Vasilij szedł z “Miłkiem” załatwić psy. Zwierzaki mogły się okazać całkiem użytecznym narzędziem dla bandy. Więc “Cichy” postanowił się rozejrzeć.
- To jakiś hodowca, pasjonat tak? - upewnił się u podwładnego Vasilij. Jak tylko wyszli z faktorii nie chciał robić kilometrów na darmo. - Bo wiesz nas interesuje nie wypożyczanie a zakup. Przydałby się myśliwski mogą być też obronne to by się do ojca posłało. - Vasilij tłumaczył swój zamysł.
- Ma psy i je hoduje i szkoli dla tych co je potrzebują! Zwykle ma jakiegoś na sprzedaż ale nie wiem jak będzie teraz! - krzykiem wyjaśnił kolega idąc z trudem przez miasto. Wiatr bynajmniej nie zelżał i stawiał opór jak niewidzialna ściana. Właściwie to nie do końca niewidzialna bo w końcu zasłonił ponurymi chmurami błękit nieba który dotąd był jakimś pocieszeniem nad głowami. Teraz zamiast niego były ciemne kłęby waty z jakich dodatkowo sypnęło śniegiem. Zawierucha zrobiła się na całego, trzeba było krzyczeć aby się zrozumieć a przy tym wiatr wpychał wraz ze śniegiem słowa z powrotem do gardła.
- To już niedaleko! Sam zobaczysz! - krzyknął jeszcze przewodnik machając dłonią gdzieś naprzód w głąb ulicy. Jej samej nie bardzo było widać, ponura szara ściana śniegu i wiatru pozwalała dojrzeć może jeden budynek dookoła, głębi ulicy nic nie było widać.
Vasilij po prostu parł naprzód by jak najszybciej znaleźć się w budynku gdzie mieli być może dokonać zakupu.
- Idę, idę. Wejdźmy tak jak najszybciej zawieja straszna.
W końcu dotarli. Kolega załomotał w drzwi kamienicy i czekał. Przez tą wichurę nic nie było słychać aż drzwi się nagle otwarły i stanął w nich jakiś starszy jegomość.
- Kogo przywiało w taką zawieję?! - krzyknął wcale nie ukrywając swojego niezadowolenia taką wizytą.
- To ja! - znajomy starał się pokazać twarz chociaż musiał zmrużyć oczy od tego ciskanego w twarz śniegu i wiatru.
- To wlazł! - odkrzyknął gospodarz odsuwając się aby ich wpuścić do środka. Jak weszli zamknął drzwi odcinając się od tej zamieci na zewnątrz. W środku było znacznie ciszej i spokojniej.
- Czego chcecie? - zapytał gospodarz patrząc jak dwóch gości ostrzepuje buty i kożuchy ze śniegu.
- Kolega chce kupić jakiegoś psa. Masz jakiegoś? - przedstawił sprawę z jaką przyszli. Miłek spojrzał na Cichego jakby starał się go wybadać ale skinął głową twierdząco.
- Tak, mam jakiegoś. Chodźcie tędy. - powiedział i wskazał na drzwi do piwnicy i sam zresztą ruszył pierwszy. Skierował się do jakiejś piwnicy gdzie w kojcach były psy. Różne psy ale każdy jeden radośnie machał ogonem na widok gospodarza i gości. Gospodarz poprowadził ich do jednego gdzie były trzy zwierzaki.
- Te są do oddania. - pokazał na te czwornogi jakie wydawały się zdrowe, silne i energiczne.
- Pokażcie wszystkie choćby i z ciekawości. No i powiedzcie o każdym parę słów, no i jakie one obronne, myśliwskie czy takie do towarzystwa. Bo my szukamy raczej psów lekko już tresowanych. Niby można trenować samemu ale lepiej i szybciej wziąć gotowego.
- Ja mam tylko takie psy. - odparł krótko gospodarz obrzucajac gościa ponownym spojrzeniem. -
To psy gończe. Na polowania. Te trzy są już ułożone i gotowe na polowanie. Dlatego je wam pokazuje. - wyjaśnił dlaczego przyprowadził gości właśnie do tej piwnicy i tego kojca.
Na gości spoglądały psy różnych ras ale każdy wydawał się średniej wielkości i mocnej budowy. Z tego co mówił Miłek wynikało, że hoduje i szkoli psy głównie dla szlachty i myśliwych do polowań właśnie. Te co pływają po ustrzelone kaczki, te co mogły wytropić lisa w jego norze no i te do nagonki i pościgu. Właśnie te trzy w kojcu należały do tej ostatniej kategorii.
Vasilij przez dłuższa chwilę przyglądał się psą. Najwyraźniej był zadowolony z oględzin lub mu się zwyczajnie podobały. Po chwili zapytał.
- Ile byście chcieli dobry człowieku za takiego psa? Na razie wziąłbym takiego na próbę, jak się sprawdzi wrócę po resztę. - Vasili liczył oczywiście na ciut korzystniejszą cenę. Nie chciał też kupować kota w worku.
- Za takiego rasowego psa jakiego szlachta i myśliwi biorą to będzie 20 karlików. - odparł gospodarz widocznie przygotowany na takie pytanie i wcale nie zdziwiony zachowaniem klienta.
- Jak kupię dziś jednego, pozostałe w przeciągu dwóch dni. To może uda nam się tu jakąś zniżkę zastosować? - Vasilij przystąpił do targowania się.
- Może kupisz, może nie kupisz. Jak chcesz kupić trzy to kupuj teraz. To może coś spuszczę. Ale za jednego to mi się nie opłaca. A towar pewny, nie weźmiesz teraz to sprzedam komu innemu. Zima jest to co chwila ktoś robi polowania i psa potrzebuje. - Miłek wzruszył ramionami nie zdradzając zbyt wielkiego zaintersowania spuszczaniem ceny z towaru jakiego widocznie był pewny, że znajdzie kupca. A zima rzeczywiście była jedną z najlepszych pór na polowania bo zimowe futra zwierząt, gęste i grube, uchodziły za najlepsze i najcenniejsze.
- To powiedz ile za trzy w takim razie? - Vasilij przeszedł do dobicia targów.
- Jak trzy na raz to 60 brzdęków. Może spuszczę 5. - odparł właściciel tej psiej hodowli całkiem szybko oferując cenę za te trzy zwierzaki jak i nieco spuściłby z ceny.
- Wezmę zatem wszystkie trzy. - Vasilij sięgnął do sakiewki i odliczył większą jej cześć właścicielowi. Jednocześnie spojrzał na Miłka i uśmiechnął się jakby dawał dziecku prezent. - Zajmij się nimi, przecież widzę jak ci się oczy cieszą.