Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2021, 10:16   #218
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Bezahltag (4/8); wieczór; kamienica van Darsenów; Versana, Łasica, Brena, Dagmara, Oksana

- Już powinna tu być. - rzekła do zgromadzonych w jej izbie kobiet. W rogu na pufie rozsiadła się Dagmara, która właśnie stroiła mandolinę by według zaleceń jej właścicielki umilać atmosfera spotkania jakimiś miłymi dla ucha oraz nie koniecznie przyzwoitymi melodiami i balladami. Brena wraz z Blanką za to krążyły między pokojem swojej pracodawczyni a kuchnią donosząc a to zakąski a to dzbanki z wodą i winem. Łasica natomiast dość nerwowym krokiem przechadzała się w tą i nazad. Dało się odczuć jej podekscytowanie i przejęcie wiążące się z tak wyjątkową dla niej chwilą. Versana chyba jeszcze nigdy wcześniej nie widziała jej w takim stanie. To zaś nieco ją rozbawiło mimo to nie dała po sobie tego poznać.

- Usiądź wreszcie złociutka. - rzuciła do drepczącej z nogi na nogę koleżanki - Zdążysz się nastać. Takie pobieranie miar to nie chwila czy dwie. - zachichotała - Wprowadzasz nerwową atmosferę a zależy nam przecież na miłym spędzeniu czasu w towarzystwie uroczych kobiet.

- Tak, tak, już siadam. - niebieskowłosa pokiwała głową ale jakoś się nie spieszyła z tym siadaniem. Za to jak przyszła, jak zwykle już było ciemno na zewnątrz zdradzała radość z tego ponownego spotkania i ciekawość jak koleżankom zszedł dzień.

- No a jak ta nasza nowa koleżanka? - zagaiła gdy już się przywitały i miały czas na opowiedzenie sobie dnia i tego co się działo od wczorajszego rozstania.

- Czas pokaże. - rzuciła niezbyt jasno - Zapowiada się jednak obiecująco. Jeżeli jest równie sprytna i wierna co smaczna to będzie do nas pasować jak ulał. - po chwili jednak wyjaśniła - Wyjaśniłam jej co nieco bez wdawania jednak w większe szczegóły. Nie miałyśmy niestety zbyt wiele czasu a ten, który udało nam się wyłuskać poświęciłyśmy na małe co nieco. - zachichotała na wspomnienia tamtej spontanicznej akcji - Zaprosiłam ją w każdym razie jutro na późny obiad bądź wczesną kolację. - spojrzała z uśmiechem na Łasicę wiedząc jaka będzie jej reakcja - Jeżeli masz ochotę to oczywiście wpadaj. - tym razem to Ver wykazała inicjatywę.

- Nie dam rady jutro. Jestem umówiona na to pluskanie naszej Wilczycy. - starsza stażem kultystka pokręciła z żalem głową na znak, że raczej nie zanosi się aby jutro dała radę się spotkać z siostrami na tym obiedzie.

- Jej to już się z nią spróbowałaś? Eh a ja się z nią nawet nie całowałam. - troszkę zmarkotniała a troszkę dało się wyczuć nutkę zazdrości, że koleżanka już miała pierwszą przyjemność z nową koleżanką a ona sama nic więcej poza wczorajszym prawie przelotnym spotkaniem.

- No nic. Jak już jest na miejscu to w końcu ją dorwę. - na koniec jednak uśmiechnęła się dając znać, że nadal żywi nadzieję na bezpośrednie spotkanie i poznanie młodej blondynki w najbliższym czasie.

- Aha! Udało mi się namówić Anę na spotkanie! - powiedziała prawie w ostatniej chwili jakby dopiero teraz jej się udało o tym przypomnieć. - W Festag po mszy. Mamy pójść do jakiejś karczmy czy co. Więc jakby Wiewióreczka miała wolne to może do nas dołączyć. - doprecyzowała jak się umówiła ze swoją koleżanką z pracy co do jakiej żywiła nie małe nadzieję.

- To zapowiada się, że każda z nas zasmakuje czegoś nowego. - zaśmiała się żartując nieco zarówno z wcześniejszej reakcji Łasicy na jej przygode z Pirorą jak i zbliżające się spotkanie, w którym uczestniczyć będzie Brena. Tym razem nie będąca pod czujnym okiem swojej pracodawczyni - Chciałabyś zabrać ze sobą jeszcze, którąś z dziewcząt? - zaproponowała mając w domyślę albo Dagmarę albo Blankę?

- Breno w Festag po mszy masz wolne. - podjęła do wchodzącej właśnie rudzinki - Nadia zaprasza cię na wspólne wyjście na miasto. - dodała - Dostaniesz kilka monet to będziesz mogła poszaleć.

- Dziękuję proszę pani. - Brena odzwdzięczyła się ciepłym uśmiechem skierowanym do swojej pracodawczyni i dygnęła grzecznie. Widać było, że cieszy się na taki wspólny wypad zwłaszcza jak Łasica przesłała jej całusa.

- Oj jak wiesz Ver ja pięknym dziewczętom nigdy nie odmawiam. Zwłaszcza naszym siostrom i koleżankom. Ale jednak tym razem nie chciałabym spłoszyć Any. Dobrze się zapowiada ale nie wiadomo jak by było jakby do czegoś miało dojść. To lepiej mniejsze grono. Już jej powiedziałam, że mam jedną koleżankę też pokojówkę to się zgodziła. Ale zbyt duży tłum to mógłby ją speszyć. - włamywaczka położyła dłoń na dłoni swojej przyjaciółki ale tym razem wolała nie skorzystać z jej szczodrej propozycji ze względu na dobro Any którą opisywała dotąd bardzo obiecująco. Ale poza wygłupami i filtrami dotąc nic więcej nie było między nimi to nie było do końca wiadomo jak by mogła się zachować w chwili gdyby chodziło o coś więcej.

- Niech i tak będzie. - odparła przyznając rację kochance - Nie ma co płoszyć naszej młodej łani. - zachichotała - Apropos młodych łań to gdzie ta Oksana? - rzuciła bezosobowo pytając tak naprawdę sama siebie.

Nie czekały jednak zbyt długo. W końcu i Nadja i Oksana kończyły pracę w podobnym czasie czyli gdzieś o zmierzchu. Zanim przeszły przez miasto to już był ciemny wieczór. Teraz też rozległ się dzwonek do drzwi i Brena poszła sprawdzić kto to. A po chwili wróciła ze znajomą już krawcową o dwukolorowych włosach.

- Przyszła ta krawcowa. - zakomunikowała Brena nieco się odsuwając aby zrobić miejsce dla nowo przybyłej.

- Dobry wieczór. - przywitała się grzecznie pracownica sklepu Grubsona kierując swoje spojrzenie na główną gospodynię z jaką najwięcej rozmawiała przy ostatnim spotkaniu.

- Witaj. Wchodź śmiało. - zachęcającym gestem zaprosiła do środka gościa, którego przed chwilą rudowłosa pieguska przyprowadziła na piętro - Napijesz się czegoś lub przekąsisz? - zaproponowała - Po całym dniu pracy zapewne doskwiera ci głód i pragnienie. - zauważyła wiedząc jak dużo czasu Oksana spędza w sklepie Huberta.

Dagmara na szczęście była na tyle domyślną dziewczyną, że gdy tylko spostrzegła w progu izby krawcową niemal odruchowo podniosła mandolinę opierając ją sobie o kolano, chwyciła pierwszy akort i delikatnie uderzyła w struny wprowadzając je w wibracje tak by z pudła instrumentu wydobył się z początku cichy jednak wesoły dźwięk.

- Co do picia poproszę jeśli to nie kłopot. - gość odpowiedziała grzecznie rozglądając się z zaciekawieniem po tych wszystkich zebranych domowniczkach. Brena skinęła głową i poszła do kuchni aby zrealizować to zamówienie.

- Zawieja. Może życzyłabyś sobię by po wszystkim mój dorożkarz odstawił cię pod dom? - zapytała w trosce o los jak miałą nadzieję jej przyszłej informatorki - Z góry zaznaczę, że to nie problem. - dodała spoglądając nagle na Łasicę - A o to ta piękna dzierlatka o której ci wspominałam i która będzie głównym aktorem dzisiejszego przedstawienia. - zachichotała wskazując otwartą dłonią na podekscytowaną przyjaciółkę.

- Oh, nie trzeba się mną kłopotać, ja mam dość blisko do domu. - mimo wszystko krawcowa chyba nie była przyzwyczajona do takiej wspaniałomyślności ze strony klientów i zareagowała grzeczną odmową jak każda dobrze wychowana służka czy robotnica zareagować powinna. Ale jak padła wzmianka o tej z jakiej dzisiaj miała brać miarę spojrzała na nią szybkim spojrzeniem obrzucając ją z góry na dół.

- Witaj. - Łasica wdzięcznie weszła w rolę kolejnej pokojówki czy służącej więc intuicyjnie wydawała się bardziej zbliżona statusem do Breny czy Oksany niż do Versany czy Huberta. - Widziałam twoje ostatnie kreacje naszej pani i Breny. Są prześliczne! Te kolory i materiał! I te węże! A przynajmniej tak wyglądają. Nie mogę uwierzyć, że też będę miała taką suknię. Nasza pani jest najwspanialsza na świecie! - wychowanka miejskich ulic jak chciała to potrafiła być zarówno słodka jak i przekonująca. Zalała krawcową swoim zachwytem i uwielbieniem tak dla jej dzieła jak i dla swojej pani jaka sponsorowała jej usługi.

- Dziękuję. Cieszę się, że przypadło do gustu. Nie byłam pewna czy się spodoba. - Oksana chociaż starała się zachować skromność to wydawała się podbudowana i ucieszona tak wielkim docenieniem jej pracy i talentu.

- Bardzo! W życiu nie widziałam tak pięknych sukni! - Łasica wykrzyknęła z pełnym przekonaniem i Oksana w końcu się roześmiała usatysfakcjonowana takim odbiorem swoich dzieł.

- Rzeczywiście masz kochaniutka fach w ręku jak się patrzy. - pochwaliła w trochę innym niż Łasica tonie pracownice Grubsona - Powiem ci więcej. Marnujesz się. - dodała - Z takim kunsztem powinnaś pracować u jak im tam... Hmmmm… - zadumała szukając odpowiedniego nazwiska - Schneiderów. Wiesz tych co mają taki piękny sklep i pracownię na Bakaliowej . - to, że Oksana będzie znała rodzinę o której wspomniała Ver było oczywistym. Wszak cały ród należał do najwybitniejszych szwaczy na całym północnym wybrzeżu. Zaopatrywali się u nich najbogatsi i najznamienitsi mieszkańcy Neues Emskrank i często najtańsza czy to sukienka czy żupan kosztowały tyle, że najwyższej jakości towar w faktori Huberta nie sięgał im do pięt.

- Korzystaliby z twoich usług ci, którzy są na językach wszystkich a u takiego Huberta? - spojrzała pytająco na Oksanę - Kto cię odwiedzi? Najwyżej taka ja. - uśmiechnęła się delikatnie - Popraw mnie jak się mylę, bo może naprawdę wśród klienteli Grubsona są arystokraci i magnateria?

- Nie, raczej nie. - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła przecząco głową, że takie elity miasta i okolicy to raczej ubierają się gdzie indziej niż w ich sklepie. Co raczej nie było dziwne, sklep Grubsona miał całkiem przyzwoity asortyment oraz reputację ale raczej nie był usługowo i cenowo wymierzony w tą najwyższą, miejską półkę.

- A moja praca mi się podoba. Lubię ją. - odparła prosto i grzecznie krawcowa jakby niekoniczenie chciała opuszczać swoje miejsce i styl pracy.

- To gdzie byśmy mogły pójść wziąć miarę na tą suknię? - zapytała rozglądając się po pokoju jakby chciała znaleźć spokojne miejsce aby wziąć z modelki miary na tą suknię. Na środku pokoju w otoczeniu kilku kobiet rzeczywiście nie były to standardowe warunki spokoju garderoby.

- Klienci też pewnie nie narzekają kiedy tak piękna kobieta im usługuje. - powiedziała doceniając uroki pracownicy Huberta - Jak dla mnie to i tutaj możesz zebrać te miary. - podzieliła się swoją opinią - Nadi niczego nie brakuje więc nie ma z czym się kryć. - dodała z uśmiechem na ustach.

- Dziękuję za miłe słowa. - krawcowa przytaknęła z lekkim uśmiechem na te komplementy. - Ale czy jest tu jakieś spokojne miejsce gdzie mogłabym wziąć wymiary? - zapytała grzecznie widocznie nie uznając pokoju z kilkoma kobietami za odpowiednie miejsce do pracy z tym miarowaniem na suknię.

Versane zdziwiła nieco reakcja krawcowej. No ale cóż. Perfekcja wymagała ciszy i spokoju. W każdym razie w jej przypadku. Nie zamierzała w to ingerować chociaż liczyła na to, że uda się jej zająć Oksanę rozmową wyciągając od niej nieco informacji na temat Huberta i jego kochanki.

- Jeżeli to piętro to za mało. - zauważyła rozglądając się po swojej izbie, w której pomieścić by się mogło tuzin mężczyzn - To na górze jest poddasze zamieszkałe przez pracownice. - spojrzałą na sufit będzący zarazem podłogą poddasza - Lub my możemy was zostawić same sobie tutaj.

- Tak by chyba było najlepiej. - zgodziła się artystka nożyczek i nici zgadzając się na taką propozycję.

- A może nasza pani zostać? Jakby coś było potrzeba to nie trzeba by biegać po piętrach. - zaproponowała szybko Łasica widząc na co się zanosi.

- Tak, oczywiście. - krawcowa zgodziła się bez zająknięcia więc Brena i Dagmara spojrzały na swoją panią czy rzeczywiście mają wyjść.

- Słyszałyście dziewczęta. - zwróciła się do swoich pracownic - Mistrzyni potrzebuję spokoju. Patrzenie na ręce nie pomaga.
 
Pieczar jest offline