Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2021, 21:46   #213
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Bezahltag (4/8) przedpołudnie; tawerna “Śledzik”; Vasilij, Egon i Theo

- Już tłumaczę przyjacielu. - Vasilij rozsiadł się wygodnie. - Ciągle słysze od ludzi, że walki u ciebie to fajna zabawa. Psy, trochę pięści, zakładziki. Wiesz jednak jak jest dasz dziecku palec. Więc często słyszę, że czegoś im brakuje. A to że za daleko, a to że bez broni, bez bestii... sam wiesz jak ludzie potrafią być marudni. - to była prawda Vasilij zawsze słyszał jakieś plotki. Ludzie jak, ludzie zawsze czegoś im brakowało lub sami by wymyślili lepiej.

- Ja - wskazał na siebie Vasilij - wiem dlaczego tak jest i dlaczego to się odbywa za miastem. Bezpieczeństwo przedsięwzięcia, zawodników a złoto się zgadza - mówił ściszonym tonem Giergiev. - Więc przyszedłem zapytać z racji naszej przyjaźni. Czy nie pisałbyś się na coś w mieście, może na innych zasadach. Rzadziej ale krwawiej, wiesz pod inny gusta… Nie chcę jednak naruszać ci interesów bardziej zaproponować współpracę lub usłyszeć, że sprawy lepiej nie tykać. - “Cichy” trochę wyłożył sprawę

- No i żeby nie było. Do Czarnych o zgodę pójdę jak się zgodzisz pójdę. Miejsce znajdę, obstawę załatwię, brak strażników miejskich na dwie godzinki w danym rejonie pewnie też, klientów - tu chwilę się zastanowił - to może pomożesz ale i to dam radę jakoś ruszyć. No i zawodników - spojrzał stolik dalej na Egona - mam i poszukam chociaż i tu pomocą nie wzgardzę. - uśmiechnął się - Tak po prawdzie to Egon z szacunku przyszedł do mnie, żebym zagadał. Ma podobne rozeznanie co ja. Też coś tam słyszał, nie chce robić kłopotu tylko biznes. Więc jesteśmy. - Gergiev postarał się być rzeczowy i nie urazić przyjaciela.

- No to dobrze, że z tym przyszedłeś najpierw do mnie. Doceniam szczerość. Więc i ja będę z tobą szczery. - niziołek przełknął kęs jaki akurat jadł gdy Vasilij mówił do niego i przetarł usta chusteczką nie kończąc swojego dania. Sięgnął po mosiężny kielich i upił z niego łyk dla przepłukania ust i gardła.

- Nie wiem od kogo słyszałeś, że ludzie chcą więcej i dziwniej. To albo norma i żadna nowość albo zwykłe plotki. Nie ma się czym przejmować. No i nie wiem dlaczego z czymś takim nikt kto jest w temacie nie przyszedł do mnie. Ja też nic takiego nie słyszałem. - zaczął od tego, że owe pogłoski na jakie powoływał się Vasilij jakoś jego samego ominęły. A w tym niezbyt otwartym gronie zwolenników takiego rodzaju rozrywki był raczej znany. Właściwie to był twarzą tej areny.

- Powiedz mi przyjacielu co byś zrobił gdyby naprzeciwko twojej faktorii ktoś otworzył nową? Z takim samym asortymentem? A pula klientów się nie zwiększa. I raczej nie jest zbyt duża. Bo to specjalni klienci. Nie ma ich zbyt wielu w mieście. Bo nie macie towaru dla mas. Tylko dla wybranej elity. No a ktoś przychodzi i sobie otwiera naprzeciwko twoich okien swój interes. - pokręcił głową na znak, że nie bardzo widzi mu się taki pomysł. Nawet w takim zmyślonym przykładzie. Alegoria była dość czytelna bo arenę otaczał nimb tajemniczości co dodawało mu powabu i atrakcyjności. Każdy kto się jakoś o niej dowiedział i odnalazł drogę mógł się uważać za wybrańca. Za członka elity korzystającego z rozrywki nie przeznaczonej dla plebsu z ulicy. Dlatego grono zwolenników areny i zawodników, i organizatorów, i widzów było dość stabilne i ograniczone.

- Więc no jak widzisz przyjacielu mówię ci szczerze, że nie widzi mi się taki interes. Dobrze mi jak jest. To nie jest Saltburg czy Altdorf aby takie kluby pleniły się jak grzyby po deszczu. Inaczej każdy by miał na tyle duże poletko aby zebrać plon dla siebie. No ale tu u nas to jest zaścianek. Starczy na jedno pole i jednego gospodarza. I to się jak sam wiesz sprawdza. Jest wielu zadowolonych ludzi. Wielu z nich ma co przegrywać z sakiewek. Wracają i wracają po jeszcze. Po co to zmieniać Vasilij? Ciesz się życiem i rozrywką jak dotąd. Po co sobie ściągać na głowę kłopoty? - niziołek popatrzył na Vasilija po ojcowsku i podobnie do niego przemówił. Jakby zawczasu chciał go powstrzymać przed wpakowaniem się w kłopoty.

Vasilij kiwał głową gdy niziołek mu tłumaczył swój punkt widzenia. Faktycznie nie miał więcej niż plotki i propozycja Egona. Miał też otwarty umysł.

- Ten przykład z faktorią - nawiązał do analogii przyjaciela - Ja bym to porównał do gospody. Serwuje się gulasz i jest grupa odbiorców. Dla niektórych gulasz będzie nudny i wolą zjeść krwawego steka. Nigdy na gulasz nie przyjdą. Bo bójka na pięści to dla nich za mało. - stwierdził krótko - mogą też jeść gulasz ale zapłacą z chęcią dużo więcej za krwawego steka od czasu do czasu. Pamiętajmy też, że stek musi dużo kosztować. Co daje lepszy zysk, no i nie je się go codziennie bo się znudzi. Zysk można podzielić, więc tej faktorii naprzeciwko nikt nie otwiera na stałe. Bardziej rozkłada na dzień festyn i płaci dla faktorii placowe. Tak żeby wszyscy byli zadowoleni. Po czym wszystko wraca na stare tory… Festyn może też przyciągnąć klientów którzy potem będą przychodzić na stałe do faktorii. Rozumiem obawy i argumenty. Stąd procent możemy odpalić i właścicielom areny. Wszyscy wygrają i byłby to projekt na razie powiedzmy jednorazowy. Potem możemy usiąść i ocenić czy był porażką czy sukcesem. Prosimy o dużo i mało jednocześnie. Zależy jak na to spojrzeć. - Vasilij zawsze był otwarty na nowe możliwości i wyłożył zachowawczą wersje planu dla Theo. Zysk dla właścicieli areny, ich obecność z daleka w przedsięwzięciu co dawało im możliwość korekty pewnych aspektów. Jednorazowość przedsięwzięcia na początek by mieli możliwość blokowania złych pomysłów. Może to nie było do końca to czego Egon chciał ale zwykły "fight pit" nie wchodził tu w grę od początku. Za duża zbieżność i krzyżujących się interesów… Vasilij więc improwizował i wymyślił co się dało. Całość przedstawił Theo. Zawołał też Egona pokrótce naświetlając sprawę by i kompan mógł się wypowiedzieć w końcu o jego pomysł tu chodziło.

- Iście, prawda to - odezwał się Egon, który czuł się nieco zobowiązany do wypowiedzenia się w sprawie, którą właściwie on zaproponował. - Ostatecznie sprawa na naszych karkach będzie spoczywać, a jak nam się uda, to przecież z zyskiem dla ciebie - rzekł Egon. - My tu nie robimy żadnej konkurencji. Sprawa byłaby znacznie mniejsza od areny, tylko jeden na jeden, jedna-trzy walki i potem się rozchodzimy, żeby było bezpiecznie. Rzekłbym, że bylibyśmy w stanie zorganizować coś takiego własnym sumptem, toteż ponosimy całe ryzyko.

Wolał, żeby niziołek załapał, że przychodzą tutaj nie jako ktoś, kto próbuje mu zrobić konkurencję, tylko jako potencjalna okazja, którą być mógł utracić.

- Nie wiem panowie czy rozmawiamy o tym samym. - Theo pokręcił głową dając znać, że dalej coś mu się tu nie klei w tej rozmowie. - Chcecie się prać po pyskach to się pierzcie. Mnie nic do tego. - powiedział i upił łyk ze swojego mosiężnego kielicha. Po czym znów odstawił go na blat stołu obok niedokończonego śniadania. Nie puszczał go jednak.

- Natomiast krwawe befsztyki jak to ładnie nazwałeś Vasili, nerki i inne podroby też mamy w naszym repertuarze. Dlatego to jest konkurencja. Celujemy w ten sam rynek. W tą samą gałąź rozrywki i w te same grupę sakiewek. To jest robienie konkurencji. Robienie koło pióra. - popatrzył uważnie zarówno na umięśnionego wojownika jak i miejskiego spryciarza. Widocznie sprawdzał czy do nich to dotarło jak widzi tą sprawę.

- Do tego jeszcze chcecie to robić w mieście. Tam zawsze jest o jedną osobę co widzi zbyt wiele i papla za dużo. Taka impreza ściągnie na siebie uwagę władz, prędzej czy później. Chyba widzicie ile uwagi i starań my poświęcamy aby utrzymać sprawę w tajemnicy? Przecież nie rozwieszamy plakatów po mieście i nie wynajmujemy krzykaczy aby zaprosić na występy. Za każdym razem jest to gdzie indziej. - pokręcił głową jakby obawiał się, że podobna impreza do tej jaką on organizuje może ściągnąć gromy i na niego gdy zacznie się takim procederem interesować ktoś nieodpowiedni z nieodpowiednio dużą władzą, uprawnieniami i możliwościami. Nie było trudno sobie wyobrazić jak obrońcy moralności wzywają wiernych i sąsiadów by zrobić porządek z takim krwawymi i niemoralnymi praktykami.

- Nie wiem czemu to by miało wszystko służyć. Źle wam u nas? Macie walki, pieniądze, zakłady, rozrywkę. Wszystko po co przychodzi się na arenę. Naprawdę chcecie stracić to wszystko dla wątpliwej inicjatywy dużego ryzyka które nie raczej nie przyniesie wam dużych zysków za to ściągnie gromy i kłopoty na głowy? - zapytał jakby po razk kolejny apelował aby obydwaj zostali przy obecnym układzie i darowali sobie takie fanaberie jakie mogą im wszystkim ściągnąć na głowę tylko kłopoty.

- Źle nie jest - przyznał Egon. - Ale częściej by mogło być. W zamyśle to nie duża impreza z fanfarami, tylko raz na jakiś czas ustawka w dokach na jedną, dwie walki. Więc raczej ryzyko małe, szczególnie, jak ludzi znamy.

Egon zrobił pauzę.

- W takim razie nie wchodzimy sobie w interesy i nie szkodzimy nikomu? - zapytał, odpowiedziawszy na uwagę, że jak chcą się po pyskach prać, to mogą.

- Jeśli to ma być prywatne spotkanie a nie zbiegowisko to nie widzę przeszkód. Ale naprawdę lepiej nie róbcie z tego niczego rozdmuchanego bo napytacie sobie biedy. - Theo przesunął pulchnymi paluchami po swoim miedzianym kuflu i zgodził się na taką minimalistyczną wersję.

Vasilij zrozumiał uwagi niziołka i nie wracał już do tematu. Natomiast spytał o współpracę przy działaniach areny.

- W interesach około arenowych znalazłoby się miejsce? Skoro nowe pole odpada, to może na starym jest opcja. Mam dostęp do dziewczyn co mogą umilić towarzystwo i substancji które goście mogą zażyć dla różnych efektów o jakie poproszą. - Vasilij był już zrezygnowany. Nie był nigdy na arenie na ostrych walkach. Więc błędnie założył, że ich nie ma. Błąd z którego wyciagnie wnioski.

- Jakieś dziewczyny? - Theo chyba uspokoiło to, że obaj rozmówcy nie obstają na zabój przy swojej propozycji. Upił łyk ze swojego kielicha i zagaił o nowy pomysł o jakim wspomniał Vasilij. - Ale co to za dziewczyny? Ile? Co umieją? - zanim odpowiedział impresario areny chciał wiedzieć coś więcej o tym luźno na razie zarysowanym pomyśle.

Egon uspokoił się, wiedząc, że jego interes został zaspokojony. Układał sobie sprawę w głowie, uważając za zbyteczne odzywać się już i niepokoić niziołka. W istocie, sprawa była do zorganizowania: tuzin ludzi, nie więcej, mogło bez problemu spotykać się w opuszczonych chatach na dokach lub gdzie indziej bez zbędnego larum. Zdało się, że niziołek chyba źle zinterpretował ich intencje. Nieważne - jeśli mieli to zorganizować, nie miał oporów, by później przegadać z Vasilijem poszczególne kwestie.

- Cztery dziewczyny młode i dobrze ułożone. Następnie Vasilij opowiedział o każdej ze szczegółami. Opisywał je niczym wytrawne potrawy by przemówić do wyobraźni niziołka. Nie szczędził szczegółów i przekazał całą wiedzą na ich temat jaką otrzymał od Ver. - następnie dodał już pragmatyczniej - Będzie z nimi ktoś do zarządzania. Mogę ci przekazać jedną piąta naszych zysków. Jak to podzielisz dalej i z kim - Vasilij wzruszył ramionami. Wskazując jednocześnie, że daje przyjacielowi pole do popisu na prywatę w tym zakresie i wykrojenie doli dla siebie.

- Pomyślę nad tym. Ale chyba wiesz jaki jest główny profil naszej rozrywki. Niewiele jest pola manewru na coś innego. - powiedział Theo kiwając głową do tego jak mu Vasilij opowiadał o tych pannach, nawet się uśmiechnął ale na koniec nie podał klarownej odpowiedzi. - Przyprowadź je na następne spotkanie. Chcę je zobaczyć co to za jedne. Poza tym kto by miał się nimi zajmować? - powiedział dość zachowawczym tonem i entuzjazmu zbyt wielkiego nie okazywał na taki pomysł.

- Przyprowadzę wszystkie razem z osobą która będzie się nimi zajmowała. Ocenisz jak ci się to widzi. - Vasilij lekko się uśmiechnął - O tych nowych walkach w Festag już coś wiadomo? - zagaił na koniec rozmowy.

- Pewnie będą w Agnestag. Jak się nie uda albo pogoda nie dopisze to Festag. W samo południe to będzie można wymyślić pretekst udania się za miasto. Przed zmierzchem powinno być już po wszystkim. Tym razem będzie to w kręgu. - Theo pokiwał głową na znak, że już coś zaczynało się klarować z tym najbliższym terminem walk. Udało mu się mocno zawęzić co do daty tych występów no i podać miejsce gdzie to powinno się odbyć. Całkiem znajome dla Egona gdyż chodziło o krąg z dużych kamieni w lesie pod miastem.

Chwilę jeszcze pogadali o sprawach bardziej prozaicznych z Theo. Dopili swoje piwa i rozeszli się każdy w swoją stronę. Egon z Vasilijem umówili się też na spotkanie w późniejszych terminie w “Czarnej Czapli”
 
Icarius jest offline