Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2021, 12:08   #33
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację

Narmer-Ra beznamiętnie obserwował zbliżającą się hordę. Dyplomacja nie była jego mocną stroną, ale zrobił co mógł, przekonując najważniejszych heretyków do swoich racji, a skupił się na taktyce. To on był adwokatem fortyfikacji, przeszkód terenowych - o, właśnie takich jak ta, na którą nadziała się landara wioząca samego Myśliwego we własnej osobie! - czy mobilnych odwodów i grup uderzeniowych. Teraz czuł jak mocno oba jego serca biły, pompując gorącą krew Astarte, jak organizm przestawiał się na maksymalną wydajność w walce. Starannie wycelował zdobyczną wyrzutnię rakiet, mierząc w zeskakującego z ciężarówki demona. Nacisnął spust, i przeciwpancerna rakieta pomknęła z wizgiem, eksplodując wśród nawały pocisków które wypuścili inni Namaszczeni. Gdy dym opadł Jeden z Tysiąca omal nie zaklął - taka salwa mogłaby zniszczyć Leman Russa! Tymczasem Krwiopuszcz już się gramolił z ziemi, a rany zasklepiały się na piekielnym cielsku! Jego ogary gnały zaś co sił w muskularnych nogach, tocząc pianę z kłapiących paszczęk. Po prawdzie były tuż!

Narmer-Ra niemalże w ostatniej chwili oderwał się od pustej wyrzutni, złapał wykute na Prospero ostrze i zeskoczył z “Rhino” wprost przed Ogara Khorne’a, a aktywowana kciukiem klinga wcięła się w brązowy łeb demona i rozrąbała go wraz z Obrożą!


Nacisk na umysł Narmer-Ra ustąpił gdy bestia z ohydnym bulgotem rozwiała się, tracąc jakąkolwiek materialną formę. Jeden z Tysiąca rozejrzał się z triumfem, a jego usta wykrzywiły się pod hełmem, gdy dostrzegł Zeda branego w kleszcze przez dwa Ogary. Z wykrzywioną wściekłym grymasem twarzą Marine uniósł lufę broni by upiec trzy pieczenie na jednym ogniu, ale następny widok sprawił że ogarnął go nagły chłód. Seline zmagała się z Ogarem… i w tym momencie coś dotknęło świadomości Jednego z Tysiąca.



Nie był już na Kymeris, był na Prospero, stał wśród płonących ruin Tizki, wszędzie wokół niego cywile uciekali w panice, a Kosmiczne Wilki i ich przeklęte bestie zbliżały się, bezlitośnie zabijając Tysiąc Synów i masakrując ludność cywilną pod niebem przecinanym błyskawicami.
“Na Fenrisie nie ma wilków” - słowa Prymarchy Magnusa same rozbrzmiały w jego umyśle, a jedna z tych bestii rzuciła się z wściekłością na młodą dziewczynę, broniącą się rozpaczliwie. Narmer-Ra rzucił się na pomoc, próbując ocalić nieszczęśniczkę, rozchlapując czarną wodę która śmierdziała spalenizną i krwią. Niepewne podłoże sprawiło, że omal się nie pośliznął mimo sprawności i ciężaru pancerza Astartes, ale samym sztychem zawadził wilka i rozpłatał mu łapę. Kundel łańcuchowy Kosmicznych Wilków warknął metalicznie i kłapnął zębiskami długimi jak sztylety.
- Uciekaj do Piramidy, tam będziesz bezpieczna! - Narmer-Ra wrzasnął do dziewczyny, zasłaniając ją własnym ciałem. Rozpaczliwie chciał w to wierzyć, chciał wierzyć że Legion jakimś cudem odeprze zdradziecki i morderczo zaskakujący atak przeważających liczebnie sił Wilków, Custodianów i pariasów w szeregach Sióstr Bitwy, bo i te abominacje przeklęty Leman Russ ciągnął ze sobą! Gdzie był Magnus?! Gdzie??!!

Wilk nagle obrócił się niczym wąż, z warkotem gotującym się w gardle, jakby coś jeszcze bardziej go rozwścieczyło niż rozrąbana noga. Jakby coś go przyzwało, napiął mięśnie, i w tym momencie Narmer-Ra uderzył potężnie, przecinając żebra. Bestia runęła w wodę i zniknęła, a dziewczyna nie uciekła, tylko otworzyła ogień z laserowego pistoleciku. Jeden z Tysiąca już miał krzyknąć na nią, gdy nagle widok płonącej Tizki rozwiał się jak sen. Narmer-Ra zatoczył się, wracając do zmysłów, a pulsujący w czaszce ból rozwiał się bez śladu. Co się stało?!

Wszystkie Ogary zniknęły, zostawiając tylko rozwiewający się dym i ślady parującej juchy. Co więcej - Myśliwego również nie było! To nie zakończyło walki, ale Khornidzi zostali bez przywódcy i najgroźniejszych bestii! Narmer-Ra wziął się w garść i ruszył naprzód. Miotacz rzygnął ogniem a wrzaski płonących zmieszały się z hukiem strzałów. Anioł Śmierci po raz kolejny kroczył po polu bitwy, niosąc śmierć.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 01-04-2021 o 15:48.
Romulus jest offline