Jak na moje monsuny były bytylko kolejnym argumentem dla gąsienic.
One miały by kilkanaście-kilkadziesiąt razy większe pole podparcia niż para stóp, więc mówimy tu o doprowadzonym do ekstremum efekcie rakiet śnieżnych.
Powodem dla którego nie powinniśmy tego robić jest konwencja BattleMecha.
Gdyby zastosować żelazną logikę i ciąg przyczynowo-skutkowy żaden z nas nie miałby mecha tylko by jeździł w średnim czołgu (bo idea ciężkich czołgów w historii została już udowodniona jako błędna).
Powód dla którego nie stawia się mechów na gąsienicach znajduje się w tej samej kategorii argumentów czemu w Warhammerze 40k monomiecz ma rację bytu obok broni palnej, albo w ogóle istnienie broni boltowej...
Kaliber 0.75 cala... to 19 mm.
Kaliber 30 mm to A-10 Warthog... czyli samolot który został obudowany wokół działa.
Nadanie boltowi prędkości wylotowej która wyeliminowała by opóźnienie strzał-trafienie nawet na krótkich dystansach wymagało by stabilności czołgu, a nie piechociarza. Nie ma znaczenia jak silny jest astartes w power armorze... jeśli sił odrzutu wystarczy aby rzucić nim w tył to on poleci w tył =]
Ok, rozpisałem się więcej niż chciałem =p
Wybaczcie jeśli się wymądrzam.
Tak czy siak chodzi o konwencję. Zamontowanie tego mecha na gąsienicach stworzyło by precedens i przy pierwszej okacji bardzo chętnie bym mojego maraudera zamontował na gąsienicach, bo to pozwoliło by ciężej opancerzyć i drastycznie obniżyło by sylwetkę, co jest bardzo cenną cechą defensywną =]