Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2021, 15:52   #172
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Elf rozumiał jakie to winy poczucie winy trzęsło młodą Izabellą, toteż, gdy zapytan, odrzekł od razu, że dziewczyna może spać u niego. Wszak elf drugi siennik miał i miała gdzie legnąć, a i Szemrzący Strumień nie miał sumienia aby jej nie pomóc w potrzebie.

Jakież było zatem jego zdziwienie, gdy naga postać wsunęła się pod jego koc, gdy tylko zamknął oczy w medytacyjnym transie. Toć święcie był przkonany, że Izabella spać tu chciała, a nie jemu do łoża wskakiwać. Mimo tylu lat wciąz jeszcze nie znał się ludziach. Choć zaskoczony, to odwzajemnił pieszczoty i do świtania ani on ani Izabella oka prawie nie zmrużyli.

Izabela jeszcze nie raz zawitywała w chacie Strumienia i elf już bał się, że prowadzi się cokolwiek nieobyczajnie i ujdzie wkrótce pośród swego ludu za chutliwego nadwyraz mężczyznę. Dbał o dziewczynę jak umiał, bo lubił ją nad wyraz, a zdawało mu się nawet czasem, że mu jej brakuje, gdy jej w pobliżu nie ma, ale zaczęła ona rzadziej do niego zaglądać, a i ludzie we wsi zaczęli na niego spoglądać bardziej spode łba. Wiedział, że o brzuch ją nie przyprawił, bo przecie elfy nie krzyżowały się ludźmi żadną siła, choćby parzyli się co noc, ale poszedł raz do Agathy spytać w czym rzecz.

Zielarka uśmiała się, gdy jej o wszystkim rzekł. Chyba do śmiechu jej było po elfiej naiwności. Oparła potem dłon na ramieniu Szemrzącego Strumienia i rzekła mu, że Izabela nie zachodzi tak często, bo oczekuje zrękowin i ożenku, a nie tylko, że będzie łoże grzać i obiektem plotek jeno zostanie. I takoż ludzie na elfa łypali, bo wyglądało, że elf (choć nie dla wszystkich było oczywiste, że Strumień jest leśnym) jeno do chędożenia dziewek pierwszy, ale do niczego poważnego.

Zdziwion był znowuż leśny, bo przecie wiedział, że chłopy i baby we wsi bardziej chutliwe od niego były, a nikt im tego nie wypominał, ale wytłumaczyła mu Agatha, że to co elf widzi, ludzkim oczom uchodzi, a o tym, że Izabela w jego chacie pomieszkuje, to żadna tajemnica. Zapytał więc jeszcze elf o te całe ożenki i długo mu zielarka musiała prawić w czym rzecz, a elf jeno oczy coraz większe robił, bo nigdy by nie pomyślał, jakie to obyczaje trudne u ludzi panują. Pomyślał też, że za nic oni przysięgi mieli, bo widział nie raz, jak mimo słowa obiecanego inne czynili swawole z innymi.

Wrócił do chaty i myślał długo, a dnia nastepnego poszedł do chaty rodziców Izabeli zabrawszy wczesniej skór najlepszych i wianek kwietny jako wedle Agathy obyczaj zrękowinowy nakazywał. Ojciec i matka opornie, ale w końcu się zgodzili, choć zrozumieć za nic nie mogli, że wnuków z takowego zięcia nie doczekają.

W piękny letni dzień nim się jeszcze żniwa zacząć miały, związali dłonie przy wędrownej kapłance Shalyyi. Nie mieszkało im się w elfiej chacie zbyt dobrze. Kobieta nie potrafiła zrozumieć subtelnych znaków elfa, ani on nie mógł nadążyć za tym czego chciała Izabela. Tylko gdy w puszczy polowali, to rozumieli się bez słów. Szemrzący Strumień sprawił swej żonie nawet elfi łuk zrobiony z porządnego kompozytu bawolich rogów, cisów i leszczyny. Z naciągiem takowym aby młoda dziewka korzystać zeń mogła. Nie był to bojowy łuk, taki jak elfa, z którego z cięzkim grotem można było zbrojnego w pełnej płycie nanizać na strzałę, nie przymierzając, jak królika na ruszt. By to lekki łuk na zwierza, tudzież na nie odzianego w ciężką zbroicę przeciwnika. W koncu Izabella nie byłą wojowniczką szyjącą z ukrycia we wraże zbrojnych szeregi, jeno zdolnym myśliwcem.

Elf przyznać musiał, że Izabella ciekawa świata była wielce, dziurę w brzuchu męża wiercąc prośbami o opowiadania o innych świata stronach. Domyślił się Szemrzący Strumień, że nie tylko jej o słowa chodzi, ale też o to aby wieś rzucić i zobaczyć wszystko na własne oczy. W kilka miesięcy później, zaraz po dorocznym święcie plonów, gdy już liście na drzewach poczęły się okrywać żółcią i czerwienią, zostawili chatę i ruszyli na szlak kierując się na północ, aby móc wiosną wejśc w ostępy Laurelornu. Ku wielkiemu smutkowi Szemrzącego Strumienia, jeno prochy Izabelli dotarły do znanej mu kniei. Gdy zimowali w pośród elfiego ludu w obozie niedaleko Altdorfu, żonę elfa zmogła ciężka ludzka zaraza, która wysysać zaczęła życie z młodej istoty i chęć do życia odbierając, a żadne elfickie sposoby nie zdawały się ani pomagać, ani nawet ulgi przynosić umęczonej dziewczynie. Wydała ostatnie tchnienie w ramionach Strumienia, ku wielkiemu smutkowi elfa i ich towarzyszy. Jako obyczaj nakazywał złamał jej łuk, spalono Izabellowe ciało, a elf przyobleczon w biel przez wiele dni śpiewał żałobne pieśni, aby z roztopami wziąść urnę i zabrać ją w rodzime strony i złożyć w kurhanach jego przodków.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 07-04-2021 o 10:44.
8art jest offline