Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2021, 21:58   #214
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Bezahltag (4/8); południe, ulice Neues Emskran w drodze po psy.
Vasilij szedł z “Miłkiem” załatwić psy. Zwierzaki mogły się okazać całkiem użytecznym narzędziem dla bandy. Więc “Cichy” postanowił się rozejrzeć.

- To jakiś hodowca, pasjonat tak? - upewnił się u podwładnego Vasilij. Jak tylko wyszli z faktorii nie chciał robić kilometrów na darmo. - Bo wiesz nas interesuje nie wypożyczanie a zakup. Przydałby się myśliwski mogą być też obronne to by się do ojca posłało. - Vasilij tłumaczył swój zamysł.

- Ma psy i je hoduje i szkoli dla tych co je potrzebują! Zwykle ma jakiegoś na sprzedaż ale nie wiem jak będzie teraz! - krzykiem wyjaśnił kolega idąc z trudem przez miasto. Wiatr bynajmniej nie zelżał i stawiał opór jak niewidzialna ściana. Właściwie to nie do końca niewidzialna bo w końcu zasłonił ponurymi chmurami błękit nieba który dotąd był jakimś pocieszeniem nad głowami. Teraz zamiast niego były ciemne kłęby waty z jakich dodatkowo sypnęło śniegiem. Zawierucha zrobiła się na całego, trzeba było krzyczeć aby się zrozumieć a przy tym wiatr wpychał wraz ze śniegiem słowa z powrotem do gardła.

- To już niedaleko! Sam zobaczysz! - krzyknął jeszcze przewodnik machając dłonią gdzieś naprzód w głąb ulicy. Jej samej nie bardzo było widać, ponura szara ściana śniegu i wiatru pozwalała dojrzeć może jeden budynek dookoła, głębi ulicy nic nie było widać.

Vasilij po prostu parł naprzód by jak najszybciej znaleźć się w budynku gdzie mieli być może dokonać zakupu.
- Idę, idę. Wejdźmy tak jak najszybciej zawieja straszna.

W końcu dotarli. Kolega załomotał w drzwi kamienicy i czekał. Przez tą wichurę nic nie było słychać aż drzwi się nagle otwarły i stanął w nich jakiś starszy jegomość.

- Kogo przywiało w taką zawieję?! - krzyknął wcale nie ukrywając swojego niezadowolenia taką wizytą.

- To ja! - znajomy starał się pokazać twarz chociaż musiał zmrużyć oczy od tego ciskanego w twarz śniegu i wiatru.

- To wlazł! - odkrzyknął gospodarz odsuwając się aby ich wpuścić do środka. Jak weszli zamknął drzwi odcinając się od tej zamieci na zewnątrz. W środku było znacznie ciszej i spokojniej.

- Czego chcecie? - zapytał gospodarz patrząc jak dwóch gości ostrzepuje buty i kożuchy ze śniegu.

- Kolega chce kupić jakiegoś psa. Masz jakiegoś? - przedstawił sprawę z jaką przyszli. Miłek spojrzał na Cichego jakby starał się go wybadać ale skinął głową twierdząco.

- Tak, mam jakiegoś. Chodźcie tędy. - powiedział i wskazał na drzwi do piwnicy i sam zresztą ruszył pierwszy. Skierował się do jakiejś piwnicy gdzie w kojcach były psy. Różne psy ale każdy jeden radośnie machał ogonem na widok gospodarza i gości. Gospodarz poprowadził ich do jednego gdzie były trzy zwierzaki.

- Te są do oddania. - pokazał na te czwornogi jakie wydawały się zdrowe, silne i energiczne.

- Pokażcie wszystkie choćby i z ciekawości. No i powiedzcie o każdym parę słów, no i jakie one obronne, myśliwskie czy takie do towarzystwa. Bo my szukamy raczej psów lekko już tresowanych. Niby można trenować samemu ale lepiej i szybciej wziąć gotowego.

- Ja mam tylko takie psy. - odparł krótko gospodarz obrzucajac gościa ponownym spojrzeniem. - To psy gończe. Na polowania. Te trzy są już ułożone i gotowe na polowanie. Dlatego je wam pokazuje. - wyjaśnił dlaczego przyprowadził gości właśnie do tej piwnicy i tego kojca.

Na gości spoglądały psy różnych ras ale każdy wydawał się średniej wielkości i mocnej budowy. Z tego co mówił Miłek wynikało, że hoduje i szkoli psy głównie dla szlachty i myśliwych do polowań właśnie. Te co pływają po ustrzelone kaczki, te co mogły wytropić lisa w jego norze no i te do nagonki i pościgu. Właśnie te trzy w kojcu należały do tej ostatniej kategorii.

Vasilij przez dłuższa chwilę przyglądał się psą. Najwyraźniej był zadowolony z oględzin lub mu się zwyczajnie podobały. Po chwili zapytał.

- Ile byście chcieli dobry człowieku za takiego psa? Na razie wziąłbym takiego na próbę, jak się sprawdzi wrócę po resztę. - Vasili liczył oczywiście na ciut korzystniejszą cenę. Nie chciał też kupować kota w worku.

- Za takiego rasowego psa jakiego szlachta i myśliwi biorą to będzie 20 karlików. - odparł gospodarz widocznie przygotowany na takie pytanie i wcale nie zdziwiony zachowaniem klienta.

- Jak kupię dziś jednego, pozostałe w przeciągu dwóch dni. To może uda nam się tu jakąś zniżkę zastosować? - Vasilij przystąpił do targowania się.

- Może kupisz, może nie kupisz. Jak chcesz kupić trzy to kupuj teraz. To może coś spuszczę. Ale za jednego to mi się nie opłaca. A towar pewny, nie weźmiesz teraz to sprzedam komu innemu. Zima jest to co chwila ktoś robi polowania i psa potrzebuje. - Miłek wzruszył ramionami nie zdradzając zbyt wielkiego zaintersowania spuszczaniem ceny z towaru jakiego widocznie był pewny, że znajdzie kupca. A zima rzeczywiście była jedną z najlepszych pór na polowania bo zimowe futra zwierząt, gęste i grube, uchodziły za najlepsze i najcenniejsze.

- To powiedz ile za trzy w takim razie? - Vasilij przeszedł do dobicia targów.

- Jak trzy na raz to 60 brzdęków. Może spuszczę 5. - odparł właściciel tej psiej hodowli całkiem szybko oferując cenę za te trzy zwierzaki jak i nieco spuściłby z ceny.

- Wezmę zatem wszystkie trzy. - Vasilij sięgnął do sakiewki i odliczył większą jej cześć właścicielowi. Jednocześnie spojrzał na Miłka i uśmiechnął się jakby dawał dziecku prezent. - Zajmij się nimi, przecież widzę jak ci się oczy cieszą.
 
Icarius jest offline