Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2021, 12:10   #1996
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Lothar po kolejnych kilku kieliszkach i partii tryktraka sprzedał trzy spośród strojów jakie przywiózł do Middenheim. Nabywcą był Herbert von Mögell, szlachcic z Middenlandu, jednak osiadły w Middenheim i zajmujący się, podobnie jak Lothar handlem detalicznym. Była to dla Essinga cenna znajomość, bo wyglądało na to, że Mögell ma sporo kontaktów. Od niego też Lothar dowiedział się, gdzie mieszka Magister Praw Reiner Ehrlich i mimo późnej pory, postanowił go odwiedzić.

- Niesamowity człowiek ten Pavarotti – opowiadał Mögell. – Wielki jak góra, spasły i brodaty niczym pirat z Sartosy. Tylko mu przepaski na oku brakuje i ptaka na ramieniu. Z tego co wiem, w Pałacu mieszka, więc go, drogi Lotharze raczej w lokum nie nawiedzisz. Jednak często w mieście bywa i to niekoniecznie w zacnych lokalach. Szlaja się, pije i z dziwkami przebywa. Swój chłop. Pewnie okazję mieć będziesz, bo Signore Dottore okazji do dobrej zabawy nie przepuszcza.

Po wymianie pożegnalnych uprzejmości z Herr Herbertem wziął dorożkę i pojechał do Grafsmund, najbogatszej części miasta, pod wskazany adres. Okolica była naprawdę bogata, domy - niemalże pałace na wydzielonych działkach otaczały miniaturowe parki, latarnie oświetlały szerokie, równo brukowane ulice, mimo późnej pory wszędzie przemieszczali się służący. Lothar wysiadł przed kutą bramą do rezydencji Ehrlicha i pociągnął za sznur od dzwonu, który obwieszczał przybycie gości w stróżówce. Długo nie czekał. Pojawił się schludnie ubrany odźwierny z latarnią, który zapytał o cel wizyty.

- Przykro mi Panie, ale Magister Praw Ehrich jest niedysponowany – wyjaśnił z przesadnie zasmuconą miną, kiedy Lothar podał mu powód. – Nie życzy sobie widzieć kogokolwiek w najbliższym czasie. Jeśli to sprawa pilna, to proszę napisać pismo, a jeśli nie to, może się Pan umówić tuż po zakończeniu Karnawału.

*

Wolfgang poszedł do ratusza. Jednak drzwi zastał zamknięte. Okazało się, że siedziba miejskich władz nie jest czynna całą dobę, a w określonych godzinach, co Wolfgang odczytał z tablicy informacyjnej znajdującej się w pobliżu drzwi. Przeczytał również, że w związku z Karnawałem godziny przyjęć są krótsze niż normalnie i sprawy można załatwiać tylko pomiędzy godzinami dziesiątą a trzynastą (zwrócił uwagę, że nie podano rachuby w dzwonach tylko w godzinach). I w tym momencie zegar na wieży ratuszowej zagrał melodyjkę. Spojrzał na białą tarczę ogromnego zegara – właśnie minęła dziesiąta.

*

Jedzenie było przednie, towarzystwo również. Berni i Leonard bawili się znakomicie. Dieter okazał się godnym do wypitki kompanem, co oczywiście nie podobało się jego narzeczonej. Kirsten parokrotnie próbowała powstrzymywać czempiona od picia, ale jakoś tak wyszło, że jej kuzynki brały stronę szarmanckiego Berniego i eleganckiego, ułożonego Leonarda w związku z czym miała przeciw sobie wszystkich.

- Wittgenstein… Brzmi ponuro, niczym nazwisko jakiegoś złoczyńcy z teatralnej sztuki. W Middenheim chyba jednak takej rodziny nie ma. Coś bym słyszała na dworze… Że jakiś czas temu przyjechał i jest kimś ważnym w mieście… Oj, nie kojarzę – Kirsten wiele nie pomogła.

Na temat podatków już chyba więcej dowiedzieć się nie dało. Siostry Jung nie były w temacie, a do tego ta sprawa zupełnie ich nie interesowała. Kirsten oznajmiła, że zostały wprowadzone miesiąc temu, a Graf tylko podpisał edykt, przedstawiony mu przez Magistrów Praw. Sugerowało to, że propozycja podatków wyszła od prawniczego trio.

- Wspaniały pomysł te podatki. Miasto potrzebuje pieniędzy, a krasnoludy, czarodzieje i kapłani mają na tyle pieniędzy, żeby je zapłacić – wypalił Dieter.
- Ach, ty znowu to samo… - dodała Kirsten z rezygnacją w głosie.

Rozmowa zeszła na atrakcje Karnawału. Dietera można było spotkać na arenie, gdzie odbywały się walki z Czempionem o tytuł. Zwyciezca całych zawodów, na zakończenie Karnawału otrzymywał od Grafa na rok tytularną godność Czempiona. Poza tym Dieter zapraszał obu awanturników na wycieczki po mieście wraz ze swoimi elfimi przyjaciółmi, Rallanem i Allavandrelem. Sugerował też wizytę na stadionie, na meczach snotballa, którego był wielkim fanem. Kirsten często miała zamiar towarzyszyć narzeczonemu, a poza tym planowała spędzanie czasu z kuzynkami na nieco bardziej kobiecych atrakcjach, takich jak pokazy jazdy na łyżwach, turnieju bardów, wizytach w operze i podobnych.
 
xeper jest offline