Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2021, 11:53   #29
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dominium Tfama Bezimiennego

Bhurrek nawet nie podejrzewał, że wyprawa poza wysokie mury Ostrogaru przyniesie mu tyle radości. Podekscytowany gnoll co rusz musiał się powstrzymywać przed mało dostojnym szczeknięciem bądź merdaniem ogonem na podobieństwo głupiego psa. Świadomy swej pozycji i rangi w drużynie, dokładał jednak ogromnych starań, aby nie zachowywać się jak szczenię, które ledwie co opuściło pieczarę Węszymordów.

W zamian, jak przystało na prawdziwego basiora, w regularnych odstępach czasu znakował moczem rozrzucone wzdłuż drogi kamienie i co większe drzewa, zupełnie nic sobie nie robiąc ze spojrzeń kompanów.

Gołoskórzy towarzysze zachowywali się zgodnie z przewidywaniami barbarzyńcy. Ględzili bez końca o niemożebnie nudnych sprawach i człapali iście żółwim tempem, ale Bhurrek musiał im oddać w jednym sprawiedliwość: żaden nie próbował dybać na jego uwiązaną do wózka owcę, co gnolla szczerze zadziwiło. Prawdziwie musieli się lękać wysłannika plemienia, bo w jego własnej wspólnocie owca przepadłaby wszak bez śladu, kiedy tylko Bhurrek spuściłby ją ze swego żółtego ślepia!

Barbarzyńca powitał popas bez większego entuzjazmu, nawykły do całodziennych wędrówek poprzez gęstwę kniei. W przeciwieństwie do gołoskórych nie zmęczył się prawie wcale, nabrał natomiast dzikiej ochoty do swawoli. Przez dłuższą chwilę kusiło gnolla, aby podkraść się w ślad za buszującym w okolicznych krzakach elfem, aby wepchnąć go z zaskoczenia w kolczastą gęstwę dla zabawy i niepostrzeżenie czymychnąć – coś jednak podpowiadało Bhurrkowi, że wyzbyci poczucia humoru towarzysze mogliby tego wybornego żartu nie zrozumieć. Chcąc zająć czymś innym swój łeb, barbarzyńca jął znowu badać nozdrzami nikłą woń roztaczaną przez obdartusa, który udawał, że jest ślepy. Ten gołoskóry ewidentnie naznaczony był znakiem Wielkiego Wyjcy, chociaż nic w jego zachowaniu i prowadzeniu się nie wskazywało na to, dlaczego właściwie cieszył się łaskami Tfama.

Po pustych obietnicach gołoskórych z poprzedniego wieczoru Bhurrek nie żywił już większej nadziei na wspólne wylizanie się z kompanami, chociaż bez wątpienia akt taki zaciśniłby wymiernie ich wspólne więzi. Skoro jednak niechęć towarzyszy do uświęconego rytuału uniemożliwiała gnollowi zapoznanie się ze smakiem potu Ślepaka, barbarzyca zmuszony został do zastosowania podstępu.

Nie pozostawało mu nic innego jak tylko zaczekać do pierwszego noclegu, a potem skrycie pochwycić jeden z sandałów Ślepaka. Obdarzony wybornym węchem Bhurrek nie miał wątpliwości, że przeżucie obuwia kompana pozwoli mu utwierdzić się w domysłach co do aury tego zagadkowego ludzia, a przy okazji zaspokoi palącą potrzebę gnolla do wylizania czegoś słonego.

Chytre knowania barbarzyńcy musiały jednak odejść na bok, kiedy do postawionych na sztorc uszu Bhurrka dobiegł zbliżający się szybko dźwięk kroków kopytnych stworzeń. Macając uchwyt przypasanej do boku maczugi gnoll wyprostował się na całą swą wysokość, z dumą prezentując umięśnioną sylwetkę i czekając niecierpliwie na pojawienie się źródła hałasu. Miał już kiedyś okazję sprawdzić w praktyce jak głuszy się maczugą konie i jak łatwo je później oporządzić dla celów konsumpcji, dlatego nie zamierzał przepuścić takiej szansy koło pyska, gdyby się znów nadarzyła.

- Uchne kuny, ne bojtata! – rzucił w stronę wyraźnie zalęknionych kompanów. Niechby tylko któryś z tych koni zechciał go stratować, z marszu trafi do kotła!
 
Ketharian jest offline