Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2021, 09:47   #103
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wykonanie przekopu przez zawalisko nie było łatwym zadaniem. Każdy ruch, każdy wyciągnięty kamień czy garść ziemi musiały być przemyślane, by nie wywołać kolejnego zawału, który tym razem pogrzebałby bohaterów pod tonami skał. Przemieniony w żywiołaka Hannskjald dobrze wykorzystywał bliskość nowej formy z żywiołem, lecz i tak dwa razy kazał Rufusowi wycofać się, gdy gruzowisko zaczynało niepokojąco trzeszczeć. Przebicie przez, jak się okazało, ledwie kilkumetrowej długości korytarz zajęło im blisko godzinę. Jace i Laura dołączyli do nich, kiedy tylko dało się bezpiecznie przejść, i razem wkroczyli do kolejnej jaskini.

Komnata ta, jak i poprzednia, została z grubsza ociosana, nabierając prostokątnego kształtu. Większość wyjść została kompletnie zawalona, poza jednym prowadzącym na północ. Na ścianach umocowano kilka latarni, teraz już dawno wypalonych, a na przeciwległym końcu ustawiony został spory drewniany stół, obecnie pokryty warstwą kurzu. Niedaleko niego półleżał oparty i skałę zakrwawiony trup hobgoblina z przerażeniem zastygłym na twarzy.

W centrum komnaty stały trzy wózki pełne sporych kryształów kwarcu oraz poprzetykanego żyłami złota granitu. Jeden z nich został przewrócony, przygważdżając i częściowo zasypując urobkiem jakiegoś krasnoluda. Biedak był wychudzony i brudny, co w tej sytuacji nie było wcale dziwne, ale zachowywał przytomność – dopóki bohaterowie nie skończyli się przekopywać, wciąż regularnie stukał leżącym obok ułamanym kawałkiem kilofa i kamienie, a teraz bezskutecznie próbował wysunąć się spod swojego więzienia. O kolejny wózek opierał się siedząc mężczyzna, równie zmaltretowany co krasnolud. Jedną nogę miał byle jak przewiązaną bandażem, który już dawno nasiąknął krwią. Nie poruszał się, a gdy Jace skorzystał ze swoich mocy, nie wyczuł od niego żadnej obecności. Z kolei umysł drugiego górnika, chociaż słaby i skupiony głównie na bólu, głodzie i pragnieniu, teraz rozbrzmiewał jedną myślą – „Jednak przeżyję?!”.
- Nie jesteście majakami, prawda? – wychrypiał krasnolud słabym głosem.

Nie zdołał powiedzieć nic więcej, gdy skały za plecami bohaterów zatrzeszczały złowieszczo, by zaraz potem runąć z łoskotem w dół. Hałas był przeraźliwy, a w powietrze wzniosły się tumany pyłu, kompletnie zasłaniając widoczność. Gdy kurz już opadł, bohaterowie zobaczyli, że przejście za nimi zawaliło się kompletnie, blokując im drogę powrotu.
Byli odcięci.
 
Sindarin jest offline