Gdy duch przepadł Kaladin coś poczuł… coś jak wtedy w grobowcu. Jakąś moc udało im się wypchnąć do świata nieumarłych. Ale w tym samym czasie jakaś moc przybyła stamtąd. Nagle w pomieszczeniach stało się jasno jak w dzień. Wszystko wokół było wyraźne. Wiedział co to znaczyło. Jego patron przysłał mu cząstkę swej potęgi. Potęgi pochodzącej ze świata, w którym próżno było szukać ludzi.
Gdy po zakończonym śnie mocował się ze swoją zbroją zauważył, że jego ciało również się zmieniło. Część tkanki poszarzała a gdy ją dotykał to nic nie czuł. Miał tylko nadzieję, że jego towarzysze nie zauważą tego i nie będą zadawać zbyt wielu pytań.
Przekąsił jeszcze kawałek suszonego boczku. Bardziej, żeby zająć czymś szczękę, niż z głodu.
***
Gdy zeszli niżej Kaladin chwilę zastanawiał się o co chodzi z ciemnicami. Widział wszystko, jakby w całym korytarzu były rozwieszone zapalone kandelabry. Podziękował jeszcze raz za błogosławieństwo przywołane przez swego patrona. Ciekawe kiedy przyjdzie mu zań zapłacić.
***
- Prawo jest dobre jak każdy inny kierunek. Sprawdźmy więc.
Ruszył przodem z uniesioną tarczą i włócznią.