Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2021, 17:35   #175
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Martwy potwór chaosu mógł cieszyć, ale Agatha jako zielarka myślała głównie o tych, którzy odeszli i których przy najbliższej pracy na polach zabraknie. Cieszyło ją, że nie ucierpiały sady, które były oczkiem w głowie całej społeczności i najlepszym przykładem, że przyroda może służyć człowiekowi, a on jej. Oglądnęła pobojowisko szukając śladów po Timie, aby chociaż skrawek jego szaty zanieść rodzinie. Zaiste wielka tragedia dla tych ludzi, w której tylko chyba łzy Shaylli mogły by przynieść ukojenie.

W chacie wygrzebała maść na oparzenia i opatrzywszy się trochę, poszła pomagać rannym oraz liczyć straty. Znalazła też chwilę na rozmowę z kapłanką o pogrzebach oraz wzajemnej pomocy, którą jako społeczność będą musieli sobie teraz okazać. Rodzice Tima zostawszy bez pociech mogliby może zaopiekować się tymi dziećmi, które straciły swoich ojców. Wiadomo, że gospodarstwu bez chłopa ciężko będzie się wyżywić.

Wieczorem do karczmy, gdy już najważniejsze sprawy zostały załatwione, przyniosła od siebie cztery najlepsze gatunkowo nalewki, z tych, które trzymała na specjalne okazje, aby każdy miał okazję wychylić kieliszek za zwycięstwo nad chaosem. Jest czas smutku i czas zabawy, nie należy więc urażać Bogów smutkiem, gdy trzeba cieszyć się z tego co się udało. Szacunek zmarłym się należy, ale i honor tym, którzy swoje życie ryzykowali dla innych i udało im się przeżyć.

Gdy wreszcie mieli czas na spokojnie usiąść wypytała też żołnierza i maga o wieści z innych stron, jak to zwykło się czynić, gdy do wsi przybywali wędrowcy. Przyniosła też obu drobne upominki na drogę. Wyroby lokalnej sztuki ludowej, a w zasadzie to jej własne. Jak usłyszała, że zamierzają zostać jeszcze chwilę czasu, to uznała to za dobry omen. Mogli wszak pomóc w przygotowaniu pogrzebów oraz przywróceniu ładu na wsi. Ona sama też nie była pewna, czy chaos ustąpił.

Nagabujący ją Strumień, nie mógł otrzymać jej błogosławieństwa, bo nie godzi się, aby elf z ludzką kobietą związki zawierał, ale że był uparty opowiedziała mu co i jak zrobić powinien. Ostatecznie nie był zwierzoludziem i Agatha nie miała zamiaru wtrącać się w jego życie. Nie była jednak przekonana, czy elf nadaje się do orki albo pasania świń, jak więc zamierzał utrzymywać swoją wybrankę, trudno jej było sobie wyobrazić. Chyba, że zamierzali ruszać w świat, szukając przygód, wiedzy, sławy i bogactwa. Oboje wyglądali, jakby takie życie mogło im odpowiadać.

Wiosna unosiła się nad wsią i okolicą. Może trudny początek roku, Bogowie nagrodzą urodzajem w lecie i łagodną zimą, podczas której przy ciepłych piecach ludzie będą sobie przekazywać opowieści o walce z potworem i zwierzoludźmi. Ta modlitwa towarzyszyła Agacie, gdy ruszała w las szukać rozkwitających ziół. Poza lekami, musiała jeszcze uzupełnić uszczuploną mocno kolekcję nalewek.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline