Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2021, 07:54   #216
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Bezahltag (4/8); popołudnie; powóz; Versana, Pirora, van Zee, Naji i van Richer



- No i co myślicie moje panie? - zapytała Kamila patrząc na współpasażerki. Jechały w powozem rodziny van Zee tym samym jakim już niegdyś Versana miała przyjemność jechać gdy objeżdżała z panienką miasto w akcji dobroczynnej. Powóz był zdecydowanie większy i miał stałą budę z wygodnym wnętrzem. Pod siedzeniami miał jakieś ogrzewanie więc od nich i w nogi było przyjemne ciepło. No i był pojemniejszy w jednym rzędzie siedzeń mogło usiąść obok siebie trzy osoby w wygodnym standardzie a od biedy może i cztery. Ale oczywiście w towarzystwie na tym poziomie komfort był zdecydowanie najważniejszy a i tak była piątka więc mogły się rozsiąść wygodnie. Służba i eskorta jechała drugim powozem choć już nie tak okazałym. Tam się znalazło miejsce i dla Kornasa i dla James’a i dla służby pani von Richter jak i panienki van Zee. Oni otaczali i szli przodem szlachetnie urodzone damy oraz brali na swoje barki te wszystkie brudne i zimne roboty jak trzeba było szarpać się z jakimiś drzwiami czy przesunąć jakiś stary mebel z przejścia. Przecież ich panie nie mogły się babrać w tak ohydnej robocie. Tylko Nije nie miała żadnej służby co niejako niemo potwierdzało różnicę w statusie społecznym i materialnym. Ale w samym głównym powozie jechały bez służby aby mogły swobodnie porozmawiać.

Do powozu przyjemnie się wracało po tych wojażach. Chodzeniu po schodach, przez dawne izby i korytarze, czasem trzeba było się mocować z jakimiś drzwiami czy raczej czekać aż ktoś ze służby oczyści drogę. A na zewnątrz panowała zima. Nawet jak zamieć się skończyła to samo chodzenie po tych zaniedbanych i opuszczonych budynkach samo w sobie nie było ani zbyt przyjemne ani na pewno nie było ciepło jak wewnątrz powozu. Ale końcówka dnia była w sam raz na dojechanie na te trzy wybrane adresy i obejrzenie ich sobie nim się zaczęło zmierzchać jak teraz. Między innymi właśnie dlatego teraz znów w komplecie siedziały w powozie grzejąc się i mogły ochłonąć i podsumować sobie tą wycieczkę.

https://thumbs.dreamstime.com/b/vidzeme-one-famous-regions-latvia-where-medieval-history-meets-marvelous-scenic-landscapes-medieval-windmill-113277063.jpg

Po wyjeździe z rezydencji van Zee na pierwszy ogień poszedł stary wiatrak. Jego zaletą była lokalizacja w samym centrum Nowego Miasta, tuż przy rzece. Większość populacji mieszkała w tej części miasta więc adres był dobry. Widok z zewnątrz nie był zbyt porywający. Szary, wysoki budynek z nieruchomymi skrzydłami wiatraka świeżo zawalony śniegiem po tej porannej zamieci. By się dostać do środka Kornas, James i inni musieli wziąć się za łopaty i odkopać ze śniegu wejście. Wewnątrz panował półmrok bo okien prawie nie było tylko lite ściany. W końcu nie był to budynek mieszkalny.

Był zbudowany jak wieża czyli był wysoki na trzy kondygnacje i poddasze można było traktować jak kolejną. Do tego piwnica. Każda z nich była dość prosta, w końcu to były magazyny na worki z ziarnem albo już zmieloną mąką. Można było co prawda to zabudować aby stworzyć mniejsze izby ale to wymagałoby dodatkowych inwestycji. Za to widok przez niewielkie okna był całkiem ciekawy. Zwłaszcza z najwyższej kondygnacji bo ta sięgała tuż ponad czubkami dachów okolicznych i dalszych kamienic więc pomimo pochmurnego dnia było widać szarą kreskę morza.

- Widzisz? Mówiłam ci, że chyba powinno być widać. - Nije znalazła okazję aby spotkać Pirorę przy tym oknie i rzuciła jej swój radosny, komentarz.

- No nie wiem czy nie za mały. - Madeleine miała wyraźnie wątpliwości czy budynek nadaje się do pełnienia zamierzonej funkcji.

- Z zewnątrz rzeczywiście wydawał się większy. - odparła bardka kiwając mądrze swoją ciemnowłosą główką. Czy wiatrak jest za duży czy nie to zależało od skali spotkań jakie by miały się tutaj odbywać. Nie było sobie trudno wyobrazić parterowej czy tej z pierwszego piętra kondygnacji jako scenę oraz resztę z ławami czy krzesłami przeznaczonymi dla gości. Powyżej jakieś garderoby poniżej jakaś poczekalnia z szynkwasem no można to było tak urządzić jak to na głos zastanawiały się damy. A zwłaszcza Nije która z całej grupki miała największe doświadczenie praktyczne w takich występach to teraz zdawała się mieć najwięcej do powiedzenia. Koniec końców panie i panny nie podjęły decyzji i uznały, że najpierw muszą zobaczyć pozostałych kandydatów.

https://cdna.artstation.com/p/assets/images/images/021/211/530/20191011074845/smaller_square/liliya-shaifulina-swamp-tavern.jpg?1570798125

Więc pojechały pod “Czarnego konia”. Czyli dawną gospodę jaka od lat stała pusta. Wyglądała dość znajomo bo w końcu każdy bywał w jakiejś gospodzie. Wydawała się najbardziej uniwersalna z całej trójki. Miała wszystko co potrzeba pełnowymiarowej gospodzie czyli sporą główną izbę z wciąż stojącymi zakurzonymi stołami i ławami, niewielkie podwyższenie dla artystów, szynkwas za nim kuchenne zaplecze, pod nim piwnicę a nad główną izbę dwa piętra pokojów dla gości.

- Jak rozbudować tutaj scenę, zrobić ją większą a tutaj można rozstawić stoły albo nawet same ławy to jest całkiem sporo miejsca. - Nije wydawała się być przekonana najbardziej właśnie do tego miejsca. Nie było trudno sobie wyobrazić, że jak tu posprzątać i odnowić, poprzestawiać trochę meble, dodać nowe to można w tej głównej sali urządzić całkiem porządne miejsce dla występów i ich oglądania. A na piętrach miejsce na garderoby i resztę a zapasy można by trzymać w piwnicy.

- No nie wiem… Wygląda jak gospoda… Tak zwyczajnie. Jak występy urządzane w gospodzie. - tym razem to głównie pani von Richter nie miała przekonania co do wystroju i charakteru tego miejsca. Bo co tu było ukrywać to, że byli teraz w karczmie to było widać tak z zewnątrz jak z wewnątrz i to było raczej trudne do przeskoczenia. Kamila widząc, że trudno o jednoznaczną opinię zaproponowała zwiedzenie trzeciego adresu.


https://i.pinimg.com/originals/ee/0a/4b/ee0a4b733ea45e2de69f8d35aae1eda7.jpg


Trzeci adres okazał się pełnowymiarową rezydencją. Co prawda nie miał ani szynkwasu ani gotowej sceny ale za to coś co chyba było salą balową okazało się rozmiarami być w sam raz na jakieś koncerty i występy. Jak zresztą część obecnego towarzystwa mogła się sama przekonać czy u van Zee czy u van Hansenów. Do tego liczne pokoje i całe zaplecze od kuchni zaczynając po różne pomieszczenia gospodarcze kończąc. Nie było trudno zgadnąć, że szlachetnie urodzony damy wydawały się najbardziej zafascynowane właśnie tym obiektem.

- I tu można by się urządzić. - pokiwała swoją kasztanową głową pani von Richter mówiąc z uznaniem o tych wielkich i bogatych przestrzeniach.

- Jest za duży. Wyremontowanie tego to nie wiem ile zajmie i pochłonie kosztów. - panna Simonsberg jakby czuła się w obowiązku zrewanżować się szlachciance za poprzednie narzekania na lokal który jej najbardziej przypadł do gustu.

- Musimy myśleć przyszłościowo. Przecież nie planujemy tego na jeden sezon. Jak to sobie wyobrażasz? Wrzucimy pieniądze w remontowanie tej tancbudy po to by zaraz ładować złoto w remont tej rezydencji? To już lepiej od razu zacząć od tego. - Madeleine nie dała się tak łatwo przekonać i panna van Zee widząc, że nie zanosi się na łatwe rozstrzygnięcie sporu zarządziła odwrót do powozu i rezydencji na posiłek. Rzeczywiście już zaczynało zmierzchać i chodzenie po wychłodzonych, opuszczonych budynkach nie wydawało się zbyt dobrym pomysłem. A po tych lekkich przekąskach w południe żołądki domagały się swoich praw.

No i jak właśnie wracały to Kamila poprosiła o zdanie swoje towarzyszki w tym kółku poetyckim no i teatralnym przedsięwzięciu. Jak nietrudno było przewidzieć Madeleine optowała za rezydencją a Nije za karczmą więc tutaj zgody nie było.

Pirora w każdym miejscu robiła poglądowy szkic w swoim notesie, czasem dodawała też scenę, siedziska i loże. Oczywiście w stylu averlandzkim, ale tylko takie znała zdobienia. Dla malarki najlepsze miejsce do przerobienia była tawerna. Dwór owszem miał potencjał ale tylko jeśli ktoś ma pewność że teatr będzie miał takie branie, do tawerny będa mogli przychodzić i mieszczanie i arystokraci. Do dworku raczej sami arystokraci.

- Jeśli mogę coś zauważyć. O ile dwór jest imponujący to chyba pierwszy teatr w miescie lepiej zrobić w miejscu które łatwiej przerobić i włożyć w niego mniej wkładu własnego. Zwłaszcza że nie wiadomo jak szybko uczęszczanie w przedstawieniach się przyjmie. Tak nie tylko otwieracie się na ludzi którzy już sztukę lubią ale i na mieszczać których jest więcej i przyniosą większe wkłady do kasy teatru. Ten balkon można wykorzystać na loże i zrobić też takie na półpiętrze. Dzięki czemu można je wykorzystać jako miejsca dla patronów. I jeśli dodamy drugie schody tutaj. Można ten balkon przeciągnąć z obu stron sceny….- Pirora pokazała naprędce zrobiony szkic jak to mogłoby wyglądać obecnym kobietom.

Każdy z budynków niósł ze sobą zarówno tyle samo korzyści co kłopotów. Wybór nie był łatwy i aby sobie go ułatwić Versana spoglądała co jakiś czas na szkice averlandzkiej szlachcianki i mimo, że były to tylko poglądowe rysunki wnętrza i rozkładu pomieszczeń oraz mebli to dało się w tym wyczuć swoistego rodzaju lekkość i styl.

- Może warto by było wpierw zorientować się jakim budżetem dysponujemy? - zaproponowała - Mierzmy siły na zamiary. - dodała patrząc na zgromadzone damulki. Wszak na ostatnim spotkaniu organizacyjnym nie padły żadne konkrety dotyczące finansowania tego przedsięwzięcia a w ocenie Versany, w której żyłach płynęła krew przedsiębiorczej kobiety to to był jeden z ważniejszych aspektów. Damy z towarzystwa często były oderwane od rzeczywistości i miały nadzwyczajną zdolność do bujania w obłokach i pisania różnych scenariuszy patykiem na wodzie.

- Dobre pytanie. Myślę, że najpierw powinien te budynki obejrzeć jakiś architekt albo inżynier. Bo nie ukrywajmy moje panie, żadna z nas się chyba nie zna na budowaniu domów. Szkoda by było jakby wybrane miejsce miało się zawalić za pół roku. - odparła pani von Richter zerkając na koleżanki jadące w powozie. Nije na to machnęła dłonią na znak, że to nie do niej pytanie a Kamila po chwili zastanowienia przyznała jej rację.

- Chyba rzeczywiście tak będzie najlepiej. Taki specjalista pewnie by mógł zrobić też wstępny kosztorys takiego remontu. - dodała nieco mniej pewnie ciemnoskóra dziedziczka lokalnej fortuny.

- Mam nadzieję, że nie liczycie ze strony ubogiej artystki na jakieś wsparcie finansowe. Mówię z góry, że nie ma na to szans. - zaznaczyła minstrelka dając z miejsca wyraz swoich poglądów w tej finansowym aspekcie projektu. Nie było się co dziwić jej status materialny był najsłabszy w całym tym gronie.

- Twoja obecność wynagradza nam wszystko. Chociaż w faktorii akurat mam jeden wolny wakat. Byłabyś zainteresowana? - odparła żartobliwie. Uśmiechając się przy tym do bardki i puszczając jej oczko aby ta nie brała tego do siebie. Najia na szczęście miała dystans do siebie i świata więc taki niewinny dowcip nie powinien sprawić jej przykrości.

- Z tym architektem lub konstruktorem to całkiem dobry pomysł. - zgodziła się ze słowami tej, której zrobiła w willi van Zee mały przytyk - Tak się składa, że akurat zleciłam kwatermistrzowi mojego magazynu znalezienie dekarza do dziurawego dachu. Może tak by jemu zlecić ekspertyzę? - zaproponowała obrzucając siedzące wewnątrz znośnie nagrzanej karety kobiety - Biorąc kilka prac naliczyłby zapewne zniżkę. - dodała wskazując korzyść jaka płynęła z wynajęcie tego właśnie specjalisty a w przypadku kiedy inwestorki wiedziały, że ich kapitał będzie raczej ograniczony było to bardzo istotne,

- Wracając jednak do budżetu i naszych wkładów. - nawiązała jednak do sprawy wokół, której kręciło się niemalże wszystko - Czy jest wam już wiadomo jak dużą sumą karlików mogłybyście rozporządzać? Nawet tak orientacyjnie. - zapytała spoglądając na nową twarz w ich towarzystwie - Pokładam nadzieję, że na ciebie Piroro również możemy liczyć w tej kwestii?

- Mhmm ..myślę że co miesiąc moglabym przeznaczać pewna ilość moich funduszy i zostać współ mecenasem ale ile będe mogą przeznaczyć zależeć będzie od tego ile będzie mnie kosztować zakup własnej kamienicy. Chyba że ja i Naji możemy odpracować w naturze. Naji będzie dożywotnio dawać darmowe koncerty a ja mogę przyłożyć rękę do malowania ścian… choć musicie się liczyć, że będzie tam wszystko oprócz białej przestrzeni. - Zaśmiała się blondynka zastanawiając się jak to wszystko zmieścić w miesięcznym budżecie. - Choć pewnie bym musiała rozejrzeć się nad zainwestowaniem części pieniędzy w jakiś projekt z którego mogłabym czerpać dodatkowe fundusze.

- W założeniu to Teatr ma przynosić comiesięczny zysk pozwalający co najmniej na jego utrzymanie. - zauważyła wdowa po kupcu. Wszak nawet fundacje uzyskiwały wystarczający przychód aby pokryć wszystkie swoje wydatki.

- Myślałam raczej o tym ile byłabyś w stanie zainwestować teraz aby w przyszłości móc zbierać plony. - dodała zaznaczając, że wkład w powstanie tego przybytku przynosić ma w perspektywie czasu wymierne korzyści - Nie chce też by moje słowa zabrzmiały zbyt ostro. Doceniam talent i chęci ale niestety tylko nimi nie uda nam się nic zbudować.

- Zgadzam się ale nie zapomnij że teatr czeka remont może przebudowa. Więc ten zysk możemy widzieć za półtora miesiąca jak nie dłużej, a on musi jeszcze zarobić na gaże dla aktorów rekwizyty i wszystko co się z nim wiążę. A tak jak każda finansowa inwestycja niesie ze sobą ryzyko że się nie zwróci i wszyscy poniesiemy straty. Dlatego wolę poczekać na ostateczny kosztorys zanim zacznę rzucać konkretnymi liczbami. - Wytłumaczyła Pirora pokazując że nie jest głupiutka dziedziczką z Averlantu co kupuje pierwszy zachwalany towar. Ale wie z czym to się wiążę i nie da się wciągnąć w tracenie pieniędzy,

- Doskonale. - zatarła dłonie, które wciąż były nieco zmarznięte - O zebranie środków na fundusz początkowy. Niestety jak się koniu nie podsypie siana ten nie pojedzie. - uśmiechnęła się serdecznie.

- A jak sprawa u pozostałych szanownych pań wygląda? - spojrzała ponownie na dwie pozostałe, które do tej pory nie złożyły konkretnej deklaracji.

- Podobnie. Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Jak będzie kosztorys będzie można zobaczyć co da się z tego uszyć. I z tym dekarzem to jak rozumiem taki żart? To będzie potrzebny jakiś prawdziwy architekt albo inżynier. Myślę, że porozmawiam z mężem, wydaje mi się, że wspominał kiedyś o jakimś. - pani von Richter uniosła brew na wspomnienie o wycenie kosztów remontu przez dekarza i widocznie pomysł nie przypadł jej do gustu. Zaś nie była skłonna obiecywać żadnych kwot do czasu aż nie zobaczy owego kosztorysu.

- Chyba wszystkie powinnyśmy to przemyśleć. Ale na szczęście już dojeżdżamy do domu. Zmierzcha już, może zostaniecie na kolację i wieczorne spotkanie? Mam nadzieję, że jak pogoda się uspokoiła to reszta dam zaszczyci nas swoją obecnością. - Kamila skinęła głową zgadzając się z koleżanką i znów starała się jakoś pogodzić te różne, nie do końca zgodne ze sobą pomysły.

- Ja chętnie zostanę i poznam nowe osoby. Przyznam że trochę jestem spragniona na nowe znajomości. - Powiedziała Pirora uśmiechając się do Kamili i von Richter.
 
Obca jest offline