Anna podała oficjalną punktację. Liderem była Nafeesa, Cardoza był drugi. Valerius trzeci. Moorhampton ze skwaszoną miną dziękowała w duchu za to, że ta konkurencja się skończyła i instynktownie unikała osoby Valeriusa.
Broń została w zbrojowni. Jedynie Cardoza nadal miał swój kordelas, a Valerius po odstawieniu długiego claymora szkockich górali teraz miał znów ze sobą swój rapier.
W jednym z mniejszych pomieszczeń, nieco oddalonym od sali balowej znajdowała się sala muzyczna. Anna miała sporą kolekcję instrumentów. Poza tym miała też przygotowaną sztalugę i płótno.
Bez wątpienia planowała to wszystko i pozwoliła myśleć zaproszonym, że daje się przekonać, żeby to ona zdecydowała który z klanów wybrać.
- Myślę, że zaczniemy od lady Morhampton, Później lord Valerius, kapitan Kardoza a na koniec niekwestionowana liderka kwalifikacji.
Z jakiegoś powodu twarz Nafeesy wykrzywiła się. Kobieta rozejrzała się wokół.
Moorhampton zasiadła do pianina. Zagrała bardzo ładnie. Anna oczywiście klaskała. Chyba jednak mecenaska sztuki nie była w dobrej formie. Najwyraźniej rana szyi nie pozwalała jej się skupić.
- A cóż ty nam zaprezentujesz lordzie?
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |