Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2021, 20:27   #26
Ribaldo
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację


Rozdział drugi abo rekonesans nocny
czyli
jako to infernalna kompaniya do Gruzdowa zajechała i dalsze do raptu przygotowania czyniła


“I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał w księgi mieściłem. “
“Pan Tadeusz”



- Waszmościowie, waszmościowie - darł się pod same niebiosa Wielgusz, krokiem chwiejnym z karczmy się wytaczając. Za nim, w takiż sam sposób, jeno jakoby w lustrzanym odbiciu, wyszedł Kusy. Gdy wyższy diabeł na prawą nogę stawał, to ten o nikczemniejszym wzroście na lewą przestępował. I tak bujając się i pląsając, na podobieństwo weselnej pary, dwójka sług szatańskich przez karczemne podwórze ku panom braciom, co konno już byli, zmierzała.
- Braciszkowie mili - zapiszczał Kusy wznosząc w górę gąsiorek z miodem lipowym, który uprzednio pod pachą ściskał - Strzemiennego jeszcze z nami wychylcie…
- Taaa jest.. strzemiennego. Ta jest! - wtórował mu Wielgusz, wymachując przy tem swym pustym już kielichem, niczym szablą, jakby się od wrogów licznych odpędzał.

Czereda sakramencka obyczaje bachusowe znała i migać się od ich wypełnienia, nie mieli zamiaru. Gąsiorek ruszył więc w koło, z rąk do rąk przechodząc. Każden jeden piekielnik potężnego łyka zaczerpnął i z lubością odetchnął. Gdy na sam koniec, naczynie do imić Bimbrowskiego trafiło, ten osuszył je do dna samego i gdy toast spełnił odrzuci je precz od siebie, jakby jakieś przeklęte było.
Natenczas Wielgusz wziął się pod boki, powietrza w płuca obficie nabrał i z głębi serca i czartowskiej duszy zaintonował:
- Wszystko, co żyje na świecie, mówi lub wydaje ryk,
wszyscy mi przyznać musicie, musi robić: łyk, łyk, łyk.
Na przykład mężni żołnierze, posłyszawszy armat ryk,
każdy za manierkę bierze, dla odwagi: łyk, łyk, łyk.


***
Karczma już dawno za horyzontem zniknęła, a echo pijackich zawodzeń Wielgusza nadal do uszu panów braci dochodziło. Noc ciemna i zimna była. Wiatr, co i rusz mroźny zawiewał i o dreszcze przyprawiał. Droga błotnista i kałużami licznemy pokryta, trud wielki rumakom diabelskim sprawiała. Stąd też z wolna kompaniya infernalna do majątku Duniewiczów zmierzała.
Czerniawa i Kotowski, co niezwykle czuli na wszelkie natury wibracje byli, w mig spostrzegli, że wszelkie ptaki i stworzenie nocne, wielce podekscytowane i zlęknione były. Zarówno nietoperze, jak i sowy w locie swym niepewne, a popielice i jenoty łby swe przy samej ziemi trzymały i z obawą wokół popatrywały. Znak to niechybny, że
Osmółka prawdę gadał, wszak co inszego mogło, tak liczne i zazwyczaj odważne istoty nocy, wystraszyć.

Spoglądali, więc piekielnicy po sobie w milczeniu. Wino i miód nadal im w głowach szumiały, ale coraz mocniej docierał do nich fakt, że rapt przez księcia Asmodeusza zlecony, wcale tak łatwy być nie musi, jak im się to do tej pory zdawało. Wszak skoro niebiańskie siły w obronę cnoty młodej Duniewiczówny się zaangażowały, znakiem tego wielga to bitwę zapowiadać może.


***
Polesie to bagnista kraina, pełna trzęsawiska zwodniczych i borów prastarych, pełnych tajemnic. Nie inaczej powiat piński, który to sakramencka czereda przemierzała, się prezentował. Przyznać jednak trzeba było, że choć chat i wsi wokół niezwykle mało było, to same domiszcza i obejścia niezwykle zadbane i czyste były. Widać, że Duniewiczowie do których ziemia ta należał, z dbałością do swego majątku podchodzili i troską otaczali i gospodarskim okiem musieli wszystkiego doglądać. W inszym razie, wiadomo, jakby to wyglądało, gdyby chłopstwo same sobie pozostawione było.

W końcu kompaniya infernalna na niewielkim wzgórzu stanęła, co to ich mnogość w okolicy była. W słabej poświacie Luny, co to nieśmiało spomiędzy czarnych chmur wyzierała dojrzeli cel swej podróży.

Gruzdowo, wieś to niewielka była. Ot, kilkanaście chałup zaledwie posiadająca. Mimo to widać było, że sioło to znaczne i zapewne wiekowe, gdyż wedle starych krzyżackich jeszcze zasad zbudowane. W centralnym miejscu bowiem mały rynek się znajdował przy którym ulokowano karczmę i kościół, a takoż kowala i domostwo wójta. Od ryneczku kilka ulic odchodziło przy których domy drewniane, o ścianach bielonych stały. Z każdym z tych domów poletko małe się znajdowało, które zapewne chłopi tam mieszkający na własny użytek uprawiać mogli.

Nad wszystkim górowała siedziba Duniewiczów, która niczym średniowieczny kasztel na wzgórzu wzniesiona została. Dwór alkierzowy wałami wokół otoczony był, co niechybnie pozostałością były po dawnej palisadzie. Dobitnie świadczyły o tym dwie bramy wyiazdowe, co na myśl rogatki miejskie abo strażnicę zamkową przywodziły. Doprawdy dwór przez to majestatycznie wyglądał i uwagę z daleka zwracał.
Wokół dworu kilka budynków gospodarczych wzniesiono, wśród których pewnikiem stajnia się znajdowała, spichlerzyk mały, coby na zimę zapasy w nim trzymać, a i niechybnie zbrojownia jakowaś.
Jednym słowem, w razie konieczności szlacheckie siedliszcze, w mig w niezdobytą twierdzę przeobrazić się mogło.

Grubo po północy już było, nic zatem dziwnego, że wszystkie okna mrokiem ziajały. Jeno nad samym dworem Duniewiczów, leciusieńka poświata się unosiła, istna mgiełka anielska, co to nadal na tle mroków, bezksiężycowej nocy świeciła.

Czereda sakramencka, choć prawie dwie staje od Gruzdowa się znajdowała, to i tak lukrową, do obrzydzenia słodką woń posłańca niebiańskie czuła. Nawet konie, co to bardziej już piekielnymi bydlętami były, niźli ziemskimi, ze wstrętem parskały i nerwowo kopytami ziemię darły.

Spojrzeli panowie bracia po sobie i w milczeniu chwil kilka jeszcze siołu się przypatrywali.

Panorama Gruzdowo i okolice z lotu ptaka uczyniona, ze szczególnym dworu Duniewiczów uwzględnieniem.

 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death

Ostatnio edytowane przez Ribaldo : 07-04-2021 o 22:05.
Ribaldo jest offline