawy wieczór! - pokojówka van Drasenów wydawała się jak najbardziej chętna do wykonania takiego zadania. Zaśmiała się cichutko jakby szykowała się niesamowita przygoda tego wieczornego spotkania z tak ciekawymi koleżankami. I pewnie ulżyło jej, że pani wzięła na siebie rozmowę z Gretą.
- Blanka zostanie tutaj i coś przygotuje na przekąskę. - zaznaczyła raz jeszcze - Do portu udasz się natomiast tylko ty i Dagmara. Póki co jednak pora się zbierać. - wróciła do tu i teraz - Pomóż mi się przebrać. Uczesz mnie. Zawołaj dziewczęta i ruszamy.