Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2021, 11:57   #158
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Dziewczyna nie dowierzała zawrotnej prędkości z jaką wydarzenia miały miejsce. Ale sama potrafiła się do tego dostosować.
- Ty chodź!! Zejdź z mostu!! - krzyknęła w stronę czarownicy, zachęcając ją machnięciem ręki i cofając się zdecydowanie do tyłu.
Most zaraz spłonie i przebywanie na nim było nierozważne. Maja wolała nie komentować ani latającej miotły, ani wyboru miejsca na lądowanie - zarówno pochwały jak i uwagi mogły poczekać aż będzie na to czas. Obecnie obie musiały uciec przed pożarem i to szybko, bo most zapalił się jakby był polany benzyną! Zapewne była to krew biednego feniksa, a to oznaczało, że było mało czasu na to aby uratować Łukasza.
- Chodź!! Leć!! Szybko!! - krzyczała do czarownicy, samej zmierzając w stronę karetki.

Dziewczyna spojrzała na Krawiec. Otworzyła usta i je po chwili zamknęła.
- Nie widzisz tego zjebanego stwora?! - krzyknęła. - On nas zabije, jak zbliżymy się do niego!
Rzeczywiście, Feniks wyglądał groźnie. A to, że został zraniony… tak właściwie tylko dodawało mu złowieszczej aury. Powszechnie było wiadomo, że najwścieklej walczą zranione zwierzęta. Ciężko było nazwać ognistego ptaka zwierzęciem, jednak ta prawda po części odnosiłaby się również do ludzi. Feniks mógł być czymś znacznie więcej… ale w tej chwili po prostu kwilił i miotał się w swoim bólu. Przebłyski błękitnego światła z jego piersi zdawały się promieniować zimną grozą.
- On… on wybuchnie - cicho szepnęła dziewczyna z miotłą. - Chodź do mnie! Razem przeżyjemy. Ale musisz mi zaufać!

Biedne zranione stworzenie, przeciwko któremu obrócił się jego własny mechanizm obronny. Obcy miał stężony kwas zamiast krwi, a feniks buchał ogniami. Kto go zranił i dlaczego? Niestety nie byli w stanie mu pomóc, a teraz stanowił on dla nich nie lada zagrożenie. Nie tylko rozprzestrzeniał ogień, ale faktycznie wyglądał niestabilnie. Maja nie wiedziała czy podejście do ognistego ptaka faktycznie wywoła detonacje, ale bezpieczniej było tego nie sprawdzać. Jednocześnie, nie mogła ot tak zostawić Łukasza.
- W karetce jest chłopak! - rzuciła w stronę dziewczyny z latającą miotłą. Szkoda, że nie zaczekał on piętnastu sekund z odpaleniem wizji, bo byłaby przy nim.
- Łukasz!! Łukasz!! - krzyknęła w stronę pojazdu, nie ruszając się jednak z miejsca.
Ogień się rozprzestrzeniał i przysłaniał jej widok, ale dostrzegła ruch w karetce, oznaczający że Łukasz odzyskał przytomność. No, przynajmniej tyle! Ale Feliks i Adam zniknęli z pola widzenia.
- Czy miotła udźwignie nas obie?! - spytała czarownicy, gdyż sama nie znała się na quiddichu. Oczywiście zawsze mogła jeszcze wskoczyć do wody, gdzie będzie bezpieczna przed ogniem, ale bezpieczniej było chyba odlecieć.

- Tak, oczywiście, że tak! - krzyknęła nieznajoma.
Ścisnęła swoje lewe kolano. Chyba nadwyrężyła sobie staw w trakcie lądowania. Było wygięte pod nieco nienaturalnym kątem. To tłumaczyło, dlaczego prosiła Maję, aby ta podeszła do niej i sama do niej nie biegła. Jej ciało na to nie pozwalało.
- To magiczna miotła, a ty jesteś lekka. Jak ja - powtórzyła. - No dalej! Czas nam się kończy!

Maja odwróciła się w stronę Łukasza i poczuła ulgę gdy dostrzegła, że ten był już całkiem przytomny i żwawo ratował skórę. Niestety dziewczyna zorientowała się też, że teraz to ona musi się ewakuować, bo faktycznie zaczynało się robić gorąco. Ileż to się wydarzyło w te kilkanaście sekund! A ogień rozprzestrzeniał się z każdą kolejną.
Maja czym prędzej ruszyła w stronę czarownicy. Nie ufała jej do końca i póki co nie miała powodu zmieniać zdania, ale w tym momencie nie miała innego wyboru.
- Leć tam! To pogadamy! W karetce są leki na nogę! - rzuciła głośno Maja, wskazując łukiem trasę prowadzącą do ambulansu i Łukasza. Tak naprawdę nie miała na myśli faktycznych "leków na nogę", ale ogólnie pojęte środki medyczne które powinny pomóc - tylko brak czasu skłonił ją do użycia skrótu myślowego.
Latanie na miotle było aktywnością wręcz niemożliwą do zrealizowania, znaną tylko z filmów. Maja jednak chciała jej doświadczyć, skoro faktycznie była taka opcja. Jednak po tym wszystkim od razu postanowiła, że jeśli czarownica nie poleci we wskazanym kierunku, to będzie musiała skoczyć z miotły do rzeki... miała jednak nadzieję, że to nie będzie konieczne.
 
Mekow jest offline