Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2021, 11:02   #222
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Tura 47 - 2519.01.30; knt (6/8); poprzedni wieczor, przedpołudnie i południe

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”, Pirora, Rosa, Ajnur i Benona

Pirora na wzmiankę o trofealnej bieliźnie zaśmiała się perliście.
- Cóż nie musi być to bielizna a jakikolwiek drobiazg i zazwyczaj traktuje tak jakaś rzecz zostawiona w mojej sypialni przez kochankę… lub kochanka. I coś mi się wydaje że pani kapitan chyba tez zaczela je kolekcjonować. - Przypomniała sobie jej wstążkę do włosów na ręce piratki która widziała tego ranka. - Może zdobędę coś następnym razem, bo takie poproszone to jednak nie kwalifikuje się na zdobyczne.

- Więc może następnym razem. - czarnowłosa Estalijka przywitała tą uwagę z humorem i nie drążyła dalej tego żartobliwego tematu.

- Może za jakiś czas porównamy kto zdobył więcej… - Zaproponowała filuteryjnie Pirora puszczając Pani Kapitan oko zanim zarzuciła na siebie swój szlafrok i opuściła jej kwaterę.




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”, Pirora, Kerstin i Benona


Poranek był ciężki, przyjemny ale ciężki, dlatego tej nocy nie zamierzała spędzić poza swoim pokojem musi nadrobić sen, gdyby nie malowanie obrazu pewnie wstała by dopiero koło południa. Niestety nadal mieszkała w tawernie i musiała cierpieć katusze dostosowania się do norm panujacych na wyjeździe. Poprosiła Irinę by przygotowała jej czarrną bluzke i czerwoną spódnice która miała na sobie w poprzedni dzień malowana. Z jedna modyfikacją. Poprzedniej nocy któraś z “służek “ Rose prawdopodobnie Benona pokąsała jej szyje zostawiając na niej czerwone plamki, A że przyzwoite pannie na wydaniu nie wypada mieć malinek gdziekolwiek toteż poprosiła Irine o przygotowanie i szybkie naszycie haftowanego kołnierzyka do koszuli by przykryć wszystkie przebarwienia. Oczywiście nie obyło się bez przypudrowania szyi.

Kiedy oddała się w doświadczone ręce Iriny sama wspominała poprzedni dzień. Poprzedni dzień był bardzo dobry, poznała nowe koleżanki, spędziła czas ze śmietanka towarzyska miasta… a przynajmniej częścią śmietanki. Oczywiście była pytana o jej powiązania rodzinne z van Drasen i musiała sprostować parę rzeczy co jej ‘siostra’ pokomplikowała.
Po pierwsze zaznaczyła że kobiety w rodzinie jej matki mają prawie identyczną urodę i że bardzo łatwo się połapać apropo rodzinnych więzów przez to. I że Versana widziała w swojej rodzinie portret o wielu cechach urody charakterystyczny do Pirory. Portret przedstawiał młodą żonę kuzyna van Drasen i była jedną z trzech osób w dramacie który sprawił że starszyzna i najbliższa rodzina chętnie zapomniała by o tym powiązaniu rodzin. Wymazało by wszelkie wzmianki o tej tragedi zostały zapomniane. Dalsi kuzyni o ile przyznają że sytuacja jest “niezręczna” i wolą o niej nie rozmawiać a na pewno nie wymieniać nazwisk i pokazywać palcami. To nie mają aż takich oporów by zaprzeczać wszelkim powiązaniom. Koniec końców wyszedł piękna tajemnicza plotka o trójkącie miłosnym i tragedi prawdopodobnie śmiertelnej dla większości osób związanych ta historia. Czyli to co wyższe sfery uwielbiały, skandal, miłość, krew i tajemnice. Pirora pozostawiła je zaciekawione i pragnące więcej szczegółów ale nie dała z siebie wyciągnąć więcej niż miała zamiar ujawnić. Szlachcianki wiedziały że jeśli chcą poznać szczegóły tej histori będa musiały zaskarbić sobie przychylność, serdeczność i zaufanie van Drake i van Drasen. Innymi słowy muszą być miłe przyjacielskie i zapraszać kultystki na przyjęcia.

Co zaś do samego przybycia Pirora opowiedziała o “tradycji’ jaką jej dziadek van Dake rozpoczął kiedyś ze swoimi siostrami i wyszukał im dobrze sytuowanych mężów z szlachetnych rodzin ale nigdy w Averlandzie. Tam zostaje tylko męski potomek a kobiety mają być wysyłane w różne strony świata. Mardyf van Dake doczekawszy się w końcu syna dosyc szybko wydał za mąż siostry Pirory a w tym roku postanowił zabrać ją ze sobą w podróże służbowe co by obyła się trochę w towarzystwie innych księstw za nim jakiekolwiek ostateczne decyzje zostaną podjęte. niestety albo na szczęście jej ojciec musiał wrócić szybko w interesach do Averlandu ale że nie mógł zostawić więzionych dzieł sztuki w rękach byle kogo postanowił zaufać córce i puścić ją przodem. Prawdopodobnie do wiosny Pirora może cieszyć się niezależnością, a potem zobaczy co dla niej planuje rodzina. Czyli powiedziała swoją prawdę i trochę półprawdy i wyszło bardzo realistycznie.

Zaproponowała Kamili zostawienie szkiców pomieszczeń i przeprosiła za naniesienie od razu zdobień na styl Averlandzi, ale te zna najlepiej. Wyraziła też chęć że zanim znajda i będa mieli spotkanie z architektem mogą spotkać się i przerobić je nanosząc zamiast motywów roślinnych motywy bardziej pasujące do miasta portowego, jak ryby albo muszle. Co pozwoli się architektowi i ewentualnym sponsorom zorientować nad czym przyjdzie im pracować.

---

- Ach Benona, oczywiście że możesz… - Pirora odpowiedziała rudowłosej i żywiołowej kochance poprzedniego wieczora z uśmiechem. - Wydaje mi się że chyba ty i Julius nie poznaliście się oficjalnie wczorajszego ranka. Więc Julius to jest Benona, służka pani kapitan. Benono to jest Julius mój bardzo kompetentny chłopiec na posyłki. Julius to brat Iriny i zazwyczaj jest tutaj na dole jeśli mnie nie ma jest on najlepszą osobą by o mnie pytać, doskonale zna mój rozkład dnia. - Pirora przedstawiła swojego służącego. Julius zapatrzyl się na piękna służącą i zawstydzony jej urodą cicho się przywitał i pokłonił, pewnie by ukryć rumieniec jaki zagościł na jego młodej twarzy.

- Julius domów nam śniadanie, te bułki z suszonyi owocami i koniecznie jajecznice. I pięć kufli ciepłego niezbyt mocnego trunku trunku. Bo zjecie z nami prawda? - Dopytała Benone upewniając się zanim wysłała Juliusa do kuchni.

- Z przyjemnością. Bardzo rezolutny młodzieniec. - ognistowłosa służka pani kapitan okazała chłopcu nie mniejszą uprzejmość jak jej pani przy poprzednich spotkaniach z chłopcem. A temu to chyba bardzo imponowało i schlebiało, że dorosła osoba raczy go zauważyć a nawet okazała życzliwość. Więc bardzo chętnie pobiegł do szynkwasu aby zrealizować do zamówienie.

- Ostatnia noc była bardzo zajmująca ale niestety teraz jestem głodna jak wilk. - rudzielec powiedziała z niewinnym uśmiechem jakby narzekała na ataki nocnej migreny czy podobne standardowe dolegliwości. I siedząca obok kobieta nie miała z nimi nic wspólnego.

- Ładny kołnierzyk. Ładnie kontrastuje z czernią sukni. - powiedziała widocznie dostrzegając tą dzisiejszą zmianę w stroju nowej znajomej.

- Tak, niesety coś w nocy zaatakowało moją szyje wolałam nie afiszować bywalcom że grasuje tutaj jakiś stworek co atakuje szyje bywalców. - Pirora korzystając że zostały same z Benoną, postanowiła napomknąć w żartobliwy sposób co do wyboru ubioru. No i trochę poflirtować zanim obecność osób trzecich narzuci im znowu moralność na kark. - Może uda mi się go złapać i odwdzięczyć pięknym za nadobne.

- O? Naprawdę? To może ja bym przyszła i pomogła go szukać? - rudowłosa służka uniosła brwi do góry i uśmiechnęła się ze zrozumieniem. A przy okazji okazała pełne zrozumienie i swoją chęć pomocy.

- A można rzucić okiem jakie szkody wyrządził ten stworek? - zapytała lekko wskazując palcem w stronę koronkowej bieli na szyi rozmówczyni.

- Pomoc w zasadzce zawsze mile widziana niestety chyba pojawia się po zmroku jak to krwiożercze stwory. I niestety trochę improwizowałyśmy z tym dzisiaj rano i trzeba będzie się trochę pomęczyć. Ale jak znasz się na takich ugryzieniach to możesz przyjść wieczorem przed snem i zobaczyć to spustoszenie, ale powiedz mi nauczyłaś się może czegoś nowego wczoraj? W końcu obiecałam Rose pokazać wam parę ciekawych metod zastanawiałam się czy któraś przypadła ci do gustu. - Pirora widziała po bieżących reakcjach poprzedniej nocy ze służebne były równie zadbane o swoje potrzeby jak ona i Rose, ale malarka nadal je poznawała i informacje takie jak czy ruda wolała te momenty kiedy ona kierowała co się działo czy oddając wodze fantazji innym, być bardziej usłużna, czy dominować, przeżywać delikatność czy oddać się szaleństwu dzikiej pasji.

- Tak, to rzeczywiście była bardzo pouczająca noc. - zgodziła się Benona kiwając mądrze głową i uśmiechając się delikatnie. Zastanawiała się przez chwilę nad tym pytaniem starając sobie przypomnieć wydarzenia ostatniej nocy.

- Muszę przyznać, że to naprawdę ciekawe doświadczenie. Miałam już takie ale jednak zdecydowanie częściej w męskim towarzystwie. Ale nie powiem by wczoraj mi go brakowało. Było bardzo ciekawie. - przyznała jakby sama dopiero teraz zastanawiała się nad wydarzeniami z pokoju numer 5 jakie zakończyły się nie aż tak dawno temu.

- Jak z mężczyzną to strasznie mi się podoba na pieska. Ale no wiadomo, jak w naszym towarzystwie to nie do końca jest to do zrozbienia. - uśmiechnęła się wesoło dając znać, że ma pełne zrozumienie dla naturalnych ograniczeń anatomii.

- I lubię się całować. Zwłaszcza kogoś. No a jak mam takie piękne towarzyszki do całowania to prawdziwa przyjemność. A za te malinki to przepraszam. Chyba mnie za bardzo poniosło. Jak będę miała okazję postaram się ci to wynagrodzić. Może być i dziś wieczorem albo w nocy. No chyba, że nasza pani kapitan zarządzi co innego. - przyznała służąca i w ramach przeprosin za te kłopoty na szyi położyła dłoń na dłoni blondynki i wykazała skruchę. A także chęć poprawy no ale jednak nie była panią samej siebie więc musiała się liczyć z poleceniami długowłosej Estalijki.

- Jeśli Rose nie będzie miala dla ciebie użytku i ci pozwoli to przychodź. Dziś mam zamiar odespać parę poprzednich nocy więc czegoś tak dzikich harcy jak wczoraj nie będzie i nie przepraszaj. Nigdy nie powinno się przepraszać za danie się ponieść nurtowi uniesień. Zwłaszcza że nie jest to nic z czym kawałek dobrze dobranej garderoby sobie nie poradzi. - Malarka zapewniła Benone że nie jest zła, a ta nie ma za co przepraszać. Zostawiła też otwarta propozycję na wieczorną nocną wizytę. Wyznanie płomiennowłosej mówiło dużo o niej. Pozycje przez nią wspomniane mówiły kultystce, że rudowłosa lubi być zdominowana przez męski pierwiastek, albo czuje się lepiej nie patrząc kochanka w oczy. Komentarz o całowaniu i partnerkach do niego mógł świadczyć że Benona czuje się bardziej na równi z żeńskimi kochankami i lubi je obdarowywać przyjemnością. Oczywiście mogło to być związane z byciem niewolnicą. - Zauważyłam że całowanie się z tobą jest bardzo przyjemne prawie jak otrzymywanie małych prezentów od przyjaciółki. Czy w wolnej chwili możesz spytać Anjur co jej się najbardziej podobało? - Wybrała bardziej poetyckie porównanie i oczywiście zdobywać nowe informacje o niewolnicach.

- Dziękuję za zaproszenie. Jak będe mogła to chętnie skorzystam. I dziś może masz rację, odpocznijmy troszkę. Ostatnie dnie i noce były bardzo przyjemne ale bardzo pracowite. - przyznała, że zgadza się z opinią blondynki uśmiechając się do niej życzliwie.

- A z Ajnur spróbuję się dowiedzieć ale no cóż, nie wiem jak wyjdzie. - obiecała pomóc rozeznać się w gustach koleżanki chociaż bariera językowa tutaj raczej nie pomagała. - Ale mam wrażenie, że ona bardzo lubi robić ten masaż. Widziałam już jak robiła go naszej kapitan i naprawdę też bym chciała aby i mi taki kiedyś zrobiła. Aha! Pani kapitan rano znaczy właściwie to teraz, mówiła, że przez to wszystko Ajnur wczoraj nie zrobiła masażu tobie więc jakbyś miała okazję i ochotę to możesz skorzystać. - rudzielec pozwoliła sobie podzielić się własnym spostrzeżeniem na temat koleżanki ze wschodnich stepów. I to niejako przypomniało jej co mówiła Rose zanim jej służka opuściła 5-kę.

- Już nie mogę się doczekać - Skomentowała malarka spostrzegając znajomą twarz wchodząca do tawerny, pomachała swojej nowej pokojówce, zachęcając by podeszła.

---

- A Kerstin siadaj siadaj. Zaczniemy dzisiaj trochę później miałam wczoraj dosyć wydarzeniowy dzień i jestem przed śniadaniem. A To też was sobie przedstawię to Benona służka Rose de la Vegi, która za jakiś czas dołączy na śniadanie. To Kerstin jeszcze u mnie nie pracuje ale kiedy znajdę sobie kamienice do wprowadzenia się to zacznie już na pełny etat chwilowo modeluje mi do obrazu. - Dokonała szybkich przedstawień i kiedy obie dziewczyny się przedstawiły przeszła do innej sprawy. - A właśnie Kerstin czy jutro możesz towarzyszyć Irinie i Juliusowi w zakupach? Potrzebuje fartucha do malowania by przestać tak przesadnie uważać na moje stroje a tu jesteś tutejsza więc lepiej się orientujesz wśród sprzedawców. To ma być fartuch malarski Irina wie ile materiału będzie potrzebować. Julius uda się z wami by pomoc wam się komunikować, Jakość materiałów może być kiepska to nie materiał na suknie, dam wam pieniądze ale chce też zobaczyć jak sobie radzisz z zakupami, więc umówimy się tak jeśli uda ci się wytargować materiały poniżej kwoty jaką wam dam resztę możesz zatrzymać jako bonus. Co ty na to masz jutro czas? Oczywiście chciałabym byś też pomogła Irinie z szyciem tego fartucha jeśli masz czas w kolejnych dniach. - Pirora uważała że metoda marchewki na kiju zawsze przynosi najlepsze efekty.

- Tak, oczywiście, bardzo chętnie. A to ma być jakiś specjalny fartuch do tego malowania? - brunetka przyjaźnie się przywitała i ze swoją nową panią i z rudzielcem pani kapitan. Ale usiadła po drugiej stronie stołu naprzeciwko nich obu. Słuchała uważnie co Pirora do niej mówi i lekko kiwała głową na znak, że się zgadza i rozumie. Chciała jednak nieco dokładniejsze instrukcje w sprawie tego fartucha. Pewnie zwykłe używane przez gospodynie na co dzień widziała wiele razy ale malarski to pewnie po raz pierwszy.

- Nie bój się, poradzicie sobie, Irina nie raz musiała zszywac mój w domu więc wie co i jak ale że jeszcze tak dobrze się nie znacie by wyczytać jej mowę ciała i gestykulacji wysyłam z wami Juliusa. Bardziej chodzi o coś to nosi zwykła służebna od prac brudnych, prosta spódnica lub sukienka, rękawy bardziej przylegające do ciała i na to cos ala fartuch z długimi troczkami w pasie by przewiązać wokół tali dwa trzy razy i zawiązać. Czasem można drugie troczki które idą za szyje. Możecie dorobić z dwie kieszenie na długość pędzla.i naprawde nie przesadzajcie z jakością on zaraz będzie cały w farbie. - Wyjaśniała malarka do czego ma służyć owy nowy kawałek jej garderoby.

- Aha, takie coś? A to chyba wiem gdzie byśmy mogły pójść. - służąca rozpogodziła się gdy takie wyjaśnienia widocznie ją uspokoiły bo uśmiechnęła się i pokiwała głowa jakby nie przewidywała większych trudności ze zrealizowaniem takiego zamówienia.

Rozmowę przerwały im dwie postacie schodzące po schodach prowadzących do pokojów na piętrze. Pierwsza miała rzucające się w oczy białe spodnie i szczupłą sylwetkę oraz niosła w dłoni pas z bronią jakiej pewnie znów nie chciało jej się przypasywać o tak wczesnej porze skoro zaraz miała siadać do śniadania. Druga była w zwykłej suknie jednak odznaczała się niezwykle egzotycznym typem urody. Pani kapitan uśmiechnęła się do obsady swojego stołu i kiwnęła im głową na przywitanie jeszcze zanim do nich dotarła.

- Jak się cieszę, że was widzę. Ostatnio miałam taki nocny sztorm, że się nie mogłam pozbierać rano. Znaczy teraz. Dobrze, że Ajnur jest taka kochana i mi ze wszystkim pomogła. - Rose zaczęła plotkarskim tonem jakby sobie przyszła na już zwyczajowe poranne ploteczki przy śniadaniu w tym samym gronie jak zwykle. Zresztą w pewnym sensie nawet tak było a poza pewnymi zmianami w obsadzie stołu to było prawie dokładnie jak wczoraj. Na przywitanie Rose objęła Pirorę ocierając się policzkiem o policzek jak to damy w towarzystwie się witały. A blondynka na plecach poczuła przyjacielskie klepnięcie od pani kapitan nim ta się wyprostowała siadając przy stole jak należy.

- No przychodzicie w czas posłałam Juliusa po porządne śniadanie a na bycie zmęczonym, nie wyspanym czy na kacu najlepsza jest porządna porcja jajecznicy. - Pirora przedstawiła też swoją nowa pokojówkę i wyjasniła jej aktualny zakres obowiązków. Potem pojawił się Julius który powitał elegancko dwie nowe kobiety a zaraz po nim ciepłe napoje i porcje jajecznic z buleczkami. Pirora odesłałą Juliusa by przypomniał James’owi ze po południu jedzie z nią do pani van Drasen. I tak przy stole zostały w piątkę.

- No to smacznego! Sama jestem głodna niczym wilk… - Powiedziała Pirora i przechwyciła porządną porcję jajecznicy i bułeczkę która posmarowała porządną porcją masła. - Jak będzie za mało to domówimy, więc Kerstin jak masz ochotę to się częstuj.

- Oh Julius, jesteś naszym prawdziwym bohaterem! Spójrzcie moje panie, nasz wybawca! - Rose jednym zdaniem pełnym zachwytu znów sobie zaskarbiła kolejnego plusa u małego brzdąca. Patrzył na nią jak na swojego idola i aż pokraśniał z dumy za taką oficjalną pochwałę. Zwłaszcza jak w sukurs poszły jej inne dziewczęta. Ale śniadanie rzeczywiście okazało się smacznie i wszystkie skupiły się na nadrabianiu energii po ostatniej nocy. Kerstin też skorzystała z zaproszenia do wspólnego posiłku.

- Pannę Prirorę coś strasznie udziabało w szyję ostatniej nocy. Jakby było można to ja bym prosiła aby pomóc jej szukać tego stworka co ją w nocy uciął. - Beno zgrabnie wtrąciła do dyskusji wcześniejszą rozmowę z blondynką.

- Naprawdę? - Rose odwróciła głowę w bok aby spojrzeć na nie obie. Po swojej prawicy miała swoją broń pod ręką a po lewicy Pirorę. Zaś Benona siedziała przy pannie van Dyke.

- Nie widzę przeszkód. Zwłaszcza, że dziś wieczorem mnie nie będzie i nie wiem czy wrócę na noc. Mam kapitańskie spotkanie i raczej dziewczęta nie będziecie mi na nim potrzebne. Więc jak macie ochotę to się spotykajcie z kim chcecie. - Estalijka obwieściła swoje plany na dzisiejszy wieczór a przy okazji dała wolne swoim służkom zwalniając je ze swoich obowiązków. Ruda służąca wyglądała na zaskoczoną ale oczywiście nie oponowała.

- Och widzę, że twoje interesy ruszyły z kopyta ale pewnie organizacja wyjazdu nie jest tak prosta jak trzeba go doglądać samemu. - Malarka skinęła - Ja sama planuje się dzisiaj wcześniej położyć jakość ostatnio mało sypiam, na dłuższą metę jest to wyczerpujące. - Malarka powiedziała w tonie przyjemnej pogawędki.

- To prawda. Niewiele jest gorszych rzeczy niż nieprzespane noce. Ale chyba możemy odbić sobie jutro. - spojrzała na siedzącą obok blondynkę po tym jak zgodziła się z nią na te niedogodności jakie potrafiła zaserwować nocna bezsenność.

- Jestem umówiona z twoją kuzynką Ver. Mamy lekcję fechtunku na moim statku. Ale mam nadzieję, że po tej lekcji będziemy mogły się odprężyć i zrelaksować. Zwłaszcza jakby Nadja nam usługiwała. Ha! Jestem ciekawa jak przy niej wypadną moje dziewczęta! - zaproponowała i mówiła na gorąco jakie ma plany na jutrzejszy dzień skoro dzisiaj mogły się już więcej nie widzieć.

- W każdym razie panno van Dyke, mam nadzieję, że przyjmie panna moje zaprosiny na ten uroczy i pełen emocji wieczór. - na koniec Rose niczym szarmancki oficer złapała za dłoń zapraszanej blondynki, przyłożyła ją do ust składając na niej pocałunek i czarowała ją swoim uśmiechem.

- Będę zaszczycona i wydaje mi się że kuzynka wspominałą coś bym do was dołączyła na wieczór ale to jej dopyta dzisiaj przy obiedzie. - Odpowiedziała żegnając kapitan. Potem zwróciła się Benony i Anjur. - Jak wrócę wieczorem to prześle Juliusa by dał wam znać, że jestem jak będziecie chciały i pomóc w szukaniu tego co mnie ugryzło to zapraszam. Kerstin zapraszam czas zająć się modelowaniem.




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”, Pirora, Kerstin

- Pamiętasz swój punkt obserwacyjny? - Zapytała Pirora szykując potrzebne jej dzisiaj kolory, płótno, pędzle i szmatę do wycierania pędzli.

- Tak, pamiętam. - szatynka skinęła głową wskazując dłonią jakiś punkt na drewnianej ścianie. Sama starała się zając taką pozycję jak poprzednio. - Tak dobrze? - zapytała nie mogąc zobaczyć samej siebie i tutaj rzeczywiście malarka mogła ją pokierować. Ale po chwili wynik okazał się być całkiem satysfakcjonujący.

- Idealnie. - Pochwaliła Pirora. I chwile później zajęła nanosić szczegóły twarzy ‘syreny’ na obrazie. Po paru chwilach milczenia blondynka odezwała zza płótna. - Nie będziemy tak siedzieć w ciszy opowiedz coś? Coś ciekawego dzieje się w mieście? Jakieś ciekawe plotki krążą po ulicach?

- Podobno coś znaleźli niedaleko portu. Jakieś zbiegowisko się tam zrobiło. Ale spieszyłam się tutaj to nie wiem o co chodziło. - przyznała modelka starając się zachować wymaganą postawę. Dlatego mówiła spokojnie i cicho.

- I koleżanka mnie zaprosiła na wesele. Wychodzi za mąż w ten Festag. Bardzo bym chciała pójść jeśli można. - powiedziała jakby po chwili wahania niepewna czego może się spodziewać po nowej pani i jeszcze tak nie do końca pracując jak to zwykle pracowały pokojówki przy utrzymaniu domu właścicieli.

- Festag… to pojutrze… mhm... oczywiście, że możesz, w końcu wesele to ważne wydarzenie dla twojej koleżanki. Wybrała sobie dobrego mężczyznę na resztę życia? I czy to taki szybki ślub czy są tak zakochani że do wiosny im daleko? - Kontynuowała rozmowę z modelką - A i nie przeszkadza mi jak ktoś ma dobry powód by się spóźnić. Oczywiście jeśli nie jest nadużywany. Ale z uwagi, że nie potrzebuje cię do ogarnięcia całej kamienicy to parę chwil możesz poświęcić by przynieść mi plotki z życia miasta w końcu jesteś trochę mym oknem na świat.

- Dziękuję! - Kerstin wyraźnie ulżyło i ucieszyła się z takiej decyzji swojej pani. I chętnie odpowiedziała na jej pytania. - Zapowiadali się od początku zimy. A zanosiło się od ostatnich dożynek a i wcześniej mieli się ku sobie. On jest pomocnikiem młynarza a ona kelnerką. - powiedziała radosnym tonem starając się przy tym nie ruszać głową.

- Czeladnik młynarza to dobra praca… chociaż mówię jako osoba z księstwa które jest spiżarnią Imperium więc mogę się mylić.

- Tak, Mark to dobry chłopak. Praca też dobra. Nie zależy tak bardzo od portu to w zimie też ma pracę. Bo u nas to większość z nas jest tak albo inaczej uwiązana do portu. Port to serce naszego miasta. - brunetka pokiwała głową zgadzając się z malarką i dorzucając coś od siebie na temat lokalnej sytuacji w mieście.

- A tam na południu to jak jest? Ja nigdy nie byłam poza miastem. Najwyżej w sąsiednich wioskach. - zapytała cicho ale zdradzając nutkę zaciekawienia tymi dalekimi karainami południa. Większość mieszkańców większości miast i wiosek nie oddała się za bardzo od miejsca w jakim przyszli na świat. Chyba, że ktoś trafił do armii jaka ruszała w świat albo miał wędrowny zawód jak marynarz czy flisak, może wędrowny kupiec.

- Cóż to zamknij oczy i wyobraź sobie może w gorący letni dzień… teraz wyobraź sobie że to może to nie woda a pola pszenicy, owsa, żyta… w pełni dojżewania więc są już słomiano żółte od wylegiwania się na polu przez całe lato, a kiedy zawieje wiat wszystkie falują jak wasze moze… - Pirora opowiadała o żyznych płaskich krainach Averlandu, zaznaczając zmiany jej kolorystyki z każda pora roku, zmianą roślinności, opisywała gaje i sady owocowe. Wczesno letnie szykowane młodych win z niektórych owoców które z początkiem zimy jako pierwsze trafiały na stoły jako wspomnienie ciepłych miesięcy. jak i jesienny zbiór i konserwowanie ostatnich zbiorów dojrzałych a czasem i przejrzałych owoców. Opisała jak zima w centrum imperium różni się od tej na północy, jak śnieg jest suchy i sypki niczym drobny piasek i wiatr który się rozpędzał na równym terenie podrywa go góry z wielką łatwością tworząc prawdziwe zamiecie. Choć zima też była zimna wydawało się że mróz w Averlandzie jest lepszy do spędzania na dworzu bo wilkoć ni przenikała tak przez ubrania. Pirro popadła w peda nostalgię z każdym zdaniem o swoim domu.

- Musi być tam bardzo pięknie. - modelka powiedziała z uśmiechem lekko kiwając głową na znak, że przemawiają do niej tak odmalowana słowami kraina z dalekiego południa. Tak różna od jej rodzimego otoczenia ze stalowoszarym morzem i surową, śnieżną zimą.

- Może kiedyś sama wyruszysz w świat… może nie tak daleki ale do sąsiedniego księstwa. Zobaczysz coś innego… albo może zobaczysz go na którymś obrazie. - Pirora zasugerowała Kerstin że być może zdarzy jej się zobaczyć innego świata niż tylko Nordland.

 
Obca jest offline